@pawelkolodziej u mnie w domu taki był... ciasta swietne... ale równie świetne wychodziły mojej mamie w piekarniku (wczesne lata dzieciństwa to to urządzenie, trochę późniejsze już piekarnik) u babci nie było tego urządzenia... gotowała świetnie... ale piekła przeciętnie.
@LUPUS1962 Doświadczyłeś tego? Ja nie i nie musiało mi to wchodzić poprzez kabel, a poprzez relację z rodzicami i rozmowami...i normalnym wychowaniem a nie napie...laniem kablami od sprzętów domowych.
@Pasqdnik82 Owszem, doświadczyłem. No i nie kablem, ale tata miał pasek. Zwróć uwagę, że było to na 20 lat przed twoim dzieciństwem, to raz, dwa - było stosowane bardzo rzadko i tylko, gdy nawywijałem coś, co zagrażało utratą życia lub kalectwem. Ale za to cieszyłem się też praktycznie nieograniczoną swobodą, z samodzielnymi wypadami do kamieniołomu, nad zalew, nad rzekę czy do lasu, Jak to w małym miasteczku w latach60-70-tych: łaziliśmy po okolicy, zwiedzaliśmy pozostałości po okopach i bunkrach, jak wspomniałem, stary zamknięty kamieniołom, czy piece do wypalania wapienia. Czasem znajdowaliśmy niewybuchy lub starą zardzewiałą amunicję - nikomu nie przyszło do głowy, żeby je ruszać, czy tym bardziej wrzucać do ogniska (które też często paliliśmy pod lasem, bo tam drewno na miejscu było, ale też zawsze przed opuszczeniem miejsca było ono dokładnie wygaszone i zalane wodą lub zasypane dokładnie piaskiem, jeśli nie było wody w okolicy). Ale kuracja paskowa i groźba, że "jak sobie coś zrobisz, to dostaniesz", pomagały ocenić zarówno zagrożenie, jak i własne możliwości. No i czasy były inne - wtedy nikogo nie raziły kary cielesne, o ile nie były maltretowaniem dziecka. Rozmowy i tłumaczenie też były, acz nie zawsze tak dokładnie wchodziły do głowy. Z perspektywy wieku uważam, że była to skuteczna "metoda dydaktyczna", zwłaszcza, że była stosowano bardzo rzadko i wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych. I nie uważam, by mnie tych kilka lań w życiu wypaczyło, lub zrobiło mi jaką krzywdę, a pamiętając, jakie pomysły mieliśmy na spędzanie czasu bez nadzoru dorosłych, na pewno uchroniło przed znacznie gorszymi skutkami.
Tjaaaa... Ciekawe, czemu moje obie babcie i wszystkie ciocie wyp*****ły Toto na śmietnik po zakupie kuchenki z elektrycznym piekarnikiem. Może nie był z niego taki znowu cud, jak wydaje się piewcom słusznie minionych, peerelowskich czasów?
@Mardlok pogratulować patologicznej mamy :) Zamiast rozmawiać i słuchać gówniaka, to trzeba mu kablem przy....ać... :D tak dla świętego spokoju, bo nie ma czasu by się dzieckiem zająć :D
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
20 stycznia 2023 o 3:45
No nie wiem, w moich czasach kabel od prodiża miał trochę inne konotacje :P
współczuję "babci" z PRL, ja miałem prawdziwą
Nawet nie zdawałeś sobie sprawy, że tajemnica smaku babcinych wypieków tkwiła nie w prodiżu a w tym, że dodawała do nich mąki ze świerszczy, do czego będziemy mieli formalny, oficjalny i postępowy dostęp wkrótce.
https://demotywatory.pl/5175135/Organizacja-Narodow-Zjednoczonych-ds-Wyzywienia-i-Rolnictwa
Babcia piekła w normalnym piekarniku gazowym. Dziadek dostał przydział z zakładu pracy. Też pyszne ciasta.
ani jedna z moich babć takiego nie miała a wypieki były wspaniałe.
@pawelkolodziej u mnie w domu taki był... ciasta swietne... ale równie świetne wychodziły mojej mamie w piekarniku (wczesne lata dzieciństwa to to urządzenie, trochę późniejsze już piekarnik) u babci nie było tego urządzenia... gotowała świetnie... ale piekła przeciętnie.
I WPEŁDOLU
I tajemnica pregow na doopie xD
@Szczepis miałeś? Kto napie....ał tym kablem czy kablem od żelazka swoje dzieci to był zwykłym zjeebem a nie rodzicem
Nie rozumiem tych demotów. Prodiże są normalnie dostępne we wszystkich sklepach AGD, podobnie jak żelazka. To może teraz coś o magii żelazka babci?
Zestaw kulinarno-edukacyjny. W prodiżu się piekło, po kablu też piekło... Po tym drugim pieczeniu wiedza i kindersztuba wchodziły aż miło....
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2023 o 12:19
@LUPUS1962 Doświadczyłeś tego? Ja nie i nie musiało mi to wchodzić poprzez kabel, a poprzez relację z rodzicami i rozmowami...i normalnym wychowaniem a nie napie...laniem kablami od sprzętów domowych.
@Pasqdnik82 Owszem, doświadczyłem. No i nie kablem, ale tata miał pasek. Zwróć uwagę, że było to na 20 lat przed twoim dzieciństwem, to raz, dwa - było stosowane bardzo rzadko i tylko, gdy nawywijałem coś, co zagrażało utratą życia lub kalectwem. Ale za to cieszyłem się też praktycznie nieograniczoną swobodą, z samodzielnymi wypadami do kamieniołomu, nad zalew, nad rzekę czy do lasu, Jak to w małym miasteczku w latach60-70-tych: łaziliśmy po okolicy, zwiedzaliśmy pozostałości po okopach i bunkrach, jak wspomniałem, stary zamknięty kamieniołom, czy piece do wypalania wapienia. Czasem znajdowaliśmy niewybuchy lub starą zardzewiałą amunicję - nikomu nie przyszło do głowy, żeby je ruszać, czy tym bardziej wrzucać do ogniska (które też często paliliśmy pod lasem, bo tam drewno na miejscu było, ale też zawsze przed opuszczeniem miejsca było ono dokładnie wygaszone i zalane wodą lub zasypane dokładnie piaskiem, jeśli nie było wody w okolicy). Ale kuracja paskowa i groźba, że "jak sobie coś zrobisz, to dostaniesz", pomagały ocenić zarówno zagrożenie, jak i własne możliwości. No i czasy były inne - wtedy nikogo nie raziły kary cielesne, o ile nie były maltretowaniem dziecka. Rozmowy i tłumaczenie też były, acz nie zawsze tak dokładnie wchodziły do głowy. Z perspektywy wieku uważam, że była to skuteczna "metoda dydaktyczna", zwłaszcza, że była stosowano bardzo rzadko i wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych. I nie uważam, by mnie tych kilka lań w życiu wypaczyło, lub zrobiło mi jaką krzywdę, a pamiętając, jakie pomysły mieliśmy na spędzanie czasu bez nadzoru dorosłych, na pewno uchroniło przed znacznie gorszymi skutkami.
@LUPUS1962 ja pytałem o kabel a Ty o pasku
Tjaaaa... Ciekawe, czemu moje obie babcie i wszystkie ciocie wyp*****ły Toto na śmietnik po zakupie kuchenki z elektrycznym piekarnikiem. Może nie był z niego taki znowu cud, jak wydaje się piewcom słusznie minionych, peerelowskich czasów?
Tajemnica babcinych wypieków od zawsze tkwiła w sercu jakie wkładała w wyrób słodkości dla swojej rodziny
A kabel czasami służył mojej mamie do resetowania mnie do ustawień początkowych.
@Mardlok pogratulować patologicznej mamy :) Zamiast rozmawiać i słuchać gówniaka, to trzeba mu kablem przy....ać... :D tak dla świętego spokoju, bo nie ma czasu by się dzieckiem zająć :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2023 o 3:45
@Pasqdnik82 musisz być bardzo młody :)
Tajemnica paska na dupie :D