Miałam kilka lat temu sytuację. Byłam studentką dzienną, interesowała mnie praca na niepełny etat, więc tylko na takie ogłoszenia aplikowałam. Zaproszono mnie na rozmowę o pracę, rozmowa przeszła bardzo dobrze, rozmówca zaczął opowiadać o warunkach jakie bym miała. Praca poniedziałek piątek 8-16. Mówię - ale przecież nie było takiej informacji w ogłoszeniu, a poza tym w CV mam napisane "licencjat studia dzienne". "Tak? To nie da rady Pani 8-16? To przykro mi dziękujemy".
Pytanie po co tracić czas obojga jak się nie czyta CV
Formularz na stronie firmy, jedno z pytań oczekiwania finansowe, na rozmowie powtórzyłem te same widełki, po kilku dniach telefon: "Chętnie pana zatrudnimy, ale proponujemy 2 tysiące mniej". To po jakiego pytają skoro ich na mnie nie stać?
Przeszłam kilka etapów rekrutacji i dopiero jak mnie zatrudnili, zorientowali się, że nie znam niemieckiego . Zespół obsługiwał w dużej mierze klientów niemieckojęzycznych, ale znaleźli coś dla mnie. Pracowałam tam kilka lat, bo szef się nie przyznał, że nikt nie zauważył i wszyscy udawaliśmy, że "to tak specjalnie"
O ja dziś byłam na rozmowie o pracę. Ogłoszenie tak pięknie napisane a okazało się że szukają ludzi którzy będą nakłaniać telefonicznie na założenie fotowoltaiki
Zastrzeżenie, że nie będę pracować w nocy. Rozmowa: „Ja wiem, że pan nie chce, ale proszę się nie zrażać bo dobrze płacimy. Kurtyna
Aplikacja na pracę biurową okazała się akwizycją
Niemiecki wpisany C2, lata doświadczenia w pracy z niemieckojęzycznym klientem po niemiecku, pobyt w DACH-Länder, rekruterka mnie zapytała, czy „z tym niemieckim C2 da pani radę porozmawiać przez telefon albo napisać maila”
Nikogo to nie dziwi.
@Maxim212 mysle,ze w latach 20 XXI wieku jednak moga zdziwic kogos takie kwiatki:
W ogłoszeniu umowa zlecenie, na rozmowie "ale umowy pani u nas nie dostanie, na pewno nie w pierwszym miesiącu, musimy najpierw panią sprawdzić”
No chyba, ze mowimy o tak glebokiej Polsce B ze tam na autobus mowia wrum-wrum a na robota sprzatajacego chca wypuscic kota zeby zlapal ta wielka mysz ktora ukradla komus garnek
@Xar
Teraz już to nie przejdzie - chyba że za cichą zgodą pracownika.
Wg. prawa, pracownik ma dostać umowę zanim rozpocznie pracę.
@Xar Wcale nie musi być Polska B. Wystarczy najpopularniejsza polska firma z serii Januszeks.
Z drugiej strony często jest burdel. Wielokrotnie prowadziłem rozmowy z rzeczy, które praktycznie nie mają związku z tym, w czym ja się specjalizuję. Wielokrotnie CV czytałem w drodze na rozmowę, a czasem podczas rozmowy, bo przypomniało mi o niej powiadomienie minutę przed. Często rekruterzy mieszają CV i papier nie zgadza się z kandydatem.
Kiedyś mnie to nawet bawiło, ale na szczescie stworzyli sobie skrypt rozmów, którego każdy prowadzący się ma trzymać, więc teraz nawet małpa może je przeprowadzić i się tam nie fatyguję już.
@ZONTAR wiesz, ze zazwyczaj przypomnienia mozesz edytowac i moze byc np. 15, 10, 5 minut wczesniej?
@Xar A czy ja powiedziałem, że ich nie było? Przypomnienia nie działają, jeśli jesteś zasypywany śmieciem i je ignorujesz.
Ogolne stwierdzenie: jesli pomieszali CV- zatrudnili kogos kto nie spelnia wymagan z CV, ta osoba sobie od ilus lat radzi, to wniosek jest taki, ze ktos debilnie sformuowal wymaganiw w CV
Cyt: Formularz na stronie firmy, jedno z pytań oczekiwania finansowe, na rozmowie powtórzyłem te same widełki, po kilku dniach telefon: "Chętnie pana zatrudnimy, ale proponujemy 2 tysiące mniej". To po jakiego pytają skoro ich na mnie nie stać?
Głupi argument. Nie chodzi o to że nie stać. Najpewniej a) ocenili, że tyle jesteś wart, albo b) szanują pieniądze i nie chcą przepłacać. Ja zawsze tak podchodzę, a jeśli widzę, że kandytat jest wart co najmniej tyle ile chce to się zgadzam. Prawda jest taka, że z roku na rok młodzie ludzie czemuś uważają, że wszyscy muszą zarabiać krocie. A pp studiach nie potrafią rozwiązać prostego równania, które kiedyś było dla każdego maturzysty oczywiste.
@aquq1 Po co dzwonią z takim pytaniem? Żeby zbić cenę wypłaty przyszłego pracownika. Że też trzeba Ci tłumaczyć takie proste rzeczy, a nie czytać wypociny, że oni ocenili "on jest tyle wart". To nie PRL czy pruski model zarządzania - to relacja biznesowa: albo się dogadasz z potencjalnym kandydatem do świadczenia usług pracy, albo nie.