domaganie sie imienia sprzataczki od ucznikow to tak jak by sie domagac 100% frekfencji na wykladach czy spamietania imion wszystkich profesorow, student pamieta takie rezczy tylko jak musi czyli idac na egzamin a po egzaminie juz nie pamieta a po studiach nie pamieta jak mial na imie kolega z lawki ...
Nie znam wszystkich osób na roku, w grupie też są problemy (bo co semestr grupy się tasują), profesorów też wszystkich nie znam (bo jest ich wielu, a ze wszystkimi nigdy nie miałem), a obowiązkowo miałbym wiedzieć, jak nazywają się sprzątaczki, które sprzątają sale wykładowe, czyli te, które nie znajdują się nawet na moim wydziale, bo wykłady mam w budynku innego wydziału.
Ogólnie przesłanie może i spoko, ale próba wykonania w praktyce po prostu kijowa.
@pawel24pl nie do końca kijowa. Raczej ukazująca jak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że dobrze funkcjonujące społeczeństwo składa się z osób wykonujących różne funkcje. Może na studiach to rzeczywiście było skazane na porażkę - albowiem studenci prawidłowo traktują uczelnię jako kontynuację nauki, a nie pracę i silnie koncentrują się tylko na sobie.
Chyba najlepszym przykładem jest Ochrona Zdrowia gdzie podczas hospitalizacji oraz często rekonwalescencji za sukces prawidłowego leczenie nie odpowiada tylko lekarz, ale i pielęgniarka, sekretarka medyczna, sanitariuszka, salowa, laborant, fizjoterapeuta, magister farmacji w aptece, wózkowi etc. Sam lekarz to se może robić tele wizyty w przychodni ;).
Wyjątkiem są korporacje, które z reguły skonstruowane są w sposób, aby usunięcie jednostki ze stanowisko nie odbiło się na firmie.
@PaulinaNina Co ma wspólnego świadomość, że dobrze funkcjonujące społeczeństwo składa się z osób wykonujących różne funkcje ze znajomością imion tych osób?
Idziesz ulicą, mijasz wiele studzienek kanalizacyjnych, ale ile znasz kanalarzy poza Tadeuszem Norkiem?
@pawel24pl A poza tym sprzątaczki zaczynają pracę jak już przecież nikogo nie ma w klasach ;V
I jak mówiąc dzień dobry takiej osobie mamy dowiedzieć się jej imienia?
Zazwyczaj będzie to w takiej sytuacji osoba starsza od ucznia więc kurtuazyjne "dzień dobry Pani" wystarczy.
Przecież nie porozmawiamy o języku programowania z taką panią czy innym temacie związanymi ze studiami..(Zazwyczaj, wiadomo)
Nie chodziłem do szkoły, żeby nawiązywać jakieś relacje.... tylko, żeby zdobywać wiedze..
Po co mi informacja jak nazywa się jakiś pracownik?
Ona nie robi tego z dobrego serca tylko za pieniądze.
Jeśli to prywatna uczelnia to płacą jej pośrednio studenci, może ich rodzice. Jeśli państwowa to płacą jej podatnicy. Czy sprzątaczka jest im za to wdzięczna? Przecież dzięki nim ma za co żyć. Pewnie należy się jej szacunek za to, ze pracuje a nie czeka na zasiłek.
Bezsensowne pytanie.
Gdybym zapytał panią sprzątaczkę jak ma na imię to pewnie popatrzyła by ba mnie jak na idiotę.
Żeby być dla kogoś uprzejmym, powiedzieć dzień dobry, uśmiechnąć się nie potrzeba znać imienia.
Na studiach personel znałam całkiem nieźle. Zdarzyło mi się nawet parę razy kawę z szatniarkami wypić w szatni, jak miałam okienko, opowiadały o dzieciach, wnukach, studentach... Nie znałam żadnej z nich po imieniu, nie sądzę, żeby któraś z nich znała moje. Po prostu widując się bardzo często i bardzo przelotnie jakoś człowiek przegapił tą chwilę, kiedy się zwyczajowo należało przedstawić, a potem tak zostało z rozpędu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 lutego 2021 o 20:06
bzdura. jeśli pytanie na egzaminie nie dotyczy bezpośrednio przedmiotu, to nie może być punktowane. Egzamin obejmuje swoim zakresem ramy programowe. Nie można sobie ot tak wymyśleć jakichś bzdur i z nich robić egzaminu. Historia od czapy wymyślona. Jaki przedmiot wykładał dany profesor? Student nie ma obowiązku znać imion pracowników. Takie pytanie na egzaminie można zaskarżyć.
@jaroslaw1999 Oczywiście że może, kto mu zabroni albo kto poleci się poskarżyć ? ;) Jak ktoś doniesie to następny egzamin owszem, będzie tematyczny ale pytania na nim będą z kosmosu.
Wydrukuj tę srakę na ozylanej drukarce 9-igłowej na LPT i żżżżryj!
Kuna, wstaje kobita wcześnie rano do pracy. Chce w miarę bezboleśnie zrobić co do niej należy, wypić kawę z koleżanką i iść do drugiej pracy albo do domu. A tu nagle 1000 osób mówi jej dzień dobry, rzuca się całować dłonie, ssać knykcie i lizać rowa.
NIE, nie każdy pragnie być w ten sposób dostrzeżony i ważny. Większość pragnie się tak poczuć ewentualnie w dniu wypłaty. Sprzątaczka, śmieciarz, itp. - to praca jak każda inna. Nie żadna służba, poświęcenie, dar dla ludzkości. Dobrze, jeśli jest spokojna, możliwie nieuciążliwa i znośnie wynagradzana. Po prostu.
To ja się dla odmiany podzielę autentyczną historią.
Kartkówka na wykładzie (za dodatkowe punkty przy zaliczeniu), składająca się z trzech pytań od wykładowcy:
1) Wasze imię i nazwisko.
2) Moje imię i nazwisko.
3) Pełna nazwa przedmiotu.
Zadziwiająco duża część osób nie odpowiedziała poprawnie na więcej niż jedno pytanie. Nazwisko wykładowcy jako-tako kojarzyli, ale imienia - nie.
domaganie sie imienia sprzataczki od ucznikow to tak jak by sie domagac 100% frekfencji na wykladach czy spamietania imion wszystkich profesorow, student pamieta takie rezczy tylko jak musi czyli idac na egzamin a po egzaminie juz nie pamieta a po studiach nie pamieta jak mial na imie kolega z lawki ...
@Skar2k19 No to chyba ty nie pamiętasz.
Nie znam wszystkich osób na roku, w grupie też są problemy (bo co semestr grupy się tasują), profesorów też wszystkich nie znam (bo jest ich wielu, a ze wszystkimi nigdy nie miałem), a obowiązkowo miałbym wiedzieć, jak nazywają się sprzątaczki, które sprzątają sale wykładowe, czyli te, które nie znajdują się nawet na moim wydziale, bo wykłady mam w budynku innego wydziału.
Ogólnie przesłanie może i spoko, ale próba wykonania w praktyce po prostu kijowa.
@pawel24pl nie do końca kijowa. Raczej ukazująca jak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że dobrze funkcjonujące społeczeństwo składa się z osób wykonujących różne funkcje. Może na studiach to rzeczywiście było skazane na porażkę - albowiem studenci prawidłowo traktują uczelnię jako kontynuację nauki, a nie pracę i silnie koncentrują się tylko na sobie.
Chyba najlepszym przykładem jest Ochrona Zdrowia gdzie podczas hospitalizacji oraz często rekonwalescencji za sukces prawidłowego leczenie nie odpowiada tylko lekarz, ale i pielęgniarka, sekretarka medyczna, sanitariuszka, salowa, laborant, fizjoterapeuta, magister farmacji w aptece, wózkowi etc. Sam lekarz to se może robić tele wizyty w przychodni ;).
Wyjątkiem są korporacje, które z reguły skonstruowane są w sposób, aby usunięcie jednostki ze stanowisko nie odbiło się na firmie.
@PaulinaNina Co ma wspólnego świadomość, że dobrze funkcjonujące społeczeństwo składa się z osób wykonujących różne funkcje ze znajomością imion tych osób?
Idziesz ulicą, mijasz wiele studzienek kanalizacyjnych, ale ile znasz kanalarzy poza Tadeuszem Norkiem?
@pawel24pl A poza tym sprzątaczki zaczynają pracę jak już przecież nikogo nie ma w klasach ;V
I jak mówiąc dzień dobry takiej osobie mamy dowiedzieć się jej imienia?
Zazwyczaj będzie to w takiej sytuacji osoba starsza od ucznia więc kurtuazyjne "dzień dobry Pani" wystarczy.
Przecież nie porozmawiamy o języku programowania z taką panią czy innym temacie związanymi ze studiami..(Zazwyczaj, wiadomo)
Nie chodziłem do szkoły, żeby nawiązywać jakieś relacje.... tylko, żeby zdobywać wiedze..
Po co mi informacja jak nazywa się jakiś pracownik?
Ona nie robi tego z dobrego serca tylko za pieniądze.
Jeśli to prywatna uczelnia to płacą jej pośrednio studenci, może ich rodzice. Jeśli państwowa to płacą jej podatnicy. Czy sprzątaczka jest im za to wdzięczna? Przecież dzięki nim ma za co żyć. Pewnie należy się jej szacunek za to, ze pracuje a nie czeka na zasiłek.
Bezsensowne pytanie.
Gdybym zapytał panią sprzątaczkę jak ma na imię to pewnie popatrzyła by ba mnie jak na idiotę.
Żeby być dla kogoś uprzejmym, powiedzieć dzień dobry, uśmiechnąć się nie potrzeba znać imienia.
Profesor zapomniał, że można szanować człowieka oraz jego pracę, witać się z im przy każdym spotkaniu, a jednocześnie nie znać jego imienia.
Jak nazywa sie osoba czyszcząca salę? Sprzątaczka? Klinerka? Konserwatorka powierzchni płaskich?
Na studiach personel znałam całkiem nieźle. Zdarzyło mi się nawet parę razy kawę z szatniarkami wypić w szatni, jak miałam okienko, opowiadały o dzieciach, wnukach, studentach... Nie znałam żadnej z nich po imieniu, nie sądzę, żeby któraś z nich znała moje. Po prostu widując się bardzo często i bardzo przelotnie jakoś człowiek przegapił tą chwilę, kiedy się zwyczajowo należało przedstawić, a potem tak zostało z rozpędu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2021 o 20:06
bzdura. jeśli pytanie na egzaminie nie dotyczy bezpośrednio przedmiotu, to nie może być punktowane. Egzamin obejmuje swoim zakresem ramy programowe. Nie można sobie ot tak wymyśleć jakichś bzdur i z nich robić egzaminu. Historia od czapy wymyślona. Jaki przedmiot wykładał dany profesor? Student nie ma obowiązku znać imion pracowników. Takie pytanie na egzaminie można zaskarżyć.
@jaroslaw1999 Oczywiście że może, kto mu zabroni albo kto poleci się poskarżyć ? ;) Jak ktoś doniesie to następny egzamin owszem, będzie tematyczny ale pytania na nim będą z kosmosu.
Przecież ta historia, to ściema wrzucona przez bota.
Wydrukuj tę srakę na ozylanej drukarce 9-igłowej na LPT i żżżżryj!
Kuna, wstaje kobita wcześnie rano do pracy. Chce w miarę bezboleśnie zrobić co do niej należy, wypić kawę z koleżanką i iść do drugiej pracy albo do domu. A tu nagle 1000 osób mówi jej dzień dobry, rzuca się całować dłonie, ssać knykcie i lizać rowa.
NIE, nie każdy pragnie być w ten sposób dostrzeżony i ważny. Większość pragnie się tak poczuć ewentualnie w dniu wypłaty. Sprzątaczka, śmieciarz, itp. - to praca jak każda inna. Nie żadna służba, poświęcenie, dar dla ludzkości. Dobrze, jeśli jest spokojna, możliwie nieuciążliwa i znośnie wynagradzana. Po prostu.
To ja się dla odmiany podzielę autentyczną historią.
Kartkówka na wykładzie (za dodatkowe punkty przy zaliczeniu), składająca się z trzech pytań od wykładowcy:
1) Wasze imię i nazwisko.
2) Moje imię i nazwisko.
3) Pełna nazwa przedmiotu.
Zadziwiająco duża część osób nie odpowiedziała poprawnie na więcej niż jedno pytanie. Nazwisko wykładowcy jako-tako kojarzyli, ale imienia - nie.
@Ruda_Maruda
Imie i nazwisko to tam luzik, ale jeszcze podać tytuł naukowy :D
ja jestem miła, mówię dzień dobry, mogę nawet jakąś krótką rozmowę zacząć, ale nie wiem jak mają na imię te osoby, nawet moi sąsiedzi
ale to było studenci medycyny.
A kierowca autobusu klaskał najgłośniej. Cały na biało.
Ale pyerdolenie. W normalnym świecie wyglądałoby to tak: Dzień dobry, jak ma pani na imię? A ch** cie to obchodzi!