Co to za pomysł porównywać transport publiczny do wyjścia do baru. Pierwsze dla wielu jest elementem niezbędnym do funkcjonowania, drugie rozrywką bez której da się obyć.
Pod względem rozsiewania wirusa też jest różnica. W metrze spędzasz mniej czasu, w milczeniu, w masce. W barze bez maski siedzisz z tą samą grupką osób godzinami, blisko, bez masek, gadacie do siebie, krzyczycie, tańczycie. Jest spora różnica. W korei były badania jednego z ognisk i wyszło, że ten sam trener potrafił zarazić kilka osób na aktywnych lekcjach zumby, a już nikogo na spokojnych zajęciach jogi.
Serio? Nie widzicie różnicy?
Co to za pomysł porównywać transport publiczny do wyjścia do baru. Pierwsze dla wielu jest elementem niezbędnym do funkcjonowania, drugie rozrywką bez której da się obyć.
Pod względem rozsiewania wirusa też jest różnica. W metrze spędzasz mniej czasu, w milczeniu, w masce. W barze bez maski siedzisz z tą samą grupką osób godzinami, blisko, bez masek, gadacie do siebie, krzyczycie, tańczycie. Jest spora różnica. W korei były badania jednego z ognisk i wyszło, że ten sam trener potrafił zarazić kilka osób na aktywnych lekcjach zumby, a już nikogo na spokojnych zajęciach jogi.