Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar perskieoko
+2 / 12

Dokładnie tak. Należałoby dodać szok w chwili płacenia za usługi medyczne, np założenie gipsu na złamaną rękę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PIStozwis
+1 / 3

@perskieoko Bzdura. Jeśli pracujesz masz obowiązek się ubezpieczyć bo inaczej możesz wyłapać dotkliwą karę. Bezrobotnych w podstawowym zakresie ubezpiecza państwo. A prawie każdy szpital ma specjalnie wydzielony fundusz na tych, którzy się sami ubezpieczyć nie mogą z jakichś powodów. Też oczywiście w podstawowym zakresie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
-2 / 2

@perskieoko Też byś doznał szoku widząc rachunek w Polsce. Różnica jest tylko w tym, że w USA widzisz ile skasowali za usługę i wiesz za co płaci ubezpieczenie. Większość placówek ma niestety dwa "cenniki". Jeden jest dla płacących bezpośrednio, jest dosyć przystępny jak na zarobki w USA. Niestety kwestia ściągnięcia ubezpieczenia jest droższą zabawą, placówki medyczne muszą bawić się w różne dokumenty, udowodnić słuszność zabiegu, przy niektórych ubezpieczeniach może się to skończyć w sądzie lub ubezpieczyciel nie zgodzi się na pokrycie czegoś. Stąd rachunek przy ubezpieczeniu jest wyższy aby pokryć wszelkie koszta obsługi prawnej i rekompensować to, czego nie pokrywa ubezpieczyciel. Wielu ludzi też nie ogarnia, że jak ubezpieczenie czegoś nie pokryje, to możesz iść do szpitala i z nimi o tym pogadać, a w 95% przypadków obniżą cenę lub całkiem wykreślą. Te wysokie ceny są dla ubezpieczyciela. Dokładnie w ten sam sposób warsztat chce wyciągnąć jak najwięcej z AC/OC po kolizji, wykazuje duże koszta, a jak już ubezpieczenie zapłaci, to można poprawić. Chociażby kiedyś miałem uszkodzoną felgę po kolizji. Na rachunku był i koszt naprawy felgi, i kilka stów doliczone do lakierowania samochodu. Ubezpieczyciel się wyparł płacenia za felgę, bo uznał to za uszkodzenie przedkolizyjne, ale za lakierowanie zapłacił i z tego pokryli naprawę felgi, a felgę z rachunku skreślili. Szpitale robią to samo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar perskieoko
0 / 0

@PIStozwis
Wyraziłem się nieprecyzyjnie. Chodziło mi o szok przy płaceniu za usługi medyczne w Europie (np na wakacjach).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A konto usunięte
-3 / 9

JPRDL..... XD. BUHAHAH.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I irulax
+9 / 9

Niedługo tanie bilety lotnicze skończą się i u nas.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar be4bee
+6 / 6

W Ameryce mają czajniki spalinowe czy jak?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
+2 / 2

@be4bee większość osób używa takich na kuchenkę w domach. Czajniki elektryczne to domena biur.

Choć to też się zmienia i w większym miastach nie jest już to rzadkość jak jeszcze kilkanaście lat temu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hubertnnn
-2 / 8

@be4bee W stanach nie ma czajników elektrycznych bo tam jest w sieci 110V zamiast 230V. Na tak niskim napięciu używanie czajników elektrycznych jest poprostu nieekonomiczne.

W teorii zagotowanie wody trwałoby 2x dłużej, w praktyce wychodzi nawet 3-4x bo przy wolniejszym podgrzewaniu woda ma więcej szasu na stygnięcie.

Duzo szybciej jest użyć klasycznego czajnika z gwizdkiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mudia
0 / 2

@Elathir Czyli mają taki czajniki na kuchenkę gazową? Jak u nasz w latach 90'?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C CZPRK2
0 / 0

@hubertnnn Będąc w USA jednak miałem czajnik elektryczny (i to dwa), co obala twoją tezę :/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C CZPRK2
+1 / 1

@mudia Ogólnie USA nie są zbyt nowoczesnym państwem, Więc normą są tam rzeczy, które u nas kojarzą się z latami 90. czy 2000..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
0 / 4

@hubertnnn nie, bo tutaj decyduje moc. W Amerykańskiej sieci napięcie jest o połowę niższe, ale natężenie dwukrotnie wyższe. Wypadowa moc jest taka sama mniej więcej.

@mudia - tak. Ale to zależy od regionu dość mocno. Są miejsca w USA gdzie są popularne elektryczne już a są takie gdzie są rzadkością w domach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fahrmass
+1 / 1

@hubertnnn W zasadzie to dwukrotne obniżenie napięcia daje na grzałce czterokrotnie niższą moc (napięcie we wzorze jest w mianowniku i do tego podniesione do kwadratu). I tak, gotowanie wody w czajniku na 110V nie ma sensu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Teuwil
+3 / 3

@mudia No to ja żyje jeszcze w latach 90-tych, bo do tej pory używam czajnika na kuchenkę gazową :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Geoffrey
-1 / 3

@hubertnnn Rzeczywiscie, nie pomyślałem o tym. Czajnik 2kW ciągnłąby prąd 20 Amper, co rozwaliłoby instalację. A kilowat to za mało na komfortowe użycie czajnika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
+1 / 3

Wiele rzeczy mnie zdziwiło w Stanach, ale do tej pory chyba najbardziej pamiętam, jak lager (czyli w sumie u nas takie piwo "codzienne") zostało mi tam przedstawiony jako niemalże wybryk natury, jakaś europejska wariacja na temat piwa, coś, do czego trzeba być niemal koneserem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mudia
0 / 0

@Eaunanisme A co piją jako codzienne jeśli nie lagery?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
0 / 2

@mudia No właśnie lagery! I na tym właśnie polega dowcip :D

Nie mieli świadomości, że nawet ten najbardziej sikowaty Bud Light, który pili, to lager. Za to w momencie, kiedy widzieli mnie z piwem miejscowego browaru Yuengling (traditional lager), wszyscy komentowali "Ah. Bo Ty z Europy. Wy tam pijecie lagery".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
-3 / 5

To raczej galeria pod tytułem "co Europejczycy myślą, że Amerykanie by uznali za szokujące". No chyba, że mowa tu o jakimś rednecku, ale taki jest równie zaskoczony trafiając do NY czy Chicago.
Płatne urlopy macierzyńskie jak najbardziej są. Tylko w Europie płacisz przymusowo składki, a w USA płacisz jak uważasz. Nie planujesz dzieci, to nie płacisz. Napiwki w knajpach są irytujące, bo możesz przypadkiem kogoś obrazić dając za mało, ale sam koncept ma sens. Pracownik ma podstawową składkę, a za jakość obsługi płaci klient.
Na rowerze się jeździ rekreacyjnie, ale w wielkich miastach też są szlaki, którymi można na siłę dojeżdżać do pracy. O ile ktoś mieszka stosunkowo blisko, bo dojeżdżający po 50km dziennie raczej nie będą się chcieli w to bawić. Popatrzcie na okoliczne wioski i podmiejskie rejony. Macie tam ścieżki rowerowe? No zazwyczaj nie, a masa amerykanów właśnie tak mieszka. Poza tym jest coś, co w Polsce kiepsko działa - drogi niskich kategorii. Poza wielkimi arteriami jest masa małych drożej na osiedlach i tymi można śmiało jeździć rowerem. W strefie też nikt nie robi ścieżek, a takie strefy w USA często łączą się w kilometry. Ogólnie jest masa mitów na temat Ameryki, które albo wywodzą się jeszcze z komuny, albo ktoś sobie wymyślił na podstawie jęków Julek na Twitterze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O oko72
0 / 0

Przy tych stolikach to przeważnie sączą zwykłą kranówkę. Leją do dzbanka, 2 szklaneczki i siedzą kilka godzin

Odpowiedz Komentuj obrazkiem