Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1220 1250
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
H HaveANiceDay1983
-5 / 5

74% przemysł i z 74%, 70% to kopalnie i elektrociepłownie czy 70% procent z 74%?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N nitaki
0 / 0

@HaveANiceDay1983 no ja zrozumiałem to tak, że 70% z przemysłu, czyli z tych 74%, wątpię, by na resztę przemysłu przypadał 4% całego zużycia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 17:18

avatar ZONTAR
+2 / 2

@nitaki Kopalnie i elektrownie (a nie elektrociepłownie) zużywają 70% całego poboru wody ze wszystkich sektorów. Reszta przemysłu to skromne 4%.
Trzeba jednak pamiętać, że "zużywają" to trochę nadużycie. Wiele sektorów faktycznie wykorzystuje wodę (często z wodociągów), a ich odpady są albo tracone, albo gromadzone (np zbiorniki poflotacyjne, zapraszam nad Żelazny Most koło Polkowic). Jednak zasadnicza większość "zużycia" w energetyce to faktycznie przepuszczenie praktycznie nieoczyszczonej wody rzecznej przez bloki chłodzące elektrowni węglowej, a następnie wypuszczenie ogrzanej wody rzecznej ponownie do rzeki. To nie jest problem przez większość czasu do momentu, w którym nie podgrzewamy rzeki powyżej naturalnej temperatury w tym środowisku. Do tego oczywiście dochodzi głównie w trakcie wysokich temperatur i niskiego stanu wód - jest mniej wody do rozproszenia tej dodatkowej energii.
Dlatego też jak najbardziej realne jest, że ponad połowa "zużywanej" wody jest przez same elektrownie. Sęk w tym, że to zużycie niewiele się różni od zużycia chociażby elektrowni wodnej. Ta woda wraca i dalej można z niej korzystać. Takie statystyki są w supie o kant dupy rozbić. Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą samą wodę użyć później do nawadniania pól czy do oczyszczenia jako woda pitna. Różni się właściwie tylko temperaturą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eref88
-4 / 10

Tyle że cieplownie nie korzystają z wody pitnej tylko takiej która się do spożycia nie nadaje

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eref88
-1 / 5

Odradzam picie cieplej wody to raz dwa woda ciepła jest z PECu a nie z dużych elektrocieplowni..... Woda ciepła poza tym w rurach sprzyja mnożeniu się bakterii i drobnoustrojów woda z dużych elektrociepłowni jest to woda technologiczna nie nadająca się do spożycia ze względu na przekroczenia wielu parametrów fizykochemicznych i pochodzi np z rzek i nie jest uzdatniania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@eref88 Przecież woda technologiczna nie trafia do kranów. Może ewentualnie trafiać do układów ogrzewania (kaloryferów). Praktycznie wszędzie woda pitna w kranie jest ogrzewana na wymienniku tą samą wodą, która trafia do kaloryferów. Nie ma tu z resztą znaczenia, czy woda jest pitna, czy nie. Pola też są "nawadniane" deszczówką podobnie jak elektrownie chłodzą się wodą rzeczną. Kwestia ogólnie dostępności wody.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eref88
0 / 0

Zasoby wody pitnej są dużo mniejsze niż ogólne zasoby wody bo nie każda woda nadaje się do spozycia przez czlowieka i nie jest ogrzewania tą samą wodą tylko piec na koks ją podgrzewa i dalej jest tłoczona do ķranow
A przynajmniej tak u mnie działają tzw PECE...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R raven000
+2 / 2

@eref88 jest. Na wejściu, w nowych blokach praktycznie każdym, w starszych instalacjach na przepompowniach jest wymiennik ciepła i wodę pitną podgrzewa się wodą technologiczną. Nikt nie pcha wody ciepłej przez rury od samego pec ze względu na zanieczyszczenia i bakterie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@eref88 Ciepłownia i elektrociepłownia to dwie różne rzeczy. Mówisz tu o ciepłowni, która nie ma żadnego związku z tematem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eref88
0 / 0

No ja to wiem ale na początku dyskusji kolega stwierdził że ma wodę ciepłą z elektrociepłowni a to niemożliwe i wiem jak działa podgrzewanie wody a co do bakterii to ciepła woda sama w sobie sprzyja rozwojowi bakterii dlatego też nie polecam jej pić:-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T testujac092
-1 / 15

racja, wylączyć energetyke !! po co w szpitalach maja dzialac respiratory, lato idzie, ogrzewanie tez nie bedzie potrzebne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L laskala
-2 / 4

boszeee...tu raczej jest mowa o ogóle wody słodkiej... Tą niezdatna do picia możesz podlewać ogródek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@kamel86 Tak tylko chciałbym zaznaczyć, że i ten artykuł gównotelewizji przekręca informacje.
Po pierwsze, wysokie wykorzystanie (bo trudno tu mówić o zużyciu) wody jest domeną elektrowni, a nie elektrociepłowni. To właśnie elektrociepłownie wykorzystują tą samą wodę ponownie przekazując nadmiarowe ciepło z układów chłodniczych do ogrzewania domów i wody pitnej. Normalne elektrownie muszą się pozbyć tego ciepła. Konwencjonalne układy chłodnicze po prostu przepuszczają wodę rzeczną przez bloki chłodnicze i to jest kwalifikowane jako ich zużycie. Elektrownie chlodzone chłodniami kominowymi zużywają ułamek tej wody, a ciepło oddają bezpośrednio do atmosfery, a nie do wody rzecznej. Rozwiązaniem więc jest budowa chłodni kominowych zastępując konwencjonalne chłodzenie. Rozwiązanie droższe, ale uniezależnia energetykę od stanu wody w rzekach jednocześnie nie tworząc zagrożenia przegrzania wody rzecznej.
Po drugie, wykorzystanie węgla w praktyce nie ma tu nic do rzeczy. Zarówno elektrownie węglowe jak i olejowe, gazowe czy atomowe są elektrowniami termicznymi (czy tam termodynamicznymi) i wykorzystują rozprężanie pary do napędzania turbin. Wszystkie z nich w efekcie ubocznym generują duże ilości pary, którą muszę ponownie schłodzić aby pracowała w zamkniętym obiegu. Wszystkie z nich mają układ chłodzenia, a zastosowane chłodzenie nie zależy od zastosowanego paliwa, a jedynie od ekonomii. Nasza infrastruktura jest dosyć stara i budowana po kosztach, więc nadal w dużej mierze korzysta z wody rzecznej do chłodzenia. To jest dużo tańsze rozwiązanie gdy mamy dostęp do dużych ilości wody, ale susza sprawia, że tej wody nie mamy aż tyle.

Chyba największym błędem popełnianym w kontekście elektrowni jest mylenie poboru wody od ich zużycia. W ten sposób można powiedzieć, że elektrownia wodna ma 100% poboru wody z rzeki, bo przecież cała ta woda przez nią przepływa. Sęk w tym, ile faktycznie tej wody "zużywa", a ile wraca do rzeki. Chłodzenie konwencjonalne ma ogromny pobór (stąd problemy z energetyką), ale stosunkowo niewielkie zużycie (pomijając kwestię podgrzewania wody w rzekach i ryzyko zmiany środowiska naturalnego). Chłodzenie kominowe w obiegu zamkniętym pobiera ułamek tej wody, ale większość z niej zużywa odparowując ją do atmosfery. Główne pytanie, to czy ma to znaczenie? Woda wracając do atmosfery prędzej czy później spadnie, takie chłodnie podwyższają wilgotność powietrza w okolicy i w ogólnym rozrachunku może wyjść to na jedno.

Można sobie tu wyczytać trochę poważniejszych informacji:
https://elektrowniaostroleka.com/zagrozenia/przyroda

Wodochłonność energetyki opartej na węglu jest jedną z jej największych wad. Przemysł węglowy w Polsce pochłania aż 70% całkowitego poboru wody w naszym kraju. To najwyższy odsetek poboru na całym świecie. Dla porównania na terenie całej Unii Europejskiej wynosi on zaledwie 13%. Wynika to w głównej mierze z tego, że w Polsce dominują przestarzałe elektrownie stosujące chłodzenie w systemie otwartym. Aż 38% elektrowni węglowych w Polsce ma więcej niż 40 lat. Pobierają one 45% udziału wody. To niebagatelna ilość 3 535 mln m3 wody rocznie. Konsekwencje kryzysu wodnego już są zauważalne - w 2015 r. rzeki nie nadążały z chłodzeniem elektrowni węglowych. Aby zapobiec awarii całej sieci, operator sieci przesyłowej ograniczył dostawy prądu do dużych odbiorców energii elektrycznej. Ryzyko blockoutu jest poważne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kamel86
0 / 0

Zgadzam się Tobą.
elektrociepłownie część ciepła odpadowego z produkcji energii elektrycznej latem wykorzystają na potrzeby c.w.u. reszte muszą przekazać do rzeki lub atmosfery. Elektrownie muszą oddać to ciepło odpadowe w całości.
Odrębna sprawą jest kwestia poziomu wód rzekach do chłodzenia pary.
Pytanie które sobie zadaje to czy rządzący boją się o Kowalskiego że zabraknie mu zimnej wody w kranie czy wody niezbędnej do procesów technologicznych?

Kowalski pije wodę, podlewa trawnik i dużą część wody jest odparowywana więc zaczyna jej brakować w wodach gruntowych i rzekach (?)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@kamel86 Już gdzieś wyżej pisałem o rodzajach i skutkach różnych rodzajów susz (chociaż ucięło mi końcówkę tamtego komentarza).
W naszych warunkach groźba braku wody pitnej jest stosunkowo niewielka i nie jest za bardzo związana z wykorzystaniem jej do procesów technologicznych. O ile rzeki nie wyschną, to będzie można z nich pobierać i oczyszczać wodę. Oczywiście zbyt niski stan wody może dopuszczać więcej zanieczyszczeń i wymagać silniejszego oczyszczania, ale nadal jest to wykonalne. Największe ryzyko raczej dotyczy miejscowości opartych o wody gruntowe. Długotrwała susza hydrologiczna doprowadza do suszy hydrogeologicznej - obniża się poziom wód gruntowych. Przez to aktualne studnie przestaną funkcjonować i będzie trzeba wszystkie pogłębiać. W najgorszym wypadku może wyschnąć całkowicie. To raczej tyle w kwestii dostępu do wody. Ludzie zużywają stosunkowo niewiele wody, więc nie musiby aż tak się o to bać.

Co do procesów technologicznych, to prowadzą one do dużo większego zagrożenia. Bez wody człowiek da radę jakoś funkcjonować przez chwilę, bez prądu możemy mieć poważny problem. Podejrzewam, że rządzący boją się spowolnienia gospodarczego ze względu na niedobory mocy jak i mniejsze plony rolne. O ile energetykę da się naprawić budując chłodnie kominowe na miejsce konwencjonalnych (zbiorniki wyrównawcze wystarczą na całkiem sporo czasu pracy bez korzystania z wody rzecznej w okresie suszy), o tyle rolnictwa nie da się tak łatwo naprawić. Wszystko sprowadza się do buforowania wody na suchy okres, czego niestety nie robimy. Ile gospodarstw rolnych ma jeszcze stawy czy mokradła i systemy melioracyjne?

Jeśli chodzi o odparowywanie, to jest to dwojaki temat. Zasadniczo z płynącą wodą mogą stać się trzy rzeczy. Możemy ją odparować, zatrzymać lub puścić dalej. Puszczając ją dalej pozwalamy niższym rejonom na to samo, ale my rezygnujemy z tej wody. Zatrzymując ją zapewniamy sobie jakiś bufor (czy to uzupełniając wody gruntowe, zbiorniki wodne, czy nawadniając pola), ale odbieramy tą wodę tym, którzy żyją niżej. Trzeba to jakoś wyważyć. No a co z wodą odparowaną i zużytą? Ona trafi albo do gruntu (uzupełniając wody gruntowe), albo do atmosfery. Znowu trafiając do atmosfery zapewne gdzieś spadnie. Teoretycznie to jest cykl zamknięty i się nie zmarnuje.

W gruncie rzeczy susza polega na zmniejszeniu ilości wody w obiegu, więc logicznym rozwiązaniem by było buforować wodę na okresy suszy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A acanekd
+1 / 1

Że musimy oszczędzać retorykę ? Toć nie trzymaj nas w agonii sraczki i powiedz, w jakim tempie zużycie domów, rolnictwo i przemysł ? Ręce opadają ! TOTO chciało napisać przekaz, ale nie umi - spuścizna gimbazowa. Ale, ale ! Mentory udają całkowite zrozumienie "tematu", choć cichaczem widzą go u czubków. Wytykanie głupoty nie jest zakazane ! Plusujcie i minusujcie w/g własnego IQ.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L konto usunięte
0 / 8

Bez kopalni i elektrociepłowni to byście z zimna i braku prądu poumierali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
-2 / 6

@loukas5 Szczególnie latem byśmy z zimna umierali, kiedy są upały i wspomniana susza występuje. Węgla też mamy tysiące ton wydobytych, których nikt nie chce skupić, więc jak wstrzymamy wydobycie na kwartał w roku, to nawet nikt poza górnikami tego nie zauważy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jeykey1543
+1 / 1

@solarize u na się kiedyś węgiel kupowało właśnie latem, bo był tańszy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
+1 / 3

@jeykey1543
kupowalo tak, ale on mowi o wydobyciu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fizdryg
+5 / 7

@mercedes33 Mogę zapytać, jak to zostało wyliczone?? I co z tą wodą się stało?? Została skompresowana do 1 kg mięsa??
Chciałbym się dowiedzieć jak wygląda wędrówka wody przy procesie produkcji mięsa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vicrac
+3 / 7

@Fizdryg odpłynęła przez portal do innego wymiaru, już jej nigdy nie odzyskamy :( wStYDźCie sIĘ, mIęSoŻeRCy!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O olewator
0 / 4

@vicrac Patrz Pan, a ja się męczę pijąc to wodę, a tu zjadasz kilo mięsa i masz zapas wody na kilkanaście lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 17:58

L luk137
-1 / 1

I co niby się z tą wodą dzieje? Co krowa wypije i tak wysika, yo samo z wodą użytą w masarni czy później. Obieg jest zamknięty i woda wraca do przyrody. Problem jest globalny a to ile my tej wody zużywamy nie ma rzadnego znaczenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@luk137 Popierający te teorie albo nie potrafią samodzielnie myśleć, albo chcą uprawiać propagandę na rzecz swojej idei pomijając wiele faktów naukowych. To wszystko zakłada, że likwidacja hodowlii pociągnie za sobą likwidację wszelkich łąk i upraw pastewnych jak i wszelkie inne uprawy nie będą produkować odpadów. Tym samym zakładamy, że deszcz padający na te łąki będzie można wyłączyć, bo już nie będzie potrzeba jedzenia dla zwierząt.
Alternatywnie chcą nas zasypać tonami pyrków czy innych kapust. Tak czy owak, zasadnicza większość zużycia wody dotyczy upraw roślin pastewnych, które są paszą dla zwierząt. Tak samo produkcja biopaliw zużywa około tysiąca razy więcej wody od paliw kopalnianych. Powód ten sam, produkuje się je z roślin oleistych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gesser
0 / 0

@mercedes33
Pewnie dlatego jest takie dobre i soczyste :>

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A askes
+2 / 2

A ten przemysł to tę wodę dla swojej przyjemności tak zużywa. Pewnie się w niej kąpie. Ten przemysł niedobry.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O olewator
+2 / 4

@askes A potem wylewa do czarnej dziury ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aj87
-2 / 4

Natychmiast zlikwidować elektronie ,zrezygnować z budowy atomówki ,zamknąć kopalnie ,przejść na odnawialne źródła prądu i świece woskowe .A nie ,świece nie ,zwiększy się emisja co2

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+3 / 3

@aj87 Najpierw przecinek, potem spacja.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fizdryg
+3 / 3

Konsumpcjonizm. Mówi Ci to coś?? Co ile zmieniacie telefony, komputery, samochody na nowe??
Wszystko na leasing/ kredyt. Spłacę telefon za 6 tys to kupuję kolejny, też na kredyt bo tamten ma już 2 lata.

Inna sprawa, to że mamy na planecie obieg mniej więcej zamknięty i woda czy węgiel na planecie zostają tak czy inaczej. My tylko odczuwamy skutki zmian klimatu.

Zagadka dla ekoświrów. Skąd ma państwo brać pieniądze skoro pozamykamy wszystkie sektory przemysłowe oraz ograniczymy rolnictwo?? Ludzie tak po prostu powiedzą "o jejku teraz mogę oddychać pełną piersią bo mój kraj nie emituje ŻADNYCH zanieczyszczeń.

Tak się nie da. Musielibyśmy zabić wszystkich ludzi na ziemi, może poza prymitywnymi plemionami ameryki południowej i afryki, które nie wiedzą co to cywilizacja. Wrócić do epoki kamienia. Ale podejrzewam że chętnych nie będzie.

Pozdrawiam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar y0u
0 / 0

akurat z wodą i elektrownią, nie dotyczy to chyba tylko elektrowni wiatrowych i może słonecznych. Pech chciał, że chyba wszystkie elektrownie działają na zasadzie ruchu wirnika wokół stojana, wniosek, potrzeba medium, które spowoduje ten ruch. Dlatego chyba w przypadku prawie że każdej elektrowni, używa się do tego celu wody. Wniosek, czy to elektrownia węglowa, czy atomowa, czy wodna, zawsze będzie potrzebny stary dobry diwodorek tlenu, który po ogrzanui wyparuje i poruszy wirnik. To tak w skrócie.

@Fizdryg pierwsi niechętni takiej opcji, to pewnie ekolodzy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 12:17

O olewator
+2 / 4

Jak ja to lubię, "zużywa wodę". Była woda, hokus pokus, nie ma wody.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L luk137
0 / 0

Dokładnie jak mówisz, to typowe rozumowanie zidiociałych ludzi. Zjadłem pączka, nie ma pączka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar tulasinek
0 / 0

Niezależnie od wszystkiego warto oszczędzać wodę. Np wodęe z kąpieli lub mycia odlać do wiadra i spłukiwać w toalecie. Mniejsza wygoda, ale trochę ekologii. Albo z płukania warzyw do podlewania ogrodu czy trawnika. Dużo z tym zachodu, ale warto. Choć trochę. Nie zmieni to suszy, ale każdy może uratować jeden krzak, jedno drzewo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 18:13

avatar Rhanai
+3 / 3

największy problem to nie zużycie tej wody, a gospodarka wodna, wściekle wyregulowane koryta rzek, wybetonowane, wpuszczone w kanał mniejsze rzeczki, osuszone wszystkie bagna, melioracja nawet dzikich terenów w środku niczego, likwidacja terenów zalewowych, zero tam, zbiorników retencyjnych, betonowanie każdego skrawka płaskiej powierzchni w miastach, sami sobie tą pustynię generujemy i jeszcze jesteśmy zdziwieni ;/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 20:31

avatar pandoro
0 / 0

Proponuję więc nie korzystać z usług elektrociepłowni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Obserwuj
0 / 0

Ale prąd w domu chciałbyś mieć? Czy demot zrobiony na liściu za pomocą patyka?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L luk137
0 / 0

Litości, jakie zużycie, jakie oszczędności? Co niby się dzieje z tą zużytą wodą? Że niby znika i jej nie ma? Pasowało by chyba do szkoły wrócić. Obieg jest zamknięty i skoro brakuje u nas wody to znaczy że jest to problem globalny, i choć byśmy się za przeproszeniem zesrali z tego oszczędzania to i tak tej wody nie będzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Elandiel1
0 / 0

Problem zaczyna się na rowach melioracyjnych - to są koryta którymi woda z pól spływa do większych rzek a te szybko transportują naszą życiodajną ciecz do morza. To są olbrzymie ilości wody której część powinna zostać wchłonięta przez ziemię lecz to jest niemożliwe w większości miejsc. Brakuje zastawek na rowach dzięki którym wodę się spiętrza i spuszcza gdy jest jej zbyt dużo. Problem z wodą stanie się jeszcze bardziej dokuczliwy gdy podziemne jeziora powysychają a przypuszczam, że to się dzieje już od dłuższego czasu. Również terenów bagiennych jest zbyt mało - dzieło osuszania z czasów PRL. Niestety błędów jest więcej ale fakt - wodę należy oszczędzać w tej sytuacji - przynajmniej do momentu kiedy odkręcimy to co zostało zepsute przez wiele lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W waclawpl
0 / 0

@Elandiel1 Tego procesu nie da się odkręcić jeśli nie wrócą normalne opady deszczu, a mamy już trzeci rok suszę. Ale to prawda, latami dominowała polityka "byle do morza" co teraz mści się okrutnie. Zamiast mieć zbiorniki nawet w przysłowiowym szczerym polu, żeby w okresach suchych woda gruntem rozchodziła w otoczeniu zbiornika, to mamy 4 na krzyż tamy rzeczne nastawione na działanie przeciwpowodziowe. Zamiast inwestować w zastawy, lepiej było wydawać na chodniki i ścieżki rowerowe. Zamiast chronić tereny zalewowe jako naturalne rezerwuary wilgoci, osuszaliśmy i stawialiśmy tam domy (patrz słynne osiedla bloków z Wrocławia). Do tego dochodzi specyficzne położenie Polski na styku stref klimatycznych, a wiśnią na torcie są ostatnie bite dwa lata suszy plus statystycznie dziesięciolecia bez intensywnych opadów śniegu. Niestety, nawet jeśli w pięć lat udałoby się zrealizować projekty zarówno wielkie jak i masę projektów lokalnych, bez zmian w pogodzie nic to wszystko niestety nie da.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Elandiel1
0 / 0

@waclawpl Normalne opady nie wrócą dopóki nie zatrzymamy wody. Opadów nie ma wcale mniej - spada podobna ilość deszczu w każdym roku lecz zmienił się charakter opadów - teraz mamy gwałtowne burze ze sporą dawką opadów lecz woda szybko spływa betonowymi korytami w kierunku morza, ziemia nie ma czasu się "napić". Jeśli nie ma wody, mokradeł, jezior, stawów - ogólnie akwenów to nie ma z czego wytworzyć się para wodna. Te anomalie pogodowe latem tworzą się z powodu zaburzonej równowagi hydrologicznej, którą nie tylko my wywołaliśmy - również np. Niemcy ale też inne kraje Europy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W waclawpl
0 / 0

@Elandiel1 Nie zgodzę się. Siedzę w branży rolnej i w związku z tym mocno obijam się o tematykę opadów.

Ostatnie 20 lat to mozaika na mapie Polski. Mamy obszary jak środkowa część pomorza gdzie suma opadów podskoczyła o blisko 100mm (minus ostatnie dwa lata suszy) ale są też obszary gdzie opady lecą na głowę jak choćby ogromny pas ziemi od Wrocławia po Toruń, czy niemalże całe województwo Lubelskie - tam opady masz też zmienione o średnio 100mm ale na minusie. Pomijając już rozłożenie opadów, tak jak piszesz rośnie liczba opadów intensywnych przy zmniejszającej się liczbie opadów drobnych - rekordowy był właśnie rok 2017 gdzie jesienią opady były bardzo intensywne i w zasadzie dorównywały pod kątem statystyk rekordowemu sezonowi 2000 jeśli chodzi o dni ze średnimi opadami ponad 30mm - i tak jak piszesz intensywne opady w dużej mierze spływają do rzek i dalej do morza, ale łączne wartości opadów w Polsce maleją. Niestety, nie upatrywał bym powodów wyłącznie w sytuacji hydrologicznej w naszej części kontynentu, bo w ostatecznym rozrachunku na opady u nas mają wpływ masy powietrza z nad Atlantyku oraz z nad Azji (zależnie od pory roku) i to co zrobił u siebie w temacie melioracji Niemiec czy Polak ma już wtórne znaczenie. Tak, ma wpływ na intensywność opadów, ale jeśli nie dotrą do nas wilgotne masy powietrza to deszczu i tak nie będzie. No a widać jak na dłoni w latach 2018 i 2019 że woda w powietrzu do nas nie dociera: fronty z nad Atlantyku zaczynały się rozbijać po wejściu nad kontynent na poziomie linii Brema-Frankfurt, by wytracić zasób wody na linii Odry i w centralnej Wielkopolsce nie dać nic deszczu. Oglądałem to na mapach satelitarnych tak wiele razy w ostatnich dwóch sezonach, że aż żal mi się robi rolników. W mediach zapowiadają kilkudniowe opady, a poza lokalnymi burzami wynikającymi z konwekcji nie ma nic.

Kwestią sporną jest to czy mamy do czynienia ze zmianami trwałymi, czy też może cyklicznością którą w sumie widać patrząc na dane z lat 1950-2000. ALE, ostatnie dwie dekady są od strony danych odmienne od wcześniejszych okresów bo wartości minimalne i maksymalne mocno wykraczają ponad średnie z XX wieku. Jednak opadów w skali kraju jest mniej. Ich forma tylko potęguje problem braku wody, a jest już tak źle, że w kwietniu moja lokalna Warta wygląda miejscami jak strumyk. Dodam że mieszkam pod Poznaniem ;)

Jednak żeby nie było, zgadzam się w całej rozciągłości. To co możemy zrobić, to zmienić podejście do wody opadowej i zacząć ją gromadzić, a nie spuszczać jak najszybciej do Bałtyku. Problemem jest jednak brak sensownej polityki w stosownych resortach, zerowa wola polityków (od wyborów, do wyborów, no a jakieś tam zalewy czy zapory nie dają słupków poparcia), no i brak stosownych funduszy bo nawet tam gdzie lokalne gminy miały plany to okazywało się że akurat wojewoda zaplanował ze szczebla centralnego udrażnianie melioracji. Co by przypadkiem gdzieś się woda nie zbierała. Wreszcie, pod potężną częścią naszych terenów rolniczych biegną dreny czy rozprowadzenia wody - gdy zdechł komunizm, zdechło zarządzanie tą infrastrukturą. Tereny suche są zalewane, tereny normalnie mokre wysychają. Nie wspomnę już o naukowo udowodnionym połączeniu braku zwierząt na ziemiach ornych vs. ubożenie gleby i jej pustynnienie, a my dalej dobijamy hodowlę zwierząt nie tylko u nas ale i w całej UE. Sami to sobie zafundowaliśmy, a nasi rządzący udają że problem jest w sumie mały i należy wszystko dobrze zaplanować zanim coś zaczniemy robić. Hiszpania też tak kręciła się wokół tematu, dzisiaj potężne obszary tradycyjnie rolnicze stają się nie stepem, a regularną pustynią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Elandiel1
0 / 0

@waclawpl Sporo prawdy ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić. Nasz kraj staje się skorupą - pustynią pól uprawnych i pustynią zalanych betonem miast i miasteczek a powoli nawet i wsi. Robimy wszystko co w naszej mocy żeby się obronić przed wodą - mówimy do wody - "nie chcemy cię tu", mówimy do drzew - "nie chcemy was tu", mówimy do naszych łąk i trawników - "nie chcemy was tu". Tniemy, pryskamy chemikaliami, betonujemy, osuszamy a teraz płaczemy, że nawet jakaś chmura deszczowa z Azji nas nie chce odwiedzać. Jakim marnym krajem jesteśmy. Tak nam się spodobał zachód, równiutki trawniczek i równiutki asfalcik a drzewa? nie, drzewa są passe, trzeba grabić liście koło domu a tak się poniżać nie wypada - sąsiad może przecież przez okno zobaczyć, że pracujemy fizycznie. Zróbmy eksperyment - do butelki włóż wilgotną gąbkę, do drugiej butelki włóż suchą, ustaw je w nasłonecznionym miejscu. Co się stanie? W jednej z nich spadnie deszcz :) i bynajmniej nie w tej drugiej. Ziemia, która dawniej była mokra, przesiąknięta wodą w głąb tworzyła chmury. Dzisiaj mamy suche pustkowie. Te zmiany wpływają lokalnie na pogodę. Nie ma co u nas parować. Ratunkiem są rzeki, które póki co płyną - niestety bezpośrednio do morza a nie powinno tak być w tej chwili. Należy je rozlać tam gdzie woda jest potrzebna. Odbudowując w ten sposób strukturę wodną gruntu jest szansa, że deszcze wrócą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gesser
+2 / 2

Ech. Pracownicy tych kopalni to nie zwykli ludzie? Ludzie którzy kupują węgiel nie są zwykli? Stali używasz? Do jej produkcji potrzebny jest węgiel koksowy, tak się właśnie składa, że Jastrzębska Spółka Węglowa jest największym producentem węgla koksowego w Unii Europejskiej. Czy stali używają ludzie niezwykli?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem