Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
K katem
+29 / 29

Ustosunkuję się tylko do jedzenia: nieprawdą jest, że trzeba uprawiać własne warzywa - trzeba tylko samemu gotować (nawet z tych warzyw z marketu), a nie kupować wyłącznie gotowe dania. W takich miejscach jak New Jersey, Nowy York, zapewne Los Angeles i wiele innych miast jest ogromna ilość sklepów etnicznych, gdzie znajdzie się wcale nie drogie, ale dobre jedzenie etniczne.
5 lat tam mieszkałam z przyjaciółką. Same gotowałyśmy i omijałyśmy fast foody. Nie przytyłam nawet o pół kilograma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
+6 / 6

@katem w największych miastach masz wybór, ale poza nimi nie. W sensie możesz samemu gotować ale co z tego, skoro samo mięso, warzywa itd. jest tak napakowane chemią, że ich import do krajów UE jest zakazany? Same produkty są fatalnej jakości i pompowane syfem.

Jedyna opcja alternatywna to albo duże miasta lub bogate okolice gdzie można kupić eko-produkty tylko, że są koszmarnie drogie. I przez eko oni tam często rozumieją coś co na zachodzie Europy jest standardem, tymi najpowszechniejszymi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
+2 / 4

@Elathir Nie mam aktualnych informacji, ale te 15 lat temu wcale to takie drogie nie było. Owszem, gdy się kupowało w Whole Foods to tam dosyć drogo było, ale też bez przesady. Wtedy też twierdzono, że świeże warzywa i ekologiczne są drogie, a w efekcie wcale nie były. Jakość ich warzyw jest ewidentnie niższa niż u nas jakość marketowa, nawet ów Whole Foods ma tylko droższe a nie lepsze te warzywa. Jednakże wystarczy trochę ruchu i zainteresowania się. Na prowincji bywają targi, można kupić bezpośrednio u farmerów - tyle, że trzeba się dowiedzieć i zamiast siedzieć przed telewizorem z beznadziejną telewizją ruszyć w interior. Nam się po prostu chciało i nas bawiło.
Te 15 lat temu jedzenie i środki czystości do domu dla 3 dorosłych osób kosztowało nas ok 500-600$ miesięcznie. To nie było aż tak dużo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tomasz3652
+3 / 5

@katem   Zła sława amerykańskiego jedzenia nie wzięła się znikąd. A normy dot. żywności w Europie są nastawione na dobro klienta a w Ameryce na dobro korporacji spożywczych. U nas nawet niezamożna osoba nie musi jeść "paszy dla ludzi" nafaszerowanej rakotwórczą chemią powodującą otyłość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C konto usunięte
0 / 6

Ja ogolnie lubie i cenie sobie amerykan, najlepsi klienci przy moim fachu. Zawsze zadowoleni, nigdy nie narzekaja (a jesli narzekaja, to serio na konkrety, a nie na pierdy wyssane z palca). Znam tez kilku dosyc dobrze, od lat piszemy i utrzymujemy kontakt i od czasu do czasu wzajemnie nawet maile wysylamy odnosnie tego, jak tam zycie sie uklada, co u zony/meza itp. Zaczelo sie od tego, ze byli moimi klientami, tu sie wymienilo 'gadke szkatke' tu sie cos tam powiedzialo i nagle sie fajnie zaczelo rozmawiac. Bardzo mili i fajni ludzie tylko trzeba umiec z nimi rozmawiac, jesli chce sie znajomosc na dluzej zachowac.
Co do ich kuchni, z tego co rozmawialam z kilkoma, no coz.. u nich fast food jest tani. Dlatego najbiedniejsze osoby sie tym zywia i sa grube (i to one glownie robia ten stereotyp). W wiekszych miastach taki problem nie istnieje zazwyczaj - ludzie lepiej zarabiaja, jest masa restauracji gdzie mozna zjesc zdrowe zarcie (rozne kuchnie swiata), ludzie tez dbaja lepiej o tezyzne fizyczna. ALE! Opieke lekarska maja badziewna w tym kraju podobno.
Jeszcze z osobistych spotkan z amerykanami - pracowalam kiedys w muzeum do ktorego masa wycieczek z zagranicy sie zjezdzala... Amerykanie byli chyba najmilszymi turystami. To zwykle byly osoby, ktore przyjezdzaly do europy na emeryturze - mieli czas, oni byli na wakacjach. Czesto z nimi bylo wiele smiechu i pozytywnych sytuacji - w przeciwienstwie do polakow / francuzow/ wlochow i ruskich, byli wyrozumiali i nawet chetni do poczekania na wejscie do muzeum, jak sie ich poprosilo (mielismy tam bilety 'na odpowiednie godziny i do poki nie bylo danej godziny, to skaner nie mogl ich skasowac).. Amerykanie zawsze wykonywali kazde prosby i jeszcze sie cieszyli, ze zamiast wejsc do muzeum to mogli ze mna pogadac i pozartowac - reszta narodow, w tym polacy, od razu zj**a i masakra. Mimo, ze to nie moj wymog byl tylko kierownictwa muzeum.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M meeshoo
+4 / 4

@chanterelle

Amerykanie są co do zasady świadomymi turystami. Paradoksalnie, najlepsze poradniki odnośnie eskapad ze statków wycieczkowych do konkretnych portów (ograniczenia czasowe i logistyczne!) europejskich były pisane przez Amerykanów. Co do demotywatora z bogactwem kultury bym polemizował - jest za to bogactwo natury.

Opieka lekarska w Stanach jest the best, jak masz trzecią rękę na plecach i trzeba coś z nią zrobić. Podstawowa leży i kwiczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Ashera01
+1 / 1

Co do pieniędzy potwierdzam. Widuję ich na zakupach i nie robią dużych zakupów

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
0 / 4

Ciekawe, czy geograficzna ignorancja Amerykanów, to też stereotyp.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+4 / 4

@adamis62 Kojarzysz te mapki Europy wypełnione przez Amerykanów? Raz miałam na studiach (pod konkretny poziom językowy, niby do szkoły, ale zadania wykonywali studenci). Najpierw pokazałam te mapki, ładnie wyśmiali. Potem, sprawdziłam na ile potrafią mapkę Europy uzupełnić - z drobnymi błędami, ale większego problemu nie było. A potem mapę, na której było trzeba podpisać Stany USA. Poradziłbyś sobie?
Bo w ramach tej lekcji, okazaliśmy się podobnymi geograficznymi ignorantami co Amerykanie, tylko nasz europocentryzm każe nam myśleć inaczej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W WhiteD
+3 / 5

@adamis62 no masz tu Egipcjanina który nazwał siebie Arabem. Żaden Egipcjanin by tego nigdy nie zrobił :D
więc ekhm maż tu stereotyp że Amerykanie są tak jakby słabo wykształceni...

A i tak - Amerykanie nie znają języków. To że garstka - procentowo - faktycznie jest 2-3 języczna, niewiele znaczy w skali kraju. Ci ludzie nawet nie rozumieją jak działa nauka innego języka, że twój akcent nie znika magicznie bo nauczyłeś się po angielsku mówić i trzeba im wyjaśniać że to tak jest :D
Są zszokowani że np. Ludzie z Afryki czy Ameryki Południowej, Azji relatywnie szybko uczą się języka - tam są miejsca gdzie każdy mówi kilkoma językami 'bo tak'.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
+3 / 3

@adamis62 ona wynika z tego, że geografia świata jako przedmiot jest tam w zasadzie opcjonalna. Tj. obowiązkowo z tego jest kilka lekcji oraz geografia regionalna uczone na etapach przed ogólniakiem. A światowa uczona na poziomie szkoły średniej jest jak wiele innych przedmiotów opcjonalnie wybierana. Stąd co co jej nie wybrali wiedzę o świecie czerpać mogą tylko z mediów, a media w USA są bardzo Ameryko-centryczne. Informacji ze świata jest dużo mniej nisz u nas z innych kontynentów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar mooz
-1 / 3

@WhiteD Nikt nie wyjaśnił po co Amerykanie mają się uczyć obcych języków, skoro znają już angielski. Podobne zarzuty słyszę też wobec Brytyjczyków. Przecież ich język jest językiem międzynarodowym, po grzyba mają się uczyć innego? Co im da nauka francuskiego, gdy pojadą do Szwecji? Czy dogadają się po hiszpańsku w Polsce?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Elathir
+1 / 3

@Cascabel tylko, że stany to nie kraje.

Owszem, niektóre (Kalifornia, Floryda, Teksas) pod względem wielkości i zaludnienia mogłyby być, ale nikt z ich zlokalizowaniem nie ma problemu. Natomiast cała masa z nich pod względem populacji to bliżej ma do naszych województw.

6 ma poniżej miliona mieszkańców, kolejnych 8 pomiędzy 1 a 2 a w sumie. Tak wiec to trochę jakby wymagać od amerykanów znajomości landów w Niemczech. Podobna populacja i różnice w kulturze jak pomiędzy Bawarią a Saksonią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+2 / 2

@Elathir Chodziło o mapę, którą relatywnie łatwo uzupełni mieszkaniec danego kraju. I o pewną rzecz - osiągalność, dostępność. W ciągu czterdziestu minut mogę być w Niemczech, ośmiu - w Holandii, 12 - we Francji. Jak samolotem, to Europa jest w zasięgu 3 godzin. Analogicznie Stany: z takiego Portland do Nowego Jorku dojedziesz autem w podobnym czasie, co z Tallina do Lizbony. Europa jest dla mnie w podobny sposób osiągalna, jak dla nich podróż po Stanach.
Oni są Amerykocentryczni w podobny sposób, jak my Europocentryczni.
@WhiteD W ciągu czterdziestu minut, jak już wspomniałam, jestem w Niemczech, zaczęłam się uczyć języka, bo łatwiej robić mi zakupy (i taniej). Nauczyłam się Francuskiego, bo często bywam we Francji, Hiszpańskiego i Włoskiego na podobnej zasadzie. Każdy z tych języków używam - częściej lub rzadziej, częściej lub rzadziej bywam też w krajach, w których się nimi posługują. No właśnie - POSŁUGUJĘ SIĘ tymi językami, są dla mnie przydatne. Po co ma znać np. francuski osoba, która nigdy nie pojedzie do Francji, a jak pojedzie to na zasadzie Luwr-wieża Eiffela-Moulin Rouge? Typowo turystyczne miejsca, gdzie dogadają się w praktycznie każdym języku i w praktycznie każdym języku dostaną przewodnik?
Ja jeszcze w każdym z krajów które wspomniałam mogę w każdej chwili zamieszkać i pracować. Osoba z USA zanim podejmie decyzję i załatwi papiery zdąży się raczej języka już nauczyć...
Ludzie mieszkający na styku kultur, czy języków uczą się ich. Ci, co żyją w "monokulturze" nie mają takiej potrzeby.
Są kraje afrykańskie, gdzie osoba znająca pięć języków - swojej wioski, sąsiedniej, trzy oficjalne - jest czymś normalnym, a dla nas znajomość 5 języków jest już czymś "nietypowym".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 12:16

L lameria
+2 / 2

@WhiteD Wielu amerykanów musi się uczyć dodatkowego języka, w zależności od poszczególnego stanu. Jest to związane z tym, że w USA nie ma języka urzędowego na poziomie federalnym, tylko w każdym stanie indywidualnie są wyszczególnione języki urzędowe. I w takich stanach w szkołach jest nauka języków urzędowych. Obok angielskiego w zależności od stanu może to być hiszpański.
@mooz a chociażby po to ponieważ w stanie w którym mieszkają językiem urzędowym obok angielskiego jest hiszpański i w szkole mają obowiązkowy hiszpański.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 13:13

avatar mooz
0 / 0

@lameria Ale tutaj nie chodziło o wymienione przez Ciebie sytuacje, które są oczywiste. Niektórzy mają ból doopy, że niektóre narody nie muszą się uczyć innych języków, bo już znają międzynarodowy. Ich tok myślenia: "wszyscy powinni się uczyć języków dla samego uczenia się, a jeżeli tego nie robią, to są kalekami umysłowymi i leniami!!!".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 14:51

A adamis62
-1 / 1

@Cascabel, to nie jest dobre porównanie, bo stany, to nie państwa, więc nie zaznaczają się tak mocno w świadomości społecznej zbyt wyraźnie.

Poprawnie wskazał bym jakieś 20 stanów, dość prawdopodobnie kolejne 20. Resztę zlokalizował bym mniej więcej, głównie te na północnym wschodzie.
Potrafię wskazać poprawnie wszystkie państwa Ameryki Południowej, większość środkowej. Podobnie z Afryką czy Azja. Nie mam problemów z geografią.
Skończyłem zawodówkę. Z niejakim trudem.

Mój syn w gimnazjum potrafił nie tylko wskazać na globusie 95% państw, ale też trafnie rozpoznać flagi prawie wszystkich państw.
Mój wnuk w 5 klasie bez problemów znajduje większość państw na globusie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lameria
0 / 0

@mooz A to przepraszam w takim razie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar MalaZlaCzarownica
0 / 0

@adamis62
A ty potrafisz prawidłowo podpisać na konturówce nazwy stanów? Już nie wymagam wszystkich, ale chociaż 20 największych. A to wszak kartograficznie mniej więcej odpowiednik europejskich państw.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adamis62
0 / 0

@MalaZlaCzarownica , jak pisałem powyżej, 20 bez problemów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar gstrzeg
+5 / 5

Cóż, większość z tych stereotypów pochodzi z... amerykańskich filmów i seriali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
+4 / 8

Wiele spośród tych stereotypów idzie w świat dzięki amerykańskiej kinematografii, zwłaszcza tzw "komediom". Ale czy podobnie nie jest wszędzie? Wzorcowymi Polakami są "Sami Swoi", wzorcowymi Duńczykami "Gang Olsena" itd. Inteligentny człowiek unika osądzania innych na tak wątłej podstawie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sandalarz
+2 / 2

@Rydzykant Wzorcowym Polakiem jest Ferdek Kiepski

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Samoyed
0 / 0

I tak mozna o kazdym innym kraju, ale Polacy o wszystkich wszystko wiedza, bo raz byli w Tunezji przez tydzien, wiec ten kraj im znany na wylot albo sasiadka ma kuzynke, ktora mieszka w Stanach - nie mowi po angielsku i poza jackowo nie wyszla nigdy, ale jest mega autorytetem. Widzieli tez Downton Abbey, wiec przecietny Brytyjczyk wie duzo mniej o charakterze narodowym Anglikow niz oni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+3 / 3

"Naprawdę nie wszyscy jesteśmy chorobliwie otyli. Ten problem dotyczy tylko co szóstego obywatela"
Z różnych raportów to co trzeciego - https://obesity.procon.org/global-obesity-levels/

"My naprawdę nie mamy większego wyboru. Większość jedzenia znajdującego się na sklepowych półkach, nie zostałaby dopuszczona do sprzedaży w Europie..."
Ale chyba Stany są krajem demokratycznym. Rząd, prezydent jest wybierany przez społeczeństwo. Społeczeństwo ma wpływ na kogo głosuje a co za tym idzie na politykę zdrowia, przemysłu spożywczego.

"Zarzuca się nam, że mówimy tylko po angielsku i nie chcemy się uczyć języków obcych. To samo dotyczy Anglików czy Australijczyków, ale im się jakoś tego nie wypomina."
W Polsce to samo zarzuca się Anglikom. Australijczyków u nas jest niewielu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+2 / 2

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G GramDaniel
+1 / 1

"Naprawdę nie wszyscy jesteśmy chorobliwie otyli. Ten problem dotyczy tylko co szóstego obywatela
" - No to nadal w diabli dużo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@GramDaniel Drobny błąd im się wdał, co szósty obywatel to umiera przez otyłość. Reszta jeszcze dycha.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Archangelus_Raphael
-1 / 1

Jeszcze kilka stereotypów. Nie można nawet spojrzeć na Amerykankę bo można zostać oskarżonym o molestowanie seksualne i skazanym na 1854 lata w Sing Sing.
Amerykańskie sądy są najlepsze na świecie zawsze sprawiedliwe z przystojnymi adwokatami
Amerykańskie szpitale są najlepsze na świecie, wyleczą każdą chorobę.
Na amerykańskich plażach są zawsze super wypasione laski i umięśnieni modele.
Amerykańscy policjanci są jak Brudny Harry, zawsze łamią prawo w imię sprawiedliwości i zawsze wygrywają....
W ogóle Amerykanie są nalepi, zawsze ratują świat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

1. Za to milioner może stać się bezdomnym w chwilę. No a tak na serio, to socioeconomic mobility jest kiepskim wskaźnikiem. Uwzględnia się w nim chociażby przewidywaną długość życia czy liczbę urodzeń na kobietę, stopień edukacji przedszkolnej, różnorodność kulturowa w szkołach, stopień ochrony w prawie pracy czy stosunek dochodów najbiedniejszych i najbogatszych. Ten wskaźnik właściwie został stworzony pod systemy socjalne i większość wolnorynkowych rozwiązań punktuje źle. Paradoksalnie systemy komunistyczne osiągały porównywalne poziomy tegoż wskaźnika, bo cokolwiek traciły na jakości życia, zyskiwały dzięki punktom za "wszystkim po równo, to samo g...". Stosując inequality adjustment sprawiamy, że lepiej wypada kraj, w którym bogactwo jest mocno ograniczone. Nawet jak osiągasz taką samą jakość życia, to jak innym może być lepiej, punktów jest mniej. No a USA mają duże rozwarstwienie społeczne.
2. Karen są wszędzie.
3. To chyba ten hamerykanin nie widział życia w europie wschodniej. Jest spora różnica pomiędzy "nie wydam kilku dolców na wymyślną kawusię w starbucksie", a "nie wydam kilku cebulionów na szynkę na kolację". Amerykanom się wydaje, że są tacy biedni i poszkodowani. Patrzcie jaki ze mnie biedak, jeżdżę 10 letnim samochodem!
4. Tu racja, nikt normalny nie nosi butów po domu. Po prostu kapcie czy chodzenie w skarpetach nie wygląda zbyt atrakcyjnie na ekranie, a większość filmów i seriali jest z USA, więc ludziom się wydaje, że się tu tak żyje.
5. Wielkie mi odkrycie. A co to ma wspólnego z hameryką? To w innych krajach tak nie jest?
6. Gówno prawda, 40% dorosłych choruje na otyłość, blisko 8% jest skrajnie otyłych, a ponad 30% ma nadwagę. Chyba ktoś pomylił ze śmiertelnością, bo 1 na 6 amerykanów umiera przez choroby związane z otyłością.
7. Kolejna gówno prawda. Wybór żarcia jest ogromny i spokojnie można jeść tak, aby nie wywaliło bębna. Tylko najgorszy syf jest bardzo tani i faktycznie aż takiego syfu często nie da się nawet dostać w europie. Rzeczywistość jest zupełnie inna, po prostu przeciętna dieta amerykańska jest nieodpowiednia do stylu życia opartego o automatyzację i mechanizację. Łatwo to też zauważyć chociażby po meksykańskach, co drugi ma wielki bebzol, bo ich kuchnia jest jeszcze bardziej kaloryczna, a styl życia już hamerykański. Ktoś tu chce usprawiedliwiać swoje grube dupsko robiąc z siebie ofiarę.
8. Taka patola istnieje, ale z pewnością nie jest definicją przeciętnego człowieka.
9. Rasizm bezpośredni jest niewielki, niektórzy się boją, niektórzy chcą być grzeczni. Natomiast co ludzie myślą i jakie mają nastawienie do innych, to już zupełnie inna para kaloszy.
10. To w sumie fakt. Na początku starałem się używać imperialnego, a z biegiem lat olałem to całkowicie i używam tego, co mi wygodniej. Praktycznie każdy zrozumie, najwyżej sobie szybko przeliczy na swoje.
11. Autor wypowiedzi wcale nie zdementował tego, że nie znają języków. Bo nie znają, większość amerykanów (pomijając imigrantów i ich rodziny) co najwyżej duka w drugim języku. Fakt, uczą się, ale z nich nigdy nie korzystają. Mało kto mówi biegle w więcej niż jednym języku.
12. Prawda, do tego zupełnie przecząca temu, co pojawiło się kilka punktów wyżej.
13. Wcale...
14. A nie jest? Ciągła walka ze stereotypami i walka o równość sprawiły, że USA staje się coraz bardziej miałką i bezkształtną masą kulturową. A kto ostatnio powalał pomniki postaci historycznych w imię walki o równość?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem