Chrześcijańskie racje dla kary śmierci
Ksiądz przedstawia chrześcijańskie uzasadnienie kary śmierci – to szansa dla przestępcy, żeby poszedł prosto do nieba.
Nie jest to stanowisko ani wyjątkowe, ani nowe; było ono częścią wspieranej przez papieży ideologii inkwizycji, która uznawała odebranie życia zatwardziałemu heretykowi za akt miłosierdzia.
Obecnie, po zmianach w katechizmie w 2018 roku, Kościół oficjalnie sprzeciwia się karze śmierci. Ale przez setki lat tę karę akceptował, cały czas stojąc na gruncie Ewangelii – to jeden z licznych dowodów na to, że Ewangelia ze względu na swoją podatność na rozbieżne interpretacje jest bezwartościowa jako podstawa moralności.
@KatzenKatzen, w katolicyzmie wystarczy zaliczyć przed śmiercią określone obrzędy jak spowiedź i ostatnie namaszczenie, a po śmierci nikomu nie znaną ilość mszy, żeby trafić do katolickiego nieba.
Byłbym zapomniał. To wszystko dostępne tylko dla pokropionych w niemowlęctwie magiczną wodą. Zupełnie nie jest istotny ich stosunek do Jezusa, ani ich wiara. Liczą się tylko zaliczone obrzędy.
Zapomniałeś dodać, że taka "zaginiona owieczka" tudzież "syn marnotrawny", który dopiero na łożu śmierci się nawróci, jest więcej wart i bardziej raduje boga niż ten, kto całe życie żył pobożnie i miał dobre serce. Tak mówi Biblia.
Znowu to samo. Nie chrześcijańskie, tylko katolickie.
Ostatnie zdanie wybitnie bez sensu. To tak jakby udowadniać, że skoro samochodem można zabić człowieka, to znaczy, że samochody są złe i nie mogą być używane przez ludzi. A tak w ogóle, to najlepiej zakazać ich produkcji.
Wypada zacytować dyrygenta Bierdiajewa, który, gdy ktoś sfałszował mówił: "jak ja słyszę coś takiego to mi ręce opadają, spodnie opadają, w ogóle wszystko mi opada".
Szansa dla przestępcy, żeby poszedł prosto do nieba? Prosto do piekła, chyba :)
@KatzenKatzen, w katolicyzmie wystarczy zaliczyć przed śmiercią określone obrzędy jak spowiedź i ostatnie namaszczenie, a po śmierci nikomu nie znaną ilość mszy, żeby trafić do katolickiego nieba.
Byłbym zapomniał. To wszystko dostępne tylko dla pokropionych w niemowlęctwie magiczną wodą. Zupełnie nie jest istotny ich stosunek do Jezusa, ani ich wiara. Liczą się tylko zaliczone obrzędy.
Zapomniałeś dodać, że taka "zaginiona owieczka" tudzież "syn marnotrawny", który dopiero na łożu śmierci się nawróci, jest więcej wart i bardziej raduje boga niż ten, kto całe życie żył pobożnie i miał dobre serce. Tak mówi Biblia.
Znowu to samo. Nie chrześcijańskie, tylko katolickie.
Ostatnie zdanie wybitnie bez sensu. To tak jakby udowadniać, że skoro samochodem można zabić człowieka, to znaczy, że samochody są złe i nie mogą być używane przez ludzi. A tak w ogóle, to najlepiej zakazać ich produkcji.
Wypada zacytować dyrygenta Bierdiajewa, który, gdy ktoś sfałszował mówił: "jak ja słyszę coś takiego to mi ręce opadają, spodnie opadają, w ogóle wszystko mi opada".