Wszystko fajnie, tylko czy dalej będziesz się tak cieszył, jeśli przez wzrost inflacji będziesz mógł kupić mniej za tą samą wypłatę? Albo gdy padnie Ci prąd, bo gość pracujący przy liniach energetycznych stwierdzi, że w sumie to on to pierdzieli i idzie smarzyć burgery?
Jeśli ryzykujący życiem monter ma zarabiać tyle co, lub mniej niż smażyciel hamburgerów to ubędzie jednego montera. Ponieważ wyszkolenie montera trwa dość długo więc cena i kolejka usług wzrośnie, jakość spadnie.
Wzrośnie zapotrzebowanie na monterów, więc wzrosną ich płacę. Dzięki temu więcej osób, będzie się zatrudniało w monterstwie i wrócimy do stanu sprzed zmiany.
Ja osobiście życzę wszystkim, żeby zarabiali jak najwięcej, ale nie ma co liczyć, że rynek zmieni się tak, że będę zarabiał kokosy. Raczej lepiej jest się rozwijać i przekraczać swoje granice, tak, żeby zarabiać więcej.
ciekawe jak bardzo się będziesz cieszyć jak pensja minimalna lub wręcz dochód gwarantowany dogoni twoją stojącą w miejscu pensję. Wtedy byle żul pod śmietnikiem będzie miał tyle samo kasy co ty i każdy będzie się z ciebie śmiał bo będziesz jedynym pracującym który będzie musiał utrzymać wszystkich nierobów.
@ubooot dochód gwarantowany dostają również pracujący, w tym pracujący za dobre pieniądze. Więc nawet dochód gwarantowany osiągnąłby poziom np połowy dobrej pensji (dajmy na to 50 tys gwarantowane, 100 tys dobra pensja) to monter teraz ma 150 tys a żul 50 tys.
Jaki będzie sens kształcić się przez lata, zdobywać dodatkowe umiejętności czy ryzykować życiem skoro tyle samo będzie można zarobić na taśmie produkcyjnej czy sprzątając? Owszem, każda praca jest ważna i potrzebna ale nie może być jednakowo wynagradzana bo ludzie stracą motywację do wykonywania tych trudniejszych (i również potrzebnych) zajęć. Przy takim podejściu szybko zacznie nam brakować specjalistów.
Cóż za pjerdololo... uwielbiam i potrafię smażyć burgery i nie tylko. Jeśli ktoś za to zapłaciłby mi chociaż 80% tego co zarabiam jeżdżąc ciężarówką to jeszcze dzisiaj jestem gotów by pjerdolnąć tym zasmarkanym pudłem na kołach. Rodzi mi się jedynie małe pytanie i popadam nad nim w swoistą rozkminę : "Ile będzie trzeba zapłacić kierowcy który pomimo wszystko postanowi zostać?" Abstrahując oczywiście od inflacji która sprawi, iż w generalnym rozrachunku nic się tak naprawdę nie zmieni. Jakakolwiek nominalna płaca "smażyciela burgerów" i kierowcy by nie była wyrażana liczbowo w złotówkach, to siła nabywcza pozostanie taka sama jak dziś. No bo czy może być inaczej? Na CH UJ miłosierny jest mi się narażać na mandaty, więzienie i śmierć, skoro podobną siłę nabywczą mógłbym osiągnąć strzygąc trawę?
pachnie komunizmem na kilometr. skoro lekarz specjalista ma zarabiać tyle samo co sprzątaczka to po co tyle się kształcić i wysilać jak można iść na sprzątacza. Wszyscy po równo czyli gówno.
Deklaratywnie to wszyscy są rozsądnymi i empatycznymi ludźmi.
XD
Jak na produkcji zaczną zarabiać tyle co lekarz, to po co ktoś miałby tracić 6 lat na studia?
Wszystko fajnie, tylko czy dalej będziesz się tak cieszył, jeśli przez wzrost inflacji będziesz mógł kupić mniej za tą samą wypłatę? Albo gdy padnie Ci prąd, bo gość pracujący przy liniach energetycznych stwierdzi, że w sumie to on to pierdzieli i idzie smarzyć burgery?
Jeśli ryzykujący życiem monter ma zarabiać tyle co, lub mniej niż smażyciel hamburgerów to ubędzie jednego montera. Ponieważ wyszkolenie montera trwa dość długo więc cena i kolejka usług wzrośnie, jakość spadnie.
Wzrośnie zapotrzebowanie na monterów, więc wzrosną ich płacę. Dzięki temu więcej osób, będzie się zatrudniało w monterstwie i wrócimy do stanu sprzed zmiany.
Ja osobiście życzę wszystkim, żeby zarabiali jak najwięcej, ale nie ma co liczyć, że rynek zmieni się tak, że będę zarabiał kokosy. Raczej lepiej jest się rozwijać i przekraczać swoje granice, tak, żeby zarabiać więcej.
ciekawe jak bardzo się będziesz cieszyć jak pensja minimalna lub wręcz dochód gwarantowany dogoni twoją stojącą w miejscu pensję. Wtedy byle żul pod śmietnikiem będzie miał tyle samo kasy co ty i każdy będzie się z ciebie śmiał bo będziesz jedynym pracującym który będzie musiał utrzymać wszystkich nierobów.
@ubooot dochód gwarantowany dostają również pracujący, w tym pracujący za dobre pieniądze. Więc nawet dochód gwarantowany osiągnąłby poziom np połowy dobrej pensji (dajmy na to 50 tys gwarantowane, 100 tys dobra pensja) to monter teraz ma 150 tys a żul 50 tys.
Nie wiem czy monterzy już od dawna nie mają takiej sytuacji jeśli mam być szczery. Jak I wiele innych zawodów.
Jaki będzie sens kształcić się przez lata, zdobywać dodatkowe umiejętności czy ryzykować życiem skoro tyle samo będzie można zarobić na taśmie produkcyjnej czy sprzątając? Owszem, każda praca jest ważna i potrzebna ale nie może być jednakowo wynagradzana bo ludzie stracą motywację do wykonywania tych trudniejszych (i również potrzebnych) zajęć. Przy takim podejściu szybko zacznie nam brakować specjalistów.
To z takim podejściem spierd@laj do komunistycznej partyzantki ...
Cóż za pjerdololo... uwielbiam i potrafię smażyć burgery i nie tylko. Jeśli ktoś za to zapłaciłby mi chociaż 80% tego co zarabiam jeżdżąc ciężarówką to jeszcze dzisiaj jestem gotów by pjerdolnąć tym zasmarkanym pudłem na kołach. Rodzi mi się jedynie małe pytanie i popadam nad nim w swoistą rozkminę : "Ile będzie trzeba zapłacić kierowcy który pomimo wszystko postanowi zostać?" Abstrahując oczywiście od inflacji która sprawi, iż w generalnym rozrachunku nic się tak naprawdę nie zmieni. Jakakolwiek nominalna płaca "smażyciela burgerów" i kierowcy by nie była wyrażana liczbowo w złotówkach, to siła nabywcza pozostanie taka sama jak dziś. No bo czy może być inaczej? Na CH UJ miłosierny jest mi się narażać na mandaty, więzienie i śmierć, skoro podobną siłę nabywczą mógłbym osiągnąć strzygąc trawę?
pachnie komunizmem na kilometr. skoro lekarz specjalista ma zarabiać tyle samo co sprzątaczka to po co tyle się kształcić i wysilać jak można iść na sprzątacza. Wszyscy po równo czyli gówno.