@igwer4 spotkac sie mozna na meetingu albo na audycie, a nie na asapie. Spotkac sie asap.
Tak to jak jest jak ktos probuje blyskac slowami(autor demota) ktorych nie rozumie
@Xar Nie chce bronić autora demota bo nie wiem czy rozumie czy nie (tym bardziej że tekst pewnie i tak skądś "pożyczony"), ale w niektórych korpo właśnie tak gadają :/ bo ktoś się nie zastanawiał kiedyś i już tak zostało. Choć tak jak piszesz w większości przypadków "prawidłowo" było by spotkać się ASAP, no ale nawet to jest powiedziane w ponglish
@AIkanaro to znaczy asap, a nie "na asapie". To tak jakbys powiedzial, ze spotkac sie "na srode" a nie "we srode"
@romeksz https://pl.wikipedia.org/wiki/Styl_potoczny specjalnie dla Ciebie, "geniuszu"
Za to chyba nie zrozumiales, ze stwierdzenie "spotkac sie na najszybciej jak sie da" nie ma sensu, za to "spotkac sie najszybciej jak sie da" juz ma
@Xar Wiem ajnsztajnie co znaczy skrót asap. Forma ta Twoim zdaniem nie poprawna wynika z brzmienia skrótu ASAP, a nie z tego, że ktoś jest idiotą i nie zna znaczenia tego skrótu...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 marca 2021 o 22:56
@mo_cuishle Nie, nie ma różnicy. Jeśli robisz majonez w fabryce Winiary którą kupił Nestle to nie masz powodu mówić po angielsku. Jak robisz w 100% polskiej małej firmie dla klientów z UE to musisz z nimi rozmawiać. Kapitał nie ma znaczenia, liczy się z kim musisz rozmawiać w danej chwili.
Do tego mamy w Polsce od 30 lat modę na wtrącanie angielskiego do języka biznesowego żeby brzmieć bardziej "światowo" albo po prostu dlatego że polskie tłumaczenia niektórych pojęć nigdy się nie przyjęły.
@sarron Ale środowisko międzynarodowe totalnie nie zależy od tego czyj jest kapitał. Inwestorzy nie spędzają raczej czasu w biurach firm w które zainwestowali, szczególnie jeśli inwestowali za granicą. Główni inwestorzy czasem wpadną na posiedzenie rady nadzorczej. Środowisko międzynarodowe w pracy będziesz miał jeśli zatrudnisz ludzi z różnych krajów.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 marca 2021 o 11:58
@Albiorix dokładnie o to mi chodzi, w zagranicznych korporacjach (czyli de facto firmach z zagranicznym kapitałem)zlokalizowanych na terenie Polski, ludzie świadczą usługi ludziom z innych krajów itp, pracuje się za pomocą Internetu w środowisku międzynarodowym a nawet w zespołach lokalnych zdarzają się obcokrajowcy - dlatego wiodącym językiem jest przeważnie język angielski. Stąd takie zapożyczenia wchodzą w mowę potoczną nawet między pracownikami polskojęzycznymi - chcąc nie chcąc. I zagadka rozwiązana.
@mo_cuishle Mieszkam w Szkocji od 15 lat. Mąż jest Szkotem. Z Polakami mam tyle kontaktu co w sklepie dwa razy w miesiącu: proszę, dziękuję, do widzenia. A jednak jak mówię po polsku, to mówię po polsku. Za to sprzedawczyni w sklepie po angielsku ledwo duka, ale słyszałam jak innym mówiła, "w Septembrze mam holideja, więc będę ełej". Ponglish rozumieją tylko Polacy.
Swoją drogą, wie ktoś może jak oni wymawiają ASAP? Tak jak jest napisane czy ejsap?
@boomfloom skoro nie pracujesz w środowisku mieszanym (z Polakami także) to co się dziwisz? W pracy są pilniejsze rzeczy do zrobienia niż dbanie o puryzm językowy, chodzi o szybkość komunikacji także.
@mo_cuishle Może komuś szybciej mówić w tym stylu, ale odbiorcy trudniej zrozumieć co nie sprzyja szybkości komunikacji. Pracowałam z Polakami w brytyjskich firmach informatycznych i wszyscy dbaliśmy o język, bo wiedzieliśmy jak łatwo jest wpaść w styl "patrzy jak kary drajwują po stricie".
W ogóle szlag mnie trafia, bo chcę mieć dalej kontakt z żywym językiem, a co słucham jakiegoś wywiadu z osobą poniżej czterdziestego roku życia, to ciągle tylko coraz to nowe anglicyzmy słyszę. Gdyby jeszcze wzięli słowo w całości, ale nie. Ostatnio mi "skiturowcy" zabili klina, bo znaczenie nie było oczywiste z kontekstu. Cóż to jest? Jakaś nowa subkultura? Okazuje się, że ten potworek wywodzi się od "ski touring".
@boomfloom ja też pracowałam i pracuje w różnych firmach międzynarodowych zarówno w kraju jak i na świecie, posługiwałam się nie tylko angielskim językiem jako wiodącym w rożnych krajach i wcale nie uważam takich wtrąceń za jakieś zło. W pracy są o wiele pilniejsze rzeczy na których trzeba skupić swoją uwagę niż pilnować czystości danego języka. I nie tylko w języku polskim są takie zapożyczenia np do innych języków j.angielski też przenika - zapoznaj się np. z terminem Franglais. Francuzi też wtrącają nadmiernie angielskie słówka do swojej mowy. Ba, dla mnie jako lingwistki z wykształcenia, zjawisko przenikania się języków jest całkowicie naturalne. Jeżeli komuś z kim pracuje łatwiej i szybciej jest powiedzieć stosując oryginalne angielskie słowo niż szukać w głowie polskie zamiennika to nie mam z tym ŻADNEGO problemu. Jeśli chcę czystości języka to włączam sobie np Miodka. Nie przesadzajmy, języki cały czas ewoluują, język to żywa materia i ciągle się zmienia, twoja wizja to taka trochę utopia.
@mo_cuishle Ja też studiowałam lingwistykę. W pracy, urzędzie czy w mediach oczekuję, że wszyscy będziemy używać języka formalnego wzbogaconego ewentualnie o słowa specjalistyczne. Język się zmienia, ale na przykład "poszłem" jest nadal niepoprawne, mimo że to słowo też oszczędza czas i, w przeciwieństwie do "asap", jest zrozumiałe dla każdego.
@boomfloom no widzisz a ja niczego nie oczekuję i nie oczekuję od ludzi perfekcji. Tym bardziej w pracy skupiam się na merytoryce a nie na bzdurach. Język to jest żywy twór i normy kształtują użytkownicy danego języka, więc niewykluczone, że kiedyś dożyjemy czasów gdy "poszłem" będzie uznane również za formę dopuszczalną.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 marca 2021 o 9:39
@mo_cuishle Ja też nie oczekuję perfekcji lecz wysiłku i utrzymania pewnego poziomu. Jeśli w pracy przedłożę poprawny merytorycznie raport, który jest usiany literówkami i na który wylałam kawę, to nikt mnie nie pochwali, że przecież projekt oddany w terminie i nic więcej się nie liczy. Tak samo z ubraniem - jeśli pójdę na rozmowę o pracę w poplamionym i dziurawym dresie, to raczej mnie nie przyjmą, bez względu na umiejętności, bo nie cieszę się aż taką renomą, że każdy mnie zna i docenia, więc jestem widziana jako ekscentryczka a nie leniwa łajza, która nie potrafi się zorganizować i przynosi wstyd. Jest też kwestia dawania przykładu. Jeśli trzy osoby nade mną w hierarchii firmy każą mi robić na asapie, to ja też podwładnym to samo powtórzę, bo widocznie inaczej się nie da i też chcę brzmieć światowo. Poziom spada, a nie musi.
A co do norm kształtowanych przez użytkowników języka no najlepszym przykładem jest angielskie "literally". Kiedyś znaczyło "dosłownie". Teraz znaczy zarówno "dosłownie" jak i "w przenośni". Cóż więc mam powiedzieć, żeby podkreślić, że naprawdę coś się stało? Poza tym, pewne rzeczy się nie zmienią. Rodowici użytkownicy angielskiego nagminnie mylą homofony "they're", "their" i "there". Raczej wątpię, żeby kiedykolwiek forma pisana "there going out" była akceptowalna. Co najgorsze, nawet ja coraz częściej popełniam te błędy, bo tak często je widzę, że już mnie nie kłują w oczy.
@boomfloom wiadomo, że język pisany, formalny to co innego, jeżeli ktoś pisze raport czy służbową notatkę to dba o poprawność również formy wypowiedzi ale ma czas żeby się skupić i przemyśleć, popracować nad stylem. Forma pisana zasadniczo różni się od mowy która jest spontaniczną formą ekspresji. Sytuacja opisana w democie dotyczy właśnie jak mniemam języka mówionego. Wzajemnie
@mo_cuishle W tej globalnej wiosce lepiej jest znać trzy języki lub więcej niż efektywnie - niecały jeden, bo w żadnym języku nie masz wystarczająco pełnego słownictwa żeby prawidłowo wyrazić swoje myśli.
I nikt nie wpadl na to, ze korposzczury tworza swoj jezyk, i to w najprostszy mozliwy sposob, bez wysilku umyslowego, zwyczajnie przez adopcje, a wszystko po to by "prostaki" z Biedronek i inne niedouki, slyszaly roznice i znaly swoje miejsce w zawodowej hierarchii.
A tymczasem: manager to kierownik, team-leader to brygadzista, a supervisor to nadzorca. Ale przeciez jak to brzmi, no Boziu... Jak to brzmi! Okrutnie po plebejsku. A oni sa przeciez kul!. :D
Spotykam się z tym często w Niemczech. Polacy przyjeżdżają i po miesiącu pracy już w ojczysty język muszą wrzucić coś z niemieckiego. Przecież już miesiąc jest a nie daj Boże rok przecież można zapomnieć :) . Miałam wątpliwą przyjemność poznać panią, która była tu bardzo długo. Teoretycznie mówiła po polsku i po niemiecku. Praktycznie nie rozumiałam jej wcale, bo tego mixu słuchać sie nie dało. Jechałam kiedyś blablacarem z Polski i gość myślał, że dopiero jadę, bo mówiłam zbyt po polsku. Był mocno w szoku jak go poinformowałam, że to ósmy rok. Także jestem zdecydowanie zwolenniczką używania jednego języka na raz:)
Cóż, gdyby ktoś uważał na języku polskim w liceum, to wiedziałby, że takie wstawki z języków obcych nie są czymś całkowicie nowym. Nazywało się to swego czasu makaronizmem.
W XVII wieku szlachta by dodać ważności i swoich wywodów często bardzo durnych co któreś słowo wtrącała zwrot łaciński po mimo istnienia polskiego odpowiednika. Miało to podkreślić światowość takiej przemowy. Teraz zamiast łaciny wtrącają angielszczyznę.
Czy Ty w ogole wiesz co oznacza asap?
As soon as possible - najszybciej jak sie da. Gdzie Ty widzisz mozliwosc spotkania sie "na asapie"?
@igwer4 spotkac sie mozna na meetingu albo na audycie, a nie na asapie. Spotkac sie asap.
Tak to jak jest jak ktos probuje blyskac slowami(autor demota) ktorych nie rozumie
@Xar Nie chce bronić autora demota bo nie wiem czy rozumie czy nie (tym bardziej że tekst pewnie i tak skądś "pożyczony"), ale w niektórych korpo właśnie tak gadają :/ bo ktoś się nie zastanawiał kiedyś i już tak zostało. Choć tak jak piszesz w większości przypadków "prawidłowo" było by spotkać się ASAP, no ale nawet to jest powiedziane w ponglish
@Xar Można też „siedziec na kompie”, nieuku.
@Xar "na ASAPIE" tutaj nie oznacza gdzie tylko kiedy
@Xar Sam chyba nie rozumiesz. Tak jak igwer4 zauważył/ła na asapie czyli "na szybkości". "Na szybko", "Na już" - to właśnie znaczy "na asapie"...
@AIkanaro to znaczy asap, a nie "na asapie". To tak jakbys powiedzial, ze spotkac sie "na srode" a nie "we srode"
@romeksz https://pl.wikipedia.org/wiki/Styl_potoczny specjalnie dla Ciebie, "geniuszu"
Za to chyba nie zrozumiales, ze stwierdzenie "spotkac sie na najszybciej jak sie da" nie ma sensu, za to "spotkac sie najszybciej jak sie da" juz ma
@Xar Wiem ajnsztajnie co znaczy skrót asap. Forma ta Twoim zdaniem nie poprawna wynika z brzmienia skrótu ASAP, a nie z tego, że ktoś jest idiotą i nie zna znaczenia tego skrótu...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2021 o 22:56
@Xar Nie, to nie jest styl potoczny, tylko braki w elementarnym wykształceniu, głąbie.
A co do rzeczonego "na asapie", to jest to to samo co chicagowskie "idę do szopu na kornerze po oranż dżujs jabłkowy".
Jest różnica między brake'em i break'em ;)
Strasznie nie lubię bradz udziału w rozmowach z ludźmi którzy tak mówią albo piszą.
@Janusz_Cebula "bradz" ? o przecinku nie wspomnę:(
@tema_lina
Mądry zrozumie a głupi będzie się czepiał.
Polska jezyk, trudna jezyk*
*albo na sile udajemy swiatowcow, ktorym sloma z butow wystaje :)
A Ty wiesz o co w tym wpisie chodzi?
a czy taka sytuacja ma miejsce w przedsiębiorstwie z polskim czy zagranicznym kapitałem? Bo to jest różnica i nie rozumiem bólu dupy.
@mo_cuishle Nie, nie ma różnicy. Jeśli robisz majonez w fabryce Winiary którą kupił Nestle to nie masz powodu mówić po angielsku. Jak robisz w 100% polskiej małej firmie dla klientów z UE to musisz z nimi rozmawiać. Kapitał nie ma znaczenia, liczy się z kim musisz rozmawiać w danej chwili.
Do tego mamy w Polsce od 30 lat modę na wtrącanie angielskiego do języka biznesowego żeby brzmieć bardziej "światowo" albo po prostu dlatego że polskie tłumaczenia niektórych pojęć nigdy się nie przyjęły.
@Albiorix Chodziło bardziej o to, czy w firmie jest środowisko międzynarodowe.
@sarron Ale środowisko międzynarodowe totalnie nie zależy od tego czyj jest kapitał. Inwestorzy nie spędzają raczej czasu w biurach firm w które zainwestowali, szczególnie jeśli inwestowali za granicą. Główni inwestorzy czasem wpadną na posiedzenie rady nadzorczej. Środowisko międzynarodowe w pracy będziesz miał jeśli zatrudnisz ludzi z różnych krajów.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2021 o 11:58
@Albiorix dokładnie o to mi chodzi, w zagranicznych korporacjach (czyli de facto firmach z zagranicznym kapitałem)zlokalizowanych na terenie Polski, ludzie świadczą usługi ludziom z innych krajów itp, pracuje się za pomocą Internetu w środowisku międzynarodowym a nawet w zespołach lokalnych zdarzają się obcokrajowcy - dlatego wiodącym językiem jest przeważnie język angielski. Stąd takie zapożyczenia wchodzą w mowę potoczną nawet między pracownikami polskojęzycznymi - chcąc nie chcąc. I zagadka rozwiązana.
@mo_cuishle Mieszkam w Szkocji od 15 lat. Mąż jest Szkotem. Z Polakami mam tyle kontaktu co w sklepie dwa razy w miesiącu: proszę, dziękuję, do widzenia. A jednak jak mówię po polsku, to mówię po polsku. Za to sprzedawczyni w sklepie po angielsku ledwo duka, ale słyszałam jak innym mówiła, "w Septembrze mam holideja, więc będę ełej". Ponglish rozumieją tylko Polacy.
Swoją drogą, wie ktoś może jak oni wymawiają ASAP? Tak jak jest napisane czy ejsap?
@boomfloom skoro nie pracujesz w środowisku mieszanym (z Polakami także) to co się dziwisz? W pracy są pilniejsze rzeczy do zrobienia niż dbanie o puryzm językowy, chodzi o szybkość komunikacji także.
@mo_cuishle Może komuś szybciej mówić w tym stylu, ale odbiorcy trudniej zrozumieć co nie sprzyja szybkości komunikacji. Pracowałam z Polakami w brytyjskich firmach informatycznych i wszyscy dbaliśmy o język, bo wiedzieliśmy jak łatwo jest wpaść w styl "patrzy jak kary drajwują po stricie".
W ogóle szlag mnie trafia, bo chcę mieć dalej kontakt z żywym językiem, a co słucham jakiegoś wywiadu z osobą poniżej czterdziestego roku życia, to ciągle tylko coraz to nowe anglicyzmy słyszę. Gdyby jeszcze wzięli słowo w całości, ale nie. Ostatnio mi "skiturowcy" zabili klina, bo znaczenie nie było oczywiste z kontekstu. Cóż to jest? Jakaś nowa subkultura? Okazuje się, że ten potworek wywodzi się od "ski touring".
@boomfloom ja też pracowałam i pracuje w różnych firmach międzynarodowych zarówno w kraju jak i na świecie, posługiwałam się nie tylko angielskim językiem jako wiodącym w rożnych krajach i wcale nie uważam takich wtrąceń za jakieś zło. W pracy są o wiele pilniejsze rzeczy na których trzeba skupić swoją uwagę niż pilnować czystości danego języka. I nie tylko w języku polskim są takie zapożyczenia np do innych języków j.angielski też przenika - zapoznaj się np. z terminem Franglais. Francuzi też wtrącają nadmiernie angielskie słówka do swojej mowy. Ba, dla mnie jako lingwistki z wykształcenia, zjawisko przenikania się języków jest całkowicie naturalne. Jeżeli komuś z kim pracuje łatwiej i szybciej jest powiedzieć stosując oryginalne angielskie słowo niż szukać w głowie polskie zamiennika to nie mam z tym ŻADNEGO problemu. Jeśli chcę czystości języka to włączam sobie np Miodka. Nie przesadzajmy, języki cały czas ewoluują, język to żywa materia i ciągle się zmienia, twoja wizja to taka trochę utopia.
@mo_cuishle Ja też studiowałam lingwistykę. W pracy, urzędzie czy w mediach oczekuję, że wszyscy będziemy używać języka formalnego wzbogaconego ewentualnie o słowa specjalistyczne. Język się zmienia, ale na przykład "poszłem" jest nadal niepoprawne, mimo że to słowo też oszczędza czas i, w przeciwieństwie do "asap", jest zrozumiałe dla każdego.
@boomfloom no widzisz a ja niczego nie oczekuję i nie oczekuję od ludzi perfekcji. Tym bardziej w pracy skupiam się na merytoryce a nie na bzdurach. Język to jest żywy twór i normy kształtują użytkownicy danego języka, więc niewykluczone, że kiedyś dożyjemy czasów gdy "poszłem" będzie uznane również za formę dopuszczalną.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2021 o 9:39
@mo_cuishle Ja też nie oczekuję perfekcji lecz wysiłku i utrzymania pewnego poziomu. Jeśli w pracy przedłożę poprawny merytorycznie raport, który jest usiany literówkami i na który wylałam kawę, to nikt mnie nie pochwali, że przecież projekt oddany w terminie i nic więcej się nie liczy. Tak samo z ubraniem - jeśli pójdę na rozmowę o pracę w poplamionym i dziurawym dresie, to raczej mnie nie przyjmą, bez względu na umiejętności, bo nie cieszę się aż taką renomą, że każdy mnie zna i docenia, więc jestem widziana jako ekscentryczka a nie leniwa łajza, która nie potrafi się zorganizować i przynosi wstyd. Jest też kwestia dawania przykładu. Jeśli trzy osoby nade mną w hierarchii firmy każą mi robić na asapie, to ja też podwładnym to samo powtórzę, bo widocznie inaczej się nie da i też chcę brzmieć światowo. Poziom spada, a nie musi.
A co do norm kształtowanych przez użytkowników języka no najlepszym przykładem jest angielskie "literally". Kiedyś znaczyło "dosłownie". Teraz znaczy zarówno "dosłownie" jak i "w przenośni". Cóż więc mam powiedzieć, żeby podkreślić, że naprawdę coś się stało? Poza tym, pewne rzeczy się nie zmienią. Rodowici użytkownicy angielskiego nagminnie mylą homofony "they're", "their" i "there". Raczej wątpię, żeby kiedykolwiek forma pisana "there going out" była akceptowalna. Co najgorsze, nawet ja coraz częściej popełniam te błędy, bo tak często je widzę, że już mnie nie kłują w oczy.
Miło mi się z Tobą rozmawiało. :-)
@boomfloom wiadomo, że język pisany, formalny to co innego, jeżeli ktoś pisze raport czy służbową notatkę to dba o poprawność również formy wypowiedzi ale ma czas żeby się skupić i przemyśleć, popracować nad stylem. Forma pisana zasadniczo różni się od mowy która jest spontaniczną formą ekspresji. Sytuacja opisana w democie dotyczy właśnie jak mniemam języka mówionego. Wzajemnie
Dlatego mam zasadę: "Jedno zdanie, jeden język". Wymusza znajdowanie słownictwa we wszystkich językach których chcemy używać.
@Albiorix zjawisko przenikania się języków jest całkowicie naturalne, świat to teraz globalna wioska.
@mo_cuishle W tej globalnej wiosce lepiej jest znać trzy języki lub więcej niż efektywnie - niecały jeden, bo w żadnym języku nie masz wystarczająco pełnego słownictwa żeby prawidłowo wyrazić swoje myśli.
Oj tak. U mnie w firmie tez mniej wiecej tak pisza.
Ja nie mam bladego pojecia o co chodzi.
Tak, ogromna firma polska. No ale mamy byc innowacyjni itd itp...
Jecie hamulce na śniadanie?
I nikt nie wpadl na to, ze korposzczury tworza swoj jezyk, i to w najprostszy mozliwy sposob, bez wysilku umyslowego, zwyczajnie przez adopcje, a wszystko po to by "prostaki" z Biedronek i inne niedouki, slyszaly roznice i znaly swoje miejsce w zawodowej hierarchii.
A tymczasem: manager to kierownik, team-leader to brygadzista, a supervisor to nadzorca. Ale przeciez jak to brzmi, no Boziu... Jak to brzmi! Okrutnie po plebejsku. A oni sa przeciez kul!. :D
Spotykam się z tym często w Niemczech. Polacy przyjeżdżają i po miesiącu pracy już w ojczysty język muszą wrzucić coś z niemieckiego. Przecież już miesiąc jest a nie daj Boże rok przecież można zapomnieć :) . Miałam wątpliwą przyjemność poznać panią, która była tu bardzo długo. Teoretycznie mówiła po polsku i po niemiecku. Praktycznie nie rozumiałam jej wcale, bo tego mixu słuchać sie nie dało. Jechałam kiedyś blablacarem z Polski i gość myślał, że dopiero jadę, bo mówiłam zbyt po polsku. Był mocno w szoku jak go poinformowałam, że to ósmy rok. Także jestem zdecydowanie zwolenniczką używania jednego języka na raz:)
I to wszystko przed dedlajnem.
Cóż, gdyby ktoś uważał na języku polskim w liceum, to wiedziałby, że takie wstawki z języków obcych nie są czymś całkowicie nowym. Nazywało się to swego czasu makaronizmem.
A ja żyję swoim życiem i ma w dupie jak ktoś mówi.
w Anglii kiedyś czytałem o fenomenie młodych Polaków mówiących "ponglish".
W XVII wieku szlachta by dodać ważności i swoich wywodów często bardzo durnych co któreś słowo wtrącała zwrot łaciński po mimo istnienia polskiego odpowiednika. Miało to podkreślić światowość takiej przemowy. Teraz zamiast łaciny wtrącają angielszczyznę.
Jeżeli na jakieś zjawisko istnieje powszechnie używana nazwa angielska to głupotą byłoby NA SIŁĘ WYMYŚLAĆ polski odpowiednik.