Tylko, że zasada działania trochę inna. Pajączek nic nie usztywnia, nie działa siłą. Wydaje sygnał dźwiękowy, a to ty napinasz mięsnie pleców.
Te dwa kijki wymuszają postawę siłą. Nie musisz napinać mięśni żeby utrzymywać taka postawę, bo kijki same ją wymuszają.
Tylko to słabo działa. Idea pajączka była taka, że on nie trzymał postawy za ciebie tylko informował jak była zła, przez co ćwiczyło sie mięsnie odpowiedzialne za trzymanie prawidłowej postawy.
Tutaj proces nauki prawidłowej postawy zajmie o niebo dłużej, bo człowiek odruchowo opiera się na tych kijkach.
Może gdyby pozwolić dzieciom na ruch a nie siedzenie 10 godzin dziennie na fatalnie wykonanych i niedopasownych krzesłach to takie metody nie byłyby konieczne.
Tylko, że zasada działania trochę inna. Pajączek nic nie usztywnia, nie działa siłą. Wydaje sygnał dźwiękowy, a to ty napinasz mięsnie pleców.
Te dwa kijki wymuszają postawę siłą. Nie musisz napinać mięśni żeby utrzymywać taka postawę, bo kijki same ją wymuszają.
Ale zostaje pamięć mięśniowa i prosta postawa się utrwali, a o to chodziło
Tylko to słabo działa. Idea pajączka była taka, że on nie trzymał postawy za ciebie tylko informował jak była zła, przez co ćwiczyło sie mięsnie odpowiedzialne za trzymanie prawidłowej postawy.
Tutaj proces nauki prawidłowej postawy zajmie o niebo dłużej, bo człowiek odruchowo opiera się na tych kijkach.
Za "moich czasów" też były takie kijki. Ćwiczyło się z nimi na WF-ie albo na zajęciach korekcyjnych.
Dużo to jednak nie dało.
Kiedyś były takie zajęcia jak "Korekcyjne" każdy mógł na nie chodzić poćwiczyć a przy okazji się pobawić a wszystko z korzyścią dla ciała.
Może gdyby pozwolić dzieciom na ruch a nie siedzenie 10 godzin dziennie na fatalnie wykonanych i niedopasownych krzesłach to takie metody nie byłyby konieczne.
A u nas widocznie bieda, bo tylko jeden kijek był, ale też działał :D