Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
801 821
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar zasysacz
+32 / 34

U mnie w domu nie ma zamykania dzwi na klucz ale nikt nikomu nie wchodzi bez pytania i każdy wie ze nie musi zamykać. Ale w rodzinnym domu było podobnie jak u autora demota były awantury az w końcu rodzice nauczyli się jak sam zaczełem wparowywać bez pytania :) a kończyło się to różnie :P. Jak ktoś nie wie co to przestrzeń osobista trzeba go nauczyć :) robiąc mu podobnie :) sprawdzone działa :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agnieszkax
+7 / 11

@zasysacz Nie zawsze działa, niestety.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T ToTutaj
+7 / 7

@zasysacz
Miałeś traumę po którymś wparowaniu? x3

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zasysacz
+8 / 8

@ToTutaj raczej rodzice :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T ToTutaj
+4 / 4

@zasysacz I dobrzeee!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
+1 / 1

@zasysacz pewnych ludzi nie nauczysz inaczej... :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rafix5
+58 / 70

Najgorzej kiedy do tego jeszcze usłyszysz, cytuje: "dopóki mieszkasz pod moim dachem to robisz co ja chce". To zaklęcie, które zmniejsza zaufanie dziecka prawie do zera

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wertyko
+13 / 15

@Rafix5
Ale mi obudziłeś wspomnienia. Nienawidzę tego tekstu. I pobierania ode mnie podatków przez rodziców. Mogę dołożyć się do opłat, ale było nas 5 w domu a opłaty były na pół. Czyli ja używałem aż połowy wody? A i tekst: "Skończyło nam się 500+ na Ciebie, musisz dokładać się więcej." To, to się prawie rękoczynami skończyło. A i moje ulubione: "Na jakie gówno znowu wydałeś pieniądze?" To są moje je*ane pieniądze i mogę sobie za nie kupić cokolwiek! I ciągła zazdrość o pieniądz. "Nie rozumiem, czemu tyle Ci płacą za leżenie." W pracy ratownika raz się trochę poleży, bo jest akurat spokój, a innego razu się zapie*dała idioci! Małą stawkę nadrabiałem godzinami i w pewnym momencie sam zarabiałem więcej, niż oni razem. I to ich bolało! Taka prawda! A teraz, jak się wreszcie wyprowadziłem w atmosferze Wielkiej Wojny, teraz są milusi i serdeczni. Hipokryci...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rafix5
+5 / 5

@Wertyko u mnie z drugiej strony. Jak byłem mały to byłem jakby "upośledzony" i musieli się mną bardziej zajmować. Niestety im to zostało. Za nastolatka wiadomo jak to jest - zaraz, za chwilę, ok moment. Jednak u mnie po chwili ktoś robił to za mnie. A z dorastaniem było jeszcze gorzej bo zaczęli robić jakieś trudniejsze rzeczy całkowicie za mnie, począwszy od sprawy urzędowej, po zwykłe pomycie po obiedzie ( bo pójście do kibla na 10 min po obiedzie to już za długo by naczynia leżały w zlewie). Ja byłem ciśnięty jak w imadle i mając 30nlatnnadal tak mam. Ciągle walki z rodzicami, bo mnie ciśnie bym zrobił jak on, a ja uparty "wiem lepiej". Przez całe życie walczę o swoje przez co moja pewność siebie chybocze się jak galareta

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wertyko
+2 / 4

@Rafix5
Ja ich odcięłem od siebie. Bo są zbyt toksyczni. O wszystkim chcieli by decydować. W mojej pracy zdarzyło mi się dostać w japę od psychicznie chorego pacjenta w karetce. Ale były jazdy, że chu*owa praca, zmień natychmiast itp. Albo jak padłem ofiarą rozboju. To usłyszałem, że po co szlajam się po nocy (A wracałem do domu z kościoła po mszy na 18:00) i dlaczego wychodząc ze sklepu miałem portfel w ręce. Super wsparcie, czyli portfel trzymany w ręce uprawnia do napaści i rabunku. Istna patologia umysłowa i ograniczenie. Z takich jaskrawych jeszcze sytuacji... O! Mam. Widzę u sąsiada na budowie, jakiś 2 typów wskakuję przez płot i zwija rusztowania. Wychodzę na dwór, wzywam policję. Ale goście z taczką pełną rur od rusztowań się zwijają, to ja idę za nimi. Zabrali to na posesję i zaczęli ciąć na kawałki w takim blaszaku. Chwila moment podjeżdża patrol, zgarniają gości z posesji i przyjeżdżają śledczy po cywilu. Dzwoni do mnie dyżurny i każe przyjechać na drugi dzień na zeznania. Sąsiada ostrzegłem, podziękował.
I gwóźdź programu: wracam z ojcem z miasta, tych samych dwóch gości znowu jedzie z taczką pełną rur z rusztowań. A ojciec: "Ci znowu kradną. Każdy widzi, ale nikt na policję nie zgłosi." Na moją propozycję zgłoszenia dostałem opr i groźbę wyrzucenia z domu, jak tylko się dowiedzą, że się w to mieszam. Czysta hipokryzja.
A złodziei i tak zgłosiłem. W trakcie spaceru"na papierosa". Tym razem trafili do aresztu. Dostali prace społeczne.

Co smutne, jak widzę tu galerię z tekstami Januszy i Grażyn, to niestety ja niektóre teksty słyszałem w praktyce użyte i w ogóle mnie nie bawią.
Ale na szczęście przeprowadziłem się do teściów. Jej rodzice są normalni. Zarabiamy i sami siebie utrzymujemy. A wszelkie próby układania mi życia od razu ucinam. Nie ma w ogóle dyskusji. Ostatnio mama umówiła mnie do fryzjera. A nie miałem czasu, bo byłem zmęczony po 48h dyżurze. Nie poszedłem, a na telefon z pretensjami odpowiedziałem z że jestem dorosły i nie mogą mnie zmusić. Grozili też, że mnie z powrotem do siebie zabiorą z jak nie będę ich słuchał. Wyśmiałem ich i zaproponowałem wezwanie policji w razie próby.
Mam też dobre wspomnienia. Ale jakoś te złe wszystko przyćmiły. A ostatnie 2 lata były fatalne. Wyobrażasz sobie, że masz 20 lat i rodzice jeszcze chcą Ci dyktować jak masz się ubierać?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Ixpire1234
+5 / 5

@Wertyko
Niestety w wielu domach, w tym moim, rada starszych chciałaby decydować, a często decyduje o tym jak my młodsi mamy żyć.
Mało tego taka jest tradycja, że jedno z dzieci musi się poświęcić i opiekować rodzicami. Nieważne, że ci rodzice spier....lili życie bo dla nich najważniejsze były ich awantury. Ojciec uciekał w alkohol, ale to córka była winna temu, że wracał do domu pijany. Jakby córka była zarazem jego matką. Do dziś mam w pamięci słowa matki - zobaczysz, jak wróci pijany to....i tu cała litania ostrzeżeń co go wtedy spotka. I ten ciągły stres czy go nie spotka coś złego po drodze. I ta świadomość kolejnej awantury. I sprld...ne całe dzieciństwo.
I do dziś - powinnaś zrobić to tak. Ty nic nie umiesz, ja muszę wszystko sama.
No i jak tu żyć?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wertyko
+2 / 2

@Ixpire1234
Mnie w tym wszystkim najbardziej poraża bezrefleksyjność tych ludzi. Brak sumienia i jakiejkolwiek samooceny. Ja nie jestem w stanie się zachowywać, jak oni, bo mnie sumienie gryzie. A wiele tego typu osób przechodzi nad tym do porządku dziennego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rafix5
+1 / 1

@Wertyko rozczaruje cię, ale dokładnie wiem co to znaczy jak jesteś dorosłym dzieckiem. "ubrałeś się za słabo", weź czapke, weź się zapnij, bierz Wit d3, musisz tak zrobić, ALE POSŁUCHAJ MNIE I PRZESTAŃ WYMYŚLAĆ!" jakiś czas temu słyszałem od ojca, że nigdy nie będę na równi z nim. Było to dla mnie butem na ryj, bo nieważne jęki będę to i tak będę gorszy." Założysz rodzinę to sam będziesz decydować" - założyłem rodzinę jakieś 6lat temu i do teraz słysze pieordolenie nad uchem. Do tego stopnia, że mam problemy z pierwszym dzieckiem, z powodu wojny o dziecko między żona, a moja matką (mieszkaliśmy przez 1,5 roku z nimi i te 1,5 za długo). Teraz do nich coś niby dochodzi, ale nic nie dochodzi i tak są fochy, bo nie przyjmuję "ich rad".

Niestety jestem w takim stanie psychicznym, że niedługo może pierodolnąć atomówka, albo i meteor

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wertyko
+2 / 2

@Rafix5
Musisz się kolego drogi trzymać i nie pękać. Jeśli potrzebujesz, idź do psychologa. To żaden wstyd. Skoro ludzie nie wstydzą się grypy i idą do lekarza, to czemu wstydzić się problemów z psychiką i nie iść do lekarza. Widzę, że mamy podobnie. Totalna nadopiekuńczość. Też słyszałem teksty o własnej rodzinie i własnym domu. Ale nawet we własnym domu próbują dyktować mi warunki.
Do świadomości moich też powoli dociera, dlaczego rzadko się odzywam. Bo każda rozmowa kończy się pytaniami o oceny na studiach, czy posprzątałem pokój, czy zjadłem coś na obiad. I żaden argument ich nie przekonuje, że naprawdę jestem już dorosły i samodzielny. Ostatnio nawet użyłem argumentu, że skoro moja praca polega na udzielaniu ludziom pomocy w stanach nagłych, co wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, to jestem chyba na tyle odpowiedzialny i samodzielny, żeby zadbać o siebie i wziąć śniadanie do pracy. Ale to jak grochem o ścianę. Ale trzeba z tym żyć i liczyć na zmiany. Ja Ci życzę wytrwałości kolego, bo podejrzewam, że dla swoich dzieci starasz się być lepszym rodzicem, niż byli Twoi właśni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zasysacz
+19 / 19

@sofokles3 Każdy ma swoje cele w zależności gdzie się urodził , dla innych wartością jest być sytym a dla innych wartością jest prywatność w zależności w jakim kręgu kulturowym i gospodarczym się wychlaliśmy. Nie powinno się mówić że ktoś jest roszczeniowy, tak naprawdę wszystko zależy gdzie się urodziliśmy, ludzie z różnych zakątków świata maja różne problemy i pragnienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gomiv
+13 / 21

@piotrkwiatek33 Ty tak serio? Są różni ludzie i są różne problemy. Nawet nie wiesz jak prywatność u młodego człowieka jest bardzo ważna. Zwłaszcza u nich, bo są najbardziej podatni na jakiekolwiek zmiany. Zawsze śmieszy mnie to porównanie, bo ja mam gorzej, albo ludzie z innego kontynentu nie mają co do garnka włożyć. Mało mnie to interesuje. W tym miejscu co człowiek żyje są inne, bardziej złożone problemy, ale trzeba być chociaż trochę otwarty i mieć empatię by to zrozumieć. Porażka..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H herhor67
0 / 10

@piotrkwiatek33 No i ch*j, jak chcesz to nawet zdechnij, nie mógłbym tego mieć głębiej.
Argument "Inni mają gorzej, więc nie mogę narzekać" jest równie dobry jak "Inni mają lepiej, więc nie mogę być szczęśliwy".

Niemniej zgadzam się, studia powinny być opłacane, obecne stypendia to jakiś żart.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2020 o 12:42

avatar trusty
+17 / 17

Ja na szczęście, nie miałem tego problemu. Teraz, kiedy mam swoją rodzinę, też nie mam. Wiadomo, żona wchodzi do łazienki, podczas mojej kąpieli i odwrotnie, ale nie kontrolujemy siebie. Nawet nieraz ma pretensje, że nie odebrałem jej telefonu, bo akurat musiała wyjść, a zostawiła go. Ona też nie interesuje się moim telefonem. Dzieci też mają swoją prywatność, której nie śmiemy naruszyć.

@piotrkwiatek33 - wyobraź sobie, że dopóki mieszkałem z rodzicami, to informowałem mamę, że wrócę późno, czy nie będzie mnie na noc. Ot. po prostu, żeby się nie martwiła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar perskieoko
+9 / 11

W moim domu rodzinnym było dość podobnie - w małych mieszkaniach trudno o prywatność, ale ja wspominam te chwile w kategoriach anegdot a nie tragedii (np jak ojciec wszedł do łazienki jak waliłem konia). Myślę że w przypadku autorki tekstu, chodziło o coś więcej niż brak prywatności.
Edit: dopóki mieszkałem z rodzicami, zawsze wychodząc z domu mówiłem dokąd idę i kiedy wrócę - nie uważałem tego (i nadal nie uważam) za jakieś ograniczenie mojej wolności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2020 o 0:00

S skromny
+8 / 10

@janosiqq Nie wiem jakim gburem trzeba być, by porównywać te dwie rzeczy. Prywatność to kwestia grzeczności. Jakoś nie wyobrażam sobie, by wparowywać komuś do pokoju, jeśli ma zamknięte drzwi, czy do łazienki. Zestawianie wejdę komuś na siłę do łazienki, gdy on się kąpie z 'biali klękają przed czarnymi' jest właśnie chore.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W konto usunięte
+8 / 8

Jak dziecko ma zamieszkać samo? Dzieci wychowują się w domach aż dorosną i ważne, by czuły się w tych domach komfortowo, jak wszyscy inni domownicy. O to chodzi w pojęciu dom.
Każdy ma prawo decydować, czy chce, żeby ktoś go oglądał nago i kto to będzie. Mnie np nie krępuje nagość z partnerem i mogłabym wziasc prysznic po zajęciach sportowych z koleżankami, ale nie koniecznie chciałabym pokazać się babci nago. Kolejna sprawa jest fakt zaskoczenia. Ograbienia z intymności. Idąc pod prysznic z koleżankami po zajęciach jest się na to w pełni przygotowanym, jeśli ktoś wejdzie do łazienki, toalety, czy naszego pokoju z nienacka zabiera nam intymność. Więc tutaj nie chodzi ani o roszczenia (autorka mówi, że dzieliła pokój z siostrą i nie było z tym problemu) ale o naruszenie naszej prywatności i intymności a co za tym idzie poczucia bezpieczeństwa. Jedna osoba ma mniejszą potrzebę prywatności niż druga ale powinniśmy szanować ta potrzebę nawet jeśli my sami jej nie mamy. I tu nie chodzi o prawo większości bo człowiek wyszedł już z dżungli i zaczął poruszać się w pionie, ale o kulturę i poszanowanie potrzeb drugiego człowieka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MARTER32
-5 / 19

No, niestety moja Mama taka właśnie była, musiała mieć kontrolę nad wszystkimi. W końcu została sama. Jak byłam już dorosła, na swoim i mieszkałam z mężem ( na ślub nie przyszła) ale dalej chciała mnie kontrolować i wymuszać decyzje typu: on do ciebie nie pasuje, rzuć go ( znaczy męża). Ale a propos drzwi - u mnie w domu praktycznie nie ma drzwi z wyjątkiem łazienki i naszej sypialni. Jest nam bardzo dobrze z tym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Francuznl
-1 / 3

No jest problem, tylko żeby autorbot sam to napisał a nie skopiował z innego portalu to by była rewelacja. Przy pracach dyplomowych to się nazywa plagiat. a tu zwyczajnie zajeb@ł komuś tekst.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R roy2162
+4 / 6

Miałem podobnie. Jak tylko zamknąłem drzwi, matka od razu wchodziła, oczywiście bez pukania z pytaniem czemu się tak zamykam. Nawet jak przeciąg przymknął drzwi, zaraz musiały być otwarte. Co prawda jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Ale sprawa się skomplikowała jak zacząłem przyprowadzać dziewczynę. Zaakceptowała zamknięte drzwi, ale co chwile wchodziła i pytała a może herbaty, a może kanapki. Oczywiście bez pukania. Po konkretnej awanturze na szczęście nauczyła się pukać. Jednak najgorsza była rozmowa przez telefon. Zawsze w trakcie musiała dowiedzieć się z kim rozmawiam. Mimo, że mam 28 lat i już nikt mnie tym nie dręczy po prostu nie lubię rozmawiać w domu przez telefon, najchętniej bym wyszedł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mam2koty
+8 / 8

Wypisz wymaluj matka. Nie było mowy nawet o pisaniu pamiętnika, bo przekopywała wszystko, począwszy od moich zeszytów a skończywszy na materacu czy szufladzie z bielizną, "permanentna inwigilacja", złościła się nawet, kiedy się zamyślałam i nie mogła mnie kontrolować. Ale miałam szczęście żyć też w normalnej rodzinie - do dziś pamiętam, jakim szokiem było poszanowanie mojej prywatności w nowym domu ojca i jego żony, gdzie miałam swój weekendowy pokój. Do którego pukali i czekali na moje "proszę" zanim weszli. Do którego mogłam zamknąć drzwi i mogłam mieć pewność, że nie wtargnie tam żadna trzaskająca drzwiami wściekła kobieta. Ale nie zamykałam, bo żadne z nich nie było moją złośliwą matką. Tam, w tym małym domku, z ich mikroskopijną sypialnią przedzieloną jeszcze na pół, żebym miała swój kąt - po raz pierwszy poczułam spokój i miłość. Spokój. Nikt nie śledzi. Nikt nie szpieguje. Wolno mi mieć swoje sprawy, swoje zapiski, swoje myśli. Tam czułam się bezpiecznie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bartuspel
+2 / 2

Czytając większość komentarzy czuję solidarności z wszystkimi tymi osobami. Jestem w wieku, w którym już chcę założyć rodzinę, ale ciągle jest pewne ALE. W domu czuję się źle. Nawet moja dziewczyna to widzi i nie chce mnie odwiedzać, dlatego czas spędzamy poza domem. Ta ciągła kontrola i mówienie to tak masz zrobić a to tak, ja wiem lepiej, żyjesz pod moim dachem itp. Do tego dochodzi jeszcze praca w firmie ojca i ten tekst "Od rodziców to chyba pieniędzy nie będziesz wołał co, masz przecież gdzie mieszkać i co jeść" To wszystko sprawia że nawet nie dostrzegam tej perspektywy wyprowadzenia się przez wycofane ego i zwyczajny brak środków do życia. "Przecież się nie wyprowadzisz bo kto się zaopiekuje nami na starość" Może ktoś podsunie jakieś rady na przyszłość?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem