Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Elektromobilność w praktyce

0:32

www.demotywatory.pl
+
314 331
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T tst
+6 / 12

@KrzychuKuran jak już wymyślasz fejki, to się chociaż trochę bardziej postaraj. Elektryk w korku zużywa grubo mniej prądu niż w trakcie jazdy.
Właśnie dlatego jak producenci podają zużycie, to trasa jest wyraźnie wyższa niż miasto. Przeciwnie niż w spalinówkach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-1 / 13

@tst Sam jesteś fejk. Mieli wyliczone z zapasem km do stacji ładowania, ale w koreczku, musiała być muzyczka, klima, wycieraczki, pełne oświetlenie samochodu, ponieważ był dzień pochmurny i padało. Jak ruszyli z korka to się okazało, że zasięg się grubo skurczył i do stacji nie starczyło.
Powinno się banować takich ludzi jak Ty, za komentarze a'la "znaFca wszystkiego"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2023 o 8:32

L LordL
0 / 2

@tst Ale nadal zużywa. Stojąc pół godziny w korku zużyjesz część energii, na której przejechałbyś jakiś dystans. Ta różnica oznacza że zasięg spada.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tst
+1 / 3

@LordL jakbyś stał w tym korku z tą klimą, muzyczką, światłami i cholera wie czym jeszcze przez 12+ godzin, to może byś zauważył różnicę. W przeciwnym wypadku zużycie na silnik i na wszystko inne to nie są nawet te same rzędy wielkości.
Wiem co mówię jeżdżę autem elektrycznym od 4 lat. Dopiero w zimie, przy temperaturach niesprzyjających pompom ciepła da się zobaczyć, że coś z zasięgu znikło np. po godzinnym postoju. Jesień, wiosna, lato kompletnie nie ma to znaczenia.
Programik zbierający dane z komputera samochodu pokazuje wartości typu 200-500W zużycia na wszystkie pierdoły poza jazdą. A jazda wciąga nie mniej niż 15 kWh/100km. W trasie to bardziej 18kWh. Czyli średnio 18000W w ciągu całej godziny stabilnej jazdy stówką.
Jeśli nawet ta historia miała miejsce, w co wciąż szczerze wątpię, to nie miała ona totalnie żadnego związku z korkiem. Po prostu kierujący był debilem. Prąd skończyłby się niezależnie czy korek by był, czy nie.
To zdarza się akurat w przypadku każdego napędu. Znam co najmniej kilku kierowców, którym skończyło się tradycyjne paliwo. Nie gdzieś na bezdrożach Afryki. W naszym kraju. Ze stacjami na każdym kroku. W samochodach z zasięgiem nierzadko 1000km na pełnym baku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@tst Nawet jeśli wszystko inne zużywa prawie nic, to 200-500W na klimatyzację to dosyć nierealistyczny wynik. No chyba, że w chłodny dzień bez potrzeby chłodzenia. Typowa klimatyzacja w samochodzie potrzebuje 4-6kW mocy chłodniczej, co daje nam 1-1,5kW pompę ciepła. Żeby mieć zużycie na poziomie 200W musiałbyś prawie jej nie używać. Miałem kiedyś w busie 300W klimatyzację (1,3kW mocy chłodniczej) i nijak nie było to w stanie utrzymać nawet tych 25C w szoferce przy 30 na zewnątrz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-1 / 11

@BOFH Zapytaj znajomych ile historii znają z ostatnich 10lat, gdzie komuś brakło paliwa lub prUndu(nie licza się historię z PRLu lub sprzed 20lat. Z ostatnich 10lat moi znajomi oraz Ja nie znamy nikogo komu brakło paliwa, ale historie z brakiem prUndu są grube. Sam mój były szef, podczas wakacji na mazarach musiał 2x korzystać z lawety bo jego Tesla źle wyliczyła zasięg, który nagle kurczył się co 2 lub 3km po przejechaniu 1km. Nie neguję, że elektryki są złym kierunku, ale patrzmy na obecną sytuację trzeźwym okiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BOFH
+4 / 6

@KrzychuKuran
A dlaczego znajomi? A dlaczego nie w PRL (czy w ogóle dawniej)? Obecne samochody elektryczne dopiero „raczkują”, a już posiadają dość dobrą jakość i infrastrukturę, a już na pewno lepszą niż miały „raczkujące” samochody spalinowe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S skromny
-1 / 3

@BOFH Skoro raczkują, to dlaczego są wymuszane poprzez zmiany prawne? I dlaczego od dupy strony? Wpierw powinna być zapewniona podaż prądu, później infrastruktura, później użyteczność.

W przypadku autobusów wychodzi na to, że stare trolejbusy są lepiej przygotowane, ale w naszym kraju ich nie ma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tst
+1 / 5

@KrzychuKuran no to patrzę trzeźwym okiem. Po kiedy grzyba ktoś miałby bawić się w lawety skoro gniazdka elektryczne są dosłownie na każdym kroku.
Jak zaczynałem swoją przygodę z elektromobilnością, to ładowarek było tyle co kot napłakał. Standardem było, że na plugshare były oznaczone stacje benzynowe na których pozwalali się podłączać w zamian za kupienie hot-doga, płynu do spryskiwaczy, czy coś w ten deseń na czym mieli dobrą marżę :-)
Świetnie można się było dogadać z rolnikami, bo oni zazwyczaj mieli na podjeździe wyprowadzoną siłę z porządną mocą. A w miejscowościach turystycznych, jak np. na Mazurach, to już w ogóle większość kwater ma wyprowadzone gniazdka na parking. To po prostu jest standard, którym przyciąga się klientów.
A nawiasem mówiąc Tesla akurat znana jest z ukrywania dość dużego zapasu. Dojeżdżanie do celu mimo prognozowanego stanu -5% to nie są wcale rzadkie historie.
Ja rozumiem, że masz jakiś interes w promowaniu ruskiej ropy, ale postaraj się chociaż minimalnie bardziej. Auta elektryczne mają wady. Poszukaj ich zamiast wymyślać nowe :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-2 / 6

@tst Byłeś kiedyś na Mazurach?? Gdzie tam są gniazdka na każdym kroku, jak mijasz małą miejscowość i 10km bez jakiekolwiek zabudowania?? Od wiewiórek ten prUnd?? Znajomemu zabrakło prUndu na A4 i super pracownicy Orlenu nawet nie pozwolili się do gniazdka podłączyć, ratował się pomoca drogową z agregatem. Mój były szef(wspominałem o nim) nie jeździ w góry bo się na nich obraził. Pojechał swoim super elektrykiem i super górole nie pozwolili podłączyć Tesli do prUndu.

Nie wmawiaj, że ktoś jest ruskim trollem, ma interes w promowaniu ruskiej ropy, bo staje się to w necie już nudne. Walą mnie ruscy i inne ćwoki, interesuje mnie to co mnie dotyczy i jestem za rozwojem elektryków, oraz za rynkowym przejściem na nową technologie, a nie wymuszanie zmiany na coś, co jeszcze jest bublem i to drogim.
Ja wyleczyłem się z obecnych samochodów, które mają jakikolwiek nowinki z prUndem po tym jak w 7letniej Toyocie Hybrid zostałem zmuszony do wymiany baterii ZA 27TYS złotych i bez szansy regeneracji czy zamienników. W 2022 i obecnym wymieniłem samochody na nowe spalinowe dla siebie i żony, żebyśmy czasem nie musieli zmieniać na elektryki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-3 / 5

@BOFH Dobrą infrastrukturę?? O czym to mówisz?? Wyobrażasz sobie, że przesiadają się ludzie na elektryki i zaczynają ładować w domach i stacjach ładowania? Poczytaj badania o rozwoju infrastruktury światowej i nie ma obecnie kraju na świecie, który to udźwignie, a na zmianę potrzeba dekad. W Polsce sieć energetyczna jest w opłakanym stanie i wystarczy pogrzebać w necie i zobaczyć jak ogromna ilość linii energetycznych ma 50LAT !!!!!!! Już widzę jak za 15lat wszyscy w Polsce będą od 22 do 6 rano ładować na raz samochody, lub w dzień gdy przy włączonych klimatyzatorach i przy dużych upałach obciążenie jest masakrycznie duże.
To jest czyste podejście w stylu "mamy wszyscy być bogaci i szczęśliwi"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tst
0 / 0

@KrzychuKuran mówiłem już, rozmawiasz z praktykiem. Nie wymyślaj bajek. Naładowanie elektryka, a zwłaszcza Tesli, która jest superczuła jeśli chodzi o brak uziemienia, agregatem przerasta zdecydowanie możliwości pomocy drogowych w tym kraju. To jest technicznie możliwe, ale wymaga dość wydumanych kombinacji by auto przestało wywalać błędy i takie źródło uznało.
W praktyce nie ma to sensu. Zwykłe gniazdko jest nie tylko wygodniejsze, ale też szybsze. A jak już się upierasz na ściąganie lawety, to zamiast kwitnąć cholera wie ile godzin pod agregatem, prościej jest zawieźć auto do najbliższej szybkiej ładowarki.
Nawet jakby było 10km bez gniazdka, co szczerze mówiąc w naszym kraju się nie zdarza*, to przecież prąd w aucie nie znika ci bez ostrzeżenia. Masz cały czas podgląd zarówno na procenty jak i kilometry. Pika, gada, świeci. U mnie najpierw przy 19%, potem przy 10%, od 5% już wszystko miga, a potem włącza ci się tryb ograniczonej mocy, na którym nadal jeszcze całkiem dużo przejedziesz. Ile dokładnie nie wiem, bo nigdy nie zdołałem wyładować auta. Testowo na żółwiu pokonałem 2km i to była granica moich nerwów a nie samochodu :-)
Moja żona ma hybrydowego Aurisa. 8 lat, bateria jak nowa (sprawdzana OBD). A mimo to wiem, że nie tylko można regenerować pojedyncze cele, to nawet wymiana całej nie kosztuje tyle ile mówisz. A przy okazji wiem też, że to zupełnie nie ta sama technologia baterii co w autach elektrycznych. Tam są litowe, a w Toyotach ni-mh.
Rozumiem, że jesteś prondofobem. Spoko, ale obawiam się, że zapomniałeś że w swoich autach nadal masz akumulatory :P

A i jeszcze jedno. Tak, możemy wszyscy przesiąść się na elektryki. Nie tylko sieć wytrzyma, bo po prostu nocą zapełnimy dolinę ładując auta w taniej taryfie, a nadal nie będzie to większe obciążenie niż w godzinach szczytu. Ale także spadnie ogólne zapotrzebowanie kraju na prąd, bo ten w produkcji paliwa jest także wykorzystywany. I to więcej niż potrzebuje go auto elektryczne do pokonania tej samej odległości co spaliniak.
*Odsyłam do mapek rysowanych przy okazji ustawy 10h, tam są obszary które są w odległości 2km od najbliższych zabudowań - nieco ponad 7% kraju. Przy 10km nie zostaną nawet drogi w Bieszczadach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2023 o 23:11

avatar ZONTAR
0 / 0

@tst Wyzywasz innych od prondofobów, a sam powiększ propagandowe bajki, które mają w jakiś pokraczny sposób udowodnić wyższość elektryków. Rafinerie mają sprawność rzędu 90%, z pozostałych 10% część jest ponownie wykorzystywana do zasilania samego procesu, a część jest stratą. Przeciętnie około 1,5% "odpadu" jest wykorzystane do generowania prądu i zasilania rafinerii, ale znowu proces konwersji paliwa na energię elektryczną ma sprawność rzędu 30-40%, przynajmniej w tym przypadku. Czyli na litr benzyny zawierający 8,2kWh energii przypada około 1kWh energii straconej. Statystycznie litr starczy na około 14km we współczesnym samochodzie spalinowym. Nawet jakby teraz uwzględnić tą 1kWh straty jako koszt energii elektrycznej, to jest to zaledwie 6km w samochodzie elektrycznym. Twój wniosek jakoby rafinacja zużywała więcej niż elektryk potrzebuje do jazdy zapewne wynika z bajeczki, która dawno temu się rozniosła w USA i opierała się o zawyżone spalanie przeciętnego amerykańskiego samochodu i optymistyczne zużycie Tesli. Stąd im wyszło, że Tesla przejedzie tyle samo na prądzie, jako jest potrzebny do wytworzenia benzyny do pokonania tego samego dystansu. Tylko nawet to mija się z prawdą. Ta 1kWh na litr to łączna strata energii, z której około 15-20% jest odzyskiwane napędzając turbiny czy agregaty generujące coś rzędu 50-70Wh na litr paliwa. I to wystarczy. Reszta to jakieś durne wnioski. Do rafinerii trafia ropa o wartości energetycznej poniżej 9.2kWh. Z niej produkujemy benzynę o wartości 8.2kWh, tracimy 0,8kWh w procesie rafinacji i odzyskujemy 50-70Wh z pozostałych 200Wh, co pozwala nam zasilić całą rafinerię. Ktoś bardzo się minął z logiką myśląc, że ta 1kWh to darmowy prąd. Nie, nie jest darmowy, bez rafinacji nie będzie strat, więc siłą rzeczy wyłączenie rafinerii nie odda żadnej energii w żaden sposób. Nie będzie generować strat, nie będzie czego odzyskiwać.
Już dużo lepszym pomysłem by było policzenie strat cieplnych silników spalinowych. Ich całościową sprawność energetyczna jest rzędu 40-80% (im zimniej, tym więcej ciepła odpadowego wykorzystujemy, a więc straty są mniejsze). I tu możesz powiedzieć, że skoro samochód spalinowy potrzebuje 8.2kWh w benzynie aby wygenerować 3,3kWh energii mechanicznej i 4,9kWh energii cieplnej, to analogicznie samochod elekteyczny na tej straconej energii cieplnej by przejechał 30km. Tylko, że to różne rodzaje energii, a straty wynikają z konwersji w obu przypadkach. Konwersja ropy na benzynę traci koło 10%, konwersja benzyny na energię mechaniczną to kolejne 54% straty, na koła trafia więc 36% energii z ropy (minus energia potrzebna na transport paliwa). W przypadku samochodów elektrycznych wszystko zależy od źródła energii. Jak mówimy o elektrowniach konwencjonalnych, to jest to 60-70% straty na konwersji paliwa w prąd, kolejne kilka procent na transmisji, ładowarkach, inwerterach i silnikach elektrycznych. Ostatecznie więc samochody elektryczne mają bardzo zbliżoną sprawność energetyczną do samochodów spalinowych, jeśli są zasilane energią z konwencjonalnej elektrowni. Samochód osobowy potrzebuje koło 3,3kWh (z litra benzyny) na 14km, a taka Tesla przejedzie niecałe 20km na tej energii. Fakt, przejedzie trochę więcej, ale też sprawność ma mniejszą (energia chemiczna->mechaniczna vs chemiczna->elektryczna->mechaniczna). Stąd z perspektywy ekonomicznej jak i globalnego wplywu na środowisko nie ma to znaczenia tak długo, jak nie będziemy mieli nadwyżki zielonej energii. Póki co w praktycznie żadnym kraju nie jesteśmy nawet blisko spełnienia 100% zapotrzebowania z zielonych źródeł, a więc jak Ty naładujesz swoją Teslę zieloną energią, to ktoś inny będzie musiał ogrzać dom z paliw kopalnych, bo zielonej energii jest za mało. Jeszcze nie doszliśmy do nadwyżek zielonej energii, a już ludzie myślą jak te nadwyżki zużyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
-1 / 1

@tst Co ty pitolisz? Mój były szef jeździł w bieszczady na działkę i ładował tesle z agregatu. CO TY PITOLISZ ŻE SIĘ NIE DA!!!!!! Jak czytam Twoje wypociny, to widzę, że ślepo jesteś zapatrzony w prUnd.Nie masz pojęcia co się obecnie dzieje, nie wiesz o tym, że już nie magazynujemy prądu w nocy(np przez wodę) bo jest takie w PL obciążenie. Mamy przekierowania prądu w mocno zamieszkałych terach(szczególnie przedmieścia dużych miast z domkami jednorodzinnymi).
Nie neguję elektryfikacji, ale na obecną chwilę zakup elektryka dla mnie jest głupotą. Jak porównywałem ten sam model BMW, elektryk kosztował 45tys zł więcej niż spalinówka. Przeliczyłem na paliwo i kupując spalinówkę, mam 86tys km darmowych do przejechania. Robię średnio 10k km rocznie i samochodami jeżdżę mniej niż 10lat. Będę miał 9lat darmowej jazdy w porównaniu do zakupu takiego samego elektryka.
Do Chorwacji, Włoch jadę tylko z jednym tankowaniu na trasie, nad PL morze jadę bez tankowania i co mnie najbardziej bawi, autostradami w PL jeżdżę przepisowo 140, lub w innych krajach np 130 i mijam pełno elektryków, które jadą 90-110km/h, bo przy obładowanym samochodzie przy 140 bateria znika w mgnieniu oka.

Osobiście wiszą mi elektryki i niech się rozwijają, ale nie nakazujcie komuś na siłę wmówić, że to jest cudeńko, bo później dzbany z polityki odwalają takie numery jak wymuszenie zakupu takich samochodów. Niech wolność to zweryfikuje jak było z każdą technologią. Jak elektryki będą w cenie spalinówek, technologia baterii będzie lepsza, infrastruktura elektryczna w PL zostanie wymieniona i przygotowana pod takie obciążenia, to można myśleć nad elektrykiem. Obecnie nie ładuje się w coś co nie ma gwarantowanej przyszłości. Najbardziej będzie mnie bawić jak się okaże, że za 10lat inna technologia będzie wiodła prym np paliwa syntetyczne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tst
0 / 0

@KrzychuKuran przeczytaj jeszcze raz. Nie mówię, że się nie da, tylko że pomoc drogowa w tym kraju nie potrafi. A to zasadnicza różnica. Podobnie jak to, że agregat na działce ma dostęp do porządnej szpilki uziemiającej, a tym samym problem w ogóle nie występuje. Wyobrażasz sobie, że Henio z pomocy drogowej będzie zaczynał operację od wbijania uziemienia na 4 metry w ziemię? :P
Szczerze mówiąc wisi mi co porównywałeś i jak liczyłeś. Różnica w cenie między Toyotą mojej żony a moim Nissanem, to było ~5000. Oba nowe z salonu. W kosztach eksploatacji ta różnica znikła niemal natychmiast. To tej samej wielkości samochody o niemal identycznym wyposażeniu. Koszt jazdy to 1/3 spaliniaka, a koszt serwisu w aso to 1/4. Elektrykiem robię około 25 tysięcy rocznie, spaliniak robi koło 15. Póki też miałem auto spalinowe, to proporcja była odwrotna, ale przy ev to moje auto jest domyślnym na wspólne wyjazdy.
Ty sobie możesz myśleć o przyszłości, ja patrzę tu i teraz. Na moim podjeździe wybór jest jasny. Wygrywa wygoda, niska cena, a w gratisie omijanie korków buspasami i darmowe parkingi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
0 / 0

@tst JPRDL pokazujesz dane, które są dla Ciebie odpowiednie... jakbym słuchał wypowiedzi kogoś z Konfederacji. Nie chce mi się komentować bo nie potrafisz odnaleźć danych o zużyciu z ostatnich lat i to co się dzieje(siedzę w temacie i nie będę więcej czytał wypocin a'la płaskoziemca). Co do ładowania i pomocy drogowej, to ktoś robi Cię w bambo, bo Tesla pomaga w załatwieniu pomocy drogowej gdy rozładuje się akumulator. Dodam, że wszystkie plusy, które podajesz są spowodowane tym, że elektryki są w mniejszości i politycy chcą nam wcisnąć szambo. Naiwnie myślisz, że za kilka lat, jak będziemy zmuszeni do jazdy elektrykami to wszyscy zmieszczą się na tych Bus pasach, lub politycy od tak zrezygnują z podatków w paliwie i nie przeniosą ich "jakoś" na samochody elektryczne. Śmieszne, że ktoś może być tak naiwny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2023 o 15:27

T tst
0 / 0

@KrzychuKuran ja, w przeciwieństwie do ciebie, znam ustawę o elektromobilności i dokładnie wiem do kiedy mam przywileje. To jest tam literalnie zapisane, nie trzeba się zastanawiać co będzie za kilka lat. To jest już od dawna jasne.
Tak, Tesla, podobnie jak i niemal wszyscy inni producenci, organizują pomoc w przypadku rozładowania baterii. Ale nie jest to agregat, tylko zwykła laweta. Wiozą cię do ładowarki, albo do celu. Zależy co masz bliżej. A jeśli się popsułeś, to do serwisu. Proste.
Podobną usługę mam też w ramach ubezpieczenia. Ale nigdy z żadnej jeszcze nie korzystałem. Nie wiem jakim imbecylem trzeba być, żeby nie zorientować się, że w aucie kończy się prąd/paliwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tmaniek
+4 / 6

Guy Martin powiedział że obecnie elektryki są ok.pod warunkiem że jeździsz dziennie nie więcej jak osiemdziesiąt km.Mówimy o zachodzie który ma dużo bardziej rozwiniętą sieć stacji ładowania.Zgadzam się z tym panem:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Suchar24
+3 / 5

Autobus (niezależnie od napędu) się zepsuł, no nie do wiary! Ikarusy nigdy się nie psuły

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wojti23
-1 / 1

Elektryk napędzany olejem napędowym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem