W 1350 r. p.n.e. stosowano różne dziwne testy ciążowe. Kobiety zwilżały nasiona pszenicy moczem. Jeśli wykiełkowały, oznaczało to ciążę. Innym sposobem na wykrycie ciąży było umieszczenie goździka z czosnkiem lub cebulą w pochwie kobiety. Następnego ranka lekarz badał oddech kobiety i na tej podstawie stwierdzał czy jest brzemienna. Jeśli czuć było czosnek z jej ust, oznaczało to, że spodziewa się dziecka
Od czasów starożytnych kobiety używają różnych środków, aby poprawić swoje piękno. Piersi nie były wyjątkiem. Niektóre, zamożniejsze panie stosowały na biust egzotyczne zabiegi lub smarowały go domowymi preparatami, które miały na celu je powiększyć. Popularną metodą było również masowanie ich olejem kokosowym. Pierwszą operację piersi wykonał w 1895 roku Vincenz Czerny. Lekarz musiał zrekonstruować pierś swojej pacjentki po usunięciu z niej guza. Oczywiście wcześniej nie było silikonowych implantów, więc trzeba było znaleźć jakiś materiał zastępczy. Do powiększania kobiecych piersi używano m.in. kości słoniowej, szklanych kulek czy zmielonej gumy
Może to brzmieć obrzydliwie, ale tak faktycznie było. Na przykład kobiety w starożytnej Grecji wierzyły, że krokodylowy nawóz może być używany jako silny środek antykoncepcyjny, jeśli włoży się go do pochwy. W starożytnym Egipcie wojownicy stosowali odchody zwierząt do leczenia obrażeń. Z kolei w szkockiej medycynie ludowej używano odchodów owiec do leczenia ospy, a świeży świński gnój służył do zatrzymywania krwawień z nosa
Lekarze zawsze byli bardzo ciekawi ludzkiego ciała i używali „sprawdzonych” sposobów leczenia wielu chorób. Wiercenie otworów w głowach było jednym z nich. Medycy wierzyli, że w ten sposób mogą wyleczyć drgawki, bóle głowy i przeróżne infekcje. Sądzili, że choroby są wywołane przez złe duchy uwięzione w ludzkich głowach, więc wiercili dziury, aby ich wypuścić. Na szczęście praktyka ta została całkowicie porzucona pod koniec średniowiecza
Ojcowie mieli bardzo silny wpływ na całą swoją rodzinę, a zwłaszcza na niezamężne córki. Mieli prawo wybrać dla nich dobrych i majętnych mężów. Zasady były jednak bardzo surowe, a córka nie miała prawa do intymnego romansu z nikim przed ślubem. Ojciec miał prawo zabić kochanka córki, a nawet ją, gdyby przyłapał ich na cudzołóstwie. Zazwyczaj zabijał obojga, ponieważ gdyby oszczędził córkę, byłby oskarżony o morderstwo jej kochanka. Co ciekawe, rzymskie kobiety zawsze należały do ojca, nawet po ślubie
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, ojciec był głową rodziny i posiadał absolutną władzę nad żoną, dziećmi i domem. Ojcowie mieli również prawo decydować czy utrzymać noworodki w rodzinie. Mogli sprzedawać swoich synów w niewolę. Jeśli osoba, która kupiła niewolnika, już go nie potrzebowała, wracał do ojca. Można było tak zrobić 3 razy, w przeciwnym razie mężczyzna mógł zostać uznany za złego rodzica
Ludzie w starożytnym Egipcie czcili koty jako ulubione zwierzęta i wierzyli, że przynoszą szczęście rodzinom, w którym mieszkają. Jeśli futrzak zmarł, opłakiwano go i golono brwi. Ciało kota balsamowano i robiono malutką mumię. Spoczywał w rodzinnym grobowcu lub na cmentarzu dla kotów.
Ciekawostka: Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Czyngis-chan, Napoleon, Mussolini i Hitler cierpieli na ailuropobię, strach przed kotami
Czytam o odmrożeniach. Za dziecka biegało się w zimie cały dzień i wracało zmarzniętym. Rodzice kazali myć ręce w zimnej wodzie tak długo aż poczuło się, że woda jest zimna. Wtedy dopiero w ciepłej.
Z drugiej strony historia pewnej osoby pokazuje jak pozbyć się szybko odmrożeń nóg. Najpierw sprawdzić czy na nogach nie ma żadnych ran, nawet najmniejszych. Jeśli brak to koński nawóz zalać gorącą wodą i w tym moczyć nogi. Osoba, która to zastosowała, pozbyła się odmrożeń.
Całe szczęście, że żyjemy w Polsce w XXI wieku. Nawet kiedy upłyną tysiące lat wszelkie nasze obyczaje będą uchodziły za szczyt osiągnięć Ludzkości!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2021 o 15:13
@samodzielny68 piszesz serio czy sarkazm? Różnych ludzi można spotkać w necie.
Koński nawóz to szczepionka na tężca, minusy za 1... 2... 3...
Ktoś kto to pisał nie popisał się zbytnia mądrością. Znane w starożytności zabiegi trepanacji czaszki były zabiegami ratującymi życie po np ciężkich obrażeniach tylko trepanacja mogła pomóc. To, że prości ludzie tłumaczyli to uwalnianiem duchów to tylko didaskalia dla ludu. Niestety nastał wiek Kościoła, ciemność spowiła naukę i zaprzestano takiego leczenia (jak wielu innych zresztą też, które wcześniej praktykowano w Egipcie, Rzymie czy na Bliskim Wschodzie). Owszem - umieralność po takich zabiegach była dość wysoka,jak na obecne standardy, ale operowano tylko takich, którzy bez takiej operacji zmarli by i tak. A tu na raz człowiek czyta, że to pięknie i wspaniale, że zaprzestano konkretnego leczenia, bo lud go nie rozumiał... brawo autor! Brawo!
Tu jest przystępny, choć pobieżny artykuł napisany przez studentów o trepanacji czaszki na przestrzeni wieków. (link na dole strony)
https://evereth.pl/trepanacja-czaszki-na-przestrzeni-wiekow/
Już bym się wysrał.
Co do tych odchodów zwierząt wykorzystywanych w medycynie to jak najbardziej prawda. Mój pradziadek, kiedy zrobiły mu się tak zwane "zajady" w kącikach ust, wychodził na pole i smarował usta krowim łajnem.
Co prawda, na same zajady to nie pomagało, ale przynajmniej nie oblizuje się wtedy ust na wietrze.
@Kath4r Zajady to efekt niedożywienia i braku witamin, minerałów.
I przyszedł pan maruda, pogromca uśmiechów dzieci, niszczyciel dobrej zabawy ;)