Wszystko musi mieć jakąś nazwę. Naraz wymyślą chorobę netflixową.
W sumie już jest. Nazywa się "wpieprzanie w każdy film i serial wątków ideologicznych z wiadomych środowisk":) największe combo na netflixie jakie widziałem to western z samymi czarnymi (biali tylko wycierali podłogi) a wykidajłem w saloonie było nieokreślone płciowo ktoś. Jak to w czasach dzikiego zachodu, wiadomo. A idealnym dla netflixa filmem był "Dahmer" czyli historia białego geja mordującego czarnych gejów....mmmm idealnie:D aż dziwne, że tak długo czekali z ekranizacją:P
Nie oglądam już netflixa, bo te filmy i seriale są na poziomie kina klasy C z fajną okładką, soundtrackiem, super intro, a treść bez żadnej wartości.
chyba bym się rozwiódł gdybym miał taką głupią babę która w to wierzy
Wszystko musi mieć jakąś nazwę. Naraz wymyślą chorobę netflixową.
W sumie już jest. Nazywa się "wpieprzanie w każdy film i serial wątków ideologicznych z wiadomych środowisk":) największe combo na netflixie jakie widziałem to western z samymi czarnymi (biali tylko wycierali podłogi) a wykidajłem w saloonie było nieokreślone płciowo ktoś. Jak to w czasach dzikiego zachodu, wiadomo. A idealnym dla netflixa filmem był "Dahmer" czyli historia białego geja mordującego czarnych gejów....mmmm idealnie:D aż dziwne, że tak długo czekali z ekranizacją:P
Nie oglądam już netflixa, bo te filmy i seriale są na poziomie kina klasy C z fajną okładką, soundtrackiem, super intro, a treść bez żadnej wartości.