Pracowałem w wakacje za lat nastoletnich jako operator(ka) linii 0700… Tak. To były czasy!
Hostessa. Promocja kiełbasek. Niby nic takiego ale jak dorzucimy do tego mini grilla, zapach na pół miasta i panów spod sklepu zwracających się do mnie "kierowniczko" oraz wszystkie okoliczne bezpańskie psy w 40° upale, mój wyborny czepek - to robi się dość śmiesznie i strasznie jednocześnie
Najlepsza fucha, jaką kiedykolwiek miałam, to OHP w eksperymentalnym zakładzie hodowli roślin. Jak była dobra pogoda, to wyrabiałam kilometry na polu wypisując numery poletek (takich 50 cm x 50 cm) na papierowych torebkach, które się potem wsuwało między kłosy, żeby ich wiatr nie porwał. Pracownicy potem ścinali kłosy i wsadzali je do tych torebek. A jak padał deszcz, to siedzieliśmy w ośrodku wokół stołu i liczyliśmy ziarna z tych torebek, najpierw taka malutka centryfuga je młóciła i trzeba je było ostrożnie przesiewać od plew. Nazywałyśmy tę pracę kopciuszkowaniem
Całą noc robiłam kanapki w barze do porannego wydawania. Nogi mnie bolały, ale jeszcze bardziej paznokcie u rąk. Nigdy przedtem, ani potem nie bolały mnie paznokcie! Nie zapomnę też nigdy rozwożenia butelek z mlekiem pod drzwi mieszkań wieżowców na naszym osiedlu - miałam 18 lat i musiałam wstawać o 4 rano. To była tragedia!
W wieku 18 lat dostałam po znajomości fuchę polegającą na szyciu pieluch tetrowych na akord. No niby lubiłam szyć, ale to chyba nie było to. Doświadczenie jednak ciekawe. W towarzystwie starych, doświadczonych szwaczek dowiedziałam się nieco o szyciu i życiu
Wkładałam piórka do przeźroczystych bombek bożonarodzeniowych, na akord
Byłam Panią Mikołajkową w centrum handlowym, moim zadaniem było robić sobie zdjęcia z dziećmi i Świętym Mikołajem oraz życzyć rodzicom Wesołych Świąt. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że miałam rękę w gipsie i straciłam głos na amen
A ja, mając 19 lat i będąc po 4 klasach Liceum Medycznego, czyli rok przed maturą i dyplomem, pojechałam na 3-tygodniowe kolonie letnie jako pielęgniarka! Udzielałam pierwszej pomocy dzieciom i "leczyłam" je (organizator wywiesił ogłoszenie w naszej szkole, że może być to taka osoba) Był to rok 1976. Zawsze byłam osobą odpowiedzialną i dałam sobie radę z pomocą miejscowego felczera, ale przeszłam tam szkołę życia. Dziś to nie do pomyślenia...
A propos pracy archeologa od podszewki. Pracowałam jako pomoc przy wykopaliskach, trafiło sie jakieś dawne targowisko i zatrudnili uczniów do mycia kości. Dwa tygodnie w fajnym gronie.
Wreszcie coś naszego a nie przeklejka z BoredPandy. Już za sam fakt - plusik!
Moja pierwsza praca w życiu - zbieranie czarnej porzeczki. Plan był taki, zeby w poerwszym miesiacu wakacji zarobić na wyjazd pod namiot na resztę wakacji. Płacono nam od skrzynki, praca na polu, w pełnym słońcu, spaliłam sobie płatki uszu, do dziś mam blizny. Zarobione pieniądze straciłam na pierwszych zakupach, dosłownie. Moim pierwszym zakupem był portfel, żeby mieć w czym trzymać kasę i ten portfel już z kasą w środku mi ukradli. Życie xd
@acotam43 było coś na głowę założyć:D
@Pasqdnik82
No właśnie założyłam czapkę z daszkiem a trzeba było z nausznikami ;)
@acotam43 to miałaś delikatną skórę... bo ja truskawki czy inne od dzieciaka zbierałem w okresie wakacji a potem jak byłem dorosły to tez za granicą między innymi na szparagach czy we Francji na winogronach też w pełnym słońcu i jakoś mnie nic nie popaliło rypiąc od rana do wieczora 12-14 godzin :)
@Pasqdnik82
To było wzgórze z lekkim nachyleniem i słońce świeciło nam prosto w plecy praktycznie cały dzień. Na szyję zakładałam chustkę ale o uszach nie pomyślałam:)