O ile można się spierać czy opłata reprograficzna jest podatkiem, czy nie, o tyle jej konstrukcja ma jedną poważną, zupełnie inną wadę. Jej założeniem jest rekompensacja twórcom korzystania z już rozpowszechnionych dzieł na zasadzie dozwolonego użytku osobistego. I ok, jest to jakoś uzasadnione.
Problem w tym, że w obecnych czasach znaczna część treści jest "wytwarzana" (fuj, ale nie mam lepszego słowa) przez artystów, którzy są "poza systemem". Opłata reprograficzna faworyzuje jedynie twórców "systemowych" (pozrzeszanych w różnego rodzaju zaiksach, kopipolach itd).
@aniechcemisie
inna sprawa to jakość tych produkcji.
czyli jak zechcę pisać wiersze i należę do "cechu" to choćbym był najgorszym grafomanem to społeczeństwo ma do mnie dokładać...
a co do tego czy opłata jest podatkiem to równie dobrze można powiedzieć że koń nie jest zwierzęciem bo jest ssakiem ;)
No, tu wchodzimy na śliski grunt, bo ogólnie ocena jakiejkolwiek twórczości jest baaaaardzo szerokim tematem.
Natomiast co do kwestii nazewniczych - z drugiej strony, można powiedzieć, że w sklepie płacisz podatek od posiadania jakiegoś dobra, w momencie gdy je kupujesz. ;-) Istotą podatku jest to, że nie masz bezpośredniego świarczenia wzajemnego, a w wypadku opłaty reprograficznej można próbować argumentować, że opłata jest za to, że możesz korzystać przy pomocy nośników/urządzeń z utworów na zasadzie dozwolonego użytku.
I taka jest pierwotna funkcja tej opłaty "od zawsze" (bo to nie jest żaden nowy wynalazek). Z jednej strony mamy dopuszczalne przez prawo wyjątki w ochronie prawnoautorskiej, z drugiej mamy jakiś stopień rekompensaty dla twórców właśnie z opłaty reprograficznej. Tyle, że to miało szansę choć trochę sensownie działać w czasach, w których rozpowszechnianie egzemplarzy utworów było dużo trudniejsze niż obecnie i co za tym idzie - była większa szansa, że rzeczywiście sensowny odsetek twórców (a właściwie posiadaczy majątkowych praw autorskich), którym "się należy" byłby objęty tym mechanizmem.
@w0lnosc Jak się uprzesz, żadne ubezpieczenie nie daje ci bezpośrednio żadnego świadczenia.
Tak na marginesie, sam się podkładasz, wiele opłat nie jest wcale na rzecz Skarbu Państwa, tylko np. samorządu lokalnego.
A korwinistów weź mi tu nie przytaczaj. Oni się zatrzymali w rozwoju gdzieś w połowie dziewiętnastego wieku.
Ad PS: Prościej niż ci się wydaje. Pisz, wysyłaj prace na konkursy. Samo pójdzie.
Nie. Np. podatek od nieruchomości płacisz bezpośrednio na konto urzędu.
Nie. Np. OC komunikacyjne jest obowiązkowe. I jeśli chcesz mnie przekonywać, że to zuooooo, bo lepiej byłoby, żeby każdy się musiał procesować o odszkodowanie, albo "oczywiście, w warunkach wolnego rynku byłoby lepiej i taniej", daruj sobie, bo to bzdura.
Na ostatnie zdanie, wybacz, nie odpowiem, bo nie jestem w stanie nie uderzyć w adpersonamy po takim absurdzie.
no nie jest podatkiem, jak sama nazwa wskazuje to opłata (a że teoretycznie podatek to rodzaj opłaty to już inna sprawa). Drugi detal, dlaczego miałbym płacić za możliwość słuchania muzyki, której osobiście po prostu nie lubię ? W normalnym podejściu, artysta powinien zarabiać sam na siebie, a jak mu brakuje, to chyba nie jest problem społeczeństwa. No chyba że znowu jakaś organizacja ma lepkie rączki ?
@y0u Takie rozdzielenie pojęć opłata/podatek jest wtedy kiedy kasa najpierw trafia do funduszu a nie budżetu. Jedynym celem dlaczego tak jest to chyba tylko to by dzień wolności podatkowej nam się nie przesuwał na koniec roku.
Od dawna nie zarabia się na odtwarzaniu muzyki tylko na koncertach, gadżetach, no ale wtedy zarabia ten kto się ludziom podoba, a nie dostaje za samo tworzenie
O ile można się spierać czy opłata reprograficzna jest podatkiem, czy nie, o tyle jej konstrukcja ma jedną poważną, zupełnie inną wadę. Jej założeniem jest rekompensacja twórcom korzystania z już rozpowszechnionych dzieł na zasadzie dozwolonego użytku osobistego. I ok, jest to jakoś uzasadnione.
Problem w tym, że w obecnych czasach znaczna część treści jest "wytwarzana" (fuj, ale nie mam lepszego słowa) przez artystów, którzy są "poza systemem". Opłata reprograficzna faworyzuje jedynie twórców "systemowych" (pozrzeszanych w różnego rodzaju zaiksach, kopipolach itd).
@aniechcemisie
inna sprawa to jakość tych produkcji.
czyli jak zechcę pisać wiersze i należę do "cechu" to choćbym był najgorszym grafomanem to społeczeństwo ma do mnie dokładać...
a co do tego czy opłata jest podatkiem to równie dobrze można powiedzieć że koń nie jest zwierzęciem bo jest ssakiem ;)
No, tu wchodzimy na śliski grunt, bo ogólnie ocena jakiejkolwiek twórczości jest baaaaardzo szerokim tematem.
Natomiast co do kwestii nazewniczych - z drugiej strony, można powiedzieć, że w sklepie płacisz podatek od posiadania jakiegoś dobra, w momencie gdy je kupujesz. ;-) Istotą podatku jest to, że nie masz bezpośredniego świarczenia wzajemnego, a w wypadku opłaty reprograficznej można próbować argumentować, że opłata jest za to, że możesz korzystać przy pomocy nośników/urządzeń z utworów na zasadzie dozwolonego użytku.
I taka jest pierwotna funkcja tej opłaty "od zawsze" (bo to nie jest żaden nowy wynalazek). Z jednej strony mamy dopuszczalne przez prawo wyjątki w ochronie prawnoautorskiej, z drugiej mamy jakiś stopień rekompensaty dla twórców właśnie z opłaty reprograficznej. Tyle, że to miało szansę choć trochę sensownie działać w czasach, w których rozpowszechnianie egzemplarzy utworów było dużo trudniejsze niż obecnie i co za tym idzie - była większa szansa, że rzeczywiście sensowny odsetek twórców (a właściwie posiadaczy majątkowych praw autorskich), którym "się należy" byłby objęty tym mechanizmem.
@w0lnosc Jak się uprzesz, żadne ubezpieczenie nie daje ci bezpośrednio żadnego świadczenia.
Tak na marginesie, sam się podkładasz, wiele opłat nie jest wcale na rzecz Skarbu Państwa, tylko np. samorządu lokalnego.
A korwinistów weź mi tu nie przytaczaj. Oni się zatrzymali w rozwoju gdzieś w połowie dziewiętnastego wieku.
Ad PS: Prościej niż ci się wydaje. Pisz, wysyłaj prace na konkursy. Samo pójdzie.
Nie. Np. podatek od nieruchomości płacisz bezpośrednio na konto urzędu.
Nie. Np. OC komunikacyjne jest obowiązkowe. I jeśli chcesz mnie przekonywać, że to zuooooo, bo lepiej byłoby, żeby każdy się musiał procesować o odszkodowanie, albo "oczywiście, w warunkach wolnego rynku byłoby lepiej i taniej", daruj sobie, bo to bzdura.
Na ostatnie zdanie, wybacz, nie odpowiem, bo nie jestem w stanie nie uderzyć w adpersonamy po takim absurdzie.
no nie jest podatkiem, jak sama nazwa wskazuje to opłata (a że teoretycznie podatek to rodzaj opłaty to już inna sprawa). Drugi detal, dlaczego miałbym płacić za możliwość słuchania muzyki, której osobiście po prostu nie lubię ? W normalnym podejściu, artysta powinien zarabiać sam na siebie, a jak mu brakuje, to chyba nie jest problem społeczeństwa. No chyba że znowu jakaś organizacja ma lepkie rączki ?
@y0u Takie rozdzielenie pojęć opłata/podatek jest wtedy kiedy kasa najpierw trafia do funduszu a nie budżetu. Jedynym celem dlaczego tak jest to chyba tylko to by dzień wolności podatkowej nam się nie przesuwał na koniec roku.
Polecam na yt dziennikarskie zero, Stano wymiata w tym temacie, tak jak z Hołdysem.
Od dawna nie zarabia się na odtwarzaniu muzyki tylko na koncertach, gadżetach, no ale wtedy zarabia ten kto się ludziom podoba, a nie dostaje za samo tworzenie
Ale ona jest już od dawna..
Każdy odtwarzacz CD , Radio , Magnetofon , MP3 ma ją wliczoną w cenę