@agronomista Ja już w ostatniej klasie bardzo tęskniłem i żałowałem, że się kończy. Żaden okres w moim życiu nie był tak fajny jak szkoła średnia. Podstawówka też, choć gorzej w początkach, dopiero pod koniec było cudownie.
Studiów nienawidziłem, ale z perspektywy czasu, to bym wrócił nawet na studia. Acz do technikum najbardziej bym chciał wrócić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
24 stycznia 2022 o 18:06
Nie będziesz tęsknił za szkołą, bo.... niewiele z niej będziesz pamiętał. Trochę szczegółów, jakieś mocniejsze akcje, może kilka nietuzinkowych osób. Raczej będziesz tęsknił za okresem beztroski, brakiem odpowiedzialności itp. itd. Kiedyś (teraz?) mogłeś być przytłoczony swoimi problemami. W dorosłości będziesz reagował śmiechem na samo wspomnienie - no, powiedzmy: politowaniem. Chyba, że miałeś ogromnego pecha i trafiłeś na jakąś wyjątkową traumę.
Jeżeli będziesz miał trochę szczęścia, będziesz mógł wspierać swoje dzieci wiedzą o przeszłości. Chociaż zapewne i tak to nic nie da. ;)
@rafal199 Myślę, że kiedy jest się już w takiej kondycji, że nie można nawet wstać z łóżka i samemu pójść do toalety, bez proszenia o pomoc, można zatęsknić za czasami, kiedy można było zdecydować, z kim wracać ze szkoły do domu i chodzić samemu do toalety po poproszeniu nauczyciela o zgodę.
Zmarnowane lata.
Skłonny jestem powiedzieć, że przez szkołę, przez osoby tam będące, życie mam mocno zniszczone, przez wysłanie mnie po gimnazjum do liceum dla osób po przejściach.
Raz, że się tam tak naprawdę nie kwalifikowałem, dwa, samo liceum było po prostu zmarnowaniem czasu. Jeszcze większym niż gimnazjum.
Wspomnienia? Jakie wspomnienia. Jedyne dobre wspomnienia z tego okresu życia nie są związane ze szkołą jako instytucją, raczej wręcz przeciwnie - oddawanie się hobby będące ucieczką i od szkoły, i od domu.
Najgorszy okres w życiu.
Regularne nękanie, wyśmiewanie, wyalienowanie. Wiele różnych traum. Jedyna ważna i zapamiętana lekcja? Nie ufaj nikomu. Zwłaszcza tak zwanym "nauczycielom".
Serio wolę sobie pracować po 12h dziennie 6 dni w tygodniu niż ponownie miałbym przeżywać "okres szkolny"...
Bardziej chodzi o ludzi, relacje, czas z nimi spędzany, beztroskie czasy :) Lubię czasami powspominac, może i bym na chwilę wrócił, ale później sobie przypominam użeranie się z dorosłymi nieudacznikami życiowymi, uczącymi po 20-30 lat tego samego, w skrócie parodia nauczycieli i jakoś mi się odechciewa :)
Zależy jakim byłeś człowiekiem. Ja lubiłam się uczyć i nadal tak jest. W dodatku czas szkoły to czas beztroski. Nie musisz pracować by oddawać połowę pieniędzy w podatkach. Nie musiałeś pracować by zapłacić za media, nie potrzebowałeś kupić domu czy samochodu. Jedyny problemto taki czy zrozumiałeś materiał.
Chyba jak z każdym uogólnieniem, to jest w pewnym sensie z automatu kłamstwo. Z wielu komentarzy wynika jasno, że różni ludzie mają różne doświadczenia.
Jeżeli powiesz ogólnie, że młodość to najlepszy czas w życiu każdego człowieka, to tak, jakbyś zapomniał np. o ludziach, którzy wychowywali się w sierocińcu albo w patologicznych rodzinach.
Nie miałem się w szkole źle, ale po ponad 40 latach od ukończenia edukacji absolutnie nigdy za nie nie tęsknię. Życie poza szkolne miałem przecudowne, ale też jakoś nie tęsknię za nim. Teraz też bardzo fajnie mi się żyje, choć nie specjalnie bogato.
Tęsknota za przeszłością rujnuje teraźniejszość.
Szkoła to słaby czas. W podstawówce nudy i kupa przedmiotów. W liceum nieco lepiej, bo profilowana klasa (więcej fajnej biologii, mniej beznadziejnej historii). Studia już całkiem w porządku, bo wreszcie nie było durnych przedmiotów oraz pojawiły się możliwości zarabiania pieniędzy.
Ogólnie więc z perspektywy czasu nie było żadnych cudownych szkolnych lat. Raczej nuda, stress i ubezwłasnowolnienie. Nawet wakacje wtedy, gdy wszyscy a nie wtedy, kiedy masz ochotę albo potrzebę odpoczynku.
No to nie wiem jakie szkoły kończyłeś ale wszystkie generalnie wspominam dobrze. Każda była etapem kształtowania osoby, którą jestem dziś - a podoba mi się dziś to co widzę w lustrze.
Też to słyszałam. Trzydziestka minęła, jeszcze nie zatęskniłam. Czasem wspominam studia, choć jak sobie przypominam niemiłosierny zapie*dol i zakuwanie po nocach do egzaminów, to raczej wiem, że byłaby to turystyczna wizyta.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to podstawówki nigdy dobrze nie wspominam.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to liceum nigdy dobrze nie wspominam.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to studia bardzo dobrze wspominam. Na studiach nie musiałem się kompletnie nic uczyć... bo na studia nie poszedłem.
Moje lata szkolne nie były najgorsze ale nie, nigdy nie tęskniłem za szkołą i za ludźmi z którymi musiałem spędzić tyle lat też nie tęsknię - młodość, dzieciństwo tak, szkoła NIE.
Ja za szkołą,nie tęsknię. Za to miło wspominam niektórych nauczycieli. I żałuję że miałem wiedze na wyciągnięcie ręki i z niektórych okazji nie skorzystałem a teraz by się przydało.
@mygyry87 no niestety mało ambitnych i mądrych ludzi chce zostać nauczycielami w szkołach, zwłaszcza za taką stawkę. Podobnie jest z innymi mniej ambitnymi pracami, których podejmują ludzie nie mający za dużego wyboru z powodu braku wykształcenia. Zwykły dorosły człowiek po liceum jest w stanie nauczyć podstawówke wiele rzeczy z materiału, którego dzieci muszą się nauczyć. Niestety edukacja dzieci w szkołach jest bardzo słaba i polega w głównej mierze na przepełnianiu głowę dziecka wieloma bezużytecznymi, nie znaczącymi i czasem zbyt szczegółowymi rzeczami.
Problemem jest też nadmierna szczegółowość na temat wielu jakby to ująć ogółu różnych dziedzin. Np. na lekcjach historii bardzo szczegółowo dowiesz się o wielu wielu rzeczach w starożytności czy średniowieczu, a to jest zbędne dzieciom. Do tego dosyć nieuporządkowana wiedza bo raz dowiesz się o początkach Polski, dwa dowiesz się nagle o Kolumbie, trzy dowiesz się o rewolucji francuskiej, cztery o czymś tam w Polsce potem o rozbiorze, potem trochę o Niemczech i trochę o Rosji, a nawet o Egipcie, Ameryce i jeszcze wałkować Rzym. Burdel po prostu Za dużo szczegółów o małej części świata i za mało wiedzy o reszcie świata. Ludzie wtedy nic nie wiedzą o większości świata. W podstawówce takie rzeczy powinny być raczej ogólne. Wypadałoby też zmienić nazwę przedmiotu języka polskiego w póżniejszych klasach, w których na tym przedmiocie jest tylko literatura. Zwykle uczą o literaturze obcojęzycznym. Jedyną wspólną cechą między nazwą tego przedmiotu a zawartością to przede wszystkim polskie tłumaczenie obcojęzycznych sztuk. Nie oszukujmy się, na języku polskim więcej uczą o obcojęzycznej literaturze niż o polskiej. Dzieciom to w ogóle jest nieprzydatne bo dla większości literatura jest nudna. A do tego przepełniona słowotwórstwem. Jaki jest sens uczyć dzieci o tym np. co znaczy ta konkretna rzecz i cholera wie co myślał autor. W dodatku zwykle to wszystko było zapisane w archaicznym języku. Nie mówiąc o tym, że przetłumaczona sztuka może nie zawsze być tak dobra jak oryginał. Informatyka no cóż, po prostu kpina. Widać, że mają bardzo przestarzały system edukacji. Te przedmioty na pewno są żle realizowane.
Nie wiem jak z innymi przedmiotami. Fizyka, chemia, biologia wydawały mi się być ok, angielski też, nawet matma, choć myślę, że trochę za dużo treści bo niektóre części są bezużyteczne. W-f spoko było. Geografia ma podobny problem co historia, zbyt nieuporządkowany. Raz tam o krajach, dwa o czymś zupełnie innym itd. Nie pamiętam już więcej bo to było tak dawno temu. Nie wiem jak z innymi przedmiotami. O religii to nawet nie wspomnę bo chociaż można było zrezygnować z tego przedmiotu to jednak zależało od rodziców a ja miałem mało szczęścia.
Niestety nauczyciele jako zazwyczaj mało ambitni po prostu klepią swoje i robią ten materiał, który ma zostać zrobiony. Lepiej było już czasami wagarować, olewać zadania domowe, nie uczyć się za dużo. Potem w gimnazjum jakoś sensownie się uczyć np. jeśli chcesz pójść na studia w konkretnym kierunku to ucz się dużo o tym co trzeba, a o tym co bezużyteczne to olewać i nauczyć się tylko niezbędne minimum. Wybrać liceum/technikum jakie trzeba i uczyć się. Dopiero rozpocząć studia jako właściwa edukacja. Szkoda tylko, że bardzo trudno bo rodzice kontrolują dziecka i będą się na nim wyładować jeśli zrobi coś nie tak dla nich...
Bez sensu taka edukacja jak trzeba uczyć wybiórczo, aż do liceum/technikum i studiów...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 stycznia 2022 o 13:38
Najgorsze, zmarnowane lata życia. Jedyne miłe wspomnienia z tamtego okresu to czas wakacji, gdzie można było psychicznie odpocząć od tego całego zamtuza ( żeby nie powiedzieć dosadniej). Czas niesprawiedliwości, gdzie największe mendy wychodziły obronną ręką ze wszystkiego. Do tego ogrom zdań domowych, które zabierały praktycznie cały czas popołudniowy i weekendy. Najgorsze były okresy świąteczne, kiedy było tyle zadane, że same święta nie cieszyły. Albo kiedy po kilkudniowym wolnym zapowiedziane były różne sprawdziany i kartkówki. Koszmar. Do dziś potrafi mi się przyśnić tamten czas i budzę się w nocy z myślą, że mam rano jakiś test a wszystko wyleciało mi z głowy. Nic mi tak nie zmieniło podejścia do ludzi i samej instytucji szkoły jak sama szkoła. Teraz, kiedy pracuję, mam czas dla siebie, własne pieniądze na zainteresowania, nic nie muszę „na jutro” się uczyć po nocach ani martwić jakąś durną rozprawką. Dopiero po ukończeniu szkoły zacząłem czytać książki dla przyjemności. Nic tak nie zniechęca do czytania książek jak wciskane na siłę lektury. Nawet sobie nie jestem w stanie wyobrazić ilu osobą szkoła zniszczyła całe życie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
25 stycznia 2022 o 9:43
@TomekOKM to prawda, bez sensu taka edukacja. Po prostu nawalanie od groma zadań domowych, multum kartkówek, sprawdzianów i jeszcze lektury, które niczego użytecznego nie uczą oprócz wiedzy o literaturze, ale mało komu to się przydaje. To rodzice mieli już więcej czasu niż ja miałem...
Pytanie jak wspominasz szkołę? Ja po 20 latach od ukończenia liceum nadal raz w roku spotykam się z naszą niemałą bo składającą się z 6 lasek i 8 chłopa ferajną.
Wszystko zalezy jakie miałeś dzieciństwo i jak dorosłość CI się ułożyła. Jak miało się kochającą rodzinę, dostatek, przyjaciół, mało obowiązków, dużo swobody. A w dorosłości dostał depresje, ma problem z słabą pracą problemy z mieszkaniem/kredytem, to rzeczywiście może lepiej wspominać dzieciństwo.
Ja lepiej "wspominam" dorosłość.
Zobaczysz, jak skończysz podstawówkę to ci się zmieni...
Kurde, muszę uważać, bo jeszcze umrę ze śmiechu
Ja z perspektywy lat szkołę wspominam dobrze…
Brednie opowiadali. Jak to w szkole opowiadać w zwyczaju mieli.
@agronomista Ja już w ostatniej klasie bardzo tęskniłem i żałowałem, że się kończy. Żaden okres w moim życiu nie był tak fajny jak szkoła średnia. Podstawówka też, choć gorzej w początkach, dopiero pod koniec było cudownie.
Studiów nienawidziłem, ale z perspektywy czasu, to bym wrócił nawet na studia. Acz do technikum najbardziej bym chciał wrócić.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2022 o 18:06
Nie będziesz tęsknił za szkołą, bo.... niewiele z niej będziesz pamiętał. Trochę szczegółów, jakieś mocniejsze akcje, może kilka nietuzinkowych osób. Raczej będziesz tęsknił za okresem beztroski, brakiem odpowiedzialności itp. itd. Kiedyś (teraz?) mogłeś być przytłoczony swoimi problemami. W dorosłości będziesz reagował śmiechem na samo wspomnienie - no, powiedzmy: politowaniem. Chyba, że miałeś ogromnego pecha i trafiłeś na jakąś wyjątkową traumę.
Jeżeli będziesz miał trochę szczęścia, będziesz mógł wspierać swoje dzieci wiedzą o przeszłości. Chociaż zapewne i tak to nic nie da. ;)
Trochę to dziwne jeśli ktoś lepiej wspomina czas gdy ktoś mu mówił co ma robić niż czas gdzie sam może o tym decydować.
No chyba wlasnie dlatego,ze te osoby nie potrafia za siebie decydowac i maja marne zycie wiec tesknia do czasow kiedy cos znaczyli.
@rafal199
No właśnie :) To była tez moja pierwsza myśl :) Jak mogłabym tęsknić za czasem, kiedy nie miałam swoich własnych pieniędzy??
@rafal199 Myślę, że kiedy jest się już w takiej kondycji, że nie można nawet wstać z łóżka i samemu pójść do toalety, bez proszenia o pomoc, można zatęsknić za czasami, kiedy można było zdecydować, z kim wracać ze szkoły do domu i chodzić samemu do toalety po poproszeniu nauczyciela o zgodę.
Studia dobrze wspominam. A Liceum i podstawówkę nie.
Zmarnowane lata.
Skłonny jestem powiedzieć, że przez szkołę, przez osoby tam będące, życie mam mocno zniszczone, przez wysłanie mnie po gimnazjum do liceum dla osób po przejściach.
Raz, że się tam tak naprawdę nie kwalifikowałem, dwa, samo liceum było po prostu zmarnowaniem czasu. Jeszcze większym niż gimnazjum.
Wspomnienia? Jakie wspomnienia. Jedyne dobre wspomnienia z tego okresu życia nie są związane ze szkołą jako instytucją, raczej wręcz przeciwnie - oddawanie się hobby będące ucieczką i od szkoły, i od domu.
Najgorszy okres w życiu.
Regularne nękanie, wyśmiewanie, wyalienowanie. Wiele różnych traum. Jedyna ważna i zapamiętana lekcja? Nie ufaj nikomu. Zwłaszcza tak zwanym "nauczycielom".
Serio wolę sobie pracować po 12h dziennie 6 dni w tygodniu niż ponownie miałbym przeżywać "okres szkolny"...
Bardziej chodzi o ludzi, relacje, czas z nimi spędzany, beztroskie czasy :) Lubię czasami powspominac, może i bym na chwilę wrócił, ale później sobie przypominam użeranie się z dorosłymi nieudacznikami życiowymi, uczącymi po 20-30 lat tego samego, w skrócie parodia nauczycieli i jakoś mi się odechciewa :)
Wcale nie tęsknię. Z rana do szkoły, potem nauka w domu. I proszenie się rodziców o kase
Zależy jakim byłeś człowiekiem. Ja lubiłam się uczyć i nadal tak jest. W dodatku czas szkoły to czas beztroski. Nie musisz pracować by oddawać połowę pieniędzy w podatkach. Nie musiałeś pracować by zapłacić za media, nie potrzebowałeś kupić domu czy samochodu. Jedyny problemto taki czy zrozumiałeś materiał.
Chyba jak z każdym uogólnieniem, to jest w pewnym sensie z automatu kłamstwo. Z wielu komentarzy wynika jasno, że różni ludzie mają różne doświadczenia.
Jeżeli powiesz ogólnie, że młodość to najlepszy czas w życiu każdego człowieka, to tak, jakbyś zapomniał np. o ludziach, którzy wychowywali się w sierocińcu albo w patologicznych rodzinach.
Nie miałem się w szkole źle, ale po ponad 40 latach od ukończenia edukacji absolutnie nigdy za nie nie tęsknię. Życie poza szkolne miałem przecudowne, ale też jakoś nie tęsknię za nim. Teraz też bardzo fajnie mi się żyje, choć nie specjalnie bogato.
Tęsknota za przeszłością rujnuje teraźniejszość.
Szkoła to słaby czas. W podstawówce nudy i kupa przedmiotów. W liceum nieco lepiej, bo profilowana klasa (więcej fajnej biologii, mniej beznadziejnej historii). Studia już całkiem w porządku, bo wreszcie nie było durnych przedmiotów oraz pojawiły się możliwości zarabiania pieniędzy.
Ogólnie więc z perspektywy czasu nie było żadnych cudownych szkolnych lat. Raczej nuda, stress i ubezwłasnowolnienie. Nawet wakacje wtedy, gdy wszyscy a nie wtedy, kiedy masz ochotę albo potrzebę odpoczynku.
No to nie wiem jakie szkoły kończyłeś ale wszystkie generalnie wspominam dobrze. Każda była etapem kształtowania osoby, którą jestem dziś - a podoba mi się dziś to co widzę w lustrze.
Też to słyszałam. Trzydziestka minęła, jeszcze nie zatęskniłam. Czasem wspominam studia, choć jak sobie przypominam niemiłosierny zapie*dol i zakuwanie po nocach do egzaminów, to raczej wiem, że byłaby to turystyczna wizyta.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to podstawówki nigdy dobrze nie wspominam.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to liceum nigdy dobrze nie wspominam.
Jeśli patrzeć tylko na naukę, to studia bardzo dobrze wspominam. Na studiach nie musiałem się kompletnie nic uczyć... bo na studia nie poszedłem.
Za szkołą? Ani przez chwilę, ani przez sekundę. Wspominać można udane wakacje.
Moje lata szkolne nie były najgorsze ale nie, nigdy nie tęskniłem za szkołą i za ludźmi z którymi musiałem spędzić tyle lat też nie tęsknię - młodość, dzieciństwo tak, szkoła NIE.
Ja za szkołą,nie tęsknię. Za to miło wspominam niektórych nauczycieli. I żałuję że miałem wiedze na wyciągnięcie ręki i z niektórych okazji nie skorzystałem a teraz by się przydało.
Tęsknią głównie ci, którzy wtedy żyli lepiej, mieli więcej pozytywnych emocji niż w momencie tęsknoty...to dotyczy nie tylko szkoły.
Są 2 wyjścia - albo skończyłeś ujową szkołę, albo to ty jesteś ujowy.
Tak technicznie to chyba ciężko jest tęsknić kiedykolwiek za czymś co się dopiero skończyło.
@konradstru no nie wiem, kończąc urlop tęsknię już po pierwszym prysznicu we własnym domu xD
Otwórzcie podręczniki na stronie 75tej. Przeczytajcie
Ze szkolnych lat najlepiej wspominam wagary.
Reszta to nauka wiedzy bezużytecznej a nauczyciele to debile którym w życiu nie wyszło.
@mygyry87 no niestety mało ambitnych i mądrych ludzi chce zostać nauczycielami w szkołach, zwłaszcza za taką stawkę. Podobnie jest z innymi mniej ambitnymi pracami, których podejmują ludzie nie mający za dużego wyboru z powodu braku wykształcenia. Zwykły dorosły człowiek po liceum jest w stanie nauczyć podstawówke wiele rzeczy z materiału, którego dzieci muszą się nauczyć. Niestety edukacja dzieci w szkołach jest bardzo słaba i polega w głównej mierze na przepełnianiu głowę dziecka wieloma bezużytecznymi, nie znaczącymi i czasem zbyt szczegółowymi rzeczami.
Problemem jest też nadmierna szczegółowość na temat wielu jakby to ująć ogółu różnych dziedzin. Np. na lekcjach historii bardzo szczegółowo dowiesz się o wielu wielu rzeczach w starożytności czy średniowieczu, a to jest zbędne dzieciom. Do tego dosyć nieuporządkowana wiedza bo raz dowiesz się o początkach Polski, dwa dowiesz się nagle o Kolumbie, trzy dowiesz się o rewolucji francuskiej, cztery o czymś tam w Polsce potem o rozbiorze, potem trochę o Niemczech i trochę o Rosji, a nawet o Egipcie, Ameryce i jeszcze wałkować Rzym. Burdel po prostu Za dużo szczegółów o małej części świata i za mało wiedzy o reszcie świata. Ludzie wtedy nic nie wiedzą o większości świata. W podstawówce takie rzeczy powinny być raczej ogólne. Wypadałoby też zmienić nazwę przedmiotu języka polskiego w póżniejszych klasach, w których na tym przedmiocie jest tylko literatura. Zwykle uczą o literaturze obcojęzycznym. Jedyną wspólną cechą między nazwą tego przedmiotu a zawartością to przede wszystkim polskie tłumaczenie obcojęzycznych sztuk. Nie oszukujmy się, na języku polskim więcej uczą o obcojęzycznej literaturze niż o polskiej. Dzieciom to w ogóle jest nieprzydatne bo dla większości literatura jest nudna. A do tego przepełniona słowotwórstwem. Jaki jest sens uczyć dzieci o tym np. co znaczy ta konkretna rzecz i cholera wie co myślał autor. W dodatku zwykle to wszystko było zapisane w archaicznym języku. Nie mówiąc o tym, że przetłumaczona sztuka może nie zawsze być tak dobra jak oryginał. Informatyka no cóż, po prostu kpina. Widać, że mają bardzo przestarzały system edukacji. Te przedmioty na pewno są żle realizowane.
Nie wiem jak z innymi przedmiotami. Fizyka, chemia, biologia wydawały mi się być ok, angielski też, nawet matma, choć myślę, że trochę za dużo treści bo niektóre części są bezużyteczne. W-f spoko było. Geografia ma podobny problem co historia, zbyt nieuporządkowany. Raz tam o krajach, dwa o czymś zupełnie innym itd. Nie pamiętam już więcej bo to było tak dawno temu. Nie wiem jak z innymi przedmiotami. O religii to nawet nie wspomnę bo chociaż można było zrezygnować z tego przedmiotu to jednak zależało od rodziców a ja miałem mało szczęścia.
Niestety nauczyciele jako zazwyczaj mało ambitni po prostu klepią swoje i robią ten materiał, który ma zostać zrobiony. Lepiej było już czasami wagarować, olewać zadania domowe, nie uczyć się za dużo. Potem w gimnazjum jakoś sensownie się uczyć np. jeśli chcesz pójść na studia w konkretnym kierunku to ucz się dużo o tym co trzeba, a o tym co bezużyteczne to olewać i nauczyć się tylko niezbędne minimum. Wybrać liceum/technikum jakie trzeba i uczyć się. Dopiero rozpocząć studia jako właściwa edukacja. Szkoda tylko, że bardzo trudno bo rodzice kontrolują dziecka i będą się na nim wyładować jeśli zrobi coś nie tak dla nich...
Bez sensu taka edukacja jak trzeba uczyć wybiórczo, aż do liceum/technikum i studiów...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2022 o 13:38
Liceum bardzo dobrze wspominam i czasami tęsknię
Najgorsze, zmarnowane lata życia. Jedyne miłe wspomnienia z tamtego okresu to czas wakacji, gdzie można było psychicznie odpocząć od tego całego zamtuza ( żeby nie powiedzieć dosadniej). Czas niesprawiedliwości, gdzie największe mendy wychodziły obronną ręką ze wszystkiego. Do tego ogrom zdań domowych, które zabierały praktycznie cały czas popołudniowy i weekendy. Najgorsze były okresy świąteczne, kiedy było tyle zadane, że same święta nie cieszyły. Albo kiedy po kilkudniowym wolnym zapowiedziane były różne sprawdziany i kartkówki. Koszmar. Do dziś potrafi mi się przyśnić tamten czas i budzę się w nocy z myślą, że mam rano jakiś test a wszystko wyleciało mi z głowy. Nic mi tak nie zmieniło podejścia do ludzi i samej instytucji szkoły jak sama szkoła. Teraz, kiedy pracuję, mam czas dla siebie, własne pieniądze na zainteresowania, nic nie muszę „na jutro” się uczyć po nocach ani martwić jakąś durną rozprawką. Dopiero po ukończeniu szkoły zacząłem czytać książki dla przyjemności. Nic tak nie zniechęca do czytania książek jak wciskane na siłę lektury. Nawet sobie nie jestem w stanie wyobrazić ilu osobą szkoła zniszczyła całe życie.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2022 o 9:43
@TomekOKM to prawda, bez sensu taka edukacja. Po prostu nawalanie od groma zadań domowych, multum kartkówek, sprawdzianów i jeszcze lektury, które niczego użytecznego nie uczą oprócz wiedzy o literaturze, ale mało komu to się przydaje. To rodzice mieli już więcej czasu niż ja miałem...
na starość wspomina się młodość nie szkołę.
zazwyczaj jest to w momencie w ktorym problemy zycia doroslego przygniata cie na tyle, ze czasy szkolne staja sie sielanka
Pytanie jak wspominasz szkołę? Ja po 20 latach od ukończenia liceum nadal raz w roku spotykam się z naszą niemałą bo składającą się z 6 lasek i 8 chłopa ferajną.
ja tęskniłem od razu i nadal tęsknię
Mam juz prawie 30 lat i wciąż nie tęsknię. Nie dla każdego szkoła była super okresem w życiu, wolę pracować.
Możliwe, że zatęsknisz za pełnymi dwoma miesiącami wakacji (a jeszcze po studiach to trzema) :) jeśli chodzi o czas to tak po 20 latach...
Wszystko zalezy jakie miałeś dzieciństwo i jak dorosłość CI się ułożyła. Jak miało się kochającą rodzinę, dostatek, przyjaciół, mało obowiązków, dużo swobody. A w dorosłości dostał depresje, ma problem z słabą pracą problemy z mieszkaniem/kredytem, to rzeczywiście może lepiej wspominać dzieciństwo.
Ja lepiej "wspominam" dorosłość.
Może byłeś klasowym lamusem ?
@PAWSON8 Może byłeś dwójkowiczem, któremu nie chciało się uczyć tylko spędzać czas z przyjaciółmi?
@jakisgoscanonim Fakt. Ale ja tam tęsknię za szkołą. Wrócił bym tam w tej chwiluni i na jedne nodze.
]ebać bude!