@lech2 Oświeć nas i napisz jak kształtują się ceny. Zgadzam się, że historia raczej wyssana z palca bo cudownie zgodziła się cena z dwóch rynków ale nie o to chodzi. Zatem czekam na wyjaśnienie - może się nauczę czegoś nowego.
@dr_E_Konom kilka przyczyn. Pierwsza to, że w tej klasie stworzono dwa oddzielne rynki. W innym liczono podaż w innym popyt.
Po drugie dzieci w klasie w relacji z nauczycielkom to nie jest sytuacja dobra do prezentacji mechanizmu który chciała zaprezentować . Można oczekiwać różnych paradoksów. Np. gdy nauczycielka mówi, że nie ma gumy i chciałaby jedna większość zaoferowałby jej swoją za darmo. Lubiany uczeń podnosi lub opuszcza rękę, a reszta klasy robi to samo. Uczniowie nie chcą gumy za darmo bo jest niemodna. Itp. itd.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 stycznia 2021 o 12:04
@lech2 Nie rozumiem tego rozróżnienia na dwa odrębne rynki popytu i podaży. Relacja między nauczycielką a klasą nie ma nic do rzeczy - może co najwyżej przesunąć krzywe lub zmienić ich nachylenie. Zresztą nie ma czegoś takiego jak neutralność relacji. Powiem więcej każdy akt transakcji jest subiektywnie uwarunkowany okolicznościami każdego podmiotu takiej transakcji. Ale to nie ma nic do rzeczy. Teoria kształtowania cen w wyniku "gry" popytu i podaży jest wyidealizowanym konstruktem, który stara się wytłumaczyć pewne zjawisko. I z tego punktu widzenia podana historyjka spełnia swoje zadanie. Rzeczywistość jest oczywiście bardziej złożone. Nie wiemy czy mamy do czynienia z prostymi a może z hiperbolą a może w ogóle z jeszcze innymi krzywymi.
@dr_E_Konom szczerze to nie chce mi się o tym dyskutować. Jeżeli nie rozumiesz czemu rozróżniam te dwa rynki czy ciężko byłoby sobie wyobrazić sytuację w której każde dziecko jest gotowe oddać swoją gumę za darmo od nauczycielki i a jednocześnie chwilę wcześniej kupić tą gumę za dowolną kwotę? Jeżeli nie naprowadzałaby uczniów na właściwy wynik najpewniej wyszłyby jej bzdury.
@lech2 Ładny wybieg. Nie chce mi się dyskutować ... bo skoro nie rozumiesz... itd. To że te same podmioty występują w różnych rolach niczego nie zmienia - większość handlu polega na tym, że podmiot zmienia rolę. Hurtownik kupuje od producenta - sprzedaje detaliście. Detalista kupuje od hurtownika - sprzedaje klientowi. Co to ma do rzeczy? Poza tym w tekście nie ma informacji o tym, że dzieci były gotowe oddać za darmo gumę. Jest tylko napisane, że dotarli do punktu 0 bez informacji o efektywnej podaży.
No i poza tym cieszę się, że dotarłeś do wniosku, który ten tekst próbuje również zobrazować - "jeżeli nie naprowadzałaby uczniów na właściwy wynik" jest niczym innym jak funkcją informacyjną ceny - c.b.d.u.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 stycznia 2021 o 17:02
@dr_E_Konom to co piszesz jest nielogiczne. W tej klasie nie ma ciągu producent-hurtownik - detalista. Prędzej władza i lud. Jest szansa, że cele zostanie osiągnięte, jeżeli nauczycielka będzie regulowała ceny, żeby zgodziły się z celami. Tyle, że to nie ukaże zasad działania gospodarki rynkowej, podaży-popytu, kształtowania cen. Tu nie chodzi o kształt krzywych. Istnieje duża szansa, że te krzywe w ogóle by się nie przecięły. Oczywiście- ponieważ historia została zmyślona wszystko wyszło rewelacyjnie, a później wszyscy wstali łącznie z kierowcą i zaczęli klaskać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 stycznia 2021 o 19:15
Nie wiem czy wiesz ale w ekonomii większość jeśli nie wszystkie prawa są "oderwane" od rzeczywistości w tym sensie, że tworzy się wyidealizowany model, opatruje słynnym "ceteris paribus" i wyciąga wnioski.
Nie chodzi o role. Ta historia jest zobrazowaniem prawa popytu - podaży, które to prawo zachodzi w wielu przypadkach ale nie wszystkich (wyjątkiem może być efekt snoba itp.). Generalnie chodzi o prawo, które stanowi wraz ze wzrostem podaży przy stałym popycie cena maleje lub wraz ze wzrostem popytu przy stałej podaży cena rośnie. I to wszystko o co może chodzić w tej teorii.
PS. Regulacja cen nigdy nie osiąga swoich celów. Przerabiane dziesiątki razy czy to w postaci cen maksymalnych lub minimalnych. Płaca jest również ceną więc zachodzą te same procesy. Przykładowo: jeśli rząd ustanowi płacę minimalną (ale co ważne powyżej minimalnej płacy rynkowej) spowoduje wzrost bezrobocia. Jeśli rząd ustanowi cenę maksymalną na dane dobro poniżej ceny rynkowej wywoła niedobór tego towaru i doprowadzi do rozwinięcia się szarej strefy (czarnego rynku). Przykładów w historii gospodarczej jest tyle, że nie potrzeba tego nawet uzasadniać teoretycznie, aczkolwiek nie jest to trudne.
@dr_E_Konom wciąż uparcie tkwisz w jakiejś tautologii. Nie nie jest to sytuacja w której rząd ustala cene minimalną i mamy wolny rynek. To sytuacja w której urzędnik który decyduje o twoim być albo nie być przychodzi do ciebie i pyta: za ile kupisz ode mnie cegłę. Kupiłbyś za 10 PLN, a za 100PLN? A za 1000PLn. Jak już weźmiesz tą cegłę to cię pyta za ile byś mu ja oddał? Za 1000? Za 100? Za 1 PLN? Za 0pln? Choć sytuacja nie jest aż tak brutalna,a dzieci zwyczajnie chciałyby sie przypodobać nauczycielce oczekiwałbym zbliżonych wyników do tego typu sytuacji, a nie wolnego rynku. Tak nie kształtuje się cen poza jakąś patologią.
@dr_E_Konom Pani tutaj nie przedstawiła teorii cen tylko teorię działania popytu i podaży. W dużym skrócie jednak. To czy ktoś akceptuje cenę zależy od wielu czynników. Głównym jest zawsze "zaspokojenie potrzeb". Ustalanie ceny to dłuższy temat począwszy od dostępnych surowców po konkurencję.
@Ddrek Czy sugerujesz, że cena (w domyśle wartość) zależy od ceny surowców, robocizny itd.? Bo jeśli tak to się z tym - za szkołą austriacką - nie zgadzam. Takie ujęcie co najwyżej może powiedzieć czy z punktu widzenia producenta coś się opłaca czy nie ale konsument - w ogóle albo prawie w ogóle nie bierze pod uwagę - składowych produktu finalnego. Wartość jest pojęciem subiektywnym z punktu widzenia kupującego. Zaś te preferencje przekładają się na potencjalną cenę.
@dr_E_Konom O szkoła austriacka ja bardziej Keynesista :) Kolega zagłębia się w temat jednostkowo pisząc już o konkretnych czynnikach tworzenia cen. Ja skupiłem się na podstawie. Czyli podałem tytuł książki a kolega część jej treści :). Kolega ma rację pisząc, że finalny Konsument nie zwraca uwagi na składowe ceny. Konsument realizuje swoje potrzeby. Konkurencja sprawia, że problem kosztów składowych danego produktu jest istotą jego działalności. Ale to nie o to chodziło w pytaniu. Nie o zagłębienie się w temat tylko podstawy tworzenia cen, których ta Pani nie przedstawiła tylko opisała krzywą popytu i podaży bez uwzględnienia realizacji potrzeb bo dzieci zostały jakby zmuszone do zakupu. Czyli to tylko teoria nie odnosząca się do rzeczywistego zachowania konsumenta. Oczywiście pozdrawiam Kolegę :)
@Ddrek Zgadzam się, że historia jest modelem modelu :) Tego nie kwestionuję. Serio hołdujesz Keynsowi? Szkoda - namawiam Cię na austriaków :) Pozdrawiam Cię serdecznie.
@dr_E_Konom Na jakie podstawie doszedłeś do wniosku, że chce ci więcej powiedzieć niż powiedziałem. Dziwacznie przyjmujesz to, że ktoś nie chce z gadać. Nie wiem po raz który powtórzę- sytuacja z demota nie jest wolnym rynkiem, w mojej ocenie nie jest to nawet jeden rynek. Więc nie powinno się w ten sposób ustalać punktu równowagi rynkowej. Próbujesz mnie wciągnąć w dyskusję, tyle, że dla mnie nie zbyt ciekawą. Z mojego punktu widzenia teoretyczne rozważania są dla naukowców.
@RomekC całe mnóstwo. Jeżeli chodzi o popyt i podaż i ustalenie punktu równowagi rynkowej to tak przeprowadzona lekcja w realnych warunkach miałaby olbrzymie szanse że nie wyjdzie. Jeżeli nie jesteś w stanie stworzyć poprawnego modelu to lepiej o nim opowiedzieć. Już pomijam nieetyczne zachowania jak sprzedaż uczniowi gumy za 7$, ale to co zaprezentowała to nie jest wolny rynek i wyniki najpewniej nie przypominałyby modelu wolnego rynku.
@RomekC widzę psychologiczny mechanizm przeniesienia w twoich wypowiedziach. Zabawny jesteś. Historia jest do bólu nierealna i zmyślona. Nie było tych uczniów, ta nauczycielka nie istnieje, nawet kierowca który wstał na końcu i zaczął bić brawo nie istnieje. Bronisz czyjejś fantazji. Twoje wypowiedź jest na poziomie - to jakbyś inaczej ożywił wróżke.
@lech2 "Twoje wypowiedź jest na poziomie - to jakbyś inaczej ożywił wróżke."
Niewiele różnią się od Twoich - dajcie mi przykład czegokolwiek a potrafię udowodnić, że to nie ma sensu.
@lech2 No skoro skrytykowałeś to rozumiem, że masz coś tu do powiedzenia. Dlaczego to nie jest wolny rynek. I co to znaczy, że to nie jest jeden rynek? I czy uważasz że kupując np. warzywa uczestniczysz w jednym globalnym rynku?
@dr_E_Konom nie jest to wolny rynek bo nie ma w nim dobrowolności. Nie jest to jeden rynek bo różnia się wszystkim: kupujący na pierwszym rynku nie mieli świadomości że będą mogli komukolwiek odsprzedać zakup, tym bardziej na drugim rynku. Sprzedający i kupujący na drugim rynku nie mieli dostępu do pierwszego, nawet pośrednio. Skrajnie różni je też wszystko pozostałe. Inni byli kupujący, inni sprzedający, różna była ilość towaru,i nie relacje między kupującym i sprzedającym. Jedyne co je łączy to te że handlowano gumą.
Udajesz kompletnego ignoranta, czy faktycznie nim jesteś(
@lech2 Hmmm... mnożą się pytania po każdej Twojej wypowiedzi:
- na czym polegał przymus
- jaki jest związek jednego rynku ze "świadomością" czy kupiony towar odsprzedam
- gdzie przebiega granica między pierwszym rynkiem a drugim? z tego co napisałeś byłaby to zmiana kierunku transakcji? dlaczego taka zmiana tworzy nowy rynek? idąc dalej tym tokiem myślenia: które transakcje są graniczne dla rynku i tworzą nowy?
- czy na rynku musi być zawsze ta sama ilość towarów?
- czy na rynku muszą istnieć wciąż te same podmioty?
- czy na rynku muszą istnieć wciąż te same relacje?
No jak widzisz po ilości pytań, które wywołuje Twoja teoria - zakładając, że Twoje wypowiedzi są kwintesencją ekonomicznej mądrości - muszę przyznać, że nie udaję - jestem ignorantem. Ale chętnie pogrzeję się w Twoim świetle. Zaczyna być naprawdę ciekawie...
@dr_E_Konom Mam nadzieję że te głupoty piszesz też dla jaj. Sorry, ale jak chcesz prowadzić dyskusje to spowazniej. Okazało się że, sie pomyliłeś i teraz bawisz się w erystykę, żarciki itp. To mistrzu powiedz wg. Ciebie dlaczego ten rynek jest jeden. Nie doszło do przepływu między nimi towaru, pieniędzy, teoretycznie doszło do przepływu jednej gumy . Tyle że rzeczy , które wymieniłem tłumacza, że ten przepływ tej 1 gumy i teoretyczny przepływ uczestników rynku pierwszego do drugiego nie czyni tych rynków jako jednego. Nawet jakby potraktował to jako jeden rynek liczenie podaży i popytu w innym czasie przykompletnie odmiennej sytuacji rynkowej jest niepoważne.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
19 stycznia 2021 o 19:47
@lech2 Nie odpowiedziałeś na moje pytania. A ja mam kolejne:
- czy odmienna sytuacja rynkowa powoduje inne działanie prawa popytu - podaży
- co to znaczy jeden rynek
- dlaczego nie można prawa popytu - podaży testować na wielu rynkach
- czy przy jednej sztuce towaru nie działa prawo popytu - podaży?
@dr_E_Konom albo masz poważne problemy ze zrozumieniem albo z premedytacją próbujesz mnie obrazić udając że napisałem coś innego niż napisałem.
Nie możesz ustalać punktu równowagi biorąc popyt z jednego rynku/ sytuacji rynkowej a podaż z drugiego rynku/ sytuacji. rynkowej.
Teraz kolej na twoją odpowiedź. Czemu uważasz że nie mam racji. Uzasadnij swoje tezy
Szczerze to uważam, że masz za niskie IQ żeby czytać ze zrozumieniem. Przypuszczam, że coś czytałeś, ale gdybyś miał stanąć przed rzeczywistym problemem typu ustalić ceny sprzedaży, czy negocjować ceny to kiepsko by ci poszło. Łatwo siębawicnw sztuczki erystyczne, udawać że zrozumiało się coś opacznie, jednak w rzeczywistości przy banalnym przykładzie, w którym należało ocenić rzeczywiste powiązania nagle okazało się że nie dajesz rady.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 stycznia 2021 o 22:38
@lech2 To jest proste. Skupiasz się na punkcie równowagi - a tak jak napisałem w którymś z postów - ten punkt równowagi został "cudownie" ustanowiony. I jeśli o to Ci chodzi to masz rację. Bardziej realny byłby wynik wokół tego punktu. Ale tak jak parę osób tutaj zauważyło to jest historyjka dydaktyczna i raczej nikt nie zakłada, że jest prawdziwa. Jej walor polega raczej na zobrazowaniu ruchów cen. Zresztą większość modeli jest idealizowana i szczerze mówiąc niemożliwa do dokładnego wykreślenia. Weźmy krzywą Laffera. Nie trzeba być geniuszem żeby wiedzieć, że przy 0% podatku wpływy podatkowe wyniosą 0, podobnie jak przy 100% opodatkowaniu (bo nikt wtedy nie poszedłby do pracy). Z reguly krzywą wykreśla się jak odwrócone U. Ale to jest tylko wykres koncepcji. Tak naprawdę nie wiemy jak ta krzywa wygląda. Może to jest odwrócone W albo jakiś wężyk. Kto to wie?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 stycznia 2021 o 22:41
@dr_E_Konom sam sposób jego ustalenia jest niewłaściwy. Wbrew pozorom to że cena ustaliła się na taką jak w sklepie nie jest dziwne jeżeli przyjmiemy że dzieci znają ceny w sklepie i przyjmiemy układ otwarty w którym mogą wyjść po szkole i kupić tam gumę. Wbrew pozorom to te dwa powiedzmy lokalne rynki kiedy nauczycielka kupowała i sprzedawały mozna powiązać przez ten duży zewnętrzny. Ale prawdopodobny wynik nie świadczy o tym, że został w prawidłowy sposób obliczony.
@lech2 Będzie to moja ostatnia wypowiedź w tym temacie bo całą dyskusję uznaję za jałową. Ta historyjka (najprawdopodobniej nieprawdziwa) jest prostą dykteryjką która obrazuje ruch cen w wyniku zmian popytu efektywnego a potem podaży. Trochę dałem się wciągnąć przez Ciebie w dyskusję gdyż zakwestionowałeś mechanizm kształtowania się cen. Liczyłem na to, że wyskoczysz tu z własną teorią (trochę liczyłem na coś egzotycznego w stylu marksistowskiej laborystycznej teorii wartości) co jako ekonomistę na pewno by mnie zainteresowało. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Pożonglowałeś trochę wyjętymi jakby psu z gardła jakimiś dziwnymi pojęciami różnych rynków itp. pomysłami. W momencie kiedy zaczęły się argumenty ad personam wiedziałem że wyczerpałeś baterię.
Pewno nie wiesz ale teorię popytu i podaży studenci ekonomii mają na pierwszym roku, podobnie jak metodologię. Z tej metodologii dowiadują się, że ekonomia praktycznie nie zna pojęcia "eksperyment" gdyż albo ze względów praktycznych nie da się ich przeprowadzić albo są nieetyczne. Czasami mamy to "szczęście" że politycy, którzy z reguły są idiotami albo cwaniakami fundują nam takie eksperymenty i wówczas wiemy coś co dawno temu zamodelowaliśmy. Dzięki temu mamy jeszcze większą pewność, jak (szkodliwie) działa płaca minimalna albo dlaczego nie zadziała tak jak chce rząd minimalna cena skupu żywca albo dlaczego 500+ nie osiągnie swoich celów. Wiemy, że cło obraca się przeciwko krajowi wprowadzającemu cło - pomimo tego nadal politycy próbują to stosować.
Generalnie w ekonomii większość to teorie (co nie znaczy że nie są pewne) i uproszczone modele opatrywane nieodłącznym "ceteris paribus". I to tyle w temacie.Jak napiszesz coś ciekawego w sprawie kształtowania cen to podejmę dyskusję ale jeśli to będzie nadal tak miałkie to niestety nie. A ponieważ zakładam że raczej prochu już w tym wątku nie wymyślisz to pozdrawiam Cię i w tym wątku żegnam.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 14:24
@RomekC Nie doczekasz się niczego konstruktywnego - ja próbowałem w osobnym wątku; szkoda czasu. Twój rozmówca prawdopodobnie nie rozumie, że coś takiego jak cena równowagi jest również wyidealizowanym konstruktem. Prosty przykład: targowisko A i targowisko B; na targowisku A kapustę sprzedają po 3 PLN a na targowisku B po 4 PLN (ten sam wolumen: powiedzmy 20 kupujących). Pytanie: jaka jest cena równowagi? Jak widać dla całego rynku rozumianego jako suma obu będzie to 3,5 PLN. I teraz najlepsze: żadna z trasakcji nie dokonała się w tej cenie!
Ja myślę sobie, że @lech2 chciał pomarudzić dając wszystkim do zrozumienia że wie lepiej i chyba po cichu licząc, że nikt nie podejmie dyskusji. Stało się inaczej. Liczba minusów chyba to dobrze obrazuje. Co prawda - PRAWDA nie zależy od większości ale w tak prostym temacie można założyć, że większość się nie myli :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 14:30
@dr_E_Konom dyskusja jałowa, ale nie z uwagi na to, że nie mam ciekawych teorii. O dziwo, jak na człowieka który się interesuje tematem, może nawet studiował ekonomie napisałeś strasznie dużo niedorzecznych rzeczy. Nie wiem skąd założenie że miałem jakies nowe teorie, skoro woparciu o dotychczasowe ten sposób tłumaczenia był błędny. Historia bzdurna wcale nie z powodu że punkt równowagi zgodził się z ceną w sklepie. Bo cudem to akurat nie było. Znowu próbujesz to przykryć tym jako to masz "wiedzę". Tyle że po co ci to wszystko skoro proste rzeczy cię przerastają. Po co te wszystkie rozważania nad tym czym jest rynek skoro nie widzisz elementarnych relacji.
@dr_E_Konom a ja myślę, że chciałeś zabłysnąć, a w moich oczach zrobiłeś z siebie zadufanego w sobie głupka. Ja rozumiem, że cena równowagi jest wyidealizowanym konstruktem. Skąd te dziwne pomysly że widziałem to inaczej? Jest jednak zdefiniowanym pojęciem, które zostalo niewłaściwie wytłumaczone w democie. Facet nie oceniają innych swoją miarą. Nie każdy jest zadufanym głupkiem i nie każdy pisze o rzeczach które nie rozumie. Ty najwyraźniej nie rozumiesz . Przykład z targiem który podałeś mnie rozwalił.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 15:49
@dr_E_Konom "Nie doczekasz się niczego konstruktywnego..."
Przyznaję się. Naiwnie wierzyłem, że doczekam się.
@lech2 "Jest jednak zdefiniowanym pojęciem, które zostalo niewłaściwie wytłumaczone w democie."
A jaka jest właściwa definicja? Chodzi mi o przykład lepszy niż ten opisany.
@RomekC Równowaga rynkowa jest to taka sytuacja na rynku danego dobra, w której wielkość popytu równa jest wielkości podaży.
Jeżeli przyjąć że to jeden rynek ( co osobiście uważam za dziwaczne i niezgodne z elementarna logika) to należało policzyć podaż i popyt dla całego rynku. Czyli policzyć popyt i podaż w momencie gdy nauczycielka sprzedawała, a następnie jak kupowała. Po zsumowaniu ich dopiero wyliczać dla całości punkt równowagi. Zrobiono to inaczej-to tak jakby na jednym targu liczono podaż, a na zupełnie innym popyt i wyznaczano punkt równowagi wspólny dla obu.
Prościej byłoby rozdać np. gumy połowie uczniów i spytać ile by sprzedali bo danej kwocie , a poźniej policzyć ile gum kupilaby by po danej kwocie druga polowa. Wtedy byłby to punkt równowagi i dałoby się ustalić cenę rownowagi
W przykładzie dwóch targow dr ekonom pomylił cenę średnia/ przeciętna z ceną równowagi - które mogą być takie same ale wymagało to by całego szeregu kolejnych założeń.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
4 razy.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 17:17
@RomekC @lech2 Ci odpowiedział; ja już z nim nie dyskutuję bo to jest bez sensu; on popełnia same błędy w rozumowaniu; po pierwsze w definicji równowagi nie rozróżnia popytu od popytu efektywnego; to spora różnica; poza tym - na tyle na ile zrozumiałem drugą część jego wypowiedzi - to przy tym sztucznym podziale na dwie połówki: kupujących i sprzedających ma chyba na myśli transakcję dla jednej gumy; czyli każdy sprzedający ma tylko jedną gumę a kupujący może kupić również tylko jedną; no bo chyba po to mu równe rozdzielenie; oczywiście to jest absurd i widać, że niczego nie zrozumiał; tak swoją drogą to jest ciekaw jak obliczy wówczas cenę równowagi...
Ale moja rada - daj sobie spokój.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 19:27
@dr_E_Konom OMG . Jak nie dyskutuje aż ze mną to nie używaj @lech2. Poza tym już wielokrotnie już wykazałeś się totalna ignorancja. To wg jakiej definicji wyliczyłes cenę równowagi na dwóch targach. Facet posługujesz się słowami które tylko ci się wydaje że rozumiesz. Jakie dwie połówki wyróżniam? Chodzi o to że część uczniów przejmie funkcje uczniów z pierwszej części zadania, a część z drugiej dzięki czemu będzie można łatwiej dzieciom wytłumaczyć, bez popełniania błędów i nadmiernych komplikacji? Facet zwyczajnie nie mozezna tak zestawić popytu z jednego rynku i podaży z drugiego. Bijesz pianę o definicje, a w rzeczywistości zwyczajnie chodzi o to, że nie potrafisz przyznać się do błędu. Więc zaczynasz iść w strone- skoro mówimy o wyidealizowanym czyms co nie istnieje, to możemy sobie wsiąść cokolwiek występujące w różnym czasie, o zupełnie innych parametrach, bez związku ze sobą i potraktować jako jeden rynek i wyliczyć dla tego punkt równowagi i napisać że tak ustala się cenę równowagi. No hipotetycznie można wszystko, ale to jest bez sensu. Ale nawet przyjmując ten punkt widzenia w democie zrobiono to niewłaściwie
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 stycznia 2021 o 20:53
A kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać. Skoro to Kanada, to dyrekcja szkoły jak i członkowie komisji, posiadają odpowiednie kompetencje, a nie zajmują stanowiska z nadania partyjnego, jak obecnie w Polsce.
Jeszcze ktoś wierzy w te ekonomiczne brednie...tak samo się to kończy jak zawsze czyli krachem, wielką debatą wyciagnieciem błędnych wniosków i podążaniem w stronę większej katastrofy.
Może pokazane fajnie, ale cała historia to fejk. Dzieci są dobrze zorientowane ile kosztują słodycze i tylko frajer by dźwignął rękę na 7 dolców jakby wiedział że tą gumę będzie miał za 50 centów w sklepiku lub najbliższym sklepie :D Po za tym wydaje mi się że 30 osób to za mała próba by ładnie wszystko wyszło i krzywe miały regularny kształt.
Ktoś najwyraźniej nie rozumie jak kształtują się ceny. Lekcja miała nikłe szanse powodzenia. Historia na 99% wyssana z palca.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 10:58
@lech2 Oświeć nas i napisz jak kształtują się ceny. Zgadzam się, że historia raczej wyssana z palca bo cudownie zgodziła się cena z dwóch rynków ale nie o to chodzi. Zatem czekam na wyjaśnienie - może się nauczę czegoś nowego.
@dr_E_Konom kilka przyczyn. Pierwsza to, że w tej klasie stworzono dwa oddzielne rynki. W innym liczono podaż w innym popyt.
Po drugie dzieci w klasie w relacji z nauczycielkom to nie jest sytuacja dobra do prezentacji mechanizmu który chciała zaprezentować . Można oczekiwać różnych paradoksów. Np. gdy nauczycielka mówi, że nie ma gumy i chciałaby jedna większość zaoferowałby jej swoją za darmo. Lubiany uczeń podnosi lub opuszcza rękę, a reszta klasy robi to samo. Uczniowie nie chcą gumy za darmo bo jest niemodna. Itp. itd.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 12:04
@lech2 Nie rozumiem tego rozróżnienia na dwa odrębne rynki popytu i podaży. Relacja między nauczycielką a klasą nie ma nic do rzeczy - może co najwyżej przesunąć krzywe lub zmienić ich nachylenie. Zresztą nie ma czegoś takiego jak neutralność relacji. Powiem więcej każdy akt transakcji jest subiektywnie uwarunkowany okolicznościami każdego podmiotu takiej transakcji. Ale to nie ma nic do rzeczy. Teoria kształtowania cen w wyniku "gry" popytu i podaży jest wyidealizowanym konstruktem, który stara się wytłumaczyć pewne zjawisko. I z tego punktu widzenia podana historyjka spełnia swoje zadanie. Rzeczywistość jest oczywiście bardziej złożone. Nie wiemy czy mamy do czynienia z prostymi a może z hiperbolą a może w ogóle z jeszcze innymi krzywymi.
@dr_E_Konom szczerze to nie chce mi się o tym dyskutować. Jeżeli nie rozumiesz czemu rozróżniam te dwa rynki czy ciężko byłoby sobie wyobrazić sytuację w której każde dziecko jest gotowe oddać swoją gumę za darmo od nauczycielki i a jednocześnie chwilę wcześniej kupić tą gumę za dowolną kwotę? Jeżeli nie naprowadzałaby uczniów na właściwy wynik najpewniej wyszłyby jej bzdury.
@lech2 Ładny wybieg. Nie chce mi się dyskutować ... bo skoro nie rozumiesz... itd. To że te same podmioty występują w różnych rolach niczego nie zmienia - większość handlu polega na tym, że podmiot zmienia rolę. Hurtownik kupuje od producenta - sprzedaje detaliście. Detalista kupuje od hurtownika - sprzedaje klientowi. Co to ma do rzeczy? Poza tym w tekście nie ma informacji o tym, że dzieci były gotowe oddać za darmo gumę. Jest tylko napisane, że dotarli do punktu 0 bez informacji o efektywnej podaży.
No i poza tym cieszę się, że dotarłeś do wniosku, który ten tekst próbuje również zobrazować - "jeżeli nie naprowadzałaby uczniów na właściwy wynik" jest niczym innym jak funkcją informacyjną ceny - c.b.d.u.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 17:02
@dr_E_Konom to co piszesz jest nielogiczne. W tej klasie nie ma ciągu producent-hurtownik - detalista. Prędzej władza i lud. Jest szansa, że cele zostanie osiągnięte, jeżeli nauczycielka będzie regulowała ceny, żeby zgodziły się z celami. Tyle, że to nie ukaże zasad działania gospodarki rynkowej, podaży-popytu, kształtowania cen. Tu nie chodzi o kształt krzywych. Istnieje duża szansa, że te krzywe w ogóle by się nie przecięły. Oczywiście- ponieważ historia została zmyślona wszystko wyszło rewelacyjnie, a później wszyscy wstali łącznie z kierowcą i zaczęli klaskać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2021 o 19:15
Nie wiem czy wiesz ale w ekonomii większość jeśli nie wszystkie prawa są "oderwane" od rzeczywistości w tym sensie, że tworzy się wyidealizowany model, opatruje słynnym "ceteris paribus" i wyciąga wnioski.
Nie chodzi o role. Ta historia jest zobrazowaniem prawa popytu - podaży, które to prawo zachodzi w wielu przypadkach ale nie wszystkich (wyjątkiem może być efekt snoba itp.). Generalnie chodzi o prawo, które stanowi wraz ze wzrostem podaży przy stałym popycie cena maleje lub wraz ze wzrostem popytu przy stałej podaży cena rośnie. I to wszystko o co może chodzić w tej teorii.
PS. Regulacja cen nigdy nie osiąga swoich celów. Przerabiane dziesiątki razy czy to w postaci cen maksymalnych lub minimalnych. Płaca jest również ceną więc zachodzą te same procesy. Przykładowo: jeśli rząd ustanowi płacę minimalną (ale co ważne powyżej minimalnej płacy rynkowej) spowoduje wzrost bezrobocia. Jeśli rząd ustanowi cenę maksymalną na dane dobro poniżej ceny rynkowej wywoła niedobór tego towaru i doprowadzi do rozwinięcia się szarej strefy (czarnego rynku). Przykładów w historii gospodarczej jest tyle, że nie potrzeba tego nawet uzasadniać teoretycznie, aczkolwiek nie jest to trudne.
@dr_E_Konom wciąż uparcie tkwisz w jakiejś tautologii. Nie nie jest to sytuacja w której rząd ustala cene minimalną i mamy wolny rynek. To sytuacja w której urzędnik który decyduje o twoim być albo nie być przychodzi do ciebie i pyta: za ile kupisz ode mnie cegłę. Kupiłbyś za 10 PLN, a za 100PLN? A za 1000PLn. Jak już weźmiesz tą cegłę to cię pyta za ile byś mu ja oddał? Za 1000? Za 100? Za 1 PLN? Za 0pln? Choć sytuacja nie jest aż tak brutalna,a dzieci zwyczajnie chciałyby sie przypodobać nauczycielce oczekiwałbym zbliżonych wyników do tego typu sytuacji, a nie wolnego rynku. Tak nie kształtuje się cen poza jakąś patologią.
@lech2 Ceny ustala się centralnie tak jak chcą tego Ci którzy włożyli Ci to do mózgu idioto...
@lech2 Dlaczego urzędnik? I jak kształtują się ceny?
@dr_E_Konom Pani tutaj nie przedstawiła teorii cen tylko teorię działania popytu i podaży. W dużym skrócie jednak. To czy ktoś akceptuje cenę zależy od wielu czynników. Głównym jest zawsze "zaspokojenie potrzeb". Ustalanie ceny to dłuższy temat począwszy od dostępnych surowców po konkurencję.
@dr_E_Konom a dlaczego nie urzędnik? jakie to ma znaczenie. To tylko przykład pewnych zależności. To co miałem dopowiedzenia zostało powiedziane.
@Ddrek Czy sugerujesz, że cena (w domyśle wartość) zależy od ceny surowców, robocizny itd.? Bo jeśli tak to się z tym - za szkołą austriacką - nie zgadzam. Takie ujęcie co najwyżej może powiedzieć czy z punktu widzenia producenta coś się opłaca czy nie ale konsument - w ogóle albo prawie w ogóle nie bierze pod uwagę - składowych produktu finalnego. Wartość jest pojęciem subiektywnym z punktu widzenia kupującego. Zaś te preferencje przekładają się na potencjalną cenę.
@lech2 Nie zostało powiedziane. Nie podałeś - mimo że proszę o to po raz wtóry - jak wg Ciebie kształtuje się cena.
@dr_E_Konom O szkoła austriacka ja bardziej Keynesista :) Kolega zagłębia się w temat jednostkowo pisząc już o konkretnych czynnikach tworzenia cen. Ja skupiłem się na podstawie. Czyli podałem tytuł książki a kolega część jej treści :). Kolega ma rację pisząc, że finalny Konsument nie zwraca uwagi na składowe ceny. Konsument realizuje swoje potrzeby. Konkurencja sprawia, że problem kosztów składowych danego produktu jest istotą jego działalności. Ale to nie o to chodziło w pytaniu. Nie o zagłębienie się w temat tylko podstawy tworzenia cen, których ta Pani nie przedstawiła tylko opisała krzywą popytu i podaży bez uwzględnienia realizacji potrzeb bo dzieci zostały jakby zmuszone do zakupu. Czyli to tylko teoria nie odnosząca się do rzeczywistego zachowania konsumenta. Oczywiście pozdrawiam Kolegę :)
@Ddrek Zgadzam się, że historia jest modelem modelu :) Tego nie kwestionuję. Serio hołdujesz Keynsowi? Szkoda - namawiam Cię na austriaków :) Pozdrawiam Cię serdecznie.
@dr_E_Konom Na jakie podstawie doszedłeś do wniosku, że chce ci więcej powiedzieć niż powiedziałem. Dziwacznie przyjmujesz to, że ktoś nie chce z gadać. Nie wiem po raz który powtórzę- sytuacja z demota nie jest wolnym rynkiem, w mojej ocenie nie jest to nawet jeden rynek. Więc nie powinno się w ten sposób ustalać punktu równowagi rynkowej. Próbujesz mnie wciągnąć w dyskusję, tyle, że dla mnie nie zbyt ciekawą. Z mojego punktu widzenia teoretyczne rozważania są dla naukowców.
@lech2 "Ktoś najwyraźniej nie rozumie jak kształtują się ceny..."
Jeśli masz lepszy pomysł na zaprezentowanie tego dzieciom to ja chętnie poczytam.
@RomekC całe mnóstwo. Jeżeli chodzi o popyt i podaż i ustalenie punktu równowagi rynkowej to tak przeprowadzona lekcja w realnych warunkach miałaby olbrzymie szanse że nie wyjdzie. Jeżeli nie jesteś w stanie stworzyć poprawnego modelu to lepiej o nim opowiedzieć. Już pomijam nieetyczne zachowania jak sprzedaż uczniowi gumy za 7$, ale to co zaprezentowała to nie jest wolny rynek i wyniki najpewniej nie przypominałyby modelu wolnego rynku.
@lech2 Tak też myślałem. Potrafisz krytykować tylko. Gdy poprosić Cię o coś konstruktywnego w zamian, tylko skupiasz się na tym co nie działa.
@RomekC widzę psychologiczny mechanizm przeniesienia w twoich wypowiedziach. Zabawny jesteś. Historia jest do bólu nierealna i zmyślona. Nie było tych uczniów, ta nauczycielka nie istnieje, nawet kierowca który wstał na końcu i zaczął bić brawo nie istnieje. Bronisz czyjejś fantazji. Twoje wypowiedź jest na poziomie - to jakbyś inaczej ożywił wróżke.
@lech2 "Twoje wypowiedź jest na poziomie - to jakbyś inaczej ożywił wróżke."
Niewiele różnią się od Twoich - dajcie mi przykład czegokolwiek a potrafię udowodnić, że to nie ma sensu.
@RomekC cieszę się że przyznajeszże udowodniłem że historia nie ma sensu. Nie wiem czy potrafiłbym tak że wszystkim, ale dziękuję za komplement.
@lech2 No skoro skrytykowałeś to rozumiem, że masz coś tu do powiedzenia. Dlaczego to nie jest wolny rynek. I co to znaczy, że to nie jest jeden rynek? I czy uważasz że kupując np. warzywa uczestniczysz w jednym globalnym rynku?
@dr_E_Konom nie jest to wolny rynek bo nie ma w nim dobrowolności. Nie jest to jeden rynek bo różnia się wszystkim: kupujący na pierwszym rynku nie mieli świadomości że będą mogli komukolwiek odsprzedać zakup, tym bardziej na drugim rynku. Sprzedający i kupujący na drugim rynku nie mieli dostępu do pierwszego, nawet pośrednio. Skrajnie różni je też wszystko pozostałe. Inni byli kupujący, inni sprzedający, różna była ilość towaru,i nie relacje między kupującym i sprzedającym. Jedyne co je łączy to te że handlowano gumą.
Udajesz kompletnego ignoranta, czy faktycznie nim jesteś(
@lech2 Hmmm... mnożą się pytania po każdej Twojej wypowiedzi:
- na czym polegał przymus
- jaki jest związek jednego rynku ze "świadomością" czy kupiony towar odsprzedam
- gdzie przebiega granica między pierwszym rynkiem a drugim? z tego co napisałeś byłaby to zmiana kierunku transakcji? dlaczego taka zmiana tworzy nowy rynek? idąc dalej tym tokiem myślenia: które transakcje są graniczne dla rynku i tworzą nowy?
- czy na rynku musi być zawsze ta sama ilość towarów?
- czy na rynku muszą istnieć wciąż te same podmioty?
- czy na rynku muszą istnieć wciąż te same relacje?
No jak widzisz po ilości pytań, które wywołuje Twoja teoria - zakładając, że Twoje wypowiedzi są kwintesencją ekonomicznej mądrości - muszę przyznać, że nie udaję - jestem ignorantem. Ale chętnie pogrzeję się w Twoim świetle. Zaczyna być naprawdę ciekawie...
@dr_E_Konom Mam nadzieję że te głupoty piszesz też dla jaj. Sorry, ale jak chcesz prowadzić dyskusje to spowazniej. Okazało się że, sie pomyliłeś i teraz bawisz się w erystykę, żarciki itp. To mistrzu powiedz wg. Ciebie dlaczego ten rynek jest jeden. Nie doszło do przepływu między nimi towaru, pieniędzy, teoretycznie doszło do przepływu jednej gumy . Tyle że rzeczy , które wymieniłem tłumacza, że ten przepływ tej 1 gumy i teoretyczny przepływ uczestników rynku pierwszego do drugiego nie czyni tych rynków jako jednego. Nawet jakby potraktował to jako jeden rynek liczenie podaży i popytu w innym czasie przykompletnie odmiennej sytuacji rynkowej jest niepoważne.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 19:47
@lech2 Nie odpowiedziałeś na moje pytania. A ja mam kolejne:
- czy odmienna sytuacja rynkowa powoduje inne działanie prawa popytu - podaży
- co to znaczy jeden rynek
- dlaczego nie można prawa popytu - podaży testować na wielu rynkach
- czy przy jednej sztuce towaru nie działa prawo popytu - podaży?
@dr_E_Konom albo masz poważne problemy ze zrozumieniem albo z premedytacją próbujesz mnie obrazić udając że napisałem coś innego niż napisałem.
Nie możesz ustalać punktu równowagi biorąc popyt z jednego rynku/ sytuacji rynkowej a podaż z drugiego rynku/ sytuacji. rynkowej.
Teraz kolej na twoją odpowiedź. Czemu uważasz że nie mam racji. Uzasadnij swoje tezy
Szczerze to uważam, że masz za niskie IQ żeby czytać ze zrozumieniem. Przypuszczam, że coś czytałeś, ale gdybyś miał stanąć przed rzeczywistym problemem typu ustalić ceny sprzedaży, czy negocjować ceny to kiepsko by ci poszło. Łatwo siębawicnw sztuczki erystyczne, udawać że zrozumiało się coś opacznie, jednak w rzeczywistości przy banalnym przykładzie, w którym należało ocenić rzeczywiste powiązania nagle okazało się że nie dajesz rady.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 22:38
@lech2 To jest proste. Skupiasz się na punkcie równowagi - a tak jak napisałem w którymś z postów - ten punkt równowagi został "cudownie" ustanowiony. I jeśli o to Ci chodzi to masz rację. Bardziej realny byłby wynik wokół tego punktu. Ale tak jak parę osób tutaj zauważyło to jest historyjka dydaktyczna i raczej nikt nie zakłada, że jest prawdziwa. Jej walor polega raczej na zobrazowaniu ruchów cen. Zresztą większość modeli jest idealizowana i szczerze mówiąc niemożliwa do dokładnego wykreślenia. Weźmy krzywą Laffera. Nie trzeba być geniuszem żeby wiedzieć, że przy 0% podatku wpływy podatkowe wyniosą 0, podobnie jak przy 100% opodatkowaniu (bo nikt wtedy nie poszedłby do pracy). Z reguly krzywą wykreśla się jak odwrócone U. Ale to jest tylko wykres koncepcji. Tak naprawdę nie wiemy jak ta krzywa wygląda. Może to jest odwrócone W albo jakiś wężyk. Kto to wie?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2021 o 22:41
@dr_E_Konom sam sposób jego ustalenia jest niewłaściwy. Wbrew pozorom to że cena ustaliła się na taką jak w sklepie nie jest dziwne jeżeli przyjmiemy że dzieci znają ceny w sklepie i przyjmiemy układ otwarty w którym mogą wyjść po szkole i kupić tam gumę. Wbrew pozorom to te dwa powiedzmy lokalne rynki kiedy nauczycielka kupowała i sprzedawały mozna powiązać przez ten duży zewnętrzny. Ale prawdopodobny wynik nie świadczy o tym, że został w prawidłowy sposób obliczony.
@lech2 Będzie to moja ostatnia wypowiedź w tym temacie bo całą dyskusję uznaję za jałową. Ta historyjka (najprawdopodobniej nieprawdziwa) jest prostą dykteryjką która obrazuje ruch cen w wyniku zmian popytu efektywnego a potem podaży. Trochę dałem się wciągnąć przez Ciebie w dyskusję gdyż zakwestionowałeś mechanizm kształtowania się cen. Liczyłem na to, że wyskoczysz tu z własną teorią (trochę liczyłem na coś egzotycznego w stylu marksistowskiej laborystycznej teorii wartości) co jako ekonomistę na pewno by mnie zainteresowało. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Pożonglowałeś trochę wyjętymi jakby psu z gardła jakimiś dziwnymi pojęciami różnych rynków itp. pomysłami. W momencie kiedy zaczęły się argumenty ad personam wiedziałem że wyczerpałeś baterię.
Pewno nie wiesz ale teorię popytu i podaży studenci ekonomii mają na pierwszym roku, podobnie jak metodologię. Z tej metodologii dowiadują się, że ekonomia praktycznie nie zna pojęcia "eksperyment" gdyż albo ze względów praktycznych nie da się ich przeprowadzić albo są nieetyczne. Czasami mamy to "szczęście" że politycy, którzy z reguły są idiotami albo cwaniakami fundują nam takie eksperymenty i wówczas wiemy coś co dawno temu zamodelowaliśmy. Dzięki temu mamy jeszcze większą pewność, jak (szkodliwie) działa płaca minimalna albo dlaczego nie zadziała tak jak chce rząd minimalna cena skupu żywca albo dlaczego 500+ nie osiągnie swoich celów. Wiemy, że cło obraca się przeciwko krajowi wprowadzającemu cło - pomimo tego nadal politycy próbują to stosować.
Generalnie w ekonomii większość to teorie (co nie znaczy że nie są pewne) i uproszczone modele opatrywane nieodłącznym "ceteris paribus". I to tyle w temacie.Jak napiszesz coś ciekawego w sprawie kształtowania cen to podejmę dyskusję ale jeśli to będzie nadal tak miałkie to niestety nie. A ponieważ zakładam że raczej prochu już w tym wątku nie wymyślisz to pozdrawiam Cię i w tym wątku żegnam.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 14:24
@RomekC Nie doczekasz się niczego konstruktywnego - ja próbowałem w osobnym wątku; szkoda czasu. Twój rozmówca prawdopodobnie nie rozumie, że coś takiego jak cena równowagi jest również wyidealizowanym konstruktem. Prosty przykład: targowisko A i targowisko B; na targowisku A kapustę sprzedają po 3 PLN a na targowisku B po 4 PLN (ten sam wolumen: powiedzmy 20 kupujących). Pytanie: jaka jest cena równowagi? Jak widać dla całego rynku rozumianego jako suma obu będzie to 3,5 PLN. I teraz najlepsze: żadna z trasakcji nie dokonała się w tej cenie!
Ja myślę sobie, że @lech2 chciał pomarudzić dając wszystkim do zrozumienia że wie lepiej i chyba po cichu licząc, że nikt nie podejmie dyskusji. Stało się inaczej. Liczba minusów chyba to dobrze obrazuje. Co prawda - PRAWDA nie zależy od większości ale w tak prostym temacie można założyć, że większość się nie myli :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 14:30
@dr_E_Konom dyskusja jałowa, ale nie z uwagi na to, że nie mam ciekawych teorii. O dziwo, jak na człowieka który się interesuje tematem, może nawet studiował ekonomie napisałeś strasznie dużo niedorzecznych rzeczy. Nie wiem skąd założenie że miałem jakies nowe teorie, skoro woparciu o dotychczasowe ten sposób tłumaczenia był błędny. Historia bzdurna wcale nie z powodu że punkt równowagi zgodził się z ceną w sklepie. Bo cudem to akurat nie było. Znowu próbujesz to przykryć tym jako to masz "wiedzę". Tyle że po co ci to wszystko skoro proste rzeczy cię przerastają. Po co te wszystkie rozważania nad tym czym jest rynek skoro nie widzisz elementarnych relacji.
@dr_E_Konom a ja myślę, że chciałeś zabłysnąć, a w moich oczach zrobiłeś z siebie zadufanego w sobie głupka. Ja rozumiem, że cena równowagi jest wyidealizowanym konstruktem. Skąd te dziwne pomysly że widziałem to inaczej? Jest jednak zdefiniowanym pojęciem, które zostalo niewłaściwie wytłumaczone w democie. Facet nie oceniają innych swoją miarą. Nie każdy jest zadufanym głupkiem i nie każdy pisze o rzeczach które nie rozumie. Ty najwyraźniej nie rozumiesz . Przykład z targiem który podałeś mnie rozwalił.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 15:49
@dr_E_Konom "Nie doczekasz się niczego konstruktywnego..."
Przyznaję się. Naiwnie wierzyłem, że doczekam się.
@lech2 "Jest jednak zdefiniowanym pojęciem, które zostalo niewłaściwie wytłumaczone w democie."
A jaka jest właściwa definicja? Chodzi mi o przykład lepszy niż ten opisany.
@RomekC Równowaga rynkowa jest to taka sytuacja na rynku danego dobra, w której wielkość popytu równa jest wielkości podaży.
Jeżeli przyjąć że to jeden rynek ( co osobiście uważam za dziwaczne i niezgodne z elementarna logika) to należało policzyć podaż i popyt dla całego rynku. Czyli policzyć popyt i podaż w momencie gdy nauczycielka sprzedawała, a następnie jak kupowała. Po zsumowaniu ich dopiero wyliczać dla całości punkt równowagi. Zrobiono to inaczej-to tak jakby na jednym targu liczono podaż, a na zupełnie innym popyt i wyznaczano punkt równowagi wspólny dla obu.
Prościej byłoby rozdać np. gumy połowie uczniów i spytać ile by sprzedali bo danej kwocie , a poźniej policzyć ile gum kupilaby by po danej kwocie druga polowa. Wtedy byłby to punkt równowagi i dałoby się ustalić cenę rownowagi
W przykładzie dwóch targow dr ekonom pomylił cenę średnia/ przeciętna z ceną równowagi - które mogą być takie same ale wymagało to by całego szeregu kolejnych założeń.
Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 17:17
@RomekC @lech2 Ci odpowiedział; ja już z nim nie dyskutuję bo to jest bez sensu; on popełnia same błędy w rozumowaniu; po pierwsze w definicji równowagi nie rozróżnia popytu od popytu efektywnego; to spora różnica; poza tym - na tyle na ile zrozumiałem drugą część jego wypowiedzi - to przy tym sztucznym podziale na dwie połówki: kupujących i sprzedających ma chyba na myśli transakcję dla jednej gumy; czyli każdy sprzedający ma tylko jedną gumę a kupujący może kupić również tylko jedną; no bo chyba po to mu równe rozdzielenie; oczywiście to jest absurd i widać, że niczego nie zrozumiał; tak swoją drogą to jest ciekaw jak obliczy wówczas cenę równowagi...
Ale moja rada - daj sobie spokój.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 19:27
@dr_E_Konom OMG . Jak nie dyskutuje aż ze mną to nie używaj @lech2. Poza tym już wielokrotnie już wykazałeś się totalna ignorancja. To wg jakiej definicji wyliczyłes cenę równowagi na dwóch targach. Facet posługujesz się słowami które tylko ci się wydaje że rozumiesz. Jakie dwie połówki wyróżniam? Chodzi o to że część uczniów przejmie funkcje uczniów z pierwszej części zadania, a część z drugiej dzięki czemu będzie można łatwiej dzieciom wytłumaczyć, bez popełniania błędów i nadmiernych komplikacji? Facet zwyczajnie nie mozezna tak zestawić popytu z jednego rynku i podaży z drugiego. Bijesz pianę o definicje, a w rzeczywistości zwyczajnie chodzi o to, że nie potrafisz przyznać się do błędu. Więc zaczynasz iść w strone- skoro mówimy o wyidealizowanym czyms co nie istnieje, to możemy sobie wsiąść cokolwiek występujące w różnym czasie, o zupełnie innych parametrach, bez związku ze sobą i potraktować jako jeden rynek i wyliczyć dla tego punkt równowagi i napisać że tak ustala się cenę równowagi. No hipotetycznie można wszystko, ale to jest bez sensu. Ale nawet przyjmując ten punkt widzenia w democie zrobiono to niewłaściwie
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 stycznia 2021 o 20:53
A kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać. Skoro to Kanada, to dyrekcja szkoły jak i członkowie komisji, posiadają odpowiednie kompetencje, a nie zajmują stanowiska z nadania partyjnego, jak obecnie w Polsce.
@trusty za dużą wiarę pokładasz w to co dzieje się na świecie.
Dla socjała nie do zrozumienia.
Jeszcze ktoś wierzy w te ekonomiczne brednie...tak samo się to kończy jak zawsze czyli krachem, wielką debatą wyciagnieciem błędnych wniosków i podążaniem w stronę większej katastrofy.
Fajna lekcja, ciekawe tylko, jakie cyrki by robili uczniowie z innych klas, gdyby z każdym by to przerabiała (i czy serio uczeń musiał zapłacić)
Może pokazane fajnie, ale cała historia to fejk. Dzieci są dobrze zorientowane ile kosztują słodycze i tylko frajer by dźwignął rękę na 7 dolców jakby wiedział że tą gumę będzie miał za 50 centów w sklepiku lub najbliższym sklepie :D Po za tym wydaje mi się że 30 osób to za mała próba by ładnie wszystko wyszło i krzywe miały regularny kształt.