Zenonie zabawne jest tylko Twój brak wiedzy, w kościołach, w których jest msza online są zapisy na pasterkę, zgodnie z limitamiy , w innych została odwołana. Tłumów więc nie będzie
Jeszcze za dziecka rodzice nas wyganiali na pasterkę (znaczy mnie i siostrę). Potem przestali. Proboszcz oszczędzał na ogrzewaniu, msze były długie, marzliśmy i często potem chorowaliśmy. Mimo ścisku w kościele.
Za to ksiądz był fanem motoryzacji. Lubił zmieniać auta. Przypuszczam, że niektóre mogły być warte tyle co nasz dom. Oto wielka tajemnica wiary...
@michalSFS
Wyganiali? Dziwny byłeś. To była jedna z niewielu okazji, gdy "za dzieciaka" można było pobuszować w środku nocy poza domem. Kto by tam szybko wracał z Pasterki do domu? Zwłaszcza spotkawszy w kościele kumpli (przypomnę, wtedy nie było telefonów komórkowych aby się umówić).
@Rydzykant
Nie, ja "wyłaziłem normalnie", już od jakiś 8-9 lat. W tym wieku masę czasu spędzałem w pobliskim lesie, chodziłem na bagna po żyzną ziemię dla kwiatów. Ciemności się nie bałem, chodziłem po mamę jak wracała wieczorem z wywiadówek (a ojciec akurat zapił).
Miałem dość dużą swobodę. Pomagałem w gospodarce, w wieku 14-15l zajmowałem się rodzinnym "mikro-biznesem". Rodzice traktowali mnie prawie jak dorosłego (oczywiście pomijając niektóre kwestie - alkoholu pić nie mogłem, palić i tak nigdy nie paliłem:))
Nie kojarzę ani jednej sytuacji, bym z kimś po pasterce się szwendał. Może dlatego, że dość wcześnie przestałem chodzić (ale nie pamiętam w jakim wieku). Po świętach listopadowych - jak najbardziej tak. Łaziliśmy po pięknie oświetlonym cmentarzu i okolicy (niedaleko była urokliwa kapliczka w lesie).
Nawet nie wiedziałem, że to może być dla kogoś dziwne:)
@michalSFS
Jako 8-latek swobodnie chodziłeś w środku nocy po lesie? Doprawdy podziwiam "odpowiedzialność" twoich rodziców.
Jako nastolatek, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, miałem sporo swobody, ale przecież mówiliśmy o dzieciach "przymuszanych" do udziału w Pasterkach.
@Rydzykant
Tak. Dziadkowie mieli się mną zajmować, a w praktyce g.. ich to obchodziło. Siedzieli w swojej izbie a ja robiłem, co chciałem. Inna sprawa, że kawałek lasu był nasz a ja dobrze je znałem.
Rodzice nie poświęcali tyle czasu dzieciom, nie było klosza.
Później był już problem, bo znalazłem w lesie ziemiankę jakichś narkomanów. Dorośli poszli, zakopali i wyjścia poza swój las graniczący z polem - samodzielne - skończyły się. Z dziećmi nadal chodziliśmy dalej, ale grupą - na poziomki i jagody. Bawiliśmy się w lesie w chowanego.
Może to nie było w pełni bezpieczne (chociaż opcji, żebym się zgubił nie było), ale teraz też jest skrajność - komar ukąsi i już jest problem...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 grudnia 2020 o 13:37
Zenonie zabawne jest tylko Twój brak wiedzy, w kościołach, w których jest msza online są zapisy na pasterkę, zgodnie z limitamiy , w innych została odwołana. Tłumów więc nie będzie
raczej tam gdzie nie ma transmisji to limity nie obowiązują...
Jeszcze za dziecka rodzice nas wyganiali na pasterkę (znaczy mnie i siostrę). Potem przestali. Proboszcz oszczędzał na ogrzewaniu, msze były długie, marzliśmy i często potem chorowaliśmy. Mimo ścisku w kościele.
Za to ksiądz był fanem motoryzacji. Lubił zmieniać auta. Przypuszczam, że niektóre mogły być warte tyle co nasz dom. Oto wielka tajemnica wiary...
@michalSFS
Wyganiali? Dziwny byłeś. To była jedna z niewielu okazji, gdy "za dzieciaka" można było pobuszować w środku nocy poza domem. Kto by tam szybko wracał z Pasterki do domu? Zwłaszcza spotkawszy w kościele kumpli (przypomnę, wtedy nie było telefonów komórkowych aby się umówić).
@Rydzykant
Nie, ja "wyłaziłem normalnie", już od jakiś 8-9 lat. W tym wieku masę czasu spędzałem w pobliskim lesie, chodziłem na bagna po żyzną ziemię dla kwiatów. Ciemności się nie bałem, chodziłem po mamę jak wracała wieczorem z wywiadówek (a ojciec akurat zapił).
Miałem dość dużą swobodę. Pomagałem w gospodarce, w wieku 14-15l zajmowałem się rodzinnym "mikro-biznesem". Rodzice traktowali mnie prawie jak dorosłego (oczywiście pomijając niektóre kwestie - alkoholu pić nie mogłem, palić i tak nigdy nie paliłem:))
Nie kojarzę ani jednej sytuacji, bym z kimś po pasterce się szwendał. Może dlatego, że dość wcześnie przestałem chodzić (ale nie pamiętam w jakim wieku). Po świętach listopadowych - jak najbardziej tak. Łaziliśmy po pięknie oświetlonym cmentarzu i okolicy (niedaleko była urokliwa kapliczka w lesie).
Nawet nie wiedziałem, że to może być dla kogoś dziwne:)
@michalSFS
Jako 8-latek swobodnie chodziłeś w środku nocy po lesie? Doprawdy podziwiam "odpowiedzialność" twoich rodziców.
Jako nastolatek, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, miałem sporo swobody, ale przecież mówiliśmy o dzieciach "przymuszanych" do udziału w Pasterkach.
@Rydzykant
Tak. Dziadkowie mieli się mną zajmować, a w praktyce g.. ich to obchodziło. Siedzieli w swojej izbie a ja robiłem, co chciałem. Inna sprawa, że kawałek lasu był nasz a ja dobrze je znałem.
Rodzice nie poświęcali tyle czasu dzieciom, nie było klosza.
Później był już problem, bo znalazłem w lesie ziemiankę jakichś narkomanów. Dorośli poszli, zakopali i wyjścia poza swój las graniczący z polem - samodzielne - skończyły się. Z dziećmi nadal chodziliśmy dalej, ale grupą - na poziomki i jagody. Bawiliśmy się w lesie w chowanego.
Może to nie było w pełni bezpieczne (chociaż opcji, żebym się zgubił nie było), ale teraz też jest skrajność - komar ukąsi i już jest problem...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2020 o 13:37
Na Antarktydzie byłem dwa razy. Na pasterce nigdy. Coś straciłem?