@adamis62 To samo mogę napisać. Nie tęsknie za tym autem. Wspomnień sporo, za młodego szału nie było. Nie musiałem prosić się rodziców o auto. Wsiadałem i jechałem gdzie chciałem.
Przeklętą niech będzie pamięć tego czegoś. Miałem, egzamin na prawo jazdy tym zdawałem, gdy miałem możliwość zmiany na cokolwiek zachodniego (osiemnastoletni VW Golf I), bez żalu zmieniłem.
miałem trzy, pomarańczowy, potem czerwony, i ostatni zielony Groszek. do dziś się dziwię jak tym mogłem jeździć. ale nie było wyjścia....czyli kasy na coś innego, dopiero kiedy wsiądziesz do normalnego auta, a potem na chwilę wrócisz do malucha, zrozumiesz jak daleko mu było do samochodu.
Większość tak miała. Dopiero w okolicach roku 1990, gdy do "malucha" zaadoptowano wiele części z produkowanego już w Polsce "Cinquecento", zrobiono też rozrusznik uruchamiany kluczykiem. W miejsce dźwigni rozrusznika trafiła regulacja ogrzewania.
W kraju pochodzenia - wozidełko do pizzy, w PRL-u dorobek życia. A licencję akurat na ten model kupiono zapewne dlatego, że tania była, a konstrukcja auta prosta jak młotek, żeby komunistyczny przemysł dał radę.
Grantowy, rocznik 85. Wtedy wersja eksportowa, już miał szerokie zderzaki i welurowe fotele i kilka innych bajerów niedostępnych na kraj.
Później biały, rocznik 90
Następnie zielony 93.
Wszystkie nowe z salonu.
Później już jeździłem normalnymi samochodami :)))
Fiat 126 dostał specjalną nagrodę papieską jako jedyne auto, w którym nie można grzeszyć. Potem jednak nagrodę cofnięto bo komisja ekspertów watykańskich stwierdziła, że zawsze można wyjąć reflektory...
Też biały był, ale wcześniej Syrena 105, większa, szybsza, wygodniejsza. ją wspominam lepiej. Chyba już jestem stary.
Edit: No i całkowicie polska myśl technologiczna.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 lutego 2023 o 22:31
pomarańczowym.
Taaak, białym. W siedem osób z gitarą!
Wtedy pełnia szczęścia. Teraz wspomnienia. Bez tęsknoty za tym autkiem.
@adamis62 To samo mogę napisać. Nie tęsknie za tym autem. Wspomnień sporo, za młodego szału nie było. Nie musiałem prosić się rodziców o auto. Wsiadałem i jechałem gdzie chciałem.
Przeklętą niech będzie pamięć tego czegoś. Miałem, egzamin na prawo jazdy tym zdawałem, gdy miałem możliwość zmiany na cokolwiek zachodniego (osiemnastoletni VW Golf I), bez żalu zmieniłem.
Robiłam kurs na takowym autku. Mały, wszędzie się nim wjedzie, ale za to brak wspomagania i zimowych opon. No i cichy, bo się kolanami uszy zatyka.
Tak, ale najczęściej starszym. Tu wersja Comfort, nie dla każdego ;)
A co? Zaczynają wypłacać odszkodowania za przeżytą traumę?
Czerwony, jeszcze na włoskich częściach i z silnikiem 600 cm sześciennych. Super auto
miałem trzy, pomarańczowy, potem czerwony, i ostatni zielony Groszek. do dziś się dziwię jak tym mogłem jeździć. ale nie było wyjścia....czyli kasy na coś innego, dopiero kiedy wsiądziesz do normalnego auta, a potem na chwilę wrócisz do malucha, zrozumiesz jak daleko mu było do samochodu.
Mój dziadek za dzieciaka mnie takim woził. Miał wersję, że nie odpalał z kluczyka a tą małą wajchą pomiędzy siedzeniami.
Większość tak miała. Dopiero w okolicach roku 1990, gdy do "malucha" zaadoptowano wiele części z produkowanego już w Polsce "Cinquecento", zrobiono też rozrusznik uruchamiany kluczykiem. W miejsce dźwigni rozrusznika trafiła regulacja ogrzewania.
W 1985 był już palony z kluczyka.
Ja miałem FL z szerokimi zderzakami:)
W kraju pochodzenia - wozidełko do pizzy, w PRL-u dorobek życia. A licencję akurat na ten model kupiono zapewne dlatego, że tania była, a konstrukcja auta prosta jak młotek, żeby komunistyczny przemysł dał radę.
Żałość, nie nostalgia.
Zakała polskiej motoryzacji, śmietnik na kółkach. Nie cierpiałem tego auta. Miejsce wszystkich "maluchów" jest w wysypiskowej zgniatarce.
:) pięknym żółtym, a na tyle naklejką ,, wyprzedzaj ktoś już czeka na twoją nerkę,, XD)) mało kto się odważył
zielonym. I chętnie bym sobie dla zabawy kupił ponownie. Ale ceny są ...absurdalne.
Mój sąsiad, straszy facet, wciąż takim jeździ
Grantowy, rocznik 85. Wtedy wersja eksportowa, już miał szerokie zderzaki i welurowe fotele i kilka innych bajerów niedostępnych na kraj.
Później biały, rocznik 90
Następnie zielony 93.
Wszystkie nowe z salonu.
Później już jeździłem normalnymi samochodami :)))
próbowałem, ruszyłem z miejsca i po kilkuset metrach wysiadłem oddając kluczyki właścicielowi mówiąc by prowadził
Fiat 126 dostał specjalną nagrodę papieską jako jedyne auto, w którym nie można grzeszyć. Potem jednak nagrodę cofnięto bo komisja ekspertów watykańskich stwierdziła, że zawsze można wyjąć reflektory...
Też biały był, ale wcześniej Syrena 105, większa, szybsza, wygodniejsza. ją wspominam lepiej. Chyba już jestem stary.
Edit: No i całkowicie polska myśl technologiczna.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2023 o 22:31
Jak na tamte lata w miarę fajne autko do spokojnej jazdy.Sentyment pozostał.
jo
Miałem niebieskiego..super autko zimą niezastąpione
niepokonany na nieodśnieżonych górskich podjazdach Jeep Beskidów
Mój pierwszy samochód:) Też biały, ale nie kojarzę listew bocznych, więc chyba był bez.