Mój dziadek (wówczas 88 lat) również miał wszczepiony rozrusznik. Gdy lekarz przed operacją powiedział mu, że rozrusznik starcza na 10 lat, dziadek z zawadiackim uśmieszkiem powiedział mu: "Panie, dopłacę, jak mi wszczepicie taki, żeby do setki dociągnąć" :)
Dziadka już nie ma, ale poczucie humoru nie opuszczało go do ostatniej minuty swojego życia.
mój dziadek miał wszczepiony rozrusznik na Borowskiej we Wrocławiu, wraz z gronkowcem MRSA. Umarł w okrutnych męczarniach , a był sportowcem, turem, co całe życie oddawał krew honorowo i rozwalał młodszych o polowę na kondycję (biegi, rower, biegówki itd). Przeżył z tym gronkowcem nawet sepsę i wyszedł z niej (sic!) ale lekarze nadal nie wiedzieli skąd ten gronkowiec i poźniejsze zapalenie wsierdzia. Na kontroli rozrusznika słyszał "wszystko cudownie, książkowo". Dopiero po roku sie skumali i wyciągnęli mu ten rozrusznik, przeżarty rdzą. Umarł nazajutrz, bo było za późno. Opowiesć o tym , co z nim robili przez rok, zajęłaby 500 linijek, zatem nie będę się wdawać w szczegoły, tym się będzie zajmował sąd, ale jeśli możecie, nakłaniajcie bliskich żeby robili takie rzeczy prywatnie, w jakichś wypasionych klinikach. Tam jest dużo lepiej jeśli chodzi o ryzyko zakażenia. Dziadka było stać, ale nie lubił wydawać pieniędzy,
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 października 2020 o 22:26
Fajny sąsiad że dął radę sam sobie wszczepić rozrusznik. Szacuneczek.
Sam sobie wszczepił?
Mój dziadek (wówczas 88 lat) również miał wszczepiony rozrusznik. Gdy lekarz przed operacją powiedział mu, że rozrusznik starcza na 10 lat, dziadek z zawadiackim uśmieszkiem powiedział mu: "Panie, dopłacę, jak mi wszczepicie taki, żeby do setki dociągnąć" :)
Dziadka już nie ma, ale poczucie humoru nie opuszczało go do ostatniej minuty swojego życia.
mój dziadek miał wszczepiony rozrusznik na Borowskiej we Wrocławiu, wraz z gronkowcem MRSA. Umarł w okrutnych męczarniach , a był sportowcem, turem, co całe życie oddawał krew honorowo i rozwalał młodszych o polowę na kondycję (biegi, rower, biegówki itd). Przeżył z tym gronkowcem nawet sepsę i wyszedł z niej (sic!) ale lekarze nadal nie wiedzieli skąd ten gronkowiec i poźniejsze zapalenie wsierdzia. Na kontroli rozrusznika słyszał "wszystko cudownie, książkowo". Dopiero po roku sie skumali i wyciągnęli mu ten rozrusznik, przeżarty rdzą. Umarł nazajutrz, bo było za późno. Opowiesć o tym , co z nim robili przez rok, zajęłaby 500 linijek, zatem nie będę się wdawać w szczegoły, tym się będzie zajmował sąd, ale jeśli możecie, nakłaniajcie bliskich żeby robili takie rzeczy prywatnie, w jakichś wypasionych klinikach. Tam jest dużo lepiej jeśli chodzi o ryzyko zakażenia. Dziadka było stać, ale nie lubił wydawać pieniędzy,
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2020 o 22:26
A tak na serio, to naprawdę duży problem. Pracuje się nad bateriami np. na pluton, żeby wydłużyć ich żywotność.