Auta. I bez przyszłości.
Auto się kalkuluje, jak jego koszt ma być max 10-15 tysięcy rocznie. A jak mniej, to bonus :) A jeśli auta teraz robione są na ca 6 lat czy 100000 km i remont silnika (opinia znajomego mechanika - artysty), to sory.
@baqbab Zgadzam się, ale nie którzy nie mają innego wyjścia. Są bardzo drogie ale to jest jedyna możliwość na przeżycie. Mam niepełnosprawną córkę. Codziennie muszę ją dowozić 32 km w jedną stronę. Do tego dochodzi rehabilitacja, wizyty u lekarzy. Bywały lata, w których robiłem około 35 tys. kilometrów rocznie i to tylko na potrzeby związane z jej leczeniem. To żadna przyjemność ale kosztowny obowiązek. Zazdroszczę wszystkim, którzy nie muszą tego robić.
@baqbab To też, ale też w mieście zauważyłem, że naprawdę nie musi to być takie priorytetowe. Druga córka uczy się w Łodzi i chociaż naprawdę to miasto to jedno wielkie wykopalisko ale nawet tutaj komunikacja miejska naprawdę daje dużo wygody i nie są to aż nie wiadomo jakie koszty. W Łodzi jest taka usługa Migawka i to jest taki abonament na wszystkie przejazdy komunikacją miejską i jak ona się uczy to naprawdę nie wychodzi to drogo, a jak ma się jeszcze Kartę Łodzianina, czyli że mieszka się w tym mieście to masz jeszcze taniej i to jest fajne rozwiązanie. Ja mieszkam na wsi, gdzie nawet zwykły autobus nie przyjeżdża, a najbliższy przystanek autobusowy znajduje się 5 km od domu i raczej nie ma co liczyć na dostosowanie go do wózka inwalidzkiego, dlatego dla wygody a i z konieczności muszę mieć samochód i to dość duży, żeby się w niego jakoś pomieścić.
@adamis62 Jak napisałem, opinia zaprzyjaźnionego zakładu/pana Waldka, który robi auta od 40+lat. A ten zakład robi również stare 40 lat+ auta na nowe (wyglądają i pachną jak nowe), więc to artysta, podobnie jak i jego syn. Więc jego opinia dla mnie jest wiążąca :D. Oczywiście pewnie nie każde auto, ale te małe tańsze tak.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2024 o 15:17
@adamis62 Też tak myślę. Słyszę od 20 lat, że teraz auta nie są takie jak kiedyś, teraz to syf. Kupiłem mojego Galaxy kiedy miał 170 tys. Teraz ma 330 tys. Nic się nie dzieje poza drobiazgami. Zero rdzy. Myślę, że jeszcze długo pociągnie. Rocznik 2015.
@baqbab, jak każdy, tak i ja mam mnóstwo znajomych z różnymi samochodami, i jeszcze nikomu z nich nie padł silnik, nawet przy 250tys. przebiegu.
Twój "autorytet" bzdury opowiada.
@UFO_ludek Transakcja jest potwierdzeniem tego co jest ile warte. Nawet jak uważasz, że chleb nie jest wart swojej ceny i jeżeli kupujesz go bo musisz żeby żyć, to znaczy, że był wart tej ceny.
Swojej ceny nie są warte dopiero rzeczy z których jako konsument rezygnujesz. I wlicz się w to nawet paliwo, prąd czy czynsz.
Powoli ograniczyłem zamawianie żarcia z niektórych restauracji.
Ulubiona hinduska - w ciągu ostatnich 3 lat. Znacznie zdrożało przy chamskim zmniejszeniu porcji.
Prawdopodobnie zaczęli stosować tańsze składniki i zmienił się kucharz. To, co kiedyś rozpływało się w ustach, teraz jest takie sobie. Niewarte swojej ceny.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 stycznia 2024 o 14:59
@michalSFS powinieneś mieć świadomość jak ogromnie wzrosły koszty prowadzenia restauracji.
Te "manewry" na składnikach i rozmiarach porcji, to po prostu szukanie sposobu na przetrwanie, a nie chęć oszukania klienta i zrobienia na tym niewiadomo jakich kokosów
@adamis62
Przez to mocno zaburzono stosunek ceny do jakości.
Mogłem przetrawić podwyżki cen - bo wszystko drożeje, więc także jedzenie na dowóz. Niemniej nie będę przepłacał za coś, co ma jakość średnią. Wymieniona restauracja już wcześniej była droga, ale korzystałem z niej bo przyrządzali świetne posiłki. Widać było, że używają dobrych składników, a i kucharz zna się na fachu.
Może to nie chęć oszukania klienta, ale jednocześnie restauratorzy muszą mieć świadomość, że część klientów nie kupi "byle czego". Finalnie pewnie dla przetrwania to lepsze, bo więcej jest klientów, która zje i nie widzi różnicy (poza ceną).
Wszystko co kupujecie jest warte swojej ceny z zasady.
Dlatego ważne pytanie padło w demotywatorze, bo bez zmian zachowania/przyzwyczajeń nie będzie deflacji na np. żywności. Spadek inflacji w postaci dezinflacji to wciąż postępujący wzrost cen.
@Sevivo Ty tłumacz tak złożone zagadnienia, jak ludzie nie potrafią zrezygnować praktycznie z niczego, by choć przez chwilę wywrzeć na producentach pewne zmiany.
Ludzie tylko narzekają, ale nie robią nic by stan rzeczy zmienić.
Kupują psujące się auta, pralki, lodówki, komputery, kupują zbyt dużo i wyrzucają jedzenie.
I zamiast po prostu przestać to kupować przez chwilę, nawet, gdyby kosztem było "przemęczenie" się chwilę bez tych dóbr to nie są gotowi na taki krok. Natomiast do narzekania każdy pierwszy.
To samo z cenami paliw chociażby.
Chciałbym zobaczyć miny właścicieli stacji, rafinerii i ostatecznie rządzących, gdyby ludzie na miesiąc lub dwa całkowicie zaprzestali użytkowania samochodów. Tylko, że dla ludzi to wydaje się być kompletna abstrakcja. Żeby tak przez dwa miesiące jeździć rowerem, czy chodzić piechotą?
Dla idei to można przez dwa miesiące chodzić piechotą nawet 20 kilometrów. Tylko, że ludzie dziś nie są już gotowi na wyrzeczenia dla idei. Wolą narzekać.
Nie rozumieją, że towar jest wart tyle ile ktoś gotów jest za niego zapłacić, a więc największym, najsilniejszym bodźcem dla producentów jest i zawsze będzie nasza chęć zakupu. Jej brak spowoduje natychmiastową obniżkę, a jeśli z różnych ekonomicznych powodów nie będzie to możliwe to po prostu producent upada robiąc miejsce lepszemu, który lepiej będzie zarządzał przedsiębiorstwem.
@Iasafaer odnośnie cen paliwa jesteś w błędzie. Okazało się w czasie pandemii, że transport i tak będzie musiał iść. Detaliści nie robią obrotu takiego jak firmy, więc i tak stabilny wpływ pieniędzy za sprzedaż paliwa będzie miał miejsce - stąd nie ma sensu obniżać jej. Widać to było bardzo dobrze gdy Orlen sztucznie zawyżał cenę - każdy normalnie jeździł, nawet detaliści, bo nie było wyjścia... Oczywiście gdyby u nas nie było syndromu snoba, ani przekonania że te 2-5km do pracy da się tylko pokonać autem, to by było inaczej. Mi zawsze imponuje Holandia, gdzie w każdą pogodę ludzie w każdym wieku śmigają na rowerze.
@Prywaciarz W pandemii jak w marcu i kwietniu ludzie znacząco ograniczyli podróże samochodami to ceny jednak spadły. A ten ruch wtedy rzeczywiście zauważalnie zmalał, to było widać.
Ja uważam, że w błędzie jesteś jednak Ty twierdząc, że detaliści nie robią obrotu. Jako kierowca zawodowy mam jakieś tam blade pojęcie o tym ile paliwa pożera moje auto w pracy.
Jednak typowa stacja paliw jest zdecydowanie bardziej obłożona przez detalistów.
To się może tak wydawać, ale przeciętny bak ciągnika siodłowego to 1000L, a przeciętny zbiornik auta osobowego to około 50L, więc trzeba raptem 20 aut dziennie by zrównoważyć tankowanie tira.
Przeciętna stacja sprzedaje znacznie więcej, niż 20 zbiorników paliwa dziennie.
Pragnę też zauważyć, że mniejszy detaliczny popyt na paliwo to mniej transportów tego paliwa potrzebnych z rafinerii do stacji. Może to niewielki udział w transporcie ciężkim ogółem, ale jednak.
Ostatecznie zaryzykuję, że detaliści generują około połowy całego obrotu paliwami.
@Iasafaer no jak tankujesz duży, to dobrze wiesz że co kilka dni zapełniasz kotły, a osobówki robią to powiedzmy raz na miesiąc. Chyba że pojazdy służbowe. W dużej mierze obroty stacji związane są ze sprzedażą hot dogow, gazetek kawy itp, jeśli chodzi o "zwykłych" klientów a nie biznesowych. Podtrzymuję, że obecnie nikt nie obniża ceny nawet przy spadku popytu, a tym bardziej przy jego wzroście. Pozdrawiam
@Prywaciarz Nie wiem jak Ty, ale ja tankuję auto 3-4 razy w miesiącu, a jeżdżę do pracy, do rodziców, czasem na działkę, czyli właściwie to użytkuję auto zupełnie normalnie. Przepalam przynajmniej 150-200 litrów wachy miesięcznie... A jeżdżę zwykłym Oplem Astrą 1.6. Do pracy 30km w jedną stronę, podobnie do rodziców, na działkę 50km. Czasem zakupy w obrębie miasta Gdańska to tam parę kilometrów więcej zrobię.
@Iasafaer nie no ja nie mam pojęcia ile wlewam bo u mnie jeden raz do pełna to koło 700 wychodzi.. Ale to nieistotne - w ciężarowe leję dużo więcej i stąd moja opinia o tym, że nawet dużo jeżdżąc osobowym nie przebijesz tego co się wydaje na auta które pracują. 10000-15000 na średnią ciężarówkę to norma, duża pracująca non stop to ponad 20000zl miesięcznie
@Prywaciarz No tak, ale procentowy udział ciężarówek w ruchu jest znacznie mniejszy, niż aut osobowych, więc się to kompensuje.
Nie wiem, nie liczyłem ile aut osobowych przypada na jedną ciężarówkę, ale podejrzewam, że naprawdę udział aut osobowych to znaczący procent rynku. Ignorowanie go twierdząc, że w ogóle nie ma wpływu na ceny to gruba przesada.
@JanuszTorun Masz rację, ale ja miałem bardziej na myśli koszty jakie ponosi społeczeństwo w wyniku tych obietnic. Wystarczy wymienić megalomańskie inwestycje jak na przykład projekt budowy "polskich" aut elektrycznych.
Alkohol. Cena za pół litra przeciętnej wódki krajowej dochodzi do 40zł. Piwo często to koszt 5zł za byle szczyny. A o winach to szkoda wspominać, bo te za przyzwoitą cenę są jakby wody do nich dolał
@michalSFS jeszcze niedawno, bo ze 2-3 lata temu, ta sama wódka kosztowała 20-25 zł. Więc skok cenowy jest o 50%. Ja w zasadzie też wódki nie piję, ale słyszę narzekania klientów, że za drogo sobie liczymy. A wcale nie jest drożej niż w innych sklepach. A od nowego roku będzie drożej, bo podwyżka akcyzy.
Moim zdaniem nie opłaca się też kupować niektórych słodyczy, bo w opakowaniu jest żałośnie mało zawartości. Płacisz za opakowanie, a w środku na kilka kęsów, tylko góry śmieci z tego powstają.
Ogólnie mamy wzrost cen i spadek jakości produktów.
Ubrania, buty i niektóre kosmetyki w sklepach.Lepiej kupić od kogoś na platformie zakupowej. Tańsze od żarcia. Może ktoś wie, jak tanio albo za darmo zdobyć żarcie w Wawie?
@Lady_Apocalypse Szukać promocji w sklepach, :Lidl często ma dosyć ciekawe, można kupić więcej i o ile się da to np. zamrozić. Plus jest tam możliwość kupienia rzeczy z krótkim terminem lub np. pieczywa z poprzednia dnia za pół ceny.
Dodatkowo, robić zakupy z planem, nie kupować impulsywnie. dobrze jest zrobić listę zakupów i wiedzieć co z nich można zrobić.
Robić jedzenie samemu, eksperymentować z tym co zostało w lodówce.
Nie marnować jedzenia, czy to właśnie przez planowanie zakupów, czy eksperymentowanie z daniami.
@Lady_Apocalypse nie wiem czy w Wawie też działa ale mój brat apkę bodajże too good to go dzięki której kupuje pieczywo z poprzedniego dnia dużo taniej
@Amera Nawet gdyby kosztowały 1 zł/opakowanie i tak nie kupowałbym tego świństwa. Podobnie jak oszukane chemiczne cukierki, czekoladki, batony itp. Wchodzisz człowieku do standardowego sklepu typu "Żabka", całe regały zawalone produktami których właściwie nie chcę kupić, np. przekąski, słodycze, chipsy, jakieś podejrzane pakowane wędliny w drakońskich cenach.
@Lady_Apocalypse jest taka apka "to good to go". Sklepy i restauracje za grosze oddają towar który się nie sprzedał. Od Auchana jakiś czas temu za 20 zł miałem wielką torbę warzyw, pieczywa, ciast itp. Jest też dużo restauracji. A w razie co to są jadłodzielnie i tam można poszukać
Wszystkie rzeczy, które szybko się psują. Ale ich niezależnie od ceny nigdy nie warto kupować. Jednak jeśli nie ma dla nich konkurencji sytuacja robi się skomplikowana.
@C1VenomMX321 Bez przesady. Kino to kwota ok. 20-24 zł. Biorąc pod uwagę, że ludzie potrafią tyle w jeden dzień przepalić papierosami, albo przechlac wódą.
No chyba, że ktoś musi kupić sobie do kina żarcie i picie, no to wtedy się nie dziwię, że kino wychodzi drogo :D
@AionAeon Dokładnie, fajki nie dają nam żadnych realnych korzyści i niezależnie od ceny są zbędnym wydatkiem. Znowu dla palaczy jest to kwestia czysto subiektywna i nie da się tego ocenić. Sam palę od lat i nadal kupuję (u mnie w przeliczeniu 40-50zł za paczkę), ale nijak bym nikomu nie polecał i nigdy bym tego opłacalnym nie nazwał, nawet jak były kiedyś po 5zł.
Mieszkania. Żeby metr kwadratowy zaplutej kawalerki kosztował tyle co półroczne zarobki?!? Co to ma ku***a być?!? Jak osoba przy zarobkach rzędu 4-5K na rękę ma sobie kupić nawet najmniejsze mieszkanie, skoro w dobrej lokalizacji w takim Wrocławiu potrafi ono kosztować nawet 25K za metr i więcej?
Przy takich cenach bardziej opłaca się:
1) Przeczekać u starych
2) Wyjechać za granicę
3) Liczyć na mieszkanie socjalne
Bo na pewno nie opłaca się brać kredytu na takie klity...
A najlepsze jest to, że takie oderwane od rzeczywistości ceny się utrzymują, bo ciągle jest garstka idiotów gotowych tyle płacić. Gdyby nie było chętnych, deweloperscy złodzieje musieliby te ceny w końcu obniżyć...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2024 o 9:10
@Wolfi1485 wzrosty przez program ,,Bezpieczny kredyt", teraz idzie nowy ,,Mieszkanie na start'' za pół roku a dla rodzin z dziećmi nawet 0% więc pewnie też będzie podwyżka... No cóż, też jestem sfrustrowana. Jedyne rozwiązanie nie głosować na PiS-PO które to wprowadza.
@migotka1990 Miło że się ze mną zgadzasz :-) Ja jestem za Lewicą, która jako jedyna partia w Sejmie mogłaby coś zmienić w kwestii polityki mieszkaniowej. I tak, zgadzam że się wszelkie programy źle wpływają na dostępność mieszkań w Polsce, ale problemem jest również brak taniego budownictwa komunalnego. Wszędzie na zachodzie takie jest, i zawsze zdaje egzamin celująco. Przykłady? Choćby nasi południowi sąsiedzi, jak Czechy i Słowacja, Austria, kraje skandynawskie, a nawet bogata Szwajcaria, gdzie nikt nie kupuje na własność, a jest silnie rozwinięta polityka mieszkań komunalnych. Może to powód, dla którego Szwajcaria jest taka bogata?
@Wolfi1485 chodzi Ci o takie mieszkania spółdzielcze jak u nas funkcjonowały? Jestem za, wynajmujesz i masz pewność że będziesz mieszkał ile będziesz chciał, nawet do śmierci. Wtedy mniej ludzi cisnęliby na kupno na własność
@Wolfi1485 A co złego jest w kupieniu mieszkania nie we wrocławiu, tylko np w mieście pod wrocławiem? Nie wszystkich musi być stać na apartementy w centrum wielkich miast i szczerze mówiąc to mi to nie przeszkadza.
Gdyby każdego było stać na takie mieszkania to jak według ciebie należało by kupować mieszkania? Kto pierwszy ten lepszy? Pojedynki o mieszkanie? Licytacja kto da więcej?
@Wolfi1485
ŻADNEMU politykowi nie opłaca się tworzenie prawa zwiększającego dostępność mieszkań !!!
ZROZUMCIE TO W KOŃCU!
Dlaczego?
Bo sami maja kilka na wynajem.
@eofen No wiesz, nie ma w tym nic złego, są nawet w znacznie bardziej atrakcyjnych cenach. Istnieje jednak inny problem - brak pracy w mniejszych miastach. Wszystkie oferty pracy kumulują się tylko w głównych miastach wojewódzkich, natomiast żaden przedsiębiorca nie chce otwierać zakładu w mniejszym mieście. I jest to błąd, bo chętnych do pracy by mu na pewno nie zabrakło. Idąc dalej - jeśli ktoś kupi mieszkanie w mniejszym mieście, to może nie mieć pracy. I takim oto sposobem musi dojeżdżać np. do Wrocławia z Wałbrzycha, do Poznania załóżmy z Gniezna czy Konina, Do Gdańska czy Gdyni z Tczewa i tak dalej. W efekcie wraz z upływem czasu łącznie za przejazdy i mieszkanie w mniejszym mieście zapłaci tyle. ile wynosi cena za mieszkanie w większym mieście, I dodatkowo straci czas. Więc gdzie tu logika?
Jakby była praca w każdym mieście, to ludzie by tak nie parli do tych największych.
@gonzor73 Coś w tym jest. Za komuny mieszkania dostępne były, bo nawet najwyżej postawieni partyjniacy nie mieli ich tyle co politycy teraz! Za komuny wysoko postawiony partyjniak miał mieszkanie, i może jakiś domek letniskowy nad morzem, jeziorem, ewentualnie jedno mniejsze mieszkanie na zapas (dla członka rodziny).
@Wolfi1485 ale jeśli zamiast w centrum Wrocławia kupisz mieszkanie na obrzeżach to już może być taniej. Przykład dojeżdżania do Wrocławia z Wałbrzycha wydaje mi się że jest nadinterpretacją słów @eofen
@eofen Miasta generalnie nie wytrzymują już przeludnienia. Całe szczęście, że w małych też się je buduje. Wówczas słoiki nie muszą się osiedlać w gigantach. W Wielkiej Brytanii na przykład masz biurowiec w mieścinie zwanej Fradley w Staffordshire.
@hagpro może i jest to jakiś argument ale z drugiej strony - znacznie więcej plastiku po to żebyśmy zjedli nie połamane chipsy? Mi to nigdy nie przeszkadzało, że chipsy są połamane, w środku kilka było całych - reszta połamane. W czasach kiedy UE tak nas śrubuje z ekologią - ironią jest to na co pozwalają wielkim firmom bo to, że lays ma olbrzymie opakowania w stosunku do zawartości to nie odosobniony przypadek.
@Elandiel1 Już nie mnie oceniać. Jak dla mnie chipsy mogłyby nie istnieć. Jednak z założenia one mają mieć określoną postać i właśnie aby tę postać ocalić są duże opakowania szczelne amortyzujące uderzenia.
@hagpro Ja kilka razy w roku lubię zjeść i właściwie nie widziałem większej różnicy między ich stanem w dawniejszym normalnym opakowaniu a teraźniejszym 50% większym. Z jednej strony amortyzacja od czynników zewnętrznych a z drugiej strony - w środku większa przestrzeń do zderzania chipsów ze sobą.
U nas jak i pośród znajomych zupełnie przestało się zamawiać jedzenie na dowóz z różnych restauracji. Jeszcze 3-4 lata temu zamawialiśmy po 4-5x w tygodniu różne obiady czy kolacje tak teraz od blisko roku nie zamówiliśmy nic.
Podnosząc ceny nawet o ponad 50% komuś chyba na mózg padło, a podczas Covidu tak staraliśmy się pomagać lokalnej społeczności restauracyjnej stąd tak duże zamawianie. Pizza za 50zł? Burger za blisko 40? Zwykły schabowy z ziemniakami za 35? No chyba nie
@RealSimon to chyba w dyskoncie. U mnie na osiedlu jest market polskiej sieci i chipsy kosztują ok. 10zł za paczkę. I jak pisze @eofen pizza kosztuje 50-60 zł, a ja mieszkam w małym miasteczku i wcale nie w rejonie turystycznym. Za kebsa trzeba u nas dać 30zł, jeszcze rok temu było poniżej 20zł za taką samą porcję.
Paliwo. Obecnie stanowi ono większy procent moich wydatków miesięcznych, niż żywność, czy nawet "zachciewajki". Większy udział w co miesięcznych wydatkach mają tylko tylko opłaty stałe + raty.
Odzież. Niestety kupować trzeba. Kawałek bawełny jakim jest t-shirt spokojnie kosztuje 80 zł, a nierzadko 100 i więcej, choć jego wartość to zazwyczaj mniej niż 10 zł. A wystarczy nadrukować znaczek i ludzie jak głupi płacą 10 razy tyle...
Auta. I bez przyszłości.
Auto się kalkuluje, jak jego koszt ma być max 10-15 tysięcy rocznie. A jak mniej, to bonus :) A jeśli auta teraz robione są na ca 6 lat czy 100000 km i remont silnika (opinia znajomego mechanika - artysty), to sory.
@baqbab Zgadzam się, ale nie którzy nie mają innego wyjścia. Są bardzo drogie ale to jest jedyna możliwość na przeżycie. Mam niepełnosprawną córkę. Codziennie muszę ją dowozić 32 km w jedną stronę. Do tego dochodzi rehabilitacja, wizyty u lekarzy. Bywały lata, w których robiłem około 35 tys. kilometrów rocznie i to tylko na potrzeby związane z jej leczeniem. To żadna przyjemność ale kosztowny obowiązek. Zazdroszczę wszystkim, którzy nie muszą tego robić.
@cincinmj57 Współczuję. Chodziło mi o to, że auto znowu staje się towarem luksusowym. A jak mus - to mus, cóż poradzić.
@baqbab To też, ale też w mieście zauważyłem, że naprawdę nie musi to być takie priorytetowe. Druga córka uczy się w Łodzi i chociaż naprawdę to miasto to jedno wielkie wykopalisko ale nawet tutaj komunikacja miejska naprawdę daje dużo wygody i nie są to aż nie wiadomo jakie koszty. W Łodzi jest taka usługa Migawka i to jest taki abonament na wszystkie przejazdy komunikacją miejską i jak ona się uczy to naprawdę nie wychodzi to drogo, a jak ma się jeszcze Kartę Łodzianina, czyli że mieszka się w tym mieście to masz jeszcze taniej i to jest fajne rozwiązanie. Ja mieszkam na wsi, gdzie nawet zwykły autobus nie przyjeżdża, a najbliższy przystanek autobusowy znajduje się 5 km od domu i raczej nie ma co liczyć na dostosowanie go do wózka inwalidzkiego, dlatego dla wygody a i z konieczności muszę mieć samochód i to dość duży, żeby się w niego jakoś pomieścić.
@baqbab, eeeno bez przesady. Nie znam współczesnego auta, które by wymagało remontu silnika po 100tys przebiegu.
@adamis62 Jak napisałem, opinia zaprzyjaźnionego zakładu/pana Waldka, który robi auta od 40+lat. A ten zakład robi również stare 40 lat+ auta na nowe (wyglądają i pachną jak nowe), więc to artysta, podobnie jak i jego syn. Więc jego opinia dla mnie jest wiążąca :D. Oczywiście pewnie nie każde auto, ale te małe tańsze tak.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2024 o 15:17
@adamis62 Też tak myślę. Słyszę od 20 lat, że teraz auta nie są takie jak kiedyś, teraz to syf. Kupiłem mojego Galaxy kiedy miał 170 tys. Teraz ma 330 tys. Nic się nie dzieje poza drobiazgami. Zero rdzy. Myślę, że jeszcze długo pociągnie. Rocznik 2015.
@hagpro nie pociągnie bo dobra i postępowa unia zabierze w imię ekologii :)
@baqbab, jak każdy, tak i ja mam mnóstwo znajomych z różnymi samochodami, i jeszcze nikomu z nich nie padł silnik, nawet przy 250tys. przebiegu.
Twój "autorytet" bzdury opowiada.
@bulka_drozdzowa Właśnie tego się boję, że auto się nie rozleci, tylko rozwali go Unia.
papierosy
@AleksandraCz to akurat nigdy się nie opłaca!
Wszystko. Malo co jest warte swojej ceny. Ale nieraz trzeba.
@UFO_ludek Transakcja jest potwierdzeniem tego co jest ile warte. Nawet jak uważasz, że chleb nie jest wart swojej ceny i jeżeli kupujesz go bo musisz żeby żyć, to znaczy, że był wart tej ceny.
Swojej ceny nie są warte dopiero rzeczy z których jako konsument rezygnujesz. I wlicz się w to nawet paliwo, prąd czy czynsz.
Powoli ograniczyłem zamawianie żarcia z niektórych restauracji.
Ulubiona hinduska - w ciągu ostatnich 3 lat. Znacznie zdrożało przy chamskim zmniejszeniu porcji.
Prawdopodobnie zaczęli stosować tańsze składniki i zmienił się kucharz. To, co kiedyś rozpływało się w ustach, teraz jest takie sobie. Niewarte swojej ceny.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2024 o 14:59
@michalSFS Po prostu dbają abyś się nie roztył.
@Desertnadeser
Buty do biegania też podrożały:)
@michalSFS Bo najzdrowiej biega się boso ;)
@michalSFS powinieneś mieć świadomość jak ogromnie wzrosły koszty prowadzenia restauracji.
Te "manewry" na składnikach i rozmiarach porcji, to po prostu szukanie sposobu na przetrwanie, a nie chęć oszukania klienta i zrobienia na tym niewiadomo jakich kokosów
@adamis62
Przez to mocno zaburzono stosunek ceny do jakości.
Mogłem przetrawić podwyżki cen - bo wszystko drożeje, więc także jedzenie na dowóz. Niemniej nie będę przepłacał za coś, co ma jakość średnią. Wymieniona restauracja już wcześniej była droga, ale korzystałem z niej bo przyrządzali świetne posiłki. Widać było, że używają dobrych składników, a i kucharz zna się na fachu.
Może to nie chęć oszukania klienta, ale jednocześnie restauratorzy muszą mieć świadomość, że część klientów nie kupi "byle czego". Finalnie pewnie dla przetrwania to lepsze, bo więcej jest klientów, która zje i nie widzi różnicy (poza ceną).
Za to paradoksalnie godność staniała, ale jak stracisz, to nie odkupisz za żadną cenę!
@Onyx1, najgorsze jest to, że coraz więcej takich, którzy wcale nie chcą jej odkupić, bo uważają, że jej nie stracili.
Wszystko co kupujecie jest warte swojej ceny z zasady.
Dlatego ważne pytanie padło w demotywatorze, bo bez zmian zachowania/przyzwyczajeń nie będzie deflacji na np. żywności. Spadek inflacji w postaci dezinflacji to wciąż postępujący wzrost cen.
To z czego rezygnujemy?
@Sevivo Ty tłumacz tak złożone zagadnienia, jak ludzie nie potrafią zrezygnować praktycznie z niczego, by choć przez chwilę wywrzeć na producentach pewne zmiany.
Ludzie tylko narzekają, ale nie robią nic by stan rzeczy zmienić.
Kupują psujące się auta, pralki, lodówki, komputery, kupują zbyt dużo i wyrzucają jedzenie.
I zamiast po prostu przestać to kupować przez chwilę, nawet, gdyby kosztem było "przemęczenie" się chwilę bez tych dóbr to nie są gotowi na taki krok. Natomiast do narzekania każdy pierwszy.
To samo z cenami paliw chociażby.
Chciałbym zobaczyć miny właścicieli stacji, rafinerii i ostatecznie rządzących, gdyby ludzie na miesiąc lub dwa całkowicie zaprzestali użytkowania samochodów. Tylko, że dla ludzi to wydaje się być kompletna abstrakcja. Żeby tak przez dwa miesiące jeździć rowerem, czy chodzić piechotą?
Dla idei to można przez dwa miesiące chodzić piechotą nawet 20 kilometrów. Tylko, że ludzie dziś nie są już gotowi na wyrzeczenia dla idei. Wolą narzekać.
Nie rozumieją, że towar jest wart tyle ile ktoś gotów jest za niego zapłacić, a więc największym, najsilniejszym bodźcem dla producentów jest i zawsze będzie nasza chęć zakupu. Jej brak spowoduje natychmiastową obniżkę, a jeśli z różnych ekonomicznych powodów nie będzie to możliwe to po prostu producent upada robiąc miejsce lepszemu, który lepiej będzie zarządzał przedsiębiorstwem.
@Iasafaer odnośnie cen paliwa jesteś w błędzie. Okazało się w czasie pandemii, że transport i tak będzie musiał iść. Detaliści nie robią obrotu takiego jak firmy, więc i tak stabilny wpływ pieniędzy za sprzedaż paliwa będzie miał miejsce - stąd nie ma sensu obniżać jej. Widać to było bardzo dobrze gdy Orlen sztucznie zawyżał cenę - każdy normalnie jeździł, nawet detaliści, bo nie było wyjścia... Oczywiście gdyby u nas nie było syndromu snoba, ani przekonania że te 2-5km do pracy da się tylko pokonać autem, to by było inaczej. Mi zawsze imponuje Holandia, gdzie w każdą pogodę ludzie w każdym wieku śmigają na rowerze.
@Prywaciarz W pandemii jak w marcu i kwietniu ludzie znacząco ograniczyli podróże samochodami to ceny jednak spadły. A ten ruch wtedy rzeczywiście zauważalnie zmalał, to było widać.
Ja uważam, że w błędzie jesteś jednak Ty twierdząc, że detaliści nie robią obrotu. Jako kierowca zawodowy mam jakieś tam blade pojęcie o tym ile paliwa pożera moje auto w pracy.
Jednak typowa stacja paliw jest zdecydowanie bardziej obłożona przez detalistów.
To się może tak wydawać, ale przeciętny bak ciągnika siodłowego to 1000L, a przeciętny zbiornik auta osobowego to około 50L, więc trzeba raptem 20 aut dziennie by zrównoważyć tankowanie tira.
Przeciętna stacja sprzedaje znacznie więcej, niż 20 zbiorników paliwa dziennie.
Pragnę też zauważyć, że mniejszy detaliczny popyt na paliwo to mniej transportów tego paliwa potrzebnych z rafinerii do stacji. Może to niewielki udział w transporcie ciężkim ogółem, ale jednak.
Ostatecznie zaryzykuję, że detaliści generują około połowy całego obrotu paliwami.
@Iasafaer no jak tankujesz duży, to dobrze wiesz że co kilka dni zapełniasz kotły, a osobówki robią to powiedzmy raz na miesiąc. Chyba że pojazdy służbowe. W dużej mierze obroty stacji związane są ze sprzedażą hot dogow, gazetek kawy itp, jeśli chodzi o "zwykłych" klientów a nie biznesowych. Podtrzymuję, że obecnie nikt nie obniża ceny nawet przy spadku popytu, a tym bardziej przy jego wzroście. Pozdrawiam
@Prywaciarz Nie wiem jak Ty, ale ja tankuję auto 3-4 razy w miesiącu, a jeżdżę do pracy, do rodziców, czasem na działkę, czyli właściwie to użytkuję auto zupełnie normalnie. Przepalam przynajmniej 150-200 litrów wachy miesięcznie... A jeżdżę zwykłym Oplem Astrą 1.6. Do pracy 30km w jedną stronę, podobnie do rodziców, na działkę 50km. Czasem zakupy w obrębie miasta Gdańska to tam parę kilometrów więcej zrobię.
Zostawiam na stacjach miesięcznie nawet 1000zł...
@Iasafaer nie no ja nie mam pojęcia ile wlewam bo u mnie jeden raz do pełna to koło 700 wychodzi.. Ale to nieistotne - w ciężarowe leję dużo więcej i stąd moja opinia o tym, że nawet dużo jeżdżąc osobowym nie przebijesz tego co się wydaje na auta które pracują. 10000-15000 na średnią ciężarówkę to norma, duża pracująca non stop to ponad 20000zl miesięcznie
@Prywaciarz No tak, ale procentowy udział ciężarówek w ruchu jest znacznie mniejszy, niż aut osobowych, więc się to kompensuje.
Nie wiem, nie liczyłem ile aut osobowych przypada na jedną ciężarówkę, ale podejrzewam, że naprawdę udział aut osobowych to znaczący procent rynku. Ignorowanie go twierdząc, że w ogóle nie ma wpływu na ceny to gruba przesada.
Kukiz. Nawet gdyby PiS kupił sobie jeszcze dziesięciu, to i tak to nic nie zmieni.
Jedzenie w restauracjach, większość restauratorów straciła kontakt z rzeczywistością . Podobnie hotelarze.
Obietnice polityków ?
@Ricochet69 -- Te akurat nigdy nie miały żadnej wartości.
@JanuszTorun Masz rację, ale ja miałem bardziej na myśli koszty jakie ponosi społeczeństwo w wyniku tych obietnic. Wystarczy wymienić megalomańskie inwestycje jak na przykład projekt budowy "polskich" aut elektrycznych.
Alkohol. Cena za pół litra przeciętnej wódki krajowej dochodzi do 40zł. Piwo często to koszt 5zł za byle szczyny. A o winach to szkoda wspominać, bo te za przyzwoitą cenę są jakby wody do nich dolał
@Ashera01
A tak z ciekawości - ile kosztowała taka przeciętna 0,5l kilka lat temu? Prawie w ogóle nie piję wódki, bardzo rzadko kupuję.
Jedno moich ulubionych piw zdrożało ze 2-3 złote. Teraz kosztuje ok 9,99-10,99 zł.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2024 o 20:49
@michalSFS jeszcze niedawno, bo ze 2-3 lata temu, ta sama wódka kosztowała 20-25 zł. Więc skok cenowy jest o 50%. Ja w zasadzie też wódki nie piję, ale słyszę narzekania klientów, że za drogo sobie liczymy. A wcale nie jest drożej niż w innych sklepach. A od nowego roku będzie drożej, bo podwyżka akcyzy.
Moim zdaniem nie opłaca się też kupować niektórych słodyczy, bo w opakowaniu jest żałośnie mało zawartości. Płacisz za opakowanie, a w środku na kilka kęsów, tylko góry śmieci z tego powstają.
Ogólnie mamy wzrost cen i spadek jakości produktów.
Ubrania, buty i niektóre kosmetyki w sklepach.Lepiej kupić od kogoś na platformie zakupowej. Tańsze od żarcia. Może ktoś wie, jak tanio albo za darmo zdobyć żarcie w Wawie?
@Lady_Apocalypse Rozejrzyj się za darmowym jedzeniem na portalach randkowych XD
@Lady_Apocalypse Szukać promocji w sklepach, :Lidl często ma dosyć ciekawe, można kupić więcej i o ile się da to np. zamrozić. Plus jest tam możliwość kupienia rzeczy z krótkim terminem lub np. pieczywa z poprzednia dnia za pół ceny.
Dodatkowo, robić zakupy z planem, nie kupować impulsywnie. dobrze jest zrobić listę zakupów i wiedzieć co z nich można zrobić.
Robić jedzenie samemu, eksperymentować z tym co zostało w lodówce.
Nie marnować jedzenia, czy to właśnie przez planowanie zakupów, czy eksperymentowanie z daniami.
@Lady_Apocalypse nie wiem czy w Wawie też działa ale mój brat apkę bodajże too good to go dzięki której kupuje pieczywo z poprzedniego dnia dużo taniej
Chipsy. Gdy widzę cenę to od razu przechodzi mi na nie ochota
@Amera Nawet gdyby kosztowały 1 zł/opakowanie i tak nie kupowałbym tego świństwa. Podobnie jak oszukane chemiczne cukierki, czekoladki, batony itp. Wchodzisz człowieku do standardowego sklepu typu "Żabka", całe regały zawalone produktami których właściwie nie chcę kupić, np. przekąski, słodycze, chipsy, jakieś podejrzane pakowane wędliny w drakońskich cenach.
@Amera jeszcze żeby to były prawdziwe chipsy. a obecnie to już nawet laysy się sk****ły
@Lady_Apocalypse jest taka apka "to good to go". Sklepy i restauracje za grosze oddają towar który się nie sprzedał. Od Auchana jakiś czas temu za 20 zł miałem wielką torbę warzyw, pieczywa, ciast itp. Jest też dużo restauracji. A w razie co to są jadłodzielnie i tam można poszukać
@Spawn007
Dziękuję!!!
Abonament rtv. Po co ci tv, jak możesz mieć platformę: Netfix/Pride Amazon/Disney + itp, a informacje możesz ciągnąć z dobrych kanałów na yt
Reklamy w TV Republika
Wszystkie rzeczy, które szybko się psują. Ale ich niezależnie od ceny nigdy nie warto kupować. Jednak jeśli nie ma dla nich konkurencji sytuacja robi się skomplikowana.
wszystkie napoje słodzone na czele z coca-cola i pepsi.
Bilety do kina.
@C1VenomMX321 polecam male lokalne kina, a nie sieciowki
KRYTERIUM koszalin bilety po 17/19zl ;)
@Pawel_S spoko tylko że do Koszalina mam z 400km :(
@Spawn007 Sfinks, Mikro w Krakowie
@C1VenomMX321 Bez przesady. Kino to kwota ok. 20-24 zł. Biorąc pod uwagę, że ludzie potrafią tyle w jeden dzień przepalić papierosami, albo przechlac wódą.
No chyba, że ktoś musi kupić sobie do kina żarcie i picie, no to wtedy się nie dziwię, że kino wychodzi drogo :D
@AionAeon Dokładnie, fajki nie dają nam żadnych realnych korzyści i niezależnie od ceny są zbędnym wydatkiem. Znowu dla palaczy jest to kwestia czysto subiektywna i nie da się tego ocenić. Sam palę od lat i nadal kupuję (u mnie w przeliczeniu 40-50zł za paczkę), ale nijak bym nikomu nie polecał i nigdy bym tego opłacalnym nie nazwał, nawet jak były kiedyś po 5zł.
Mieszkania. Żeby metr kwadratowy zaplutej kawalerki kosztował tyle co półroczne zarobki?!? Co to ma ku***a być?!? Jak osoba przy zarobkach rzędu 4-5K na rękę ma sobie kupić nawet najmniejsze mieszkanie, skoro w dobrej lokalizacji w takim Wrocławiu potrafi ono kosztować nawet 25K za metr i więcej?
Przy takich cenach bardziej opłaca się:
1) Przeczekać u starych
2) Wyjechać za granicę
3) Liczyć na mieszkanie socjalne
Bo na pewno nie opłaca się brać kredytu na takie klity...
A najlepsze jest to, że takie oderwane od rzeczywistości ceny się utrzymują, bo ciągle jest garstka idiotów gotowych tyle płacić. Gdyby nie było chętnych, deweloperscy złodzieje musieliby te ceny w końcu obniżyć...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2024 o 9:10
@Wolfi1485 wzrosty przez program ,,Bezpieczny kredyt", teraz idzie nowy ,,Mieszkanie na start'' za pół roku a dla rodzin z dziećmi nawet 0% więc pewnie też będzie podwyżka... No cóż, też jestem sfrustrowana. Jedyne rozwiązanie nie głosować na PiS-PO które to wprowadza.
@migotka1990 Miło że się ze mną zgadzasz :-) Ja jestem za Lewicą, która jako jedyna partia w Sejmie mogłaby coś zmienić w kwestii polityki mieszkaniowej. I tak, zgadzam że się wszelkie programy źle wpływają na dostępność mieszkań w Polsce, ale problemem jest również brak taniego budownictwa komunalnego. Wszędzie na zachodzie takie jest, i zawsze zdaje egzamin celująco. Przykłady? Choćby nasi południowi sąsiedzi, jak Czechy i Słowacja, Austria, kraje skandynawskie, a nawet bogata Szwajcaria, gdzie nikt nie kupuje na własność, a jest silnie rozwinięta polityka mieszkań komunalnych. Może to powód, dla którego Szwajcaria jest taka bogata?
@Wolfi1485 chodzi Ci o takie mieszkania spółdzielcze jak u nas funkcjonowały? Jestem za, wynajmujesz i masz pewność że będziesz mieszkał ile będziesz chciał, nawet do śmierci. Wtedy mniej ludzi cisnęliby na kupno na własność
@Wolfi1485 A co złego jest w kupieniu mieszkania nie we wrocławiu, tylko np w mieście pod wrocławiem? Nie wszystkich musi być stać na apartementy w centrum wielkich miast i szczerze mówiąc to mi to nie przeszkadza.
Gdyby każdego było stać na takie mieszkania to jak według ciebie należało by kupować mieszkania? Kto pierwszy ten lepszy? Pojedynki o mieszkanie? Licytacja kto da więcej?
@Amera Tak, dokładnie to mam na myśli :)
@Wolfi1485
ŻADNEMU politykowi nie opłaca się tworzenie prawa zwiększającego dostępność mieszkań !!!
ZROZUMCIE TO W KOŃCU!
Dlaczego?
Bo sami maja kilka na wynajem.
@eofen No wiesz, nie ma w tym nic złego, są nawet w znacznie bardziej atrakcyjnych cenach. Istnieje jednak inny problem - brak pracy w mniejszych miastach. Wszystkie oferty pracy kumulują się tylko w głównych miastach wojewódzkich, natomiast żaden przedsiębiorca nie chce otwierać zakładu w mniejszym mieście. I jest to błąd, bo chętnych do pracy by mu na pewno nie zabrakło. Idąc dalej - jeśli ktoś kupi mieszkanie w mniejszym mieście, to może nie mieć pracy. I takim oto sposobem musi dojeżdżać np. do Wrocławia z Wałbrzycha, do Poznania załóżmy z Gniezna czy Konina, Do Gdańska czy Gdyni z Tczewa i tak dalej. W efekcie wraz z upływem czasu łącznie za przejazdy i mieszkanie w mniejszym mieście zapłaci tyle. ile wynosi cena za mieszkanie w większym mieście, I dodatkowo straci czas. Więc gdzie tu logika?
Jakby była praca w każdym mieście, to ludzie by tak nie parli do tych największych.
@gonzor73 Coś w tym jest. Za komuny mieszkania dostępne były, bo nawet najwyżej postawieni partyjniacy nie mieli ich tyle co politycy teraz! Za komuny wysoko postawiony partyjniak miał mieszkanie, i może jakiś domek letniskowy nad morzem, jeziorem, ewentualnie jedno mniejsze mieszkanie na zapas (dla członka rodziny).
@Wolfi1485 ale jeśli zamiast w centrum Wrocławia kupisz mieszkanie na obrzeżach to już może być taniej. Przykład dojeżdżania do Wrocławia z Wałbrzycha wydaje mi się że jest nadinterpretacją słów @eofen
@eofen Miasta generalnie nie wytrzymują już przeludnienia. Całe szczęście, że w małych też się je buduje. Wówczas słoiki nie muszą się osiedlać w gigantach. W Wielkiej Brytanii na przykład masz biurowiec w mieścinie zwanej Fradley w Staffordshire.
paczka czipsów lays. teraz to produkt luksusowy :)
@dariuszzprzeworska U mnie Crunchipsy zaliczyły przeskok cenowy z 4,39 na 7,20zł w ciągu jednego tygodnia o.O
@dariuszzprzeworska ostatnio jak je kupiłem (te największe) to paczka była wypełniona w ok. 35% - ekologia w wydaniu lays.
@Elandiel1 Jesteś kolejnym, który nie rozumie, że czipsy są wypełnione azotem, aby się nie pogniotły w transporcie.
@hagpro może i jest to jakiś argument ale z drugiej strony - znacznie więcej plastiku po to żebyśmy zjedli nie połamane chipsy? Mi to nigdy nie przeszkadzało, że chipsy są połamane, w środku kilka było całych - reszta połamane. W czasach kiedy UE tak nas śrubuje z ekologią - ironią jest to na co pozwalają wielkim firmom bo to, że lays ma olbrzymie opakowania w stosunku do zawartości to nie odosobniony przypadek.
@Elandiel1 Już nie mnie oceniać. Jak dla mnie chipsy mogłyby nie istnieć. Jednak z założenia one mają mieć określoną postać i właśnie aby tę postać ocalić są duże opakowania szczelne amortyzujące uderzenia.
@hagpro Ja kilka razy w roku lubię zjeść i właściwie nie widziałem większej różnicy między ich stanem w dawniejszym normalnym opakowaniu a teraźniejszym 50% większym. Z jednej strony amortyzacja od czynników zewnętrznych a z drugiej strony - w środku większa przestrzeń do zderzania chipsów ze sobą.
maslo i chleb
@glupiawrednabrzydkagruba Moje ulubione masło śmietankowe znów zdrożało do 9 zł/ 250 g. A moje ulubione pieczywo 7 zł/bochenek (chyba 0,5 kg).
Kuflowe, kurdę podrożało trzy dni temu z 3,10zł na 3,70zł. Zgroza.
Wystarczy wymyśleć jakiś hit na lata i zostać milionerem....nawet hitu nie trzeba patrząc na to co taki Podsiadło albo Sannah prezentuje
Życie.
Alkohol
Chleb, usługi, mandaty
Fastfoody, zdecydowanie
U nas jak i pośród znajomych zupełnie przestało się zamawiać jedzenie na dowóz z różnych restauracji. Jeszcze 3-4 lata temu zamawialiśmy po 4-5x w tygodniu różne obiady czy kolacje tak teraz od blisko roku nie zamówiliśmy nic.
Podnosząc ceny nawet o ponad 50% komuś chyba na mózg padło, a podczas Covidu tak staraliśmy się pomagać lokalnej społeczności restauracyjnej stąd tak duże zamawianie. Pizza za 50zł? Burger za blisko 40? Zwykły schabowy z ziemniakami za 35? No chyba nie
Propaganda
Chipsy i chrupki. Za średnią paczkę nierzadko przyjdzie zapłacić 6-7 zł.
@RealSimon to chyba w dyskoncie. U mnie na osiedlu jest market polskiej sieci i chipsy kosztują ok. 10zł za paczkę. I jak pisze @eofen pizza kosztuje 50-60 zł, a ja mieszkam w małym miasteczku i wcale nie w rejonie turystycznym. Za kebsa trzeba u nas dać 30zł, jeszcze rok temu było poniżej 20zł za taką samą porcję.
Telewizory, jedzenie w restauracjach.
Paliwo. Obecnie stanowi ono większy procent moich wydatków miesięcznych, niż żywność, czy nawet "zachciewajki". Większy udział w co miesięcznych wydatkach mają tylko tylko opłaty stałe + raty.
Odzież. Niestety kupować trzeba. Kawałek bawełny jakim jest t-shirt spokojnie kosztuje 80 zł, a nierzadko 100 i więcej, choć jego wartość to zazwyczaj mniej niż 10 zł. A wystarczy nadrukować znaczek i ludzie jak głupi płacą 10 razy tyle...
Pepsi obniżyło jakość dodając sukralozę i acesulfam K i smakuje obrzydliwie więc nie opłaca się już kupować.
Coca cola w puszczce, była po 3.49 i to już była kosniczna cena a teraz jest po 3.99 i trzeba być walniętym na głowe by to kupować. Cena w biedronce
@Syylwia01 Jeszcze niedawno w sklepiku puszka Coli Zero, którą często kupowałem była po 1,80 zł. Teraz 4,50 zł. Japrdl
Miłość
@m1989w Miłość nigdy nie była tania.
pizza, kebab, piwo, cola oraz kawa i herbata w lokalach gastronomicznych
Chipsy - cena chipsów bardzo wspiera moją dietę i zdrowe odżywianie
Słodycze, chipsy i na pewno proszki do prania.
Jedzenie na mieście. Ceny co najmniej jak "na zachodzie", a i jakość często się pogorszyła.