Myślę, ze życie wymusza takie podejście. Okazuje się, że chemia i motylki w brzuchu to nie wszystko; że potrzeba kogoś z kim mamy wspólne tematy i pasje gdy już namietność minie albo oslabnie; że kłotnie o finanse i ewentualne róznice w podejsciu do wychowywania dzieci potrafią zepsuć krew itp. Ja też im jestem starsza tym bardziej nabieram innego spojrzenia na pewne sprawy. Ciekawe co będę o tym wszystkim myslec za 10 lat :D
Ja porównałbym to do świata filmów. Jak byłem młody, to moje randki wyglądały jak filmy porno. Szybkie, głupiutkie dialogi. polegające na omotaniu dziewczyny i zaciągnięciu jej do łóżka (raz wychodziło, choć częściej nie). Dziś randki to psychologiczny melodramat z ciągnącymi się w nieskończoność dialogami z dziewczyną , komu bardziej życie nie wyszło.
Myślę, ze życie wymusza takie podejście. Okazuje się, że chemia i motylki w brzuchu to nie wszystko; że potrzeba kogoś z kim mamy wspólne tematy i pasje gdy już namietność minie albo oslabnie; że kłotnie o finanse i ewentualne róznice w podejsciu do wychowywania dzieci potrafią zepsuć krew itp. Ja też im jestem starsza tym bardziej nabieram innego spojrzenia na pewne sprawy. Ciekawe co będę o tym wszystkim myslec za 10 lat :D
Jakby się tak zastanowić to w pewnym sensie pierwsza randka to taka rozmowa kwalifikacyjna przed seksem.
Ja porównałbym to do świata filmów. Jak byłem młody, to moje randki wyglądały jak filmy porno. Szybkie, głupiutkie dialogi. polegające na omotaniu dziewczyny i zaciągnięciu jej do łóżka (raz wychodziło, choć częściej nie). Dziś randki to psychologiczny melodramat z ciągnącymi się w nieskończoność dialogami z dziewczyną , komu bardziej życie nie wyszło.