Czasami ludzie odpowiadają na to pytanie bez zastanowienia, wspominając o swoim hobby lub marzeniu z dzieciństwa, ale... Na rozmowie kwalifikacyjnej zdecydowanie nie powinno się tego robić. Zadając takie pytanie, osoba prowadząca rozmowę chce dowiedzieć się jednej rzeczy: czy stanowisko, o które się staracie, odpowiada waszym celom zawodowym.
Ktoś oczywiście może chcieć zostać gwiazdą rocka lub zawodowym piłkarzem. Ale co jeśli praca, o którą się ubiega, nie przybliży go w żaden sposób do realizacji tego marzenia? Pracodawca od razu zorientuje się, że dana osoba kandyduje na to stanowisko tylko dlatego, że potrzebuje pieniędzy. Ktoś taki najprawdopodobniej nie będzie dawał z siebie wszystkiego i nie przyczyni się do rozwoju firmy
Każdy z nas prawdopodobnie zrobił to przynajmniej raz, a więc osoba przeprowadzająca rozmowę kwalifikacyjną chce sprawdzić tym pytaniem waszą prawdomówność. Jeśli odpowiecie, że nigdy nie wzięliście długopisu z pracy, rozmówca dojdzie do wniosku, że jesteście nieuczciwi.
Udzielenie odpowiedzi przeczącej nie jest zatem najlepszą decyzją, podobnie jak chwalenie się, że z łatwością przychodzi wam przywłaszczanie sobie rzeczy należących do firmy. Jak zatem powinniście postąpić w takiej sytuacji? Odpowiedzcie prosto i szczerze: „Myślę, że kilka razy przypadkowo wziąłem długopis z pracy, tak jak wszyscy, ale zazwyczaj przynoszę go z powrotem, ponieważ nie mam zwyczaju gromadzenia długopisów w domu”
To pytanie najprawdopodobniej wyda wam się dziwne. Przede wszystkim musicie zrozumieć, że nie oczekuje się od was udzielenia poprawnej odpowiedzi. Osoba przeprowadzająca rozmowę chce po prostu sprawdzić waszą reakcję na osobliwe i nietypowe pytania — to swoista imitacja stresującej sytuacji. Jeśli się nie speszycie i zaczniecie aktywnie rozwijać temat, to zdacie ten test śpiewająco.
Jeśli jednak takie pytanie wprawi was w zakłopotanie, to pracodawca logicznie założy, że nie jesteście przygotowani na nieprzewidywalne sytuacje w pracy. Oczywiście istnieje możliwość, że osoba prowadząca rozmowę kwalifikacyjną zada wam jakieś inne dziwne pytanie, więc musicie być na to psychicznie przygotowani. Pamiętajcie: lepiej spróbować wymyślić jakąkolwiek odpowiedź, niż mówić „nie wiem”
Pytanie o sukces jest podobne do tego o wasze marzenia. Każdy z nas pojmuje sukces bardzo subiektywnie, a rekruterzy pytają o to nie bez powodu. Kiedy osoba poszukująca pracy szczerze mówi, że sukcesem jest dla niej zarobienie miliona dolarów lub wygranie maratonu, raczej nie dostanie wymarzonego stanowiska.
Potencjalni pracodawcy nie są zainteresowani waszymi indywidualnymi osiągnięciami, które nie mają związku z oferowaną przez nich pracą. W swojej odpowiedzi powinniście więc skupić się na rzeczach, które zapewnią sukces nie tylko wam, ale i pracodawcy. Możecie na przykład powiedzieć, że sukcesem dla was jako menedżera jest zgrany zespół, który co miesiąc bije rekordy sprzedaży
„Nie przygotowywałem się do rozmowy kwalifikacyjnej!” — to dość śmiałe i aroganckie stwierdzenie, przez które możecie stracić szansę na wymarzoną pracę. Osoba przeprowadzająca rozmowę kwalifikacyjną zadaje to pytanie, aby zrozumieć, jak bardzo pragniecie zdobyć dane stanowisko.
Jeśli ktoś naprawdę chce pracować w danej firmie, to poświęci trochę czasu na szukanie informacji o potencjalnym pracodawcy i przestudiuje jego stronę internetową. I należy się do tego przyznać! Poza tym rekruterowi można zaimponować, demonstrując swoją wiedzę na temat branży w ogóle, np. poprzez komentowanie najnowszych wydarzeń i zadawanie odpowiednich pytań
Właśnie zadano wam proste, ale podchwytliwe pytanie! Wiele osób poszukujących pracy myśli, że padło ono tylko po to, aby przełamać lody. Często nie zdają sobie oni sprawy, że odpowiedź na zagajenie o pogodę również wiele znaczy,
Przykładowo, jeśli zaczniecie narzekać na beznadziejne warunki atmosferyczne i lokalizację biura, możecie zapomnieć o tej pracy. Gdy z kolei odpowiecie coś w stylu „dobrze” lub „w porządku”, możecie sprawić wrażenie osoby niezbyt otwartej i towarzyskiej. Najlepiej jest więc wypowiedzieć się pełnym zdaniem, ale w sposób zrelaksowany i pozytywny — tak jakbyście odpowiadali na każde inne pytanie dotyczące pracy
Jeśli planujecie pracować w firmie, nie spodziewajcie się, że docenią tam waszego ducha przedsiębiorczości. Nie ma nic złego w chęci prowadzenia własnego biznesu, ale pracodawca raczej nie będzie do tego zachęcał. Nawet jeśli staracie się o stanowisko kierownicze, to firma szuka członka zespołu, a nie kogoś z ambicjami biznesmena.
Na wasze szkolenie zostaną poświęcone pieniądze i czas, a pracodawca nie chce się martwić, czy zrezygnujecie ze stanowiska po zdobyciu wystarczającej wiedzy. A jeśli chcecie dołączyć do firmy tylko po to, by zdobyć doświadczenie, nie powinniście otwarcie o tym mówić
"pragniecie być zatrudnieni nie ze względu na chęć wykonywania danej profesji, ale tylko z powodu możliwości zarobienia pieniędzy" nie no urwał, będę pracował dla satysfakcji z możliwości obcowania z młodym dynamicznym zespołem u lidera w branży a żyć będę powietrzem (a no tak; i jeszcze owocowe czwartki).
Po cholerę ktoś pisze takie debilizmy?!?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2021 o 9:17
@raviK Mnie bardziej zaciekawiło to "Na wasze szkolenie zostaną poświęcone pieniądze i czas". Gdzie w Polsce szkolą pracowników???
@Wolterianin : no jak to gdzie? młody to jest Grazynka/Zdzichu/Krzysiek - pokaże ci co i jak, szybko ogarniesz, co nie?
@raviK To czas. A pieniądze?
@Wolterianin W czasie kiedy uczą "nowego" nie dostają pensji? Za darmo to robią. Gdzie uczą w Polsce? Wielu firmach płacą za kursy, certyfikaty, uprawnienia, wyjazdy szkoleniowe, studia,
@jaszczuracs Przyuczenie nowego pracownika to jednak co innego. Nie znam firmy która płaci za kursy, certyfikaty, uprawnienia, wyjazdy szkoleniowe, studia itp pracownika i nie znam nikogo, kto by taką firmę znał, a trochę ludzi w życiu poznałem więc coś takiego to dla mnie jak opowiadanie o latających słoniach.
@Wolterianin Współczuję. Jak robiłem w "obozie pracy" to robili szkolenia na wózki widłowe. Dziwne że sporej ilości dofinansowań nie spotkałeś się ze szkoleniami.
Może zależy to od tego co robisz. Wiele razy byłem na szkoleniu niu w różnych fabrykach mojej firmy. Małżonce fabryka w, której pracuje płaci za magisterkę 50% kosztów. Oboje mamy nie kierownicze stanowiska i mieszkamy w mieście 100tys. Mieszkańców
@ruskm @jaszczuracs Jak mieszka się w dużym mieście i/lub pracuje dla większej firmy, zwłaszcza z kapitałem zagranicznym to może jest inaczej. Jak mieszka się w małym miasteczku, nie mówiąc już o jakichś wsiach to sprawa wygląda całkiem inaczej. Wszystkie szkolenia jakie odbyłem i studia na jakich byłem zrobiłem sam za własną kasę i w ramach swojego czasu wolnego. Żaden pracodawca nigdy mi w tym nie pomógł i jak mówiłem nie znam osobiście nikogo, komu pracodawca by pomógł w takiej sprawie. Zabawne jest przy tym to, że gdy pracowałem na wyższej uczelni nie mogłem nawet pójść na magisterkę, bo uczelnia mi zablokowała taką możliwość.
Jeżeli u Was jest inaczej to super. Daje to nadzieję, że kiedyś szefowie Polskich firm zrozumieją, że pracownik jest zasobem, a nie tylko kosztem.
@raviK Wiesz co, podejrzewam że ktoś dla kogo dana robota jest pasją pracuje o wiele wydajniej i ma większą wiedzę, niż ktoś kto chce odbębnić i do domu. Możemy z tego wyciągnąć lekcję, że trzeba ściemniać że ta robota to nasza pasja. :P
@ruskm - "małżonce fabryka w, której pracuje" - naprawdę to jest po polsku? Dobrze, że włożyli Ci do głowy, że przed "który" stawia się przecinek, ale powinni Ci też powiedzieć, że dotyczy to całego zdania składowego. Zatem "xyz, w której", "xyz, o której", "xyz, podczas którego" itp...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2021 o 12:50
@raviK ""pragniecie być zatrudnieni nie ze względu na chęć wykonywania danej profesji..." [...] Po cholerę ktoś pisze takie debilizmy?!?"
Przecież to nie jest rada dla Ciebie tylko pokazanie jak myśli rekruter i co może się mu w odpowiedzi nie spodobać.
@Wolterianin "Gdzie w Polsce szkolą pracowników???"
Kiedyś pracowałem w Valeo, koncern francuski. Oprócz jednodniowego szkolenia o kulturze firmy byłem na szkoleniu SEP do 1 kV i SEP gazowym. Ponadto brałem udział w dwudniowym szkoleniu w grupie 5 osób a prowadząca wraz z asystentem z Warszawy (firma w Krakowie).
Ja byłem szarym pracownikiem. Ważniejsi ode mnie mieli szkolenia z francuskiego w grupach 3-osobowych czy choćby z obsługi nowych maszyn.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 września 2021 o 13:11
@RomekC W sumie to smutne, że jedyną szansą na coś takiego jest praca w zagranicznej firmie. Ja jednak w takiej nigdy nie pracowałem i nie znam osobiście nikogo, kto by pracował więc jak już mówiłem coś takiego jest dla mnie jak bajka o latającym słoniu.
@raviK - czy jak wychodzisz sie spotkac z nowo poznana dziewczyna, to od razu jej mowisz co z nia bedziesz robil w lozku? Rozmawa kwalifikacyjna to niestety gra, ktora musisz rozegrac najlepiej jak umiesz. Oczywiscie ze nikt nie chce pracowac za darmo, o tym wiedza tez pracodawcy, ale jezeli jedyna motywacja sa pieniadze, to pracownik odejdzie do konkurencji, a pracodawcy zalezy na tym zeby zatrzymac dobrych pracownikow na dluzej.
@raviK Coś jak wymagania CV i listu motywacyjnego na stanowisko stróża nocnego. U nas przyjęcie pracownika to wyzwanie a nie formalność.
@Wolterianin Prawdopodobnie w każdej pracy która nie polega na skręcaniu długopisów czy przenoszenia rzeczy z miejsca na miejsce.
@raviK Najśmieszniejsze jest to, że to pytanie kiedyś miało sens, ale nie zadawane w każdej firmie, ale tam gzie potrzebna jest kreatywność i oddanie, jak choćby w branży naukowej, w medycynie, w prawie czy przy produkcji filmów. W wielu miejscach pracy można rozróżnić tych którzy robią coś bo to lubią, a robią to TYLKO dla kasy, ci pierwsi są bardziej wydajni.
Niestety dziś, jest to wyświechtany frazes i niemal każdy pracodawca oczekuje że będziemy się pasjonowali zaprezentowaniem komuś garnków, wypełnieniem formularz czy posprzątaniem podłogi.
@zetar a nie zrozumiałeś wypowiedzi? Jak się nie wie, co odpowiedzieć, to najlepiej przywalić się do błędu...
Pedagog się znalazł.
@Kxz Poprzednią osobę, która pracowała na moim stanowisku udało się zastąpić dopiero po kilku miesiącach. Oczywiście nie oznacza to, że nie da się mnie zastąpić. Chcę tylko powiedzieć, że nie wykonuję pracy o jakiej mówisz. W moim otoczeniu pracuje sporo wysokiej klasy specjalistów. Znam też sporo osób pracujących na stanowiskach kierowniczych. Podobnie jak znam jeszcze więcej ludzi pracujących na szeregowych stanowiskach. Przyznaję, że nikt z moich znajomych nie zajmuje się skręcaniem długopisów czy przenoszeniem rzeczy z miejsca na miejsce więc nie wiem jak to tam wygląda, ale wiem, że w żadnej z tych wielu firm której pracowników znam nie istnieje coś takiego jak pomaganie finansowe pracownikowi w szkoleniach, studiach itp i nie mam na myśli fanaberii pracownika, a rzeczy które byłyby przydatne dla firmy. Co więcej żadna z tych osób też nie zna nikogo, komu firma by finansowo pomogła w zdobywaniu wiedzy. Znam za to sporo przykładów gdy firma utrudnia pracownikowi samokształcenie pomimo tego, że chce to robić za własną kasę i w swoim czasie wolnym w związku z tym czuję się uprawniony do stwierdzenia, że Twoja teza jest fałszywa.
@Wolterianin No to obraca się Pan i pańscy znajomi w kiepskim otoczeniu bo w dużych miastach większość firm pomaga obecnie rozwijać kompetencje pracowników a takie rzeczy jak chociażby kursy językowe są wręcz promowane i nieco wciskane pracownikom gdyż wiedzą że dzięki temu będą lepiej wykonywać swoje obowiązki przy kontakcie zwykle z zagranicznymi klientami.
@Kxz Najbliższe duże miasto jest ponad 100km ode mnie. Jak już chyba wspominałem bardzo bym się ucieszył gdyby coś takiego jak pomaganie finansowe pracownikom było standardem także poza największymi miastami czy firmami z kapitałem zagranicznym, ale póki co jest to dla mnie mit. Tym smutniejszy, że na takiej pomocy korzysta zarówno pracownik jak i jego pracodawca. No ale masa szefów Polskich firm mentalnie wciąż tkwi w PRL i dla nich pracownik to koszt, a nie zasób. No a każdy wie, że koszty się tnie.
@Kxz Najbliższe duże miasto jest ponad 100km ode mnie. Jak już chyba wspominałem bardzo bym się ucieszył gdyby coś takiego jak pomaganie finansowe pracownikom było standardem także poza największymi miastami czy firmami z kapitałem zagranicznym, ale póki co jest to dla mnie mit. Tym smutniejszy, że na takiej pomocy korzysta zarówno pracownik jak i jego pracodawca. No ale masa szefów Polskich firm mentalnie wciąż tkwi w PRL i dla nich pracownik to koszt, a nie zasób więc biorąc pod uwagę, że koszty się tnie to brak pomagania pracownikom w rozwoju przez ich firmy nie jest jakoś szczególnie zaskakujący.
@Man_Trucker : reklama reklamą (chociaż jej nie cierpię), ale sprawa jest prosta - pracodawca kupuje twój czas i umiejętności za określoną kwotę. Prosta transakcja. Jak idziesz kupić spodnie czy bulki to też oczekujesz czegoś więcej niż informacji czemu ten np. TV lub PC jest taki super modny, niesamowity i stylowy, czy po prostu interesują cię parametry techniczne? (wyznawców religii jabłkowej nie liczę ;))
@raviK - nie bardzo rozumiem co komentujesz i czy napewno odpowiadasz na moj komentarz.
jasne, bo pracujemy dla pasji, nie dla pieniędzy. Mogę lubić swoją pracę, co nie zmienia faktu, że pracuję dla pieniędzy, nie poświęcam 3/4 życia z upodobania..
HRowcy się chyba nudzą. Wynika z tych obrazków ideał pracownika - drobny złodziej, pracuje dla idei, sprzątacz to jego praca marzeń, odpowiada zgodnie z tabelką, firmę powinien ubóstwiać i nie myśleć o niczym innym.
Idealny niewolnik
@DonSalieri HRowcy już dawno odpłynęli, jak każda biurokracja i zaczynają wymyślać swoje własne rytuały uzasadniające ich istnienie
Nie, naprawdę, chęć zatrudnienia się, aby zarabiać na swoje utrzymanie to doprawdy godna pogardy cecha ! Przecież należy pracować dla chwały firmy i może jeszcze jej za to płacić.
Na szczęście jestem już na tym etapie rozwoju zawodowego, że nikt nie próbuje na mnie tych nowomodnych technik rekrutacyjnych. A jakby spróbował, po prostu wstaję i wychodzę. Ostatnio pytanie typu tego z wygraną ochtyliarda dolarów słyszałem z piętnaście lat temu od ludzi, którzy się naczytali o "nowoczesnych rekrutacjach".
OK. Pytanie "dlaczego my" padło historycznie raz, czy dwa, ale w momencie kiedy ja byłem inicjującym kontakt.
Najbardziej podchwytliwe pytanie na rozmowie o pracę: "Dlaczego akurat u nas chcesz pracować" i (nawet jak zatrudniasz się jako "starszy kiblowy", do mycia zarzyganych sedesów oni chcą wysłuchać "bo atmosfera u was jest fantastyczna a warunki pracy znakomite i tylko u was chciałbym pracować"....:)
Kiedyś na rozmowie odpowiedziałem, Brand mi się podoba :) Dostałem propozycję zatrudnienia.
Jasne. Jakbym wygrał kilka milionów, to na pewno zostałbym w tej samej firmie i na tym samym stanowisku za kilka tysięcy miesięcznie.
Nawet jakbym jeszcze chciał coś robić w tej branży, to z takimi funduszami zacząłbym planować coś poważniejszego, może własna firma, może inwestycja w jakieś szkolenia, po których mógłbym liczyć na duży awans.
Ktoś naprawdę zadaje takie idiotyczne pytania i wierzy w tak bzdurne odpowiedzi?
Jak zwykle pytania rekrutacyjne nie mające żadnego związku z pracą, czasami się zastanawiam czy działy hr nie wymyślają takich rzeczy tylko po to aby mieć co robić.
@kibishi Dla mnie to gra pozorów, aby mieć podkładkę na wszystko. Jaką masz gwarancję, że np. kandydat na pracownika odpowiada szczerze? a jeżeli najlepszy kandydat na to stanowisko nie ma zielonego pojęcia dlaczego włazy studzienek kanalizacyjnych są okrągłe, ale znakomicie daje radę w księgowości?
@irulax No właśnie o to chodzi, ja przyznam się szczerze że mimo kilkunastu rozmów o pracę na przełomie kilku lat nie zostałem przyjęty w żadnej firmie gdzie miałem pierwszą rozmowę z hr, tam gdzie rozmowy o pracę mam z osobami technicznymi związanymi ze stanowiskiem w zdecydowanej większości przypadków jestem akceptowany bo znam się na pracy i jestem specjalistą w swojej dziedzinie oraz nie lubię głupich pytań. Chociaż mój aktualny szef też mi zadał trudne pytanie na rozmowie o pracę: "Jaki wykonany przez Ciebie projekt służbowy lub prywatny był Twoim zdaniem najbardziej satysfakcjonujący?"
Nigdy nie zabrałam długopisu z pracy. Firma w której pracuje moja mama dawała swoim pracownikom gratisowe długopisy do rozdawania klientom i to z nich korzystałam za czasów szkolnych. Podczas studiów znajomi wkręcili mnie w uczestniczenie w konferencjach, na których niemal każda firma rozdawała długopisy garściami. Skończyło się to tak, że to ja przynoszę długopisy z konferencji do pracy.
@Ruda_Maruda też nie wiem, po co miałabym brać długopisy. Za czasów studenckich uczelnia raz na jakiś czas organizowała targi pracy, połowa firm wręczała długopisy reklamowe, wystarczyła szybka rundka i człowiek był ustawiony na następny rok. Wciąż mam ze 20 sztuk po szufladach pochowanych. Te złoty pięćdziesiąt od pracodawcy mnie nie zbawi.
@Rhanai W pracy mam nadmiar długopisów, szybciej zasychają same ze starości niż wybierane są przez pracowników.
Najlepiej gdy dana firma jasno stawia sprawę w takich sytuacjach, wtedy nie ma fochów z obu stron. Jeżeli normalnie zarabiam, nie ma dla mnie problemu aby samodzielnie kupić kilka długopisów do domu, zszywacza, spinaczy do papieru, papieru do drukarki, kawy, innych dupereli do domu.
@Ruda_Maruda czasem bywa że z przypadku ktoś zachomikuje długopis. Ot tu po sprawdzaniu kalendarza zostaje na biurku, o wpadł w samochodzie pomiędzy plastiki i fotel gdzie palcami nie wyjmę( z miesiąc go woziłem nim jakimś nożem to wyjąłem). Gdzieś chyba nawet dalej mi leży podkładka którą w terenie używałem do podpisu faktur i po zwolnieniu jakoś nie było okazji oddać.
Pytanie ponoć brzmiało czy ukradłeś, a nie czy zabrałeś. Można coś zabrać przypadkiem ale nie można przypadkiem ukraść. Po co ktoś miałby kraść długopis? Wszędzie.mozna dostać jakieś.pisadlo reklamowe, niektóre sklepy wielkopowierzchniowe mają takie przy wejściu na halę sprzedaży, razem z kartkami.
Co do pokryw studzienek pytanie jest proste (żeby nie wpadały do środka) ale zadawanie go zestresowanemu człowiekowi dla wybicia go z tropu jest chamstwem. W odpowiedzi na takie pytanie rekrutowany powinien zadać inne, równie proste ale i równie zaskakujące pytanie rekruterowi i gdy on odpowie to dopiero udzielać odpowiedzi. Większość to cwaniaki którzy wymagają więcej niż sami reprezentują i trzeba takich sprawdzać na ziemię
Twoim zdaniem kwadratowe lub trójkątne wieko od studzienki musiałoby wpaść do środka? Okrągłe też może wpaść jeśli jest nie docięte na wymiar :-)
@7th_Heaven
Raczej chodzi o to, że to jest naprawdę ciężkie, za ciężkie, żeby 1 osoba mogła to podnieść, może 2 silnych ludzi dałoby radę.
Dlatego jest okrągłe. Jedna w miarę silna osoba może bez większych problemów toczyć to po ziemi.
@7th_Heaven - "pokrywy studzienek są okrągłe z tego samego powodu, z którego są okrągłe rury. Wie Pan dlaczego rury są okrągłe"? ;P
@KudlatyRyj Nie musiałoby ale by mogło. Bok kwadratu jest krótszy od przekątnej. Kwadrat pokrywy musiałby być większy pierwiastek z 2 razy. Koło ma jedną średnicę więc wystarczy minimalnie większa pokrywa by nie było możliwości.
@KudlatyRyj chłopie weź się nie kompromituj.... Logiczne że właz studzienki ma rant na którym opiera się wieko, niemniej nie robi się go nie wiem jak dużego, a gdy kwadratowe wieko się podniesie to może się ułożyć bokiem po przekątnej otworu i wpaść
@Zetar kochany rura to rura, a właz to właz. Masz włazy nie tylko do rur, masz też do zbiorników np na szambo, które są (uwaga) także prostopadłościenne, a włazy są okrogle nie dlatego, że takie są lepsze albo łatwiejsze do wykonania, ale właśnie dlatego żeby nakryć je okrągłymi pokrywami.
P.s wiem co to rura wyobraź sobie studiowałam inżynierię sanitarną między innymi
@El_Polaco zaufaj mi że jest jak mówię. Jeśli nie mi, to mojemu promotorowi który 45 lat pracujuje w branży
Czyli gra pozorów: obie strony uczą się odpowiedzi z Poradnika Młodego Rekrutera. Co to ma powiedzieć o firmie/nowym pracowniku? Chyba tylko tyle, że chciało mu się przeczytać kilka kartek, albo zatrudnić panienkę rekruterkę.
Sposób wydaje się dobry jedynie dla dużych firm/korpo, które mają w nosie kogo zatrudnią, aby tylko procedury się zgadzały.
Z długopisami to śmieszna sprawa. Pracuję w niewielkiej firmie, układ mamy taki, że drobnych rzeczy możemy korzystać prywatnie, jeżeli nie przegina się pały i daje coś od siebie, np. nikt nie gania za wziecie kilku długopisów - zawsze jest cała szuflada do wykorzystania, nikt nie ma za złe, jeżeli wydrukuję kilka kartek na firmowej drukarce. W zamian ja wykorzystuję w firmie swoje prywatne rzeczy, np. zszywacz, jakieś kartki, piorę firmowe ciuchy....
@irulax - "Sposób wydaje się dobry jedynie dla dużych firm/korpo, które mają w nosie kogo zatrudnią, aby tylko procedury się zgadzały" - dokładnie tak jest. Kilka lat temu, po namowach Head Huntera, poszedłem na rozmowę do konkurencji. I padały durne pytania typu "dlaczego chce Pan u nas pracować", "jakie są Pana mocne strony" itp itd. Po kilku odpowiedziach w stylu "to Wy chcecie mnie zatrudnić i od kilku miesięcy zapraszacie mnie na rozmowę" i "skoro od kilku miesięcy za mną chodzicie, więc chyba znacie moje mocne strony" poprosiłem o rozmowę z kimś poważnym. Niestety nie doczekałem się i wyszedłem. Później dowiedziałem się od wspomnianego Head Huntera, że to przecież była standardowa rozmowa "na początek", bo przecież PROCEDURY...
Za te pieniądze, które płacą w Polsce to powodzenia, że ktoś będzie analizował takie kretynizmy. Ceny zachodnie, a zarobki wschodnie. Jak masz wypłatę poniżej 4500 na rękę to równie dobrze w ogóle mogłoby jej nie być. Nie odkładasz to nie ma po co pracować.
"Jak masz wypłatę poniżej 4500 na rękę to równie dobrze w ogóle mogłoby jej nie być."
Wybacz, @Ynfluencer, ja jestem dobry z matematyki i widzę różnicę między 4500 a 0 ;-)
@RomekC Wystarczy, że nie chlejesz i masz zapewniony byt, ośrodek dla bezdomnych i posiłki. Lepiej iść tam niż pracować jako niewolnik 8 godzin na dobę za jakieś gówniane 2-3 tysiące, bo i tak się nic z tego nie dorobisz, tylko będziesz żył pod krechą całe życie. 4500 to minimum i od tego powinny zaczynać się pensje kasjerek i sprzątaczek. Przy tych cenach, które mamy w Polsce już doszło do totalnej anomalii i rozejścia się kosztów życia z zarobkami. Już przed pandemią było do doopy, a teraz to już jest kompletna tragedia.
Jak już pisałem, @Ynfluencer, jestem dobry z matematyki. Zarabiam nieco poniżej 4 tys. Moja żona także. Mimo to, kupiliśmy mieszkanie na kredyt. Już spłacone i sprzedane. Teraz mamy większe. Także na kredyt. Córka spędza wakacje za granicą. Nie narzekam na swoją pracę i pieniądze.
Zarabiam 3500 zł i spokojnie można za to żyć i mnóstwo pieniędzy odłożyć, tylko trzeba chcieć :)
"Pracodawca od razu zorientuje się, że dana osoba kandyduje na to stanowisko tylko dlatego, że potrzebuje pieniędzy."
Czy doprawdy pracodawca wierzy w brednie typu: "Chcę się rozwijać w waszej firmie i poszerzać horyzonty"? Może jeszcze: "marzę, aby w firmie był dobrobyt, a właściciela było stać co miesiąc na nowego mercedesa"? Nie lepsza szczera odpowiedź, niż fałszywe kłamstwo? Przecież wiadomo, że idzie się do pracy, aby zarabiać pieniądze, a nie rozwijać pasje. Bardzo mało jest prac, gdzie łaczę pracę z pasją. Ale chyba przy rekrutacjach do filmów czy zespołów muzycznych takich pytań nie zadają.
@Karbulot kiedyś miałem okazję pojechać na szkolenie i pracować dla jednej z największych firm w branży. Nawet nie pytałem ile płacą i czy w ogóle. Okazało się że na początku wychodziło baardzo średnio, na kasie w biedronce lepiej bym wyszedł finansowo. Pracowałem tam tylko dlatego, że mogłem obcować z najlepszymi w branży. Teraz po tym czego się tam nauczyłem, nie mam problemu ze zleceniami. Czasem da się pracować tylko dla frajdy i rozwoju.
@Karbulot, co to jest "fałszywe kłamstwo"?
Można pracować dla satysfakcji i idei. Ja pracuję za marne grosze ze zwierzętami w schronisku… Inna sprawa, że mam inne źródła dochodu…
"Pracodawca od razu zorientuje się, że dana osoba kandyduje na to stanowisko tylko dlatego, że potrzebuje pieniędzy. Ktoś taki najprawdopodobniej nie będzie dawał z siebie wszystkiego i nie przyczyni się do rozwoju firmy"
Co mnie obchodzi rozwój firmy? Interesują mnie tylko i wyłącznie pieniądze. Dla mnie rozwój firmy nie jest ważny, chyba że jestem jej współwłaścicielem, to wtedy owszem. Idę do pracy Tylko i WYŁĄCZNIE dla pieniędzy i zobaczyć się z ludźmi i naprawdę mnie nie obchodzi nic więcej.
@Solveig „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.” – Konfucjusz
@Solveig „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.” – Konfucjusz
@askes : Konfucjusz powiadasz - oderwany od rzeczywistości (jemu współczesnej) stary piernik ze starożytności, który za naczelną zaletę człowieka uważał jego przydatność państwu? ojojoj
Co za bzdury!? Porady typu "nie przyznawaj się, jaki jesteś naprawdę". Jak się rekrutujesz do montażowni w latach 70' to może spoko. Sensowna firma, poszukująca kreatywnych ludzi zatrudni właśnie tych, którzy mają zainteresowania jak bieganie w maratonach czy podróże i chętnie o nich opowiadają. Sprawdź kogo i jak rekrutują najbardziej dynamicznie rozwijające się firmy.
Ogólnie radzę unikać firm, w stylu "młody i dynamiczny zespół".
Dla mnie oznacza to tylko tyle, że ludzie w zespole są młodzi, bo ciągle przychodzą nowi, ponieważ warunki pracy i płacy, nie są za ciekawe.
Co do studzienek, to znalazłem takie coś:
"Matematycy powiedzą, że okrągła pokrywa nie może wpaść do środka - po prostu zablokuje się w otworze. Gdyby był to kwadrat lub prostokąt to przesuwając pokrywę pod pewnym kątem mogłaby ona wpaść. To stwarzałoby niebezpieczeństwo dla pieszych.
Ekonomiści powiedzą, że okrągłe pokrywy mają mniejszą powierzchnię, są tańsze w produkcji i łatwiejsze w transporcie.
Robotnicy dodadzą, że dzięki takiemu kształtowi łatwiej i szybciej je odłożyć na miejsce (włazy same się "dopasowują" do otworu w ziemi)."
Po 1,ten demot( jak niemal wszystkie o rekrutacji) pokazuje rozmowę w czasie prosperity pracodawców, kiedy to ludzie szukają pracy a nie praca ludzi.. Po 2 , jak ktoś szuka pracownika, dla którego praca ma być dobrem samym w sobie ,to zwyczajnie oznacza, że nie zamierza dobrze płacić.. Amen.