A czym to się różni od robotnika, urywającego się z roboty czy pijącemu piwo w pracy? Babka ma zapłacone za 45 minut lekcji a skraca ją. Dzieciaki ją kochają, bo jakie dziecko lubi szkołę. Ale robienie miejsca w niebie dla leserki, która chce wcześniej wyskoczyć na chatę? I jeszcze "Idźcie po cichutku", aby broń Boże dyrektor nie zobaczył, że urywam się z pracy.
@Karbulot Z tym piwem to troszeczkę przesadziłeś, to jednak inne sprawy. Ale w kwestii urywania się z pracy to tak. Bo owszem są takie dni gdzie skończyłeś temat a nowego nie ma jak zacząć. Co nie zmienia faktu że lepiej dać dzieciakom skrócenie lekcji w sensie róbcie co chcecie ale w klasie i nie za głośno. A samemu podejść do kilku najsłabszych lub najlepszych uczniów i z nimi coś porobić lub poćwiczyć. Bo normalnie nie ma na to czasu, bo trzeba lecieć z tematem dla wszystkich. I wtedy ten czas jest jakoś wykorzystany.
@ciomak12 Nauczyciele mają płace za godziny, a nie na akord. Jeśli skończyła wcześniej, to niech jakoś skróci jeszcze raz temat, opowie jakąś historyjkę z zakresu jej przedmiotu, albo chociaż pogada z dzieciakami. Poza tym nauczyciel klepie latami ten sam materiał. Powinien chyba rozplanować go tak, aby starczył na całą lekcję. Bo z tego wynika, że bierze pieniądze za czas w którym np. pije sobie kawę albo wcześniej wyskakuje do domu.
@Karbulot Piszesz jakbyś nigdy do szkoły nie chodził. Są apele, wycieczki, alarmy pożarowe, choroby nauczyciela i dziesiątki innych zdarzeń losowych. Są też lepsze i gorsze klasy. Lekcja w szkole to nie wykład, gdzie sobie wykładasz i małe Cię obchodzi co kto zrozumie i czy w ogóle.
Tak więc niekiedy po prostu zostaje czas wolny na lekcji. Nie jest to "co druga" lekcja a może raz na semsestr.
A nauczyciel ma płacone od godziny, ale rozliczany jest na podstawie wyników uczniów. Owszem sposób rozliczania i jego efektywność i przełożenie na wynagrodzenie to inny temat. Ale zadaniem nauczyciela jest nauczyć uczniów poprzez stanie przy tablicy i prowadzenie lekcji. A nie prowadzić lekcję dla samego jej prowadzenia. Więc to temat trochę bardziej skomplikowany.
I postępowanie dyscyplinarne jak jakiś jełop którego puści przed czasem spadnie ze chodów lub odwali coś podobnego.
@hammettus Ubiegłeś mnie. Właśnie miałam napisać, że nie w niebie a w więzieniu.
hammettus
akurat w czasach kiedy takie nauczycielki funkcjonowały nie było o to obawy...
A co z takim przypadkiem, który mówi (i robi): "Później zaczęliśmy, to wcześniej skończymy"?
A czym to się różni od robotnika, urywającego się z roboty czy pijącemu piwo w pracy? Babka ma zapłacone za 45 minut lekcji a skraca ją. Dzieciaki ją kochają, bo jakie dziecko lubi szkołę. Ale robienie miejsca w niebie dla leserki, która chce wcześniej wyskoczyć na chatę? I jeszcze "Idźcie po cichutku", aby broń Boże dyrektor nie zobaczył, że urywam się z pracy.
@Karbulot Z tym piwem to troszeczkę przesadziłeś, to jednak inne sprawy. Ale w kwestii urywania się z pracy to tak. Bo owszem są takie dni gdzie skończyłeś temat a nowego nie ma jak zacząć. Co nie zmienia faktu że lepiej dać dzieciakom skrócenie lekcji w sensie róbcie co chcecie ale w klasie i nie za głośno. A samemu podejść do kilku najsłabszych lub najlepszych uczniów i z nimi coś porobić lub poćwiczyć. Bo normalnie nie ma na to czasu, bo trzeba lecieć z tematem dla wszystkich. I wtedy ten czas jest jakoś wykorzystany.
a kto to przyszedł? pan maruda niszczyciel dobrej zabawy pogromca uśmiechów dzieci
@ciomak12 Nauczyciele mają płace za godziny, a nie na akord. Jeśli skończyła wcześniej, to niech jakoś skróci jeszcze raz temat, opowie jakąś historyjkę z zakresu jej przedmiotu, albo chociaż pogada z dzieciakami. Poza tym nauczyciel klepie latami ten sam materiał. Powinien chyba rozplanować go tak, aby starczył na całą lekcję. Bo z tego wynika, że bierze pieniądze za czas w którym np. pije sobie kawę albo wcześniej wyskakuje do domu.
@Karbulot Piszesz jakbyś nigdy do szkoły nie chodził. Są apele, wycieczki, alarmy pożarowe, choroby nauczyciela i dziesiątki innych zdarzeń losowych. Są też lepsze i gorsze klasy. Lekcja w szkole to nie wykład, gdzie sobie wykładasz i małe Cię obchodzi co kto zrozumie i czy w ogóle.
Tak więc niekiedy po prostu zostaje czas wolny na lekcji. Nie jest to "co druga" lekcja a może raz na semsestr.
A nauczyciel ma płacone od godziny, ale rozliczany jest na podstawie wyników uczniów. Owszem sposób rozliczania i jego efektywność i przełożenie na wynagrodzenie to inny temat. Ale zadaniem nauczyciela jest nauczyć uczniów poprzez stanie przy tablicy i prowadzenie lekcji. A nie prowadzić lekcję dla samego jej prowadzenia. Więc to temat trochę bardziej skomplikowany.