No i gdzie są te myśliwce?
Przecież w 39 nikt ich nam nie dostarczył.
Na miejscu Jarka wystąpił bym o zwrot do nowego króla Wielkiej Brytanii.
Najlepiej w postaci 3 fur z węglem.
Bo to taka stara tradycja - ex tradycja - jest jeszcze z początków lotnictwa - jak nam ktoś ukradnie samolot to musi oddać furę.
@coldfish Nie tylko tych.
Polska zamówiła wcześniej kilkanaście myśliwców Hawker Hurricane.
Myślano o dostawie przez Rumunię, ale za szybko padliśmy.
Natomiast robotą dla historyka byłoby ustalenie, czy ze względu na ten dar, obniżono nam cenę samolotów które dostał dywizjon 303 lub 301, czy Anglicy udali że żadnego daru nie było.
Bardzo ciekawa historia @vilakazi dziękuję bardzo, bo nigdy o tym nie słyszałem.
@coldfish
''Społeczeństwo zszokowane brakiem jakiejkolwiek wymiernej reakcji ze strony sojuszników Warszawy... uzbierało łączną kwotę 15 000 funtów (obecnie około 3 miliony USD). Suma ta pozwoliła na zakup trzech myśliwców Supermarine Spitfire, nazwanych: Queen Sālote, Prince Tungi i King Tupou I, które zostały przekazane Aliantom.
Znane są losy dwóch pierwszych samolotów. Queen Sālote znalazła się na wyposażeniu 602 Dywizjonu RAF, a latał na niej irlandzki as myśliwski Paddy Finucane. W czasie jednego z lotów na niemieckie pozycje we Francji 15 lipca 1942 roku, samolot został trafiony w chłodnicę i wskutek nieudanego wodowania zatonął wraz z pilotem. Prince Tungi, trafił do 485. Eskadry, którą w 1944 roku przeniesiono w rejon Morza Śródziemnego. Służbę zakończył w momencie, gdy zabrakło mu paliwa i rozbił się na Sycylii.''
Źródło: https://bydgoszcz.tvp.pl/55737424/tonga-sojusznik-polski
Takie historie przywracają wiarę w ludzi. Gdzieś tam są tacy goście, którzy staną po stronie dobra, niezależnie od tego, jak wielkie jest zło. Widzę analogię z tym, jak po napaści rosji na Ukrainę, w Europie Macron nabijał rachunki za telefon do putina, Sholtz udawał że pomaga, a Australijczycy wzięli i wysłali na Ukrainę wozy pancerne. Wsadzili w samolot i przewieźli z drugiego końca świata. Widać mieli bliżej niż Niemcy.
No i gdzie są te myśliwce?
Przecież w 39 nikt ich nam nie dostarczył.
Na miejscu Jarka wystąpił bym o zwrot do nowego króla Wielkiej Brytanii.
Najlepiej w postaci 3 fur z węglem.
Bo to taka stara tradycja - ex tradycja - jest jeszcze z początków lotnictwa - jak nam ktoś ukradnie samolot to musi oddać furę.
@coldfish Nie tylko tych.
Polska zamówiła wcześniej kilkanaście myśliwców Hawker Hurricane.
Myślano o dostawie przez Rumunię, ale za szybko padliśmy.
Natomiast robotą dla historyka byłoby ustalenie, czy ze względu na ten dar, obniżono nam cenę samolotów które dostał dywizjon 303 lub 301, czy Anglicy udali że żadnego daru nie było.
Wydaje mi się że na zdjęciu jest Bora Bora a nie Tonga.
Bardzo ciekawa historia @vilakazi dziękuję bardzo, bo nigdy o tym nie słyszałem.
@coldfish
''Społeczeństwo zszokowane brakiem jakiejkolwiek wymiernej reakcji ze strony sojuszników Warszawy... uzbierało łączną kwotę 15 000 funtów (obecnie około 3 miliony USD). Suma ta pozwoliła na zakup trzech myśliwców Supermarine Spitfire, nazwanych: Queen Sālote, Prince Tungi i King Tupou I, które zostały przekazane Aliantom.
Znane są losy dwóch pierwszych samolotów. Queen Sālote znalazła się na wyposażeniu 602 Dywizjonu RAF, a latał na niej irlandzki as myśliwski Paddy Finucane. W czasie jednego z lotów na niemieckie pozycje we Francji 15 lipca 1942 roku, samolot został trafiony w chłodnicę i wskutek nieudanego wodowania zatonął wraz z pilotem. Prince Tungi, trafił do 485. Eskadry, którą w 1944 roku przeniesiono w rejon Morza Śródziemnego. Służbę zakończył w momencie, gdy zabrakło mu paliwa i rozbił się na Sycylii.''
Źródło: https://bydgoszcz.tvp.pl/55737424/tonga-sojusznik-polski
@bartoszewiczkrzysztof fajnie byłoby wymyślić coś żeby w jakiś sympatyczny sposób podziękować mieszkańcom Tonga za tą zbiórkę i dobre serce.
@bartoszewiczkrzysztof Czyli Królestwo Tonga zapłaciło angolom za samoloty, które angole wzięły dla siebie? Super biznes, tylko co do tego ma Polska?
@sawes82 Poszły do aliantów,bo do nas nie było już komu wysyłać.
@coldfish Polska węglem stoi, więc może..., a nie to niemożliwe. :-)
W sumie to dość dziwna historia biorąc pod uwagę, że w latach 1900-1970 za politykę zagraniczną odpowiadała Wielka Brytania.
Takie historie przywracają wiarę w ludzi. Gdzieś tam są tacy goście, którzy staną po stronie dobra, niezależnie od tego, jak wielkie jest zło. Widzę analogię z tym, jak po napaści rosji na Ukrainę, w Europie Macron nabijał rachunki za telefon do putina, Sholtz udawał że pomaga, a Australijczycy wzięli i wysłali na Ukrainę wozy pancerne. Wsadzili w samolot i przewieźli z drugiego końca świata. Widać mieli bliżej niż Niemcy.
o owjnie polski z miemcami królestow otnag dowiedząło się dwa lata po wybuchu wojny :)