Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
521 533
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T tobimadara
+2 / 10

Pewnie "unpopular opinion", ale cieszę się gdy ludzie używają takich słów, bo te słowa wchodzą później do słownika. Moją utopią jest jeden język obowiązujący na całym świecie i jeśli wszyscy dojdziemy do porozumienia, to od jutra uczę się nawet chińskiego.

Swoją drogą to sprawdź sobie pochodzenie tych polskich słów, które używasz. Bo okaże się, że znajdziesz tam sporo słów pochodzących z łaciny, angielskiego, francuskiego itd.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 13lenar
+2 / 2

@tobimadara Ciekawostka 1z3:
Dawne tomu w basenie morza śródziemnego samorzutnie powstał uniwersalny język kupiecki "lingua franca" potem przypłynęli kupcy z wysp brytyjskich i powiedzieli że niehandlujący dziś po Angielsku a jak się wam nie podoba to jutro tutaj wpływa nasza flota i na ląd wejdzie piechota. Tak oto uzyskaliśmy uniwersalny język... Potem to samo zrobili z Afryką, Południowo wschodnią Azją, Polinezją, Oceanią, Ameryką południową itd...
Ciekawostka 2z3:
Dawno temu żył sobie okulista który widząc że sporo zła między ludźmi wynika z "nie zrozumienia"siebie nawzajem, wpadł na pomysł żeby z języków indoeuropejskich stworzyć jeden uniwersalny ESPERANTO (nadzieja). Niestety owemu okuliście w dzieciństwie odcięto kawałek napletka więc wszyscy odrzucili żydowski wynalazek.
Ciekawostka 3z3
W Chinach jest wiele języków mówionych ale jeden język pisany. Jeden krzaczek jedno słowo. Dzięki temu zabiegowi Cesarza, każde podpite księstwo mogło zachować tożsamość kulturową posługując się swoim językiem jednocześnie Cesarz mógł spiąć administracyjnie imperium.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gregiv
0 / 0

@13lenar ciekawoskta nr 4, każda z powyższych ciekawostek jest co najwyżej pół prawdziwa

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

@Gregiv
Gdyż najlepsze kłamstwo to takie które jest uplecione z prawdziwych informacji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 13Puchatek
0 / 6

Dobre. I boleśnie prawdziwe,

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
+3 / 3

@13Puchatek jesli ktos w korpo sie spotyka z CEO to znaczy, ze ma naprawde wysoka pozycje, wiec jesli udalo sie komus do niej doczlapac po polonistyce, to tylko zazdroscic

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
-4 / 8

Ale jeśli pokażesz ten tekst osobie, która nie zna polskiego ale zna angielski to zrozumie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 13lenar
-2 / 4

@koszmarek66 "Murzyn" musi znać język swojego pana

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

@13lenar
Gdyby osobnik posługujący się wyłącznie językiem polskim płacił więcej to mógłby stawiać swoje wymagania. Ale tacy osobnicy wolą pieniądze insestować w kilkudziesięciometrowe posągi Jezusa lub Bazyliki -a nie w hajsonośny biznes - więc taka sytuacja nie nastąpi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MG02
+8 / 10

A potem ci co uczyli się przez 17lat muszą płacić alimenty na dzieci tych którzy się nie uczyli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pietro6972
+3 / 5

To jest patologia w polskich korpo. Też pracuję w jednej z nich i co najbardziej razi, to fakt, że obsługujemy klientów z Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemiec i Polski.
Do klienta z Wielkiej Brytanii co oczywiste raportujemy po angielsku. Do Francji po francusku, do Hiszpanii po hiszpańsku, do Niemiec po niemiecku. Każde z tych państw wymaga raportów w swoim narodowym języku. Wyjątkiem jest oczywiście Polska. Bo Polak Polakowi raportować musi po angielsku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

I dzięki temu tylko Polska jest konkurencyjna, może wziąć outsourcing z różnych krajów i wszystko jest zrozumiałe, ktoś może przyjechać i wszystko zrozumie. Tymczasem pracowałem dla Niemców, Japończyków, Francuzów i zawsze był ból, bo wszystko w ich języku i ktoś musiał tłumaczyć, a podwykonawca był zdany na dokładność tłumaczeń, które często sensu nie miały. Niemcy się powoli uczą i coraz częściej wszystko mają po angielsku, Francuzi czy Japończycy są zabetonowani w swoim języku i zazwyczaj nawiązanie międzynarodowej współpracy jest bolesne. Sam mam kilku tłumaczy w biurze, dokumenty z Japonii trafiają do nas z dużym opóźnieniem, a często nasze dokumenty trzeba tłumaczyć na Japoński, bo u nich ma być po ińszemu. Już wiele razy mieliśmy problem z tym, że coś się nie zgadzało, bo dokument w dwóch językach miał inny sens przez błędy w tłumaczeniu lub specyfikę języka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jojo87
+1 / 1

Bo przecież nadchodzi "deadline" i trzeba zorganizować "content" aby mógł się odbyć "event"...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+1 / 1

@jojo87

A znasz polski dwusylabowy odpowiednik słowa event - oddający 1:1 jego znaczenie?
Jeżeli nie ma polskich odpowiedników i to robi się zapożyczenia. Zawsze tak było.

PS. Słowa "król" każdy używa bez obrzydzenia mimo, że to copy-paste z języka czeskiego który zaadaptował wyraz frankoński.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jojo87
0 / 0

@BrickOfTheWall tak znam. Np: "wydarzenie". Nie dopatrzyłeś się sensu mojej wypowiedzi, zamiast używać polskiego "wydarzenia", "terminu końcowego" czy "zawartości"/"materiału" to się pakuje do polskiej mowy właśnie te "eventy", "contenty", "deadliney" czy inne "randomy" "daily care", "cup holdery". Tylko po co skoro wszystkie te zwroty mają od dawna polskie odpowiedniki?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pug_79
0 / 4

Każda organizacja, branża, dziedzina nauki ma własny specyficzny język. Może on się na początku wydawać zabawny, żenujący albo dziwny, ale kluczem jest by był efektywny. Miłośnicy czystej formy zawsze mogą założyć własne korpo i wprowadzić sobie w nim idealną polszczyznę. Np. taką którą posługują się budowlańcy, którzy nie skakali swej edukacji obecnością na studiach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Peppone
+1 / 3

A kto zatrudni absolwenta polonistyki w korpo?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L leopardowski
-1 / 3

Marnym pocieszeniem jest, że bardziej zapożyczenia z angielskiego kochają... Rosyjskie onuce. Także z przyjemnością patrzę, jak się nasi coraz bardziej do nich upodabniają. A zwolennicy Putina to by w ogóle zapomnieli o rosyjskim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Albandur
-1 / 1

Tak jest po prostu łatwiej, jak ktoś ma stanowisko związane z obsługą klienta, projektów, kontraktów to pół czasu w pracy spędza używając angielskiego. Połowa rozmow toczy się wokół skrótów bezpośrednio zapożyczonych z angielskiego więc w końcu człowiek przestaje je tłumaczyć na polski.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 2

Zawsze mnie zastanawia to, co autora tak właściwie boli? Czyżby autor nie był w stanie odróżnić korporacyjnego żargonu od tiktokowych filmików i postów na twittuniu?
W żargonie używa się standardowego nazewnictwa. Dokładnie tak samo, jak budowlaniec podaje boszówkę zamiast szlifierki kątowej, do cięcia sięga po krajzegę zamiast piły stołowej, zamiast poziomicy używa waserwagę. Dlaczego? Bo wielu budowlańców pracowało z Niemcami i stosują nazwy, które każdy rozumiał. W korporacjach jest to samo. Masz konkretne systemy, konkretne nazewnictwo zrozumiałe dla każdego i się go trzymasz. Jak masz ticketa w systemie, to masz ticketa i nie wymyślasz ładnego spolszczenia. Masz w kalendarzu briefing, spotkanie na drzwiach to briefing, więc mówiąc do kogoś idziesz na briefing, a nie na odprawę. Od razu skojarzy to ze spotkaniem, na które dostał zaproszenie zamiast głowic się czy chodzi o to, czy może o tamto o nieco innej nazwie. Natomiast nigdy nie spotkałem się ze zangielszczaniem słów niezwiązanych z pracą w profesjonalnym środowisku, takie kwiatki widuję jedynie na demotach i różnych postach z fejsbunia, Instagrama czy Twittera. Normalni ludzie używają angielskiego nazewnictwa tam, gdzie kontekstualnie jest bardziej zrozumiałe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
0 / 0

Bycie polonistą nie oznacza wymyślania "prasłowiańskich" odpowiedników dla każdej nazwy z jaką człowiek się spotyka w życiu lub pracy.
Skoro określenie "briefing" i "conf-call" jest zrozumiałe i funkcjonalne dla tych którzy z niego korzystają, to W JAKIM CELU wymyślać jakiegoś polsko brzmiącego potworka semantycznego, którym będą się onanizować pseudo-erudyci i który będzie totalnie olewany przez użytkowników.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem