Chyba PRADZIADKÓW raczej.
Takie klimaty z czasów "wczesnego Gomółki" i takie charakterystyczne monidło (monidło=ręcznie malowana czarno-biała fotografia) z lat '60
To u mnie podobnie, ale wszystko odwrotnie, stół przykryty obrusem, talerz podobny, ale głęboki, bo jeszcze zupa, kartofle rozgotowane, albo i podukane, ogórki na cienko w śmietanie z cukrem octem i pierzem, a nie takie suche, kotlet dobrze wysmażony na smalcu a nie taki blady anemik z oleju,w końcu babcia była na kursie gotowania ;) Obraz - martwa natura, piec z paleniskiem wzdłuż, a nie w poprzek, tapeta na ścienie
Piękne, wspaniałe czasy. Ale nie o to chodzi, bo dziś młodzi będą wspominać dziadków mających meble z IKEI. Chodzi o to, że byliśmy wtedy młodzi. Naszym zmartwieniem była klasówka w poniedziałek i jak powiedzieć rodzicom o uwadze w dzienniczku. Wiosna pachniała najpiękniej, sen był dobry i bezpieczny. Kalendarz pokazywał dni do wakacji. Nie budziliśmy się przerażeni o 4 rano, nie przejeżdżaliśmy co rano co pracy której nienawidzimy, by zobaczyć ludzi, którymi gardzimy a wszystko to po to, by zapłacić za mieszkanie, które przypomina nasz grobowiec. A wszystko to po to, by wieczorem gapić się w ekran komputera, zaznać w nocy trochę koszmarów i rano znów wlec się w miejsce swojego stopniowego unicestwienia.
@nicoz Ty tak serio? To jest jak dla mnie kilka poziomów za bardzo. Owszem, miewam czasem gorsze dni i zgadzam się, że nic już nie smakuje tak, jak 20 lat temu. Ale stan ducha (i ciała) opisany przez Ciebie kwalifikuje się na pilną pomoc, na początek psycholog, a i pewnie psychiatra. Chyba, że z Ciebie taki troll.
No niestety schabowe z mizeria nigdy w domu nie smakują tak jak u babci :) Choć pieca, serwet czy świętych obrazów już coraz mniej :)
Coś w tym jest. Mimo, że dziadków już nie mam od kilku lat to taki sam obraz w ich byłym pokoju nadal wisi... jakoś tak żal zdjąć.
Chyba PRADZIADKÓW raczej.
Takie klimaty z czasów "wczesnego Gomółki" i takie charakterystyczne monidło (monidło=ręcznie malowana czarno-biała fotografia) z lat '60
To u mnie podobnie, ale wszystko odwrotnie, stół przykryty obrusem, talerz podobny, ale głęboki, bo jeszcze zupa, kartofle rozgotowane, albo i podukane, ogórki na cienko w śmietanie z cukrem octem i pierzem, a nie takie suche, kotlet dobrze wysmażony na smalcu a nie taki blady anemik z oleju,w końcu babcia była na kursie gotowania ;) Obraz - martwa natura, piec z paleniskiem wzdłuż, a nie w poprzek, tapeta na ścienie
Piękne, wspaniałe czasy. Ale nie o to chodzi, bo dziś młodzi będą wspominać dziadków mających meble z IKEI. Chodzi o to, że byliśmy wtedy młodzi. Naszym zmartwieniem była klasówka w poniedziałek i jak powiedzieć rodzicom o uwadze w dzienniczku. Wiosna pachniała najpiękniej, sen był dobry i bezpieczny. Kalendarz pokazywał dni do wakacji. Nie budziliśmy się przerażeni o 4 rano, nie przejeżdżaliśmy co rano co pracy której nienawidzimy, by zobaczyć ludzi, którymi gardzimy a wszystko to po to, by zapłacić za mieszkanie, które przypomina nasz grobowiec. A wszystko to po to, by wieczorem gapić się w ekran komputera, zaznać w nocy trochę koszmarów i rano znów wlec się w miejsce swojego stopniowego unicestwienia.
@nicoz
Zacznij zmiany z swoim życiu, bo tak się nie da :)
@nicoz Ty tak serio? To jest jak dla mnie kilka poziomów za bardzo. Owszem, miewam czasem gorsze dni i zgadzam się, że nic już nie smakuje tak, jak 20 lat temu. Ale stan ducha (i ciała) opisany przez Ciebie kwalifikuje się na pilną pomoc, na początek psycholog, a i pewnie psychiatra. Chyba, że z Ciebie taki troll.