Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ZrytyRyj
+11 / 19

Eeeee tam. U nas dają kasę za free.
Ciekawe o ile skurczyłaby się gromada beneficjentów 500+ itp, gdyby w zamian mieli sadzić drzewa?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pomylilem_Strony
0 / 2

@ZrytyRyj powinno tak być. Taka jest prawda, że być może mam więcej pieniędzy, ale za to mam mniej czasu, który przeznaczam na ich zarobienie. Ci zwolennicy socjalu widzą tylko pieniądze, ale nie widzą, że osoby pobierające socjal (niekoniecznie 500+, a przynajmniej nie wszyscy) mają za to bardzo dużo wolnego czasu. To że ten transfer jest skierowany tylko w jedną stronę jest samo w sobie niesprawiedliwe i niesymetryczny. Ba! Oni mogą iść do pracy, a ja nie mogę przestać płacić podatków. Dlatego w zamian za zasiłki powinna być praca na rzecz społeczeństwa (sadzenie drzew, bawienie dzieci w domu dziecka - dużo się tego znajdzie). Oczywiście najlepiej jakby tych zasiłków nie było, ale to zbyt daleko idące marzenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2020 o 18:46

avatar Xar
-1 / 1

@Pomylilem_Strony @ZrytyRyj ogolnie problem jest taki, ze ludzie na zasilkach stwierdza, ze "za 100zl wiecej niz ja mam zasilku to ja do pracy nie pojde!"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wyrzutekzdemotow
0 / 0

@ZrytyRyj @Pomylilem_Strony Beneficjentami 500+ są dzieci. Niemowlę ma sadzić drzewa? Czy matka z niemowlęciem przywiązanym do pleców jak w XIX wieku? Bawić dzieci w domu dziecka, a co ze swoimi zrobić? Oddać do tego domu dziecka?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2020 o 19:04

avatar ZrytyRyj
-1 / 1

@Wyrzutekzdemotow 500+ należy na dzieci do 18 roku życia, więc wiesz...nie bajdurz i nie dorabiaj ideologii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ddarek
+1 / 3

W Polsce już od wielu lat pensja jest tak skalkulowana żeby starczyła do pierwszego . A od pierwszego do dziesiątego to tylko tydzień.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2020 o 13:02

avatar Aneczka168
+2 / 2

U nas by ich zatrudnili do wycinki. Po co komu drzewa - to tylko tlen, cień, schronienie dla ptaków...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V VaniaVirgo
+1 / 1

Ale super, pracujesz w czystym wygodnym miejscu, zarabiasz sobie nieźle i nagle super, możesz zapylać w upale przy sadzeniu drzew poniżej najniższej krajowej. Postawcie się teraz w ich sytuacji, to nie jest rozwiązanie, za które powinni być wdzięczni. Ja nie mówię, że za darmo należy się komuś kasa, ale tarcze antykryzysowe powinny być tak wprowadzane, by ludzie pracy nie tracili.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@VaniaVirgo Jest całkiem spora różnica pomiędzy naturalną reakcją rynku na zmiany popytu, a ingerencją rządu w gospodarkę.
Naturalne mechanizmy rynkowe są znane, dosyć powolne i przewidywalne. To oznacza, że wszystkie osoby zajmujące się dowolnymi sektorami przemysłu czy usług są w stanie oszacować ryzyko podejmowanych decyzji już w momencie rozpoczęcia edukacji i zdobywania zawodu. Takie osoby wybierają określone wykształcenie, zakres umiejętności i sektor, w którym chcą pracować, a cały ten proces powinien być poprzedzony analizą trendów na rynku. Tak działają rozsądni ludzie. Im większym ryzykiem obarczony jest jakiś biznes czy nawet zawód, tym większe najleży podejmować środki zaradcze. Operowanie na skraju bankructwa może mieć sens tylko tam, gdzie ryzyko utraty popytu jest minimalne, a zapotrzebowanie nigdy nie spadnie na tyle, aby biznes był zagrożony. Podobnie jest z wykonywanym zawodem. Jedynie osoby całkowicie pewne zatrudnienia jak i płynności finansowej pracodawcy mogą pozwolić sobie na życie od wypłaty do wypłaty. Im mniej stabilna sytuacja, im większe ryzyko utraty dochodów, tym większe zabezpieczenie należy sobie przygotować na ewentualną zmianę źródła dochodu, przeczekanie czy nawet zmianę branży. Tak to działa i państwu nic tu do tego. Wszystkie sektory tracące klientów ze względu na powszechne unikanie ryzykownych czynności mogły to przewidzieć. To jest zauważalne szczególnie w USA, gdzie gwałtownie zmalał popyt nie przez rozporządzenia państwowe, a zmianę priorytetów obywateli. Mniej osób korzysta z atrakcji, rozrywki, mniej ludzi podróżuje czy chociażby remontuje domy, a więcej ludzi oczekuje dostaw zakupów, obsługi technicznej i ogólnie usług pozwalających unikać wychodzenia z domu. Zmienił się rynek i wszyscy ci mniej potrzebni stracili nagle dochód. To nie ich wina, ale mogli to przewidzieć. Tu jednak mają możliwość wstrzymania lub ograniczenia działalności, redukcji zatrudnienia, a nawet uzyskania wsparcia finansowego na stałe koszta (wynajem pomieszczeń itp). Znowu ludzie pracujący w tych branżach stracili źródło dochodu w ten sam sposób. Jak kosisz trawniki, to z dużym prawdopodobieństwem pracy nie stracisz - przecież trawa nie przestanie rosnąć, a ludzie nie dopuszczą do zarastania wszystkiego. Jak jednak jesteś pomocą domową, to jest spore ryzyko, że w okresie gorszej koniunktury czy nawet zmiany zwyczajów i częstej pracy w domu ludzie zrezygnują takiej pomocy. W podobny sposób zmniejszenie zapotrzebowania na samochody odbiło się na wszystkich sektorach związanych z motoryzacją. To znaczy tylko tyle, że każdy powinien zabezpieczać się odpowiednio do ryzyka podejmowanej pracy. Najlepszym przykładem tu są wszyscy artyści, którzy wraz ze spadkiem popytu na wydarzenia kulturowe stracili źródło dochodu. Trudne to było do przewidzenia? No nie bardzo. W tym przypadku jedynym ewentualnym zobowiązaniem rządu jest standardowe wsparcie najbiedniejszych w zdobyciu nowej pracy przez ograniczony czas. Ot zasiłek przyznawany przez kilka miesięcy. Tylko tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

Odrębną kwestią jest bezpośrednia ingerencja w gospodarkę przez ograniczenia różnych działalności. Takie decyzje powinny być poprzedzone porządnymi analizami i tak wyważone, aby nie przyniosły nam większej szkody niż pożytku. W Polsce to dosyć jawnie wskazuje na działania odgapiające decyzje innych krajów bez jakiejś większej analizy epidemiologicznej czy gospodarczej. Każdy rynek jest inny, realia życia w różnych miejscach są inne i dla jednych wstrzymanie całkowicie danego sektora jest możliwe i akceptowalne, a w innych jest strzałem w kolano. Po to też powstały stany wyjątkowe, które zmuszają państwo do przejęcia odpowiedzialności za wszystkie swoje decyzje i ograniczenia. Decyzje państwa są nieprzewidywalne, a ich skutki są trudne do oszacowania. Stąd wszelka ingerencja w rynek musi prowadzić za sobą program rekompensat. Niestety zadziała to dokładnie tak, jak zawsze i w tym jest problem. Postaramy się trochę pomóc biednym aby dostali po tyłku tylko trochę, ale ci bogatsi niech sobie już radzą. To jest o tyle kuriozalne, że wsparcie dla tysiąca małych hoteli wyniesie pięć milionów, ale wsparcie dla sieci hoteli o tysiącu placówek wyniesie pięć tysięcy. To już jasno wskazuje na problem z odpowiednim skalowaniem pomocy. Pomimo dużo większych możliwości utrzymania się całej sieci hoteli, ich utrata to także znacznie większa liczba ludzi lądujących na bruku jak i znaczna utrata wpływów. O ile pomoc dla tak dużych firm nie musi skalować się liniowo, o tyle powinna być adekwatnie dostosowana aby każdemu dać równe szanse poradzenia sobie z państwowymi ograniczeniami. To samo w przypadku pracowników. Nie rozproszona pomiędzy rózne jednostki, trochę na pracodawcę, trochę na pracownika, trochę na ZUS, bank, wynajmującego mieszkanie, a trochę na psa sąsiada. Niepotrzebne komplikacje dla każdego. Jeśli ma to działać na zasadzie zamrożenia rynku, to trzeba każdemu zapewnić adekwatny zwrot za poniesione straty. Jeśli ma być wsparciem w trudnej sytuacji, to każdy powinien mieć możliwość optymalizacji w pierwszej kolejności, a później należy pomagać tym, którzy ponieśli konsekwencje rządowych decyzji. W tym przypadku nie chodzi o ochronę zatrudnienia i stanowisk, a zwyczajnie o pomoc po utracie pracy. Im szybciej rynek wróci na tor, tym szybciej ludzie odzyskają pracę i dochód.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V VaniaVirgo
0 / 0

@ZONTAR Zakładając biznes bierzesz pod uwagę zapotrzebowanie rynku, ale kto mógł przewidzieć, że nagle wszystko zostanie zamknięte. Fryzjerstwo też będzie zawsze potrzebne, bo włosy rosną i nie przestaną. A tu nagle zakaz otwierania. Jest to też branża, w której nie dasz rady z wypłaty odłożyć sobie na kilka miesięcy normalnego życia. Sklepy z odzieżą i butami też będą potrzebne, a np w UK są zamknięte już 2 miesiąc. Kino też się wydaje pewnym miejscem, ponieważ ludzie lubią rozrywki a wiadomo, że filmy też będą kręcić dalej. Restauracje, szewc, Takich pewnych branż jest bardzo dużo i żaden przedsiębiorca nie założył, że na wiele tygodni będzie musiał zamknąć. A pozostaje jeszcze kwestia pracowników. Dlaczego jako pracodawca masz płacić komuś za niepracowanie, kiedy nie masz żadnego zysku. Kto normalny chciałby rozdawać swoje pieniądze.
Masz rację, że w Polsce kopiują rozwiązania innych krajów i o ile dobrze jest uczyć się na błędach innych i wybierać rozwiązania, które działają, ale trzeba umieć to robić. Mam wrażenie, że wybierają te, które im się podobają, nie biorąc pod uwagę tego, że inne rzeczy nie działają u nas tak jak u innych. Szkoda się na ten temat rozprawiać, bo i tak niczego nie zmienię. Tak czy inaczej podtrzymuję to co napisałam, tarcze powinny działać tak, by ludzie nie bankrutowali, ale też i z zachowaniem godności. Bo to, że "czasy są ciężkie" to wina złego zarządzania i kiepskich decyzji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@VaniaVirgo Tak jest zawsze. Masa różnych regulacji prawnych w Polsce została wybrana z tego, co robią inne kraje. Nie na podstawie naszego rynku i zapotrzebowania, a jedynie szacując trudność wdrożenia i ewentualne zyski. Tak chociażby dokręca się bezmyślnie restrykcje dotyczące ograniczeń prędkości pod pretekstem dbania o bezpieczeństwo drogowe. Nie dlatego, że przekraczanie dozwolonej prędkości jest przyczyną wypadków. Jest masa ważniejszych przyczyn wypadków i mało kiedy do wypadku dochodzi ze względu na przekroczenie dozwolonej prędkości, ale mierzenie radarami i porównywanie z tabelką jest najprostsze i jednocześnie daje największe zyski. Tak samo implementujemy inne zasady, które będą najprostsze i jeszcze pozwolą nam na tym coś ugrać.
Dotychczasowa sytuacja jest w większości drugim z przypadków, o których pisałem. Państwo wprowadza regulacje bezpośrednio wpływające na rynek, a więc państwo powinno ponosić ich konsekwencje. Tu jednak uważam, że nadal pracodawcy powinni mieć prawo zwolnić ludzi wcześniej, a opiekę nad ludźmi tracącymi pracę powinno przejąć państwo. Nie zwalać to na kogokolwiek innego. Tym bardziej śmieszne jest to, że na skromne dopłaty dla ratowania przedsiębiorstw trzeba się zobligować do tego, że nikogo nie zwolnimy. To jest jakaś poroniona logika rodem z komuny. Nie ważne, czy coś robisz i czy wypracujesz cokolwiek. Ważne, że jest etat.
Za to obecna sytuacja przy częściowym odmrażaniu w dużej mierze nakłada reżim sanitarny, który można było przewidzieć. Będzie można prowadzić biznesy, ale wzrosną koszta i spadnie wydajność przez zachowanie szczególnych zasad higienicznych. Na tym etapie to przedsiębiorcy już odpowiadają za przystosowanie się do nowych przepisów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V VaniaVirgo
0 / 0

@ZONTAR Też uważam, że przedsiębiorca nie powinien opłacać niepracujących pracowników, tak jak pisałam wcześniej. Natomiast miejsca pracy powinny być zarezerwowane dla poprzednich pracowników, kiedy już biznes znowu ruszy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem