Pamiętam jak po doświadczeniach lat 60-tych, 70-tych, kiedy to w grupy strajkujących wchodziły grupy prowokatorów nakłaniających do demolowania i szabrowania sklepów (zwłaszcza Pewexów), organizacje robotnicze podczas strajków tworzyły coś na kształt służby bezpieczeństwa. Byli to ochroniarze którzy uważali na gości próbujących wmieszać się w tłum robotników. Wszystkie strajki w latach 80-tych były spokojne, bez żadnych burd. Dzisiaj organizacje związkowe same organizują takich prowokatorów. Czy niszczenie własnego państwa można nazwać patriotyzmem?
Pamiętam jak po doświadczeniach lat 60-tych, 70-tych, kiedy to w grupy strajkujących wchodziły grupy prowokatorów nakłaniających do demolowania i szabrowania sklepów (zwłaszcza Pewexów), organizacje robotnicze podczas strajków tworzyły coś na kształt służby bezpieczeństwa. Byli to ochroniarze którzy uważali na gości próbujących wmieszać się w tłum robotników. Wszystkie strajki w latach 80-tych były spokojne, bez żadnych burd. Dzisiaj organizacje związkowe same organizują takich prowokatorów. Czy niszczenie własnego państwa można nazwać patriotyzmem?
Jakiś dowód na potwierdzenie tych słów, bo taki pościk każdy mógł sobie wyklikac.