Wszystkim tym którzy marudzą że trzeba chodzić do pracy, płacić rachunki i robić te wszystkie dorosłe rzeczy, proponuję wziąć głęboki wdech a wszystkie wasze problemy się skończą. Tylko pamiętajcie żeby najpierwej zanurzyć głowę pod wodę.
Odkryli największą tajemnicę życia, że trzeba iść do pracy, zapłacić rachunki i nie ma już dwumiesięcznych wakacji. To jeżeli to jest ten problem współczesnego świata to się nie dziwię, że ludzie mają depresję, jeżeli najzwyklejszego rzeczy, które są konieczne do przeżycia są zbyt dużym wyzwaniem dla kogoś.
40h tygodniowo? Ludzie zapierdzielają na budowach, stoczniach, produkcjach po 12h i nie stękają jak dzieci. Powiecie "pracują jak zwierzęta". Może tak, ale ja jestem z pomorskiego i widzę stoczniowców jeżdżącymi nowiutkimi furami, mają chatę jednorodzinną, działeczkę i nie marudzą.
Da się? Da się! Nikt nie każe do końca życia zapieprzać od świtu do nocy. Poświęcić parę lat, wyjechać za granicę, brać nadgodziny. Jest tyle możliwości. Za minimum wkładu jest minimum zysku.
Życie na poziomie przy 40h tygodniowo to nie w tym kraju.
Nie do końca. Moje dziecię w technikum chodzi codziennie od 8 do 16.20. Czyli jest dłużej w szkole niż ja w pracy. A do tego dochodzą jeszcze zadania domowe. I nie, nie chciałabym wrócić do szkoły nawet za cenę tych wszystkich ferii i wakacji.
Co to za głupoty? Tak pracujesz 40h tygodniowo (ja 37.5h), tak płace rachunki i tak jestem dobry w tym co robie bo lubię to i nie martwię się o zwolnienie bo mnie ciężko zastąpić pierwszym lepszym z ulicy.
Za to nie musze się uczyć do późna w nocy bo kartkówka, nie musze się uczyć na sprawdziań, zero stresu że nie przyniosłem zadania domowego, i zero stresu z bycia ocenianym przez nauczycieli albo uczniów.
Jak menager mi powiedział że nasza praca jest bardzo stresująca to mu powiedziałem że stresująca to była szkoła w Polsce.
Wracasz do domu i nic nie musisz, rzeczywiście straszne :) A wcześniej w pracy w sumie bawiłeś się przez 8 godzin, bo robisz w życiu to, co lubisz.
A, bzdury, dorosłe życie jest 100 razy lepsze od szkoły. Nawet jeśli jest ciężko.
Bo szkoła w polsce (przynajmniej w latach 90) to było piekło. Praca nawet po 10h to sielanka.
Wszystkim tym którzy marudzą że trzeba chodzić do pracy, płacić rachunki i robić te wszystkie dorosłe rzeczy, proponuję wziąć głęboki wdech a wszystkie wasze problemy się skończą. Tylko pamiętajcie żeby najpierwej zanurzyć głowę pod wodę.
Pokolenie chowane pod kloszem wyrośnie na kloszardów. I bardzo dobrze. Niech żyną w nędzy skoro za młodu nie chciało się robić więcej niż minimum.
Odkryli największą tajemnicę życia, że trzeba iść do pracy, zapłacić rachunki i nie ma już dwumiesięcznych wakacji. To jeżeli to jest ten problem współczesnego świata to się nie dziwię, że ludzie mają depresję, jeżeli najzwyklejszego rzeczy, które są konieczne do przeżycia są zbyt dużym wyzwaniem dla kogoś.
40h tygodniowo? Ludzie zapierdzielają na budowach, stoczniach, produkcjach po 12h i nie stękają jak dzieci. Powiecie "pracują jak zwierzęta". Może tak, ale ja jestem z pomorskiego i widzę stoczniowców jeżdżącymi nowiutkimi furami, mają chatę jednorodzinną, działeczkę i nie marudzą.
Da się? Da się! Nikt nie każe do końca życia zapieprzać od świtu do nocy. Poświęcić parę lat, wyjechać za granicę, brać nadgodziny. Jest tyle możliwości. Za minimum wkładu jest minimum zysku.
Życie na poziomie przy 40h tygodniowo to nie w tym kraju.
Ja tam zdecydowanie wole pracę od szkoły.
Nie do końca. Moje dziecię w technikum chodzi codziennie od 8 do 16.20. Czyli jest dłużej w szkole niż ja w pracy. A do tego dochodzą jeszcze zadania domowe. I nie, nie chciałabym wrócić do szkoły nawet za cenę tych wszystkich ferii i wakacji.
Co to za głupoty? Tak pracujesz 40h tygodniowo (ja 37.5h), tak płace rachunki i tak jestem dobry w tym co robie bo lubię to i nie martwię się o zwolnienie bo mnie ciężko zastąpić pierwszym lepszym z ulicy.
Za to nie musze się uczyć do późna w nocy bo kartkówka, nie musze się uczyć na sprawdziań, zero stresu że nie przyniosłem zadania domowego, i zero stresu z bycia ocenianym przez nauczycieli albo uczniów.
Jak menager mi powiedział że nasza praca jest bardzo stresująca to mu powiedziałem że stresująca to była szkoła w Polsce.