W LO miałem znajomego, którego przezwaliśmy po jednym wypadku moszno-raider.
Ale od początku.
Znajomy ten znany był z tego że wyczyniał właśnie różne sztuczni na BMX i deskorolce. Pewnego pięknego majowego popołudnia namawiamy go z ekipą (a wszyscy byli po piwku) żeby "pokazał sztuczki". Wiadomo, Maciek nie od razu chciał, ale "nie pokażesz, bo nie umiesz" zadziałało perfekcyjnie.
Wskoczył na rower, i zaczyna wywijać jakieś czarny typu jeżdżenie na samym przednim kole, wysoki z obracaniem całego roweru itp. Nagle wskoczył na barierkę, żeby pokazać jak się po niej jeździ, tylko pech chciał że rowerek mu "uciekł" spod tyłka i całym impetem przytrąbił w barierkę kroczem.
Elegancko go zmroziło, spadł jak cegła i tylko jęk "yyyyh" było słychać. Lekko przestraszeni pytamy Maciusia czy żyje, a ten tylko jęczy. Po chwili doszliśmy do wniosku że nie ma co, trzeba dzwonić po karetkę. Kolega szybko pobiegł do budki i po kwadransie czy dwóch już byli.
Okazało się że Maciuś tak srogo przywalił jajami o barierkę że mu moszna pękła i klejnoty rodowe postanowiły pozwiedzać świat poza moszną. Pojechał na reperacje.
Przez półtorej miesiąca miał jaja na temblaku :D
Sam Maciuś się z tego śmiał najwięcej.
Ofc. co każda próba wyrwania nowej dziołszki jeden z członków ekipy był tak uprzejmy i opowiadał o jego przygodzie xD Każda była pod duuużym wrażeniem.
Ale historia dobrze się skończyła. Po tylu latach moszno-raider jest ojcem dwóch dziewczynek także przygoda ta, nie kosztowała go płodności ;)
Powinno być: "A teraz pokażę wam w efektownym stylu, dlaczego należy używać ochraniaczy i dobrze planować bezpieczeństwo w trakcie wykonywania trików na BMX-ie"
Ale fajna sztuczka, czekamy na więcej.
Żyje?
Ewolucja (przez selekcję nieudanych osobników) w akcji.
@jeszczeNieZajety *przez selekcję odważniejszych i silniejszych. Błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi.
W LO miałem znajomego, którego przezwaliśmy po jednym wypadku moszno-raider.
Ale od początku.
Znajomy ten znany był z tego że wyczyniał właśnie różne sztuczni na BMX i deskorolce. Pewnego pięknego majowego popołudnia namawiamy go z ekipą (a wszyscy byli po piwku) żeby "pokazał sztuczki". Wiadomo, Maciek nie od razu chciał, ale "nie pokażesz, bo nie umiesz" zadziałało perfekcyjnie.
Wskoczył na rower, i zaczyna wywijać jakieś czarny typu jeżdżenie na samym przednim kole, wysoki z obracaniem całego roweru itp. Nagle wskoczył na barierkę, żeby pokazać jak się po niej jeździ, tylko pech chciał że rowerek mu "uciekł" spod tyłka i całym impetem przytrąbił w barierkę kroczem.
Elegancko go zmroziło, spadł jak cegła i tylko jęk "yyyyh" było słychać. Lekko przestraszeni pytamy Maciusia czy żyje, a ten tylko jęczy. Po chwili doszliśmy do wniosku że nie ma co, trzeba dzwonić po karetkę. Kolega szybko pobiegł do budki i po kwadransie czy dwóch już byli.
Okazało się że Maciuś tak srogo przywalił jajami o barierkę że mu moszna pękła i klejnoty rodowe postanowiły pozwiedzać świat poza moszną. Pojechał na reperacje.
Przez półtorej miesiąca miał jaja na temblaku :D
Sam Maciuś się z tego śmiał najwięcej.
Ofc. co każda próba wyrwania nowej dziołszki jeden z członków ekipy był tak uprzejmy i opowiadał o jego przygodzie xD Każda była pod duuużym wrażeniem.
Ale historia dobrze się skończyła. Po tylu latach moszno-raider jest ojcem dwóch dziewczynek także przygoda ta, nie kosztowała go płodności ;)
Bardzo ciekawy trik, jak sie nazywa?
Powinno być: "A teraz pokażę wam w efektownym stylu, dlaczego należy używać ochraniaczy i dobrze planować bezpieczeństwo w trakcie wykonywania trików na BMX-ie"
faktycznie efektowne to może i było ale trick z tego żaden
dobrze że nie na krocze