Takich sytuacji jest więcej. W wielu sklepach przy wejściu słuzbowym są bramki, które kontrolują czy pracownicy wynoszą ze sklepu rzeczy. Każdy ma obowiązek przejść przez tę bramkę.. z wyjątkiem dyrekcji. Oni nie musza. Tak jakby to nie byli ludzie, którzy też mogą kraść. Co gorsze goście dyrekcji i managerowie z centrali także nie muszą przez to przechodzić. Jakby oni byli jakimiś nadludźmi, uczciwymi do szpiku kości, a zwykły pracownik to malwersant i złodziej.
Brzmi zupełnie jak sytuacja z karuzelą VAT w ministerstwie finansów :)
Ktoś zgłosił tam nieprawidłowości, to też go wywalili i zabawa trwała dalej.
Takich sytuacji jest więcej. W wielu sklepach przy wejściu słuzbowym są bramki, które kontrolują czy pracownicy wynoszą ze sklepu rzeczy. Każdy ma obowiązek przejść przez tę bramkę.. z wyjątkiem dyrekcji. Oni nie musza. Tak jakby to nie byli ludzie, którzy też mogą kraść. Co gorsze goście dyrekcji i managerowie z centrali także nie muszą przez to przechodzić. Jakby oni byli jakimiś nadludźmi, uczciwymi do szpiku kości, a zwykły pracownik to malwersant i złodziej.
Pamiętaj że sklep, a więc także wszystkie towary w nim są własnością dyrektora.
Nie ma na okraść samego siebie.