@Xerk Miałem napisać coś w tym stylu, że co tak późno, ale widzę, że spotkałem bratnią duszę, która bardzo dobrze zna to uczucie, już nawet nie na dźwięk budzika o piątej rano, tylko ustawiając go wieczorem na tę właśnie godzinę. Jesteśmy NIEZNISZCZALNI!!!
@cincinmj57 Ja też. Pobudka o 5:00 autobus 6:00 lekcje w moim technikum zaczynały się 7:10 wracało się do domu na 16 lub 17 jeszcze odrobić lekcje, czasu na życie brak. Dlatego olałem tą szkołę dla masichistów i przeniosłem się do lokalnego LO 10 minut piechotą od domu lekcje od 8:00 max 14 już w domu.
O 7 ????? Przecież to już prawie widno. Ja przez 5 lat wstawałem 5,30 na autobus na dworzec. Z dworca pociągiem 40 km do miasta gdzie miałem szkołę średnią, tam z dworca tramwajem do szkoły. W drugą stronę oczywiście tak samo.
Przez kilka lat wstawałem o 5:10, żeby dojechać rowerem 4 km na pociąg ok 5:50, potem jeszcze 2km rowerem (lub pieszo) i byłem w pracy przed 7.00.
Najbardziej traumatyczne było wejście do pociągu i WALKA z ludźmi o miejsce siedzące, które zapewniało ok 40 minut na dospanie przed pracą. Tu nie liczyła się płeć, nie liczył się wiek. Liczyło się tylko to, aby móc jeszcze przekimać te 40 minut :(
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 lutego 2024 o 8:19
A co mają powiedzieć Ci co wstawali około 4 by o 5 być już na przystanku... przed 6 czekać na drugim przystanku (w mieście) i czekać na komunikację miejską by na 7 dojechać do roboty i wrócić do domu po 18-19 by rano powtórzyć ten cykl
Mam znajomego który jest super silnym człowiekiem jeśli chodzi o poświęcenia, pracę po kilkanaście godzin dziennie, najgorsze zmiany, znoszenie deszczu, mrozu, ciemności itd. Ale to głównie dlatego, że jest bardzo słabym człowiekiem kiedy chodzi o powiedzenie szefowi "dość", wzięcie się za siebie i zmianę swojej sytuacji. Ludzie nim pomiatają i wykorzystują finansowo. Znam też ludzi którzy mają odwrotnie. - interpersonalnie stawiają na swoim i są pewni siebie, jak zawieje wiaterek to natychmiastowe załamanie nerwowe.
Ludzie są silni i słabi po różnymi względami na raz.
Czy jak na ten przystanek wychodziłem o 5:30 żeby dojechać na 7 to jestem supermanem :D ?
@Xerk Miałem napisać coś w tym stylu, że co tak późno, ale widzę, że spotkałem bratnią duszę, która bardzo dobrze zna to uczucie, już nawet nie na dźwięk budzika o piątej rano, tylko ustawiając go wieczorem na tę właśnie godzinę. Jesteśmy NIEZNISZCZALNI!!!
@cincinmj57 Ja też. Pobudka o 5:00 autobus 6:00 lekcje w moim technikum zaczynały się 7:10 wracało się do domu na 16 lub 17 jeszcze odrobić lekcje, czasu na życie brak. Dlatego olałem tą szkołę dla masichistów i przeniosłem się do lokalnego LO 10 minut piechotą od domu lekcje od 8:00 max 14 już w domu.
To ciebie zmuszają do pracy w zimie? Nawet jak śnieg pada?? Przed południem??? Fantazjujesz, takie rzeczy to tylko w łagrach na Kołymie...
Moje siostry wstawały o 4 rano, żeby zdążyć na autobus o 5.05, na szczęście do przystanku było tylko pół kilometra
wstawanie o 7? ale śpioch!
O 7 ????? Przecież to już prawie widno. Ja przez 5 lat wstawałem 5,30 na autobus na dworzec. Z dworca pociągiem 40 km do miasta gdzie miałem szkołę średnią, tam z dworca tramwajem do szkoły. W drugą stronę oczywiście tak samo.
@profix3 Jak powiedzieć, że się jest po technikum nie używając słowa technikum ;)
Przez kilka lat wstawałem o 5:10, żeby dojechać rowerem 4 km na pociąg ok 5:50, potem jeszcze 2km rowerem (lub pieszo) i byłem w pracy przed 7.00.
Najbardziej traumatyczne było wejście do pociągu i WALKA z ludźmi o miejsce siedzące, które zapewniało ok 40 minut na dospanie przed pracą. Tu nie liczyła się płeć, nie liczył się wiek. Liczyło się tylko to, aby móc jeszcze przekimać te 40 minut :(
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lutego 2024 o 8:19
A co mają powiedzieć Ci co wstawali około 4 by o 5 być już na przystanku... przed 6 czekać na drugim przystanku (w mieście) i czekać na komunikację miejską by na 7 dojechać do roboty i wrócić do domu po 18-19 by rano powtórzyć ten cykl
Mam znajomego który jest super silnym człowiekiem jeśli chodzi o poświęcenia, pracę po kilkanaście godzin dziennie, najgorsze zmiany, znoszenie deszczu, mrozu, ciemności itd. Ale to głównie dlatego, że jest bardzo słabym człowiekiem kiedy chodzi o powiedzenie szefowi "dość", wzięcie się za siebie i zmianę swojej sytuacji. Ludzie nim pomiatają i wykorzystują finansowo. Znam też ludzi którzy mają odwrotnie. - interpersonalnie stawiają na swoim i są pewni siebie, jak zawieje wiaterek to natychmiastowe załamanie nerwowe.
Ludzie są silni i słabi po różnymi względami na raz.
Oj stało się, stalo i na zasrany pociąg w mrozie zasuwało, na przystanku zamarzalo. Teraz to już odśnieżanie auta. Niecierpię zimy do dziś.
Pytanie. Wstajesz do roboty za 3000 czy za 10000? Bo w drugim wypadku wyskakiwałbym z łożka