Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1504 1575
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
G Gekon86
+8 / 36

@mario20
Chcesz powiedzieć, że coroczne podwyżki cen prądu (choćby za przesył) to ciebie nie dotyczą?
Jakoś bez przekonania podchodzę do tego, że korzystasz jak korzystałeś, rok w rok podwyżki a ty koszty masz takie same. To jakiś absurd albo propagandowe bajki wyznawcy pisu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
+7 / 25

@mario20 Moja odpowiedź, na te twoje bzdury, może być tylko jedna: "Przestań pierdo..."

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Buka1976
+3 / 3

@Gekon86 Koszt utrzymania elektrowni = X. Jeśli zysk to Y to naturalne, że X+Y = Z (Koszt zużycia prądu) Jeśli Z nie pokrywa X lub nie daje zakładanego Y ze względu na konieczne inwestycje to chyba jasne, że prąd zdrożeje. Tak samo można to zobaczyć na "podzielnikach" na ogrzewaniu. Budynek spółdzielni, 2GJ zużycia ciepła, kaloryfery zakręcone w celu oszczędności, ciepło wody wchodzącej 70 stopni, wychodzącej 20 stopni. Zdjęli podzielniki i? Woda wchodząca 70 a wychodząca 55, budynek cieplutki a oszczędności były pozorne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 20:56

M mustang1967
+4 / 28

zbyt pozno ludzie sie budza...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafalinformatyk
+1 / 3

@mustang1967 Jak zaczną do nas strzelać z M16 błękitne hełmy to dalej sie nie obudzą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R remp
+9 / 11

@Kocioo
Dobieraj żródła światła opierając sie na lumenach a nie na watach. Jesli chcesz żeby ci świeciło jak stara 100W to jest ok. 1300 lumenów i tym się kieruj zatępując ją LEDami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J JohnsonFibonacci
+1 / 3

@nace92 sęk w tym że zazwyczaj porównuje się sprawność żarówki do sprawności DIODY LED zasilanej w idealnych warunkach ( prądem i napięciem znamionowym w najkorzystniejszym punkcie charakterystyki pracy). Nikt natomiast nie wspomina o sprawności całego źródła, np o rezystorach ograniczających napięcie w popularnych "taśmach" na których masa energii jest tracona w ciepło, żaden producent nie napisze o sprawności układu zasilającego, o tym jak skuteczność świetlna idzie się bujać wraz z rozgrzaniem się diody ( czyli norma w chińskich układach z kiepskim chłodzeniem). Reklama jak eldorado a rzeczywistość jak zawsze..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+3 / 3

@JohnsonFibonacci Pitolisz, w dobrych taśmach oświetleniowych czy żarówkach nie stosuje się żadnych rezystorów. Nie tylko wytracają energię (rezystor to grzałka), to jeszcze nie dają żadnej kontroli nad tym, co się dzieje.
Większość zasilaczy led na rynku można podzielić na dwie kategorie.
1. Tanie układy tylko z transformatorem - ograniczają napięcie do ułamka napięcia wejściowego i je prostują. Wszelkie zmiany napięcia w sieci wpływają na napięcie zasilania ledów, a rozgrzewanie się ledów zwiększa ich efektywność, więc zaczynają stawiać mniejszy opór i ciągnąć większy prąd, czego taki układ nie kontroluje. Stąd lawinowe palenie się takich ledów. Mocniej się grzeje, bierze więcej prądu, jeszcze mocniej się grzeje.
2. Układy oparte o regulator napięcia. Taki układ utrzymuje określone napięcie niezależnie od sytuacji. Zmiany napięcia w sieci nie zmieniają napięcia zasilania ledów, zmiany w ich oporze (zużycie czy rozgrzanie) są automatycznie wyrównywane. Te potrafią być długowieczne i dobrze reagują na zmiany temperatury.

Używam ledów od kilkunastu lat. Pierwsze ledy to była kpina, słabe i paliło się jak porąbane. Z czasem nowsze ledy zapewniały już całkiem przyzwoite światło, ale dalej miały problem z przepalaniem się. Co ciekawe, 5 żarówek ANS z Castoramy spaliło się w ciągu 2 lat. Kupiłem 8 żarówek od Chińczyka, świecą tak samo mocno, 3 padły po kilku dniach, reszta świeci od kilku lat bez zastrzeżeń.
Obecnie ledy to już całkiem inna kategoria. W domu mam praktycznie same ledy różnych typów, dają bardzo dużo światła. Co najlepsze, mogę w lampie przeznaczonej do 40W żarówki wsadzić leda, który daje czadu jak 200W i jest w stanie oświetlić dwupiętrowe pomieszczenie bez problemu. No i dalej zużywa mniej prądu.

Obecnie mam ledowe oświetlenie przed domem i zobaczę jak się to spisze przez zimę. Niby żarówki, które nie są przeznaczone do zamkniętych lamp, ale i tak je tam wsadziłem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sancho
-1 / 1

@ZONTAR @pawel1148
Akurat w taśmach jak najbardziej się daje rezystory, nie licząc taśm adresowalnych z chipami WS2811/12 czy podobnymi, które dla każdego chipa mają w sobie zintegrowany mikroprocesor, diodę RGB i źródło prądowe dla niej.

Diody są zasilane prądowo, a nie napięciowo, dlatego stabilizowanie napięcia samo w sobie niewiele daje. Do zasilania led'ów najlepsze jest źródło prądowe właśnie, czyli takie, które daje stały prąd a nie napięcie. Większość żarówek LED, również tych na 12V ma wbudowane źródło prądowe i mostek gretza, dlatego wahania napięcia nie robią na nich żadnego wrażenia. Co więcej akurat stabilizowane zasilacze impulsowe potrafią kiepsko działać z LED'ami, które też mają wbudowaną przetwornicę.

Jeżeli chodzi o rezystory to przy w miarę stabilnym napięciu dają bardzo dobrą kontrolę nad prądem i po to właśnie są - na diodzie jest stały spadek napięcia (w przypadku białych te ok 3,3V), jeżeli napięcie to się przekroczy prąd rośnie lawinowo i prowadzi to do spalenia diody. Dlatego do każdych 3 diód w szerego dodaje się rezystor. Wtedy masz 3x 3,3V = ok. 10, 2V spadku na rezystorze, czyli dobierasz rezystor z prawa Ohma, tak, żeby mieć pożądany prąd dla danego typu diody np 50mA --> 2/0,050 == ok. 40ohm.
Nie ma też co demonizować strat na rezystorach - 2V strat przy 12V to raptem 20%. Dla porównania dobra żarówka z mostkiem prostowniczym na samym diodach mostka traci przynajmniej 1,2V, do tego źródło prądowe też nie ma wydajności 100%. Przy zastosowaniu takiego samego, stabilizowanego zasilacza, dla paska LED z rezystorami i typowej żarówki 12V z prostownikiem i driverem prądowym będziemy mieli bardzo zbliżone straty. Rezystory do tego mają parę bardzo poważnych zalet: bezawaryjne, tanie, elegancko da się sterować jasnością paska za pomocą prostego PWM, w przeciwieństwie do żarówek z driverem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@sancho Rezystor jak sama nazwa wskazuje ma rezystancję. Idealny ma rezystancję stałą, co daje nam liniową zależność prądu przewodzenia do napięcia. To znaczy tyle, że może i wzrost prądu nie jest lawinowy, ale nadal jest zależny od napięcia.
Chyba największa różnica wynika ze stałości oporu na rezystorze. Po to on powstał i jest dużo stabilniejszy w ograniczaniu prądu od samej diody. Powiedz mi jednak do czego miałby służyć rezystor w układzie, który podaje dokładnie takie samo napięcie jak suma spadków napięcia na diodach? Powiedzmy, że mamy 9.9V i trzy identyczne diody, 3.3V na każdej. W idealnym przypadku każda będzie przy tym napięciu przepuszczać 25mA i świecić jak należy, dodanie rezystora nic nie zmieni poza zmianą spadku napięcia.
Praktycznie problem polega na tym, że diody są bardziej czułe na temperaturę. W praktyce razem z temperaturą zwiększa się jej przewodzenie i zaczyna brać więcej prądu niż gdy była zimna. Rezystory są na to dużo bardziej odporne, więc są najlepszym zabezpieczeniem w przypadku taśm ledowych. Nie można taśmy zabezpieczyć prądowo, bo taśma zwykle ma masę segmentów połączonych równolegle. Nigdy nie wiadomo jak podany prąd się podzieli.

Ja jednak miałem na myśli już dedykowane układy, w których zasilanie razem z ledami jest zaprojektowane jako integralna całość. W takim układzie możesz sterować całość prądowo i nie stosować żadnych rezystorów.
Warto też wspomnieć o ledach na 230V, które lata temu były całkiem popularne. Takie chociażby tanie lampki choinkowe to były po prostu ledy z rezystorem, często tak kiepsko zaprojektowane, że na rezystorze odkładało się dużo większe napięcie od spadku na samych ledach. Analogicznie można podać przykład badziewnych 12V lampek choinkowych, gdzie każda z nich to jeden led połączony równolegle. Oczywiście do tego rezystor na którym masz prawie 9V. Później zdziwienie co tak plastikiem wali jak się co któryś potrafi stopić...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sancho
-1 / 1

@ZONTAR Lawinowy wzrost prądu masz w diodzie, a nie w rezystorze. W rezystorze masz wzrost liniowy. Jeżeli podłączysz 3 diody do napięcia 9,9V to nie wiesz, ile prądu te diody przepuszczą, bo teoretycznie idealne diody mogą puścić tyle, ile da radę źródło. Dlatego albo precyzyjnie sterujesz prądem za pomocą jakiegoś układu, albo dajesz rezystor, wiedząc jaki masz spadek napięcia na diodach. Tak jak napisałem - dioda ma praktycznie stały spadek napięcia, niezależnie, czy puścisz przez nią 20, 50 czy 100mA - chcesz 2x większy prąd? Proszę bardzo: daj zamiast 40ohm z mojego przykładu 20ohm i masz 100mA zamiast 50mA, albo 10ohm i 200mA. Diody popalisz, a będziesz miał na nich stały spadek napięcia, czyli ok. 9,9V. Po to właśnie jest rezystor.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@sancho Ja napisałem:
"Idealny ma rezystancję stałą, co daje nam liniową zależność prądu przewodzenia do napięcia. To znaczy tyle, że może i wzrost prądu nie jest lawinowy, ale nadal jest zależny od napięcia."
Ty napisałeś:
"Lawinowy wzrost prądu masz w diodzie, a nie w rezystorze. W rezystorze masz wzrost liniowy."
No i teraz wskaż mi kto sie tu z kim nie zgadza.

Rzućmy sobie okiem na typowego LEDa SMD5730 wybranego producenta.
Specyfikacja techniczna w łapkę: https://www.bivar.com/Files/Datasheets/SM5730UWDX05.pdf
https://i.imgur.com/faLArLo.png

Maksymalne natężenie pracy 180mA,
Przy 3,4V w 25*C przepuszcza 100mA. Razem ze wzrostem napięcia prąd zaczyna rosnąć lawinowo, ale nadal przy określonym napięciu i temperaturze masz określony prąd. Jeśli jesteś w stanie zapewnić optymalne warunki pracy (temperatura, napięcie), to nie będzie problemu z regulacją prądu - dioda sama się ograniczy.
Do tego dopuszczalne natężenie spada razem ze wzrostem temperatury i zależy od możliwości odprowadzania ciepła. Podejrzewam, że ten wspaniały rezystor w żaden sposób tego nie kontroluje, więc w obu przypadkach źle zaprojektowany układ przy przegrzaniu puści za duży prąd w stosunku do nominalnego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sancho
-1 / 1

@ZONTAR Co do pierwszej uwagi masz rację - odpowiadałem na szybko i "nie jest" przeczytałem, jako "jest".

Natomiast ty sam też dopowiadasz sobie rzeczy, których nie powiedziałem. Nigdzie nie napisałem, że rezystor jest wspaniały tylko, że po pierwsze - nie ma co go demonizować w kontekście strat, a po drugi ma inne zalety - jak chociażby banalność sterowania jasnością przez PWM, czego już nie można powiedzieć choćby o najprostszym źródle prądowym opartym regulatorze liniowym (które stabilność prądową będzie miało oczywiście lepszą, ale i straty podobne, nie wspominając o kosztach).

Teraz co do charakterystyki, którą przytaczasz - zauważ, że niespełna 10% wzrost napięcia powoduje 100% wzrost prądu, jeżeli nie zastosujemy ograniczenia. Z rezystorem przy zasilaniu nominalnie 12V szybka symulacja numeryczna w excelu pokazuje, że 10% wyższe napięcie to raptem 20% wyższy prąd. Druga sprawa, to w karcie katalogowej nie ma zależności charakterystyki napięciowo-prądowej od temperatury (jest podana tylko dla 25oC). Jak chciałbyś zatem sterować napięciowo tymi diodami, żeby choćby równą jasność świecenia zachować? Druga sprawa - jeżeli chcesz robić jakiś zaawansowany sterownik z kompensacją temperatury, to kompletnie bez sensu jest sterować napięciem, skoro można po prostu sterować prądem, a pomiar temperatury ew. używać jako zabezpieczenia przed przedwczesnym zużyciem lub przegrzaniem.

A co do niedostatecznego chłodzenia led'ów, to że tak powiem, jest to rzecz oczywista, natomiast nie spotkałem jeszcze układów nawet porządnych, które robiłyby jakąś kontrolę temperatury. Producenci po prostu zakładają, że zaprojektowali dostateczny radiator, a to, że użytkownik zamontuje taką żarówkę w suficie podwieszanym z wełną mineralną bezpośrednio na nidzie... no cóż - przez to nawet najlepsze źródła led potrafią paść przedwcześnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@sancho Wszystko zależy od scenariusza użycia. Sterowanie taśmą ledową do cięcia, która ma po 3 diody w serii i takie segmenty równolegle nie może być oparte o natężenie. Nawet jakbyś miał opcję ustawienia ile tych segmentów jest, to trudno określić ile każdy pobiera. Idealnie byłyby identyczne, ale gdzieś będą kiepskie luty, gdzieś będzie wadliwa dioda albo zwyczajnie coś się przepali i już inne dostaną więcej prądu. Nie wspominam nawet o delikatnych różnicach w rezystancji. Stąd sterowanie niezależnie każdym segmentem jest za drogie, a rezystor tu jest najlepszym rozwiązaniem.
Przy sterowaniu jednym segmentem jak porządna żarówka ledowa, to jest już prostsze. Możesz zrobić pomiary układu i wiesz, że spełniają wymogi. W praktyce jak sam zauważyłeś nie warto sterować napięciem w zastosowaniach, na które ma wpływ temperatura. Efektywność półprzewodników rośnie z temperaturą i zaczynają pobierać więcej prądu. Żarówki świecą jaśniej. Tak z resztą jest w wielu zastosowaniach, nie tylko w ledach. Dzięki temu można spalić wszystko, żarówka się nagrzewa, zaczyna brać większy prąd, jeszcze bardziej się nagrzewa i tak aż się spali. Podejrzewam, że profesjonalny producent korzysta z doskonale znanych mu układów i ma też dane techniczne dla zachowań w różnych temperaturach. Pewnie jakby poszukać, to znajdziesz też ledy z dodatkową informacją na ten temat. Po prostu zwykły elektronik nie ma zwykle takiej potrzeby. Lepiej zrobić układ tak, aby nie zależał od temperatury - regulacja prądowa.

Sterowanie napięciem można spotkać bardziej w układach, które się nie nagrzewają. Często jakieś latarki czy wbudowane lampki w urządzenia o prostej konstrukcji. Cała reszta steruje prądem albo ogranicza go rezystorami.

Miałem kiedyś ledy, które przy zbyt wysokiej temperaturze się wyciemniały aż do schłodzenia. Wszystkie miały to samo i faktycznie producent gdzieś wspominał w instrukcji o tym. Niestety nawet nie pamiętam producenta. To był patent sprzed 5-10 lat, może już tak nie robią. No ale robili :)

Jeśli chodzi o ściemnianie, to i układy z rezystorem nie są zbyt fajne. Miałem kilka takich w samochodzie i w domu. Niestety reakcja na ściemniacz była bardzo kiepska. Do pewnego momentu nie świeciły, a później miały wąski zakres na którym zmieniały natężenie światła i dalej już praktycznie maksymalne. W obu przypadkach były to proste ledy na 12V. Natomiast ledy przeznaczone do używania ze ściemniaczem Philipsa działają inaczej, chociaż te znowu miałem na 230V, więc i ściemnianie inaczej sterowanie. Te faktycznie mialy ladny przebieg i można było zobaczyć, że zwykła żarówka i led na tym samym sterowniku zmieniały jasność w miarę równo. Tam jednak w miarę rozjaśniania uruchamiały się kolejne rzędy ledów i rozjaśniały stopniowo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sancho
-1 / 1

@ZONTAR generalnie ledami czysto napięciowo (tj. bez rezystora ograniczającego) nie warto sterować nigdy i nie sądzę, żeby ktoś tak robił w jakimkolwiek projekcie. Natomiast z zabezpieczeniem termicznym osobiście się nie spotkałem, ale jak najbardziej mają sens i z pewnością w różnych nieniskobudżetowych konstrukcjach się je stosuje (ale w połączeniu ze sterowaniem prądowym).

Jeżeli chodzi o ściemnianie, to akurat led z rezystorami działa pięknie. To co opisałeś to typowe zachowanie led'a z driverem prądowym. Przez pojemność kondensatorów na wejściu mają one często "spóźniony zapłon", a driver sprawia, że w dość szerokim przedziale wypełnienia świeci z pełną jasnością. Da się to obejść stosując w ściemniaczu nieliniową i zawężoną charakterystykę narastania wypełnienia i wtedy ściemniają się nawet nienajgorzej. Wprawdzie nadal mają lekko "spóźniony zapłon", ale nie przeszkadza to tak bardzo. Można to teoretycznie zredukować wywalając kondensatory z żarówy, ale wtedy powstają takie piki prądu na zboczach wznoszących, że na mosfetach ściemniacza można jajecznicę smażyć, o zakłóceniach sieci nie wspominając. Natomiast najprostszy układ LED + rezystor zawsze działa elegancko (przetestowane niejednokrotnie na wszelkie możliwe strony we własnych układach). W samochodzie mogłeś mieć jeszcze jeden problem - zbyt niska częstotliwość PWM, dostosowana do zwykłych żarówek żarnikowych. Diody ściemnia się z częstotliwościami rzędu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset kHz, zwykłą żarówkę można ściemniać nawet kilkadziesiąt Hz bez efektu migotania.

Natomiast led'y "do ściemniania" na 230V muszą mieć układ, który analizuje poziom wypełnienia i dostosowują jasność świecenia do tegoż wypełenia. Inaczej, o ile większość żarówek led na 12V jakoś tam jeszcze ze ściemniaczem działa (mowa o standardowych PWM'ach na kilkadziesiąt kHz), o tyle 230V nie ma opcji - za duże kondensatory filtrujące 50Hz z sieci i za niska częstotliwość ściemniania zsynchronizowana z częstotliwością tejże sieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@sancho Sam nie wiem, co w tym samochodzie było. Z pewnością ściemniacz ma przystosowany na żarniki (rocznik 2007), ale raczej nie był to PWM. Z pewnością nie jest to też sterowanie prądem, raczej zmniejsza stopniowo napięcie. Robiłem na tym eksperymenty i ciągnę z tego całkiem przyjemny prąd do dodatkowego układu podtrzymywania napięcia dla podświetlenia ambientowego. Znowu jednak nie jest to typowy ściemniacz, bo działa tylko jako powolne włączanie i wyłączanie (trwa kilka sekund). Może to coś opartego na kondensatorach, kto tam wie.
Co do ambientu, to nie chciałem mieć stałego podświetlenia, żeby mi w trasie nie świeciło po oczach, ale fajnie wygląda tak częściowo przyciemnione, więc przez kilka minut po wyłączenia oświetlenia w samochodzie jeszcze świeci. Znowu przy oświetleniu z podsufitki nie było widać, więc wtedy świeci mocniej. Wszystko zrobione bardzo prymitywną metodą. Montując ledy w podsufitce wstawiłem tam swoją płytkę. Chyba trzy kondensatory (albo 4) 5.5V i bodajże 2F. To tak na oko da prawie 700mF, chociaż nie ładuję ich do pełna. Instalacja 12-13.8V, na plusie dioda zabezpieczająca. Kondensatory całkiem spore i spolaryzowane, więc wolałbym ich przypadkiem na odwrót nie podłączyć. Nawet wstawiłem czerwoną diodę, która informuje o złym podłączeniu do zasilania. To mamy mniejsze napięcie na kilku kondensatorach w serii. Te kondensatory mają całkiem spory opór wewnętrzny, więc nie musiałem dawać żadnych rezystorów. Ładowały się przyzwoicie, a rozładowując się przy pełnym naładowaniu już dawały nieco mniejszy prąd (stąd ściemnienie po wyłączeniu światła/zasilania) i tak w ciągu kilku minut powoli spadało napięcie. Efekt o tyle fajny, że nigdy nie widzisz jak się wyłączają. Tak czy siak, to nie ma związku z tematem za bardzo :) Przypadkiem dobrałem tak kondensatory, że bardzo ładnie się ściemnia. Oryginalny układ na górne światła z żarnikami działa ładnie, z ledami tak średnio.

Swoją drogą kiedyś muszę rozebrać jakąś starą żarówkę z tych, które mam obecnie. Mam sporo ledów w domu i połowa jest oznaczona jako ledy działające ze ściemniaczem. Wsjo na 110V. Niestety nie mam tu ściemniacza, żeby to zweryfikować. Ściemniacze mam w Polsce :/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sancho
-1 / 1

@ZONTAR Z rozbierania tych ledów za wiele ci nie przyjdzie - większość to jednoukładowe konstrukcje + parę elementów pasywnych, typu mostek gretza i parę kondensatorów.

W samochodzie z 2007 a i z 2003 miałem już ściemniacz PWM. Z jednego prostego powodu - to jest najprostsze i najtańsze rozwiązanie i raczej nikt po roku 2000 nie bawił się w jakieś analogowe konstrukcje do ściemniania, a wcześniej światło po prostu gasło na zasadzie pstryczka w drzwiach i nikt nawet nie myślał o ściemniaczach. Jeżeli zachowanie led'ów było takie, że zakres ściemniania był wąski, to znaczy, że miały driver prądowy, a nie proste rezystory. Natomiast nie do końca rozumiem jak to podświetlenie ambientalne zrobiłeś. Podłączyłeś gołe led'y do zasilania? Czy użyłeś normalnych pasków led'owych z rezystorami ograniczającymi? Kondensator z zasady opór wewnętrzny ma znikomy - tym właśnie różni się od baterii i dlatego ma potężny prąd zwarciowy. Przy rozładowaniu trwającym kilka minut opór wewnętrzny tych kondensatorów jest niemierzalnie mały w porównaniu do efektywnego oporu obciążenia. A poza tym jako czynnik ograniczający prąd to kondensator można rozpatrywać, ale przy prądzie zmiennym - i w ten sposób najbardziej badziewiarskie żarówki ledowe na 230V były kiedyś robione. W tej chwili chyba wszystkie mają jakieś drivery półprzewodnikowe - nawet te tanie i bardziewne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mustang1967
+4 / 8

opatentuj to daj gwarancje na 15 lat wbij z tym na rynek a bede pierwszym Twoim klientem mistrzu...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Slawawa
+2 / 2

Polska norma z 1984r. wymagała by LED stracił max. połowę efektywności po 15 latach ciągłego świecenia. Ale wtedy nie opracowano LEDa niebieskiego (daje białą barwę) i nie było szajsu z Chinlandu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F konto usunięte
+7 / 19

Jeśli w domu korzystałbyś tylko z żarówek LED, to rzeczywiście płaciłbyś zdecydowanie mniejsze rachunki pod warunkiem, że ceny energii byłyby stałe. A nie są, o czym powszechnie wiadomo.
Wiara w spiski jest znakiem firmowym pewnej opcji politycznej już drugą kadencję rządzącej w Polsce. Widocznie jesteś nieodrodnym wyznawcą tej sekty i stąd te bzdury!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elkama
-2 / 4

@F18_hornet czyli jednak Korwin

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
-1 / 3

@F18_hornet Tak myślałem pisowski, nieświadomy sekciarzu, że już się nie pojawisz w tym temacie ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F konto usunięte
-2 / 2

@NCJaxa No cóż, idiotą cię nazwać to byłoby dla ciebie wyróżnienie, więc zmilczę:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
+1 / 1

@F18_hornet Przewidziałem również to, że jak już tu wrócisz, to porzucisz swój "sekciarski" wątek, zaorany, nieświadomy pisowcu ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mafouta
+2 / 6

Ledy kupuję tylko w stacjonarnych sklepach, na obudowie zapisuję trwałym markerem datę zainstalowania i nr paragonu, paragon przechowuję i w chwili, gdy lampa przestaje świecić udaję się do sprzedawcy. W jednym przypadku wymieniano lampę 2 razy w ciągu 2 lat. Natomiast pierwsze dwie lampy 4W jakie zainstalowałem na podjeździe i zapalają się automatycznie co noc, i świecą przez cały okres mroku mają już pewnie z 8 lat i wciąż świecą.
Generalnie jasność światła nie jest w odbiorze taka jak "rownoważnej żąrówki" - LEDY są ciemniejsze. Nawet te "markowe". Może to kwestia widma, może natężenia jasności w czasie? A może różnicy między teorią a praktyką...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+3 / 3

@mafouta 4W to słabizna. Sam mam coś tego typu na podjeździe i świeci słabo, ale to bardziej odpowiednik 25-30W żarówki. Rzadko 4W LED sięga 400lm, może te nowsze i lepsze modele. Ja mam w domu większość żarówek 8-11W i ładnie dają czadu. Sęk w tym, że montuję je zwykle po 2. Nadal to jednak 16W dające koło 1200 lumenów według obudowy. Ludzie kupują ledy 2W i myślą, że zastąpi im to 100W żarówkę. Bez przesady.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
+7 / 19

Bzdury i tyle w temacie, trzeba było nie spać na fizyce a nie teraz pisać debilizmy!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
+1 / 3

@antyfrajer Rozwiniesz? Czy też nie słyszałeś o protokole z Kioto i emisjach co2?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
0 / 0

Moja wypowiedź dotyczy demota, dyskusja o CO2 jest zbędna. Masz licznik elektryczny w domu? w czym jest pomiar? ...w tysiącach watów na godzinę czyli kWh.
To z fizyki a z matematyki 60 W > 9 W (ponad 6 razy) czyli rachunki TYLKO ZA SAMĄ wymienioną żarówkę na leda spadną 6 razy, a nie wzrosną 2 razy.
Tylko, że dotyczy to TYLKO TEJ ŻARÓWKI a jak ktoś dokupił np. grzejnik elektryczny 5000 W i go teraz używa (a przedtem nie) to mogą i wzrosnąć rachunki 5 razy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+25 / 37

Niestety jest mały problem w twojej logice. Rachunek za prąd przychodzi za wszystkie urządzenia które masz w domu. W tym np lodówka czy pralka, telewizor, komputer, ładowarka do telefonu, ogrzewanie wody czy sterowanie piecem do ogrzewania (jeśli takowe posiadasz)...
Teraz weźmy pod uwagę że pralka zwykle ciągnie od 1000 do 2000W mocy. Czajnik elektryczny 1500W. Lodówka 1500W i pracuje na okrągło.
Koszt oświetlenia w tym to dość mały ułamek całości. Ale na ledach, z tego ułamka, zrobi się promil. Gdybyś miał używać tylko żarówek klasycznych i żadnych innych urządzeń elektrycznych, to pewnie byś miał rachunek z 20zł (pomijam abonament). Na LEDach miałbyś najwyżej kilka złotych.

W LEDach, nie patrzymy na moc, tylko na lumeny. Im więcej, tym mocniej świeci. Mam u siebie żarówkę philipsa i świeci dzielnie piąty rok XD. Tańsze, tzw "no name", wytrzymują od roku do około 3 lat. Różnie.
Ale największa bzdura to żarówki "halogenowe" te które wepchnięto zamiast klasycznych. O zgrozo, to padało po miesiącu a kosztowało tyle co tanie LEDy XD. I jeszcze jak pierdykła, to korki wywalało XD.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 3

@rafik54321 Masz jakieś badziewne halogeny. Sam się na nie przerzuciłem i świeciły codziennie, do tego świetnie sobie radzą ze ściemniaczami. Żarnik w kontakcie z halogenem nie gazuje tak jak w konwencjonalnej żarówce, więc dłużej świeci zanim padnie. Główną przyczyną padania żarówek jest gazowanie żarnika, który z czasem robi się coraz cieńszy i w końcu pęka. Padło mi w życiu kilka halogenów, ale nigdy nie wywaliły korków. W lampce na biurku musiałem wymieniać żarówkę jakoś co 3 lata. W oświetleniu salonu na ściemniaczach tylko jedna żarówka padła na przestrzeni jakoś 5 lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar cysiek63
0 / 0

@rafik54321 Używam halogenów zapakowanych w bańkę. w jednym pokoju w domu, gdzie jest ściemniacz. Pracują już trzeci rok. Nie narzekam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar anaktosiek
+3 / 3

@rafik54321 Lodówka 1500W? To co to za lodówka, do zwłok czy jak?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Slawawa
-1 / 1

Zgadzam się z twoją opinią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
+1 / 1

@rafik54321 Błąd w twojej logice polega na tym, że uznałeś, iż nie jestem świadom tego, że rachunek za prąd nie dotyczy tylko żarówek.
Oczywista bzdura, a demot to skrót myślowy, dotyczący tego co jest na obrazku. (nie wszystko można zmieścić w podpisie pod obrazkiem). O takich słabych manipulacjach, jak np. stwierdzenie, że używam czajnika elektrycznego (nie używam), że nie zauważyłem lodówki w swojej kuchni, czy komputera, z którego wrzuciłem demotka, nawet nie wspomnę, bo to idiotyzm w czystej postaci.
Z drugiej strony chyba nie zaprzeczysz, że wszystkie nowe, elektryczne sprzęty są dzisiaj nastawione na energooszczędność, nie tylko żarówki? A koszty prądu ciągle rosną. Albo nie wiesz, albo nie zauważasz, że to skutek protokołu z kioto czyli emisji co2

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2019 o 21:16

L LuisGarcia
0 / 0

@pawel1148
"Halogeny muszą być zamknięte za dodatkową szybką, bo jako, ze włókno ma temperaturę wyższą, niż w zwykłej żarówce, to emitują UV-A ktore jeszcze bardziej niż niebieskie wpływa negatywnie na nasze oczy."

Owszem jest szkodliwe, ale tylko i wyłącznie, gdy wpatrujesz się w źródło światła, które je emituje. Nikt normalny nie gapi się prosto w słońce czy w żarówki w żyrandolu.

Chciałbym też dodać coś, co w tej dyskusji było pominięte - współczynnik oddawania barw. Tradycyjne żarówki czy halogeny mają go na poziomie 100 lub bliskiego tej wartości. Natomiast konsumenckie LEDy, nawet te "najporządniejszych" firmy, mogą poszczycić się CRI "jedynie" 80. High-CRI LED (czyli 95 i więcej) to już drożyzna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L LuisGarcia
0 / 0

@rafik54321 Nie mam pojęcia jakie halogeny kupowałeś i gdzie ich używałeś, że padały Ci po miesiącu i jeszcze korki wywalały... Albo miałeś pecha albo kupowałeś jakiś badziew.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafalinformatyk
+1 / 5

@rafik54321 Dobra dobra robaczki, już nie wybielajcie swoich panów. Demot prawdziwy i słusznie go wystawił. Takie są fakty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 1

@ZONTAR @cysiek63 @LuisGarcia marka "osram" - badziew?
Żarówki halogenowe zwykle mają właśnie o wiele cieńszy żarnik. Jest bardzo podatny na wstrząsy. Kiedy używałem ich w lampie warsztatowej to potrafiły trzaskać co kilka dni :/ .

@pawel1148 waty to pobór prądu. Lumeny to intensywność światła. Więc patrząc tylko na moc mógłbyś kupić żarówkę która ciągnie duuużo prądu a daje mało światła. Co do reszty pasm światła, się specjalnie nie odniosę, bo nie umiem :P .

@anaktosiek wystarczy że będzie stara.

@NCJaxa więc najwyraźniej źle się wysłowiłeś, albo celowo to zrobiłeś aby uzyskać "clickbaitowy" efekt.
Napisałeś wyraźnie "według tego obrazka, powinienem płacić prawie 7-razy mniej". Więc chodziło ci o całość rachunku bo poniżej napisałeś "dziś płacę za prąd 2-razy więcej".
Tak, a prądu używasz wyłącznie do oświetlania mieszkania. Chcemy się oszukiwać? Lodówki to faktycznie nie ma sensu posiadać jeśli mieszkasz np na Alasce, wtedy po prostu wystarczy wystawić żywność za okno.

Niby tak i niby nie. Bo oszczędność jakaś jest, ale wcale nie jest powiedziane jaka.
Dla jednych urządzeń może to być kilkanaście % dla innych tylko kilka %.
Weź sobie odkurzacz, przed laty miały bardzo podobną moc do dzisiejszych. Tam po prostu nie ma czego uskuteczniać.

@rafalinformatyk Rozumiem że rządu można nie popierać. Sam też się z PiSem w wielu kwestiach nie zgadzam, jednak podany przykład to idiotyzm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
0 / 2

@rafik54321 Ciągle nie zrozumiałeś skrótu myślowego, w przeciwieństwie do 95% głosujących pod tym demotem. Według twojej logiki 95% użytkowników nie wie, że tv, lodówka, komputer zasilane są prądem!
Co ciekawe dalej ciągniesz temat lodówki i procentów...
Gdybym przyjął twój gimnazjalny poziom dyskusji, to wytknąłbym ci, że lodówka zużywa 1000% (słownie tysiąc procent) mniej energii. niż to napisałeś. Napisałeś, że lodówka "pracuje na okrągło" jest to równie wielka bzdura, gdyż lodówka pracuje "skokowo". Naprawdę nie słyszysz, iż lodówka przez większość czasu nie pracuje?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2019 o 7:52

avatar ZONTAR
0 / 0

@pawel1148 W miarę dobrze to opisałeś, ale halogeny są zamknięte w podwójnej bańce z całkiem innego powodu. Halogen nie jest tani i nie warto pakować całej dużej bańki skoro żarnik mieści się w tej malutkiej. Jak z resztą wiadomo żarówki halogenowe rzędu 50-100W mają wielkość paznokcia, czy to samochodowe, czy montowane w oprawkach. Te żarówki halogenowe na E27 to zwykła żarówka halogenowa zamontowana w standardowej bańce, ale ta wewnętrzna warstwa niczym się nie różni od halogenu do lampki na biurko.
UV-A jest w całości pochłaniane przez szkło i jedna warstwa wystarczy.

@rafik54321 Do warsztatówki to tylko ledy. Halogenów używałem jako stacjonarnych lamp warsztatowych. Zamontowana gdzieś nie przeszkadza i długo wytrzymuje. Rekordowa halogenowa lampka warsztatowa spitoliła mi się po kilku dniach używania. Nawet nie mogę dorwać żarówki do niej :/
Miałem już trochę lamp (zwykle 100-250W) i do takiego przenośnego użytku ledy są dużo fajniejsze. Tymi halogenami udało mi się już wiele rzeczy przypalić, nawet maskę spawalniczą mam stopioną. Gorące jak cholera, żre dużo prądu i łatwo uszkodzić żarnik. Ledy są dużo chłodniejsze i co byś z nimi nie robił, to się nie spitoli. Niestety kosztuje więcej, ale też nie ma tragedii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 1

@NCJaxa zrozumiałem. To ty wciąż nie potrafisz przyznać że niepoprawnie się wysłowiłeś.

Lodówka jest podłączona do sieci cały czas, cały czas pobiera prąd, nie cały czas taki sam. Wciąż podtrzymywane są systemy np pomiaru temperatury wewnątrz, czy układy czasowe. Jeśli lodówka jest nowsza i ma wyświetlacz, to cały czas jest mu podane zasilanie. Koniec tematu.

@ZONTAR generalnie wg mnie, zwykłe żarówki halogenowe są niezbyt dobre. Tak samo tzw żarówki "energooszczędne", bo ich cena bywa powalająca, a przy LEDach to nie są energooszczędne.
Świetlówki są nawet ok, jednak można powiedzieć że to już oświetlenie "przemysłowe", choć jakby się uprzeć to przeciwwskazań nie ma. A i tutaj LEDy zaczynają wypierać klasyczne świetlówki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Dla mnie świetlówki to największe dziadostwo. Sam używałem świetlówek wyłącznie tam, gdzie światło świeci się długo. Świetlówka ciągnie dużo więcej prądu zanim gaz w niej się rozgrzeje. Jednocześnie przed nagrzaniem dużo słabiej świeci.
Do zastosowań warsztatowych jakoś nie widzę świetlówek. Łatwo to uszkodzić, ma sporo szkodliwych substancji, grzeje się podobnie do halogenowych i przy cyklicznym użytku nie jest aż takie energooszczędne. Ledy potrafią działać nawet jak część płytki jest skruszona i nie wszystko świeci. Chyba jednak największą zaletą ledów jest to, że mi maski samościemniającej nie ściemniają :v Przy halogenie często nie miałem jak go ustawić, aby oświetlał mi ręce i jednocześnie nie walił po oczach. Niestety był za słaby, żeby było coś widać przy ściemnionej masce, a wystarczająco mocny aby reagowała na niego. Ledem mogłem świeciś prosto w maskę i nie reagowała, więc mogłem sobie ładnie oświetlić miejsce pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 1

@ZONTAR dlatego napisałem że świetlówki są "przemysłowe". Na zakładach pracy, czy warsztatach lub nawet biurach, światło pali się praktycznie cały czas :) .
Na warsztacie się sprawdza, ale jako lampa zawieszona na ścianie/suficie. Totalnie nie nadaje się jako lampa "ręczna" czy przenośna.

Co oczywiste, nie każde rozwiązanie nadaje się do każdego zastosowania. LEDy znowu mają taką wadę że można się starać, ale nigdy nie oświetli w okół siebie przestrzeni tak równo jak klasyczna żarówka. LED mimo wszystko ma dość wąskie światło (tj oświetla ograniczony obszar). Próbuje się to rozwiązywać na różne sposoby ale to i tak nie jest idealne rozwiązanie, choć trzeba przyznać że cała gama pozostałych zalet stanowczo przemawia za LEDami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
+1 / 1

@rafik54321 Siadaj pała z logiki!!! Jeśli zrozumiałeś (co przyznałeś) mój skrót myślowy, tzn. że wyraziłem się poprawnie!!!
Lodówka jak nie pracuje, to pobiera 0 wat! Przeciętny facet powinien wiedzieć, że pracuje tam tylko kompresor, który pompuje freon w kanaliki schowane pod powierzchnią wewnętrznych ścian, gdy się wyłącza nie ma poboru mocy!

Pięknie przemilczałeś swoje 1500W (zerowa wiedza, czy nieumiejętność wysławiania?!), więc dobije cię jeszcze tym, ze de facto pomyliłeś się o 2000% (słownie: dwa tysiące procent), gdyż średni pobór mocy lodówki to ok. 70W.
Jesteś geniuszem, bo twoje opasłe komenty nie wniosły do tematu nic, poza dezinformacją.

Amen :)



Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2019 o 8:10

avatar ZONTAR
0 / 0

@rafik54321 Da się to sprytnie rozwiązać. Sam mam lampkę, która jednym ledem całkiem ładnie oświetla okolicę. Lampka akurat biwakowa, ale używam jako lampki nocnej aż sobie znajdę coś fajnego. Rozwiązanie jest proste, bardzo mocny led świeci na coś w rodzaju zaokrąglonego stożka i równomiernie rozprasza światło po okolicy. Jedyna wada jest taka, że nie świeci w górę, ale i to da się rozwiązać odpowiednim zwierciadłem. Poza tym mam w domu sporo różnych ledów i większość daje takie światło, że nie da się odróżnić. Połowa domowego oświetlenia i tak nie świeci wszędzie (lampy sufitowe, biurowe czy meblowe), a pozostałe mają sporo sprytnych rozwiązań. Osobiście lubię żarówki "filamentowe", czyli z długimi panelami COB udającymi żarniki.
https://i.imgur.com/cf3ulY4.jpg

@NCJaxa Jedynie starego typu lodówki nie pobierały prądu gdy nie pracowały. Kompresor załączał się układem opartym o mechaniczny termostat, więc gdy nie pracował, to lodówka brała najwyżej tyle prądu, ile żarówka w środku. Obecnie w lodówkach zwykle coś pracuje. Czy to jakieś urządzenie do kostkarek, podajników napoju, system odszraniania, pompy niskiego ciśnienia i tak dalej.
Przeciętna lodówka klasy A++ zużywa jakieś 200kWh rocznie. W ciągu roku mamy 8760 godzin, a więc średnie zużycie to jakieś 22W. Widać, że zostałeś gdzieś z informacjami w ubiegłym wieku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
0 / 2

@ZONTAR Czy to nie @rafik54321 odwołał się do lodówek starego typu? Przecież to on napisał: " "wystarczy że będzie stara", więc musiałem zaakceptować jego linię obrony.
P.S. Ja mam nową, ale bez kostkater, podajników napojów, wyświetlacza iyd.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@NCJaxa Nadal jednak masz coś typu "no frost" i z pewnością masz pompę niskiego ciśnienia. Wszystkie nowe lodówki to mają. Nie ma sensu schładzać powietrza w lodówce jak można je z niej wyrzucić, a powietrze przy otwieraniu najszybciej się miesza i ociepla, więc generuje największe straty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arca
+5 / 11

@killerxcartoon to jest mit, jak widać ciągle żywy. Wulkany produkują około 1% tego co ludzie. Wszystkie wulkany łącznie, nie jeden.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2019 o 12:50

S konto usunięte
0 / 0

@killerxcartoon nawet, jeżeli byśmy założyli, że tak faktycznie jest, jak mówisz, to nie wystarczy do wyciągnięcia jednoznacznych wniosków, że wulkany są bardziej winne ocieplaniu klimatu od ludzi.

Pewnie nie masz problemu ze stwierdzeniem naukowców, którzy mówią, że regularne spożywanie alkoholu w stosunkowo niedużych dawkach jest znacznie bardziej szkodliwe długofalowo, niż okazjonalne spożywanie nawet znacznie większych? Kto powiedział, że z klimatem nie może być podobnie?

Wiemy na pewno, że z emisją CO2 jest taki problem, że stale podnosząca się temperatura (załóżmy, że tylko z powodu naszej emisji CO2), powoduje rozmarzanie rejonów subpolarnych, gdzie uwięzione są duże ilości metanu, który też jest gazem cieplarnianym. Mamy swojego rodzaju dźwignię - lekko podnosząc temperaturę możemy uruchomić mechanizm, który spowoduje dalsze jej podnoszenie już bez naszego udziału i co gorsza, bez możliwości przeciwdziałania temu zjawisku z naszej strony. Na redukcję CO2 jeszcze mamy jaki taki wpływ.

Bzdurne jest też, spotykane czasami, argumentowanie, że 'kiedyś to było' i kilkukrotnie większe stężenie CO2 w historii nikomu nie zaszkodziło, a nawet fauna i flora była wtedy 'większa' i bardziej liczna - to chyba dobrze nie? Tylko wtedy te zjawiska nie zachodziły w takim tempie i było wystarczająco dużo czasu na dostosowanie się organizmów do nowych warunków. Tutaj dochodzimy do kluczowej kwestii - ograniczenie zużycia paliw i emisji gazów cieplarnianych to nie jest kwestia naszego 'poświęcenia dla dobra środowiska naturalnego', tylko naszego własnego interesu. To my mieszkamy na brzegach mórz i podniesienie ich poziomu zagraża bezpośrednio nam, a nie mewom, czy bobrom - bo one się dostosują i przeniosą, a my miast nie przesuniemy. To my jesteśmy uzależnieni od dużych obszarów upraw rolnych i to, co zagraża im, zagraża nam bezpośrednio. To my mamy problem, kiedy przejdzie jakiś większy kataklizm, bo jego skutki likwidujemy latami, podczas gdy inne ekosystemy już wtedy dawno o nim nie pamiętają.

Jedno jest pewne - prawdopodobnie w związku z naszą działalnością, pojawiają się ze zwiększoną częstością zjawiska o rosnącej skali, z którymi sobie nie radzimy. Głównie dlatego, że nie jesteśmy ich w stanie przewidzieć i im zapobiec - obserwujemy je po fakcie. Rozsądnym wydaje się w tym momencie spróbować zminimalizować nasze działania, co do których mamy podejrzenie, że mogą się do tego przyczyniać. Nie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
+1 / 1

@siditg
Nie czytasz ze zrozumieniem. W dużej mierze to człowiek odpowiada za ocieplenie.. + cykl deklinacyjny +cykl koniugacyjny + cykl precesyjny
Ale problemem nie jest CO2 bo potrzebują go rośliny .. tylko wycięcie ogromnej ilości drzew pod uprawy .. taka trawa jakim są zboża czy kukurydza pochłaniaj znacznie mniej CO2 na metr kwadratowy niż wielopłaszczyznowa warstwa dzikiej puszczy czy lasów tropikalnych . wylanie ogromnej ilości betonu i asfaltu , płaskie dachy z czarną papą . To jest przyczyna . Drzewa zapobiegają akumulacji ciepła w skałach i glebie , zapobiegają też wysychaniu gleby.
Przykładem mogą być miasta gdzie temperatura może być nawet o 8-10 stopni większa niż poza miastem gdzie jest zieleń. czy nawet to samo miasto i aleja zadrzewiona i taka sam ulica obok bez drzew .

Wielu pseudo naukowców tworzy bzdurne teorie często na potrzeby cwanych kapitalistów .. np o wpływie pierdzenia krów na zmianę klimatu po przez emisję metanu jaki wpływa bardziej na efekt cieplarniany niż CO2 .
Propaganda o emisji CO2 ma na celu ograniczenie konkurencji w przemyśle by kraje rozwijające się jakie przystąpią do "zielonego przymierza" nie stworzyły własnego przemysłu i były uzależnione od kupowania towarów od krajów wysoko rozwiniętych. Po to są właśnie te magiczne pakiety emisyjne. . jakimi jeszcze da się spekulować i zarabiać na nich...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2019 o 9:04

S konto usunięte
0 / 0

@killerxcartoon no zgoda, ja odnosiłem się stricte do tezy na temat wulkanów.
A te aspekty, o których mówisz są istotne, ale tylko lokalnie. To, że na jakimś obszarze budynki zakumulują więcej ciepła nie ma znaczenia w skali globalnej, ani nawet lokalnej, ale długoterminowej. Oczywiście to się dokłada do puli czynników wywołujących gwałtowniejsze zjawiska, co jest chyba największym problemem na już.
Moim zdaniem, jeżeli byśmy chcieli realnie zmniejszyć udział CO2, to trzeba zwiększyć jego akumulowanie a nie tylko ograniczać emisję. A to można zrobić na przykład odpowiednią gospodarką leśną - przerzedzać lasy z najstarszych drzew i sadzić młode (bo one najszybciej gromadzą CO2). A pozyskane drewno używać do produkcji środków trwałych np. konstrukcji budynków. Wtedy zakumulowany CO2 jest na kilkadziesiąt lat uwięziony w drewnie, które później powinno trafić z powrotem do obiegu, czyli do ziemi. Spalanie drewna i generalnie biomasy jest słabym pomysłem w tym kontekście.
Są też pomysły utrwalania CO2 w innych materiałach budowlanych, w paliwach itp. które też wydają się warte wzięcia pod uwagę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2019 o 13:19

K killerxcartoon
0 / 0

@siditg Beton pochłania CO2 do wiązania wapnia...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@killerxcartoon Liczy się przyrost masy w jednostce czasu, nic więcej. Już kiedyś o tym dyskutowałem i nie chce mi się wytaczać wszystkich argumentów i obliczeń, ale rośliny pastewne są porównywalne lub nawet lepsze w pobieraniu CO2 z atmosfery. Ich przyrost masy w ciągu roku na hektar jest znacznie większy od zwykłych lasów i łąk. Druga kwestia to to, że drzewa to nie więcej, niz 1/4 całej produkcji tlenu, a dużo większe znaczenie mają oceany i wszelkie zielone dziadostwo w nich rosnące.
Z emisją problem jest taki, że nie ma procesu odwrotnego do sztucznej emisji człowieka. Wszystko co jemy my i nasze jedzenie ma źródło roślinne, a rośliny pobierają CO2 z atmosfery jako budulec. Im więcej żremy, tym więcej spalamy i wydychamy, ale jednocześnie więcej roślin hodujemy. Stąd mimo, że ludzie produkują najwięcej CO2 oddychając, to jednocześnie to wszystko jest zbilansowane naszymi uprawami. Podobnie równoważą się pożary lasów czy procesy gnilne z naturalnym wzrostem roślin. Dokładnie tak samo naturalnym procesem jest pochłanianie warstw drewna czy torfu przez ziemię, powstawanie węgla brunatnego, kamiennego, ropy czy gazu, co w dużej mierze bilansuje nagłe eksplozje, uwolnienie jakiegoś surowca czy wybuch wulkanu. Sęk w tym, że człowiek wydobywa i spala to na masową skalę w krótkim czasie, a proces odwrotny trwał miliony lat. Tu jest pies pogrzebany. Albo musimy całkowicie przestać używać paliw kopalnianych, albo musimy wprowadzić odwrotny proces. Naturalnie oczywiście są to rośliny korzystające z energii słonecznej, ale pokrycie dachów panelami słonecznymi będzie znacznie prostsze i wygodniejsze od tworzenia wiszących ogrodów. W taki sposób będziemy w stanie wytwarzać duże nadprodukcje energii, które będzie można wykorzystywać w procesach podobnych do sztucznej fotosyntezy i oddzielać węgiel od tlenu podobnie jak to jest w procesie elektrolizy z wodorem i tlenem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K killerxcartoon
-1 / 1

@ZONTAR
Nie załapałeś.. CO2 to lobbing przemysłu ciężkiego.. o cym pisałem. Efekt cieplarniany jest demonizowany i nie ma aż takiego wpływu Ilość CO2 w atmosferze zmieniła się o tysięczne promila
Lasy tworzą dodatkową warstwę ochronną nad skałami z własną cyrkulacją i mikroklimatem zapobiegając nagrzewaniu się skał i gleby oraz akumulacji ciepła. Żadna łąka , uprawa nie da takiego efektu . Chiny już to zauważyły i zaczynają zadrzewiać i zazieleniać miasta... A u nas proces odwrotny w miastach wycina się i zabudowywuje się całą zieleń ....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2019 o 14:09

avatar ZONTAR
0 / 0

@killerxcartoon Nie, wcale. Problemu nie ma, proszę się rozejść.
https://i.imgur.com/qeET2wH.jpg

Widzę, że też nie rozróżniasz efektu cieplarnianego od zwykłego nagrzewania miast. Energia słoneczna gdzieś musi się podziać. Albo odbija się od atmosfery, albo odbija się od powierzchni ziemi, albo jest pochłaniana. Efekt cieplarniany polega na tym, że odbita od powierzchni ziemi nie wylatuje poza atmosferę, ale się od niej ponownie odbija i wraca. To tak w bardzo dużym uproszczeniu. Tak działają szklarnie, nie pozwalają energii tak szybko wypromieniować. Porównujesz skalę mikro do makro. Ja sobie postawiłem parasol na balkonie i nie mam efektu cieplarnianego, przecież u mnie jest cień i chłodek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M misza28
+2 / 8

czyli w domu nie masz TV,pralki,microfalówki odkurzacza piekarnika itp? korzystasz tylko z żarówek ? bo co ci da wymiana żarówki (która ciągnie najmniej prądu ze wszystkich urządzeń w domu) a w tym czasie używasz żelazka które ciągnie 2000V albo czajnika bezprzewodowego, prąd drożeje z roku na rok miedzy innymi przez unie i emisje spalin którą pamiętajmy PO sprzedała chyba do Hiszpanii i przez to prąd podrożeje o 40$

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kkubam
+1 / 5

Oświetlenie domu to max. kilkanaście % całkowitego zużycia energii. TV, komputer, pralka, lodówka, żelazko, kuchenka elektryczna/indukcyjna - to te urządzenia generują większość zużycia.
Akurat teraz technologia LED jest relatywnie tania, ale kilka/kilkanaście lat temu była mega droga i różnica w zużyciu prądu W ŻYCIU nie rekompensowała ceny zakupu (wiem, co mówię, bo sprzedawałem świetlówki "energooszczędne" Philipsa)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+4 / 4

Tak, też się trzymałem tradycyjnych żarówek jak pijany płota. Ale jednak dostrzegłem pewne minusy i nie chodzi tu o rachunki za prąd. Latem, w upały, to nie jest bez znaczenia, czy źródło światła w pokoju 8 m2 ma 200W i prawie wszystko oddaje w cieple, czy 30W. W przypadku lampki na biurko to też nie jest bez znaczenia, czy wali ci w kark 60W czy 9W. Możliwość wkręcenia 6-7 krotnie silniejszego źródła światła w taką samą oprawkę/lampę też nie jest bez znaczenia.

Jeśli chcesz się przekonać, jaki rzeczywiście nastąpił skok w technice oświetleniowej, to porównaj sobie topową latarkę z lat 80/90 z dzisiejszą ledówą za kilkanaście złotych, albo z latarką ze smartfona. Nie mówię o dzisiejszych topowych latarkach, bo te by trzeba porównywać z reflektorami z planu filmowego sprzed 30 lat...

Ogólnie, ten temat żarówek jest coraz bardziej anachroniczny i odklejony od rzeczywistości. Tak jak w 2000 roku miała jeszcze sens dyskusja o wyższości kliszy nad aparatem cyfrowym, ale dzisiaj - no już raczej nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2019 o 13:20

A Adam85
-4 / 6

To po prostu wymień na stare żarówki i nie będziesz płacił 2 razy więcej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kenzol
0 / 2

Wymień z powrotem na poprzednie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arca
+2 / 2

Warto patrzeć na warunki gwarancji. Już teraz są dostępne żarówki z 5-letnią gwarancją. Może niedługo będą na 10 lat. Do tego kosztują już mniej niż 10zł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E esbek2
+2 / 2

@pawel1148
W tańszych LEDach połączenie zamiast lutowanych były klejone. I na połączeniach często dochodzzi do przerwy w dopływie prądu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bihar
-1 / 3

No tak... bo nasza polityka względem górnictwa węglowego nie ma z tymi podwyżkami nic wspólnego...

P.S - jakbyś nie wymienił żarówek to płaciłbyś 14x więcej więc chyba było warto, nie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bihar
0 / 0

@mysliwy1234 czy ja coś napisałem o elektrowniach węglowych?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar cysiek63
-1 / 3

Po wymianie wszystkich żarówek w domu rachunki mam niższe o okolu 20%-25%.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mati233490
-1 / 1

Tu akurat się mylisz. Ile czasu spędzasz w pracy ? Ile jest ludzi który muszą funkcionować 24/7 ? Odpowiedź sama się nasuwa. To nie korporacja ma kopciucha w piwnicy, nieocieplony dom i otwarte okno w zimie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
+1 / 5

swietny demot jako przyklad jak sie robi manipulacje i tworzy sie fake newsy
czemu?

1) porownywanie tego ile kiedys placiles za prad z tym ile placisz obecnie po wymianie zarowek jest pierwsza manipulacja. bo nawet zakladajac ze w domu nic nie masz poza zarowkami, to wciaz pozostaje kwestia ceny pradu. wiec powinienes porownywac zuzycie pradu a nie jego koszt

2) w domu masz inne urzadzenia ktore potrafia zuzywac znacznie wiecej energii. lata temu wlaczalem i wylaczalem rozne urzadzenia w domu obserwujac zuzycie pradu. i powiem ci ze znacznie wiekszy wplyw na to bedzie mialo zrezygnwanie z jednej herbaty dziennie niz wymiana zarowek.

tak ze spadla ci konsumpcja pradu zuzywanego na oswietleniu, ale jezeli kupiles wiekszy telewizor a ceny pradu poszly w gore, to tego nie zauwazasz
ale zamiast sie zastanowic dlaczego tak jest, wymyslasz sobie jakies spiski a polowa glabow ktora nawet nie potrafi zawiazac sznurowki natychmiast ci przyklasnie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NCJaxa
0 / 2

@mieteknapletek Kolejny głąb, który nie zrozumiał demota, ani nie słyszał o protokole z kioto

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J justnoonee
-1 / 1

Kolejny spiskowy głąb, który nie widzi wielu innych obciążeń, od kosztów pracy przez durne programy ratowania zdychającego górnictwa po konieczne modernizacje sieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
+1 / 1

Rachunek ekonomiczny jest prosty. 1kWh wytwarzana jest w konkretnych okolicznością i przy stałych wartościach elementów składowych. Cena wegla+koszty jego przewozu i dostarczenia. Potem proces spalania w kontrolowanych warunkach. Koszty stałe są oczywistą składową ceny owej 1kWh (utrzymanie sieci, elektrowni, ludzi, prezesów, zarządów, ZZ, itd.). Jeśli zaczynamy oszczędzać, to przychody ze sprzedaży energii spadają. Więc cena idzie do góry by pokryć zmniejszone zyski z oszczędności ludzi. Im bardziej będziemy oszczędzać tym cena energii pójdzie do góry. Rachunek ekonomiczny jest prosty. To samo dotyczy wody, gazu, paliw płynnych itd. W przypadku importu półproduktu jak ropa, dochodzi zmienna cena zakupu. Niemniej w Polsce mamy elektrownie węglowe i spory koszt wydobycia węgla. Płacimy wiec także na utrzymanie kopalń górników, ZZ, zarządów, 13, 14, wyjazdy do palenia opon w Warszawie. Itd. Ktoś ten rachunek musi zapłacić. Wiec płacimy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar stokro5
0 / 0

Rosną opłaty stałe. Mniej żarówek, a i tak rachunek wysoki. Wniosek - pali się czy nie i tak sporo płacisz, więc nie dbasz o to, że jakieś światło się świeci niepotrzebnie. Efekt - ojej, CO2.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S szifu10
-2 / 4

co za ciołek. Pewnie wyborca pisuaru i patriota w koszulce z orłem na piersi. Wkrótce wynajdzie perpetuum mobile - niech mu ktoś wytłumaczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P patrycja1333
0 / 2

Hm znaczy mówisz ze to propaganda?! Ale kiedyś kto co miał domu 1 TV ! lodówka bojler i tyle. A teraz 3 TV tablety, Telefony, Komputery, laptopy, zestawy kina domowego, pralki, zmywarki. To według ciebie na powietrze działa nie na prąd?!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P polinos1
0 / 0

Niestety taka prawda. Prąd idzie w górę, płacić będziemy więcej czy tego chcemy czy nie.
Mieszkam w niemczech, niedawno dostałem powiadomienie o podwyżce ceny za kW o 70%. A najlepsze jest to że proponują eko prąd, który jest w ch*j drogi hahaha gdzie tu sens gdzie tu logika???!!
Podobna sytuacja z samochodami. Niemcy zamykają ulice w miastach dla samochodów na ON, ogłaszają dotacje dla zmieniających samochody na benzynę, hybrydy i elektryczne. Głośno o tym wszędzie. "oddaj swojego starego diesla i dostan do 7000 euro rabatu!!!" i co z tego jak benzyna już 30-40 centów droższa niż diesel. A do tego spalanie większe....
Totalny idiotyzm, chcą się pozbyć diesla to obniżyć ceny benzyny a ON w górę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem