Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
177 185
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
S konto usunięte
+2 / 2

Brakuję tam:
Foliarze: Nie wolno wierzyć naukowcą, bo się sprzedali!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+1 / 3

Bo celem tych wydawnictw nie jest zarabianie, tylko udostępnianie badań jednych naukowców innym naukowcom do weryfikacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L life_efil
0 / 2

@Prally o, naiwny. Ale teraz robi się lepiej: za publikację trzeba płacić niezależnie czy będzie dla czytających gratis, czy nie. I to się liczy w tys. EUR: https://www.elsevier.com/about/policies/pricing
Ich tłumaczenie dlaczego tak dużo jest na kilka stron tekstu.. A wiadomo, że tłumaczy się winny ;)
Mnie najbardziej podoba się pytanie w ich FAQ: "Can you be more transparent in what you charge?" :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Aliophil
+1 / 1

@Prally
No właśnie wygląda na to, że właśnie zarabianie.
Weźmy np. taki PLOS:
Koszt publikacji zaakceptowanego artykułu to 1350 $. A teraz jakie koszty ponosi redakcja?:
- honorarium dla autora 0 $
- honorarium dla recenzentów 0 $
- koszt obróbki graficznej 0$ (autor ma przysłać pliki w określonym formacie, wymiarach i jakości
Zostają zatem koszty "łamania" teksu - w dużej mierze zautomatyzowanego, utrzymania serwerów oraz "obsługi redakcyjnej" polegajacej coraz częściej na mechanicznym pośrednictwie między autorem a recenzentam,

- łamanie tekstu jest zautomatyzowane

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S SecundusInterpares
+2 / 2

@life_efil hmm, poczytałem troche, faktycznie śmiesznie/strasznie to wygląda. Wydaje sie jakby akademicy(nie jednostki, tylko ogól) sami sobie zgotowali ten los - jeśli robisz za darmo rzeczy dal idei, to ktos to wykorzysta. troche podobnie wygląda sprawa z programistami w branzy gamingowej, wielu chce tam pracować - bo zawsze marzyło o tworzeniu gier - czego efekt jest taki że to najgorsza branża dla programisty żeby w niej pracować, pensja przeciętna i robisz niemożliwe godziny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2022 o 14:46

L life_efil
+3 / 3

@SecundusInterpares
Rzecz jest jeszcze prostsza: większość środowisk naukowych na świecie ma ocenę naukowców opartą w dużej mierze o tzw impact factor, hirsch index i tym podobne pochodne po liczbie publikacji i cytowań. Chcesz zdobyć stopień naukowy (żeby cię nie wywalili z roboty)? Publikuj! No i płać przy okazji.
Dostałeś grant naukowy? Często warunkiem rozliczenia jest konkretna liczba publikacji. Itd.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2022 o 14:54

avatar 0nn
+2 / 2

@life_efil sama prawda, miałam pisać tam artykuł, za który trzeba nieźle zapłacić, oczywiście z własnej kieszeni, bo uczelnia nigdy nie ma kasy na takie rzeczy, ale wymagania stawia i weź tu bądź naukowcem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+1 / 1

@life_efil Zawsze się jakaś patologia znajdzie. Co nie zmienia faktu, że zasadniczym celem publikacji naukowych jest udostępnianie tekstu do weryfikacji.

Elsevier ciągnie opłaty za markę i docieralność, ale to nie jest jedyna opcja.

W dodatku nawet w wydawnictwach popularnonaukowych to autor musi płacić. Mój znajomy przestał pisać do Nowej Techniki Wojskowej, po tym jak zaczęli się od niego domagać opłat. A to jest magazyn który znajdziesz na półce w byle saloniku prasowym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Prally
+1 / 1

@Aliophil W przypadku Elseviera, za to że trzymają serwery z bazą tekstów dostępnych na całym świecie przez internet.

Ale osobiście bym w ogóle nie szedł do Elseviera póki bym nie miał tytułu profesora i próbował zmontować międzynarodowego finansowania dla jakichś grubych badań.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L life_efil
+2 / 2

@Prally przeceniasz ruch związany z pobieraniem art. naukowych. Naukowcy chętnie by swoje dzieła publikowali na stronach uczelni - technicznie bez problemu. No ale nie mogą - zbyli prawa majątkowe na czasopismo, a te nie pozwala na takie numery. Drzewiej dostawało się tzw. "nadbitki" - czyli wydruk samego art., który się przesłało do czasopisma. Nadbitki można było podarować komukolwiek. Teraz bez opłaty to możesz najwyżej opowiedzieć co w artykule jest..
KOMERCHA, nie nauka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem