Jest też możliwość, że piją alhohol zanieczyszczony, co ich wykańcza lub mają niższą tolerancję na zatrucie alkoholem w efekcie czego mocniej on na nich działa.
Nie każdy alkohol to smaczny i zdrowy etanol. Są jeszcze metanol, glikol, propanol i całe stado mniej lub bardziej trujących kuzynów etanolu.
A jak się pędzi bimber z tego co się znajdzie na śmietniku to możliwość oślepnięcia lub nawet zejścia jest wliczona w koszty.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 maja 2021 o 21:05
Może być tak, że statystyka konsumpcji alkoholu na głowę dotyczy wyłącznie oficjalnie wyprodukowanego i sprzedanego alkoholu. Tam, gdzie biedni ludzie piją pokątnie pędzoną berbeluchę z wysoką zawartością metanolu, śmiertelność musi być wysoka.
Z drugiej strony, wszystkie wyliczenia "średniej na głowę" dają porównywalne wyniki tylko wtedy, gdy badana cecha jest rozłożona w społeczeństwie w miarę równomiernie.
Weźmy pod uwagę dwa miasta o zbliżonej liczbie dorosłych mieszkańców.
W pierwszym z nich każdy dorosły obywatel wypija wieczorem jeden kufel piwa/ jeden kieliszek 50ml wódki/ jeden kieliszek wina, ale nie więcej. Kierowców na podwójnym gazie i przypadków marskości alkoholowej wątroby będzie bardzo mało.
W drugim mieście 90% dorosłych jest całkowitymi abstynentami ( np. mahometanie), ale pozostałe 10% codziennie wypija butelkę wódki lub dziesięć piw. Mozna się spodziewać, że duży odsetek zgonów wśród tej pijącej części będzie związana z różnego rodzaju wypadkami pod wpływem alkoholu, niewydolnością wątroby, nowotworami krtani i przełyku etc.
W drugim mieście śmiertelność "poalkoholowa" bedzie o wiele wyższa niż w pierwszym...
A przecież średnia ilość alkoholu na głowę w tych obu miastach jest identyczna!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
31 maja 2021 o 21:03
@taria W wyniku fermentacji drożdżowej z normalnych surowców uzyskuje się śladowe ilości metanolu. Większość substancji bardziej szkodliwych niż etanol śmierdzi i źle smakuje, tak więc w ten sposób ciężko się zatruć.
Jeśli już, to niebezpieczne jest picie destylowanych rozpuszczalników i innych takich z niewiadomego źródła.
@tema_lina WHO liczy jedno i drugie. W Salvadorze obliczyli 2,7 litra rejestrowanego i 1,1 nierejestrowanego. Tylko ten drugi wynik pewnie wywróżyli z fusów.
Jest też możliwość, że piją alhohol zanieczyszczony, co ich wykańcza lub mają niższą tolerancję na zatrucie alkoholem w efekcie czego mocniej on na nich działa.
Nie każdy alkohol to smaczny i zdrowy etanol. Są jeszcze metanol, glikol, propanol i całe stado mniej lub bardziej trujących kuzynów etanolu.
A jak się pędzi bimber z tego co się znajdzie na śmietniku to możliwość oślepnięcia lub nawet zejścia jest wliczona w koszty.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2021 o 21:05
Może być tak, że statystyka konsumpcji alkoholu na głowę dotyczy wyłącznie oficjalnie wyprodukowanego i sprzedanego alkoholu. Tam, gdzie biedni ludzie piją pokątnie pędzoną berbeluchę z wysoką zawartością metanolu, śmiertelność musi być wysoka.
Z drugiej strony, wszystkie wyliczenia "średniej na głowę" dają porównywalne wyniki tylko wtedy, gdy badana cecha jest rozłożona w społeczeństwie w miarę równomiernie.
Weźmy pod uwagę dwa miasta o zbliżonej liczbie dorosłych mieszkańców.
W pierwszym z nich każdy dorosły obywatel wypija wieczorem jeden kufel piwa/ jeden kieliszek 50ml wódki/ jeden kieliszek wina, ale nie więcej. Kierowców na podwójnym gazie i przypadków marskości alkoholowej wątroby będzie bardzo mało.
W drugim mieście 90% dorosłych jest całkowitymi abstynentami ( np. mahometanie), ale pozostałe 10% codziennie wypija butelkę wódki lub dziesięć piw. Mozna się spodziewać, że duży odsetek zgonów wśród tej pijącej części będzie związana z różnego rodzaju wypadkami pod wpływem alkoholu, niewydolnością wątroby, nowotworami krtani i przełyku etc.
W drugim mieście śmiertelność "poalkoholowa" bedzie o wiele wyższa niż w pierwszym...
A przecież średnia ilość alkoholu na głowę w tych obu miastach jest identyczna!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2021 o 21:03
@taria W wyniku fermentacji drożdżowej z normalnych surowców uzyskuje się śladowe ilości metanolu. Większość substancji bardziej szkodliwych niż etanol śmierdzi i źle smakuje, tak więc w ten sposób ciężko się zatruć.
Jeśli już, to niebezpieczne jest picie destylowanych rozpuszczalników i innych takich z niewiadomego źródła.
A może pijani zagraniczni turyści strzelają do tubylców? Przyjeżdżają pijani i ze swoim alkoholem?
Nie trzeba dużo wypić aby umrzeć. Wystarczy pół litra źle wyprodukowanego bimbru i już możesz paść na pysk.
WHO liczy tylko sprzedaż rejestrowaną, która w większości krajów ma się nijak do rzeczywistości.
@tema_lina WHO liczy jedno i drugie. W Salvadorze obliczyli 2,7 litra rejestrowanego i 1,1 nierejestrowanego. Tylko ten drugi wynik pewnie wywróżyli z fusów.
prędzej to drugie
Statystyki nie uwzględniają bimbrownictwa wiec domniemuje że zbyt często zamiast Etanolu wychodzi im metanol
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2021 o 17:45