Nie mieliśmy przy sobie aparatu cały czas i nie pstrykaliśmy setek fotek dziennie
Pisaliśmy listy i czekaliśmy kilka (naście) dni na odpowiedź
Jeździłem na rowerze bez celu, spotykałem kumpli, którzy też tak jeździli. Razem docieraliśmy w jakieś fajne miejsce i miło spędzaliśmy czas
Kiedy musiałem gdzieś czekać (u lekarza, na pociąg), albo siedzieć godzinę u znajomych rodziców, jedyną rozrywką były moje własne myśli. Nie miałem gameboya ani książki. Po prostu siedziałem i czekałem
Katalogi. Dostawałeś katalog pocztą, przeglądałeś go, wybierałeś co ci się podoba, wypełniałeś formularz, wsadzałeś w zaadresowaną kopertę, szedłeś na pocztę. A potem już tylko czekałeś ponad miesiąc na swoje zamówienie
Kłócenie się ze znajomymi na różne tematy i w sumie nikt z nas nie wiedział, kto ma rację. Nie można było tego sprawdzić tak od ręki
Pisanie referatów na zadanie domowe. Zajmowało to mnóstwo czasu, bo po potrzebne informacje musiałeś się wybrać do czytelni i tam w książkach wyszukiwać to, co dotyczyło tematu i ręcznie przepisywać do zeszytu
Odnośnie listów i zdjęć. to taki stan rzeczy miał jedną niewątpliwą zaletę. Ludzie się starali poprawnie pisać i robić dobre zdjęcia. Dzisiaj robią tysiące zdjęć i często żadne nie są warte uwagi, a pisanie to w wielu przypadkach dramat. Przez zbyt dużą łatwość i dostępność staliśmy się niechlujni.
@El_Polaco Co ty dziermolisz? Manualne aparaty (pomimo, że miały potencjał) mało kto ogarniał, więc ludzie się szybko zniechęcali (stąd tyle teraz po aukcjach "analogów" w stanie "jak nowy"). W efekcie, zdjęcia robił w rodzinie jakiś jeden tatuś lub wujek i było ich zwyczajnie bardzo mało. Potem była era "małpek" w latach 90-tych i to był GRÓB fotografii. Tym się nijak, w żadnych warunkach nie dało zrobić dobrego zdjęcia, chyba, że mówimy o nurcie tzw. łomografii (czyli poszukiwaniu piękna w marnej jakości). Ale to dzisiejsza aberracja, nie ówczesna.
Współcześnie, automatyka doszła do takiego poziomu, że trzeba się bardzo postarać nie, żeby zdjęcie wyszło, tylko żeby je spieprzyć. A że zdjęć każdy robi tysiące, to jest z czego wybrać na zasadzie zwykłej statystyki.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 listopada 2023 o 9:44
@daclaw
Co z tego, skoro używa się pełno głupkowatych filtrów i często nie dba o dobry kadr tylko robi się zdjęcie ot tak, nie starając się odpowiednio ustawić telefonu czy aparatu? Wiele z tych filtrów to jakieś dziwne maski na twarz czy przekoloryzowane krajobrazy. To drugie niestety często się też zdarza w profesjonalnej fotografii, bo jeśli się płaci za reklamę, to zdjęcie ma wyglądać jak najbardziej spektakularnie.
sam jak w weekend lub wakacje wydarłem z domu z rana to wracałem na kolację :) bawiliśmy się w takich miejscach że aż dziwne że nikt z nas nie zginął albo nie został kaleka na całe życie. teraz gdyby moje dzieci bawiły się tam gdzie ja za dzieciaka, a ja bym się o tym dowiedział to sam bym je zabił :) :)
@adamIM, ja miałem tak samo.
O swoich dzieciach myślałem, że nie interesują ich takie zabawy i włóczęgi. Teraz, kiedy są dorosłe, opowiadają gdzie się podziewali, jak mówili, że idą do kolegi.
W życiu byśmy z żoną nie pomyśleli, że nosiło ich tak daleko od domu i w takie miejsca.
@adamis62 w wakacje to czasami po 13km w jedna strone rowerami jezdzilismy nad jezioro i to nawet czasami obwodnica :) U mnie na osiedlu mielismy duza grupke dzieciakow z okolicznych blokow i spotykalismy sie na placu zabaw i tam gralismy we wszystko co sie dalo ( pogralbym sobie jeszcze raz w kapsle ). Pare lat do tylku jak przyjechalem do Polski i poszedlem na ten p[lac zabaw to takie pustki, ze brak slow. gdybysmy my mieli takie place zabaw jak sa teraz to chyba wiele dzieci i by po nocach tam siedzialo hahahah W Angli, w miescie, w ktorym mieszkam to place zabaw sa czesto pelne. Ostatnio jeden plac zabaw unowoczesniali i gdy bylo otwarcie to poszedlem tam z corka ale bylo tyle dzieci, ze dostac sie nie bylo jak :)
@adamIM Nie zawsze było tak, że nikt nie zginął. Pamiętam, że jedną z zabaw było "jeżdżenie" na drzwiach od biblioteczki. Niestety - pewnego razu biblioteczka się przewróciła przygniatając dziecko, które akurat się tak bawiło. Nie udało się go już odratować :-(
Cóż, jak było ryzyko, że będę musiał czekać zawsze brałem ze sobą książkę...
Wnioski są następujące: wszystko co było mało dostępne wzmagało pragnienie posiadania. Czy to muzyka w radiu czy film w telewizji, który można obejrzeć dwa razy na 10 lat (czasem szła powtórka w krótkim czasie a jeszcze były „filmy dla drugiej zmiany”). Za moich czasów nie było co robić w domu więc wychodziło się na podwórko. Ale kiedy miało się rozrywkę w domu np ZX Spectrum to tłumy były w domu. Na rower też się wychodziło bo nie było co w domu robić.
Katalogi to chyba jakieś współczesne czasy bo w komitetach kolejkowych katalogów nie widziałem tylko listy oczekujących na towar (meble, telewizor). Czyli demot o tęsknocie za beztroskim dzieciństwem.
@sl4w3x ale zawsze tak jest "jeżeli to pamiętasz to miałeś cudowne dzieciństwo" - i często pokazuje się, jak to kiedyś było lepiej. No nie było. Gdyby wziąć przeciętnego człowieka i dać mu do ręki to co mają dzisiejsze dzieciaki to nie szedłby na rower, nie latał do biblioteki posprawdzać informacji, tylko zrobił by to w domu i nie chodziłby na korepetycje tylko obejrzał odpowiedni kanał na YT itp itd. Ludzie robili mniej fotek? Owszem, bo aparat wymagał filmu do aparatu, który trzeba było mieć i kosztował, a zdjęcia trzeba było wywołać. Mając aparat cyfrowy lub po prostu telefon z aparatem można strzelać fotki i filmy kręcić jak leci i tyle. Mając takie urządzenie 30 lat temu ludzie robiliby dokładnie tak samo. Tak jak piszesz, tęsknota za dzieciństwem, a nie, że kiedyś było lepiej.
@worm też uważam, że wcale nie było lepiej, było trudniej i gorzej i wcale nie chciałabym wrócić do tamtych czasów a mam 50 lat
Tak to chyba działa, że ludzie tęsknią i wzdychają do czasów minionych nie ze względu na to, że cokolwiek było "lepsze" w jakikolwiek sposób, a robią tak dlatego, iż żal im swojej utraconej młodości. Czasami sam łapię się na tym, że podświadomie idealizuję przeszłe miejsca, osoby, sytuacje i wydarzenia - a oglądając np. zdjęcia czy filmy z tamtych chwil okazuje się, że jednak rzeczywistość nie była taka piękna jak zapamiętał to mój mózg.
Czasy wielkiej frustracji. Chciało się robić rzeczy, chciało się porządnie, a trzeba się było zmagać z prymitywizmem i złośliwością sprzętu.
Zawsze kręciła mnie muzyka filmowa. No, ale skąd było ją brać? Jedyna opcja to było czyhanie z magnetofonem na czołówki i napisy końcowe. A tam zawsze: telewizja polska przedstawia film pod tytułem, scenariusz, reżyseria, zdjęcia, tekst polski opracował. Nosz ku&&^#*wa!!!
Zmienianie kanałów - wszystkich dwóch, przy czym "dwójka" zaczynała nadawać po południu. I film dla drugiej zmiany...
Do dziś czekam na płyty z TMP (Twoja Muzyczna Poczta) xD
w kwestii nagrywania to lista przebojów trójki. niedźwiedź nie zagłusza utworów. na dwójce całe płyty dawali. filmy nie z wypożyczalni tylko piraty. we wrocku pod pałacykiem a potem pod halą. jak na 20 kaset pięć dobrych się trafiło to człowiek się cieszył. najgorszą karą był zakaz wyjścia na podwórko. a jakiś gówniak teraz potrafi wejść na trzepak wisząc z przewrotką nogą? to był odruch. i gra w grzyba już zapomniana. swoją drogą kilka razy mało życia nie straciłem, ale wspomnienia piękne
Chwila, w restauracjach nie ma już sekcji dla nie palących?
Od kiedy?
@hubertnnn Czytanie zdań złożonych przerosło? Nie masz wyboru co do sekcji. Kupując Forda T mogłeś wybrać, czy chcesz niebieski, czy czarny?