Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
233 269
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A AGATAXA
+2 / 2

Ukryta aluzja do wybuchu optymistycznej radości 5 marca ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar BrickOfTheWall
+14 / 14

Czyli morze ruin po horyzont a pośrodku taka sowiecka erekcja.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B beeveer
+13 / 13

Chyba większy wpływ na to miała młodość. za gówniaka świat z reguły wygląda dużo lepiej i ciekawiej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+5 / 5

Ustrój typu: "to jest twoja przegródka, tutaj masz siedzieć i robić to i to; to jest Wielki Brat, którego masz czcić, a to jest twój wróg, którego masz nienawidzić; jeśli dzieje ci się źle, to z jego winy i masz go wtedy to nienawidzić bardziej". Wbrew pozorom, bardzo wielu ludziom odpowiada taki odgórnie uporządkowany świat. Stąd taka powszechna tęsknota za dzieciństwem, kiedy, w podobny sposób, porządkowali go rodzice i szkoły. W deklaracjach, każdy krzyczy, że chce wolności, ale bardzo nieliczni wiedzą, czym jest wolność, na czym polega i jak z niej korzystać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2024 o 11:16

H humman
0 / 0

Żeby to pamiętać to trzeba mieć co najmniej 74 lata bo dzieci młodsze niż 6 lat nie mają trwałych wspomnień a z perspektywy dziecka jak było co jeść i się bawić to wszystko było

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant_
+3 / 5

Faktycznie świetny klimat i czas. Tworzyła je atmosfera stalinowskiego terroru, cenzura i masowe prześladowania myślących inaczej niż chcieli sowieci. Kraj był zrujnowany wojną, panowała potworna bieda, wszystkiego brakowało, ludzie ledwo wiązali koniec z końcem mieszkając w ruinach. Tylko wspominać z sentymentem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
0 / 0

@Quant_ Wyobraź sobie, że ludzie wtedy żyli i nawet cieszyli się życiem. Oczywiście, jak tego nie pamiętam, bo i na świecie mnie nie było, ale pamiętam doskonale opowieści mojej mamy i babci. Owszem - ani jedna ani druga wojowniczkami o wolność i demokrację nie były, więc zajmując się swoimi ograniczonymi sprawami nie miały przyczyn cierpienia. Bieda może i była potworna, ale wyłącznie z dzisiejszego punktu widzenia - brak wody w domu i kanalizacji, brak samochodu, telewizora (radio mieli). Ale z drugiej strony - tania komunikacja publiczna i całkiem częsta (przez wieś szła linia kolejowa i pociągi co 1-2 godziny z wyjątkiem nocy). Ludność we wsi to tzw. chłoporobotnicy pracujący w pobliskich miastach i nikt głodny nie chodził, a jakość jedzenia nieporównywalna do dzisiejszej. Oni cieszyli się tym, co mieli. Mieli inne rozrywki, inne radości.
Wspomnienia każdy ma inne. Jeśli w Twojej rodzinie są złe, to akurat w Twojej (i można Ci tylko współczuć). Inni mogą mieć dobre wspomnienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant_
0 / 0

@katem - mnie tego opowiadać nie musisz, bo znam dość dokładny obraz tamtych czasów z relacji moich dziadków. Chodzi tu o perspektywę. Z naszej perspektywy te czasy były koszmarne, natomiast z perspektywy ludzi, którzy przeżyli horror niemieckiej okupacji, było zupełnie inaczej. Zadałem kiedyś dziadkowi pytanie który okres w jego życiu był najlepszy. Odpowiedź totalnie mnie zaskoczyła, bo powiedział, że lata 50. Wypomniałem, że przecież stalinizm, represje, bieda, kraj w ruinie. A dziadek mi na to, że stalinizm to był drobiazg w porównaniu z hitleryzmem. Podczas okupacji człowiek każdego dnia mógł zginąć bez żadnego powodu - wystarczyło znaleźć się w nieodpowiednim miejscu i czasie. W okresie stalinizmu wystarczyło nie mieszać się w politykę i nie krytykować władzy, a człowiek miał spokój (no chyba, że był AK-owcem, ale dziadek akurat nie był). Bieda za okupacji również była znacznie gorsza, bo Niemcy bezlitośnie eksploatowali tereny okupowane i dla Polaków niczego nie wystarczało. Jadło się byle co, często chodziło się głodnym, a jak się chciało jeść lepiej, to trzeba było ryzykować życiem aby zdobyć mięso czy wędliny, które kosztowały astronomiczne pieniądze. Dziadek akurat handlował żywnością, po którą jeździł do zaprzyjaźnionych chłopów i przemycał do Warszawy. Wielokrotnie tracił wszystko gdy łapali go Niemcy i musiał się wykupić łapówkami. Wielokrotnie został również obrabowany przez partyzantów. Raz miał już zostać rozstrzelany przez Gwardię Ludową, która sobie ubzdurała, że jest kolczykarzem (byli to niemieccy urzędnicy rekwirujący bydło i płody rolne na potrzeby III Rzeszy). Uratował go znajomy chłop, który potwierdził, że dziadek jest Polakiem. Kilka razy strzelała do niego granatowa policja gdy przekradał się z żarciem do warszawskiego getta. Dla człowieka z takimi doświadczeniami, lata 50. to były wspaniałe czasy. Wreszcie koniec ze strachem o własne życie każdego dnia, koniec z polowaniem na ludzi na ulicach, więcej jedzenia i tak dalej, ale przede wszystkim lata 50. to było zachłyśnięcie się końcem wojny. W psychologii to się nazywa zjawiskiem odbicia. Gdy przez 6 lat żyjesz w absolutnym koszmarze, to się cieszysz, że to się wreszcie skończyło, nawet jeżeli nadchodzące czasy są obiektywnie gówniane. Ja to doskonale rozumiem, bo sam mam piękne wspomnienia ze swojego dzieciństwa, które przypadało na stan wojenny, który obiektywnie był okresem paskudnym. Wszystko jest kwestią perspektywy. Moja percepcja lat 50. jest bardzo krytyczna ponieważ opieram się na danych historycznych i relacjach innych ludzi. Sam ich nie widziałem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
0 / 0

@Quant_ No właśnie - opierasz się na relacjach ludzi, którzy mieli z tych czasów złe doświadczenia i dlatego uważasz, że były to koszmarne czasy. A ja opieram się na opowieściach ludzi zwyczajnych, żyjących sobie szarym zwyczajnym życiem. Oglądałam zdjęcia z czasów, gdy moja mama była nastolatką, czy dwudziestoparolatką - i ona, i jej koleżanki i koledzy na tych zdjęciach wyglądają na szczęśliwych, zwyczajnych młodych ludzi. Oni żyli wtedy i tym czasem się cieszyli. On byli dziećmi w czasie wojny, ją tez pamiętali jako coś strasznego, ale byli wtedy na tyle dziećmi, że ten koszmar nad nimi nie miał takiej władzy, jak nad ich rodzicami. Uważam, że nie mamy prawa nazywać tych czasów koszmarem - nas wtedy nie było, a dla nich to nie był koszmar. Moja mama zapewne oburzyłaby się na takie określenie jej młodości. Oczywiście - dla niektórych, tych, którzy walczyli w władzą ludową, ich rodzin - to był koszmar, to były złe czasy, ale dla szarych ludzi to było normalne życie, czasem nawet łatwiejsze niż obecne, więc czasem nawet się nie dziwię niektórym sentymentom.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q Quant_
0 / 0

@katem - źle mnie zrozumiałeś. Nie opieram się na relacjach ludzi, którzy w latach 50. mieli złe doświadczenia, bo akurat takich ludzi nie znam. Moi dziadkowie mieli właśnie pozytywne doświadczenia z lat 50. bo na tle okupacji hitlerowskiej to było eldorado. Moja krytyczna ocena tych czasów wynika przede wszystkim ze znajomości historii. W krajach niepodporządkowanych sowietom też było odbicie po zakończeniu wojny. Tam ludzie też się cieszyli z tego samego powodu. Ale ich życie było o niebo lepsze, bo nie było tam stalinizmu i komunistycznego ustroju. Tego się nie da pominąć o ocenie tych czasów. Tylko ludzie, którzy wtedy żyli mają prawo postrzegać inaczej. Dla nas, ludzi urodzonych długo po wojnie, pozostaje ocena bardziej obiektywna, bo subiektywnej nie mamy. Co do zdjęć ze szczęśliwymi ludźmi, to nie zmienia to oceny czasów. Ludzie potrafili się niekiedy cieszyć nawet siedząc w Auschwitz. Czytałeś "Proszę państwa do gazu" Borowskiego? Opisuje on scenę gdy więźniowie grają w piłkę i się przy tym śmieją. Ludzie potrafią znaleźć chwile radości nawet w najstraszniejszych warunkach, ale to świadczy tylko o ludzkiej naturze, a nie o naturze danych czasów. Cokolwiek myśleli ludzie żyjący w latach 50., choćby nie wiem ile radości potrafili czerpać ze swojego życia, to nie zmienia obiektywnego oglądu tych czasów jako czasów złych. Polska utraciła niepodległość, rządy sprawowało obce totalitarne mocarstwo, komunistyczne "reformy" pogrążyły gospodarkę państwa strącając ją w czeluść biedy. Pewnie, że młodzi ludzie potrafili się śmiać i bawić nawet w takich warunkach, ale to nie zmienia faktu, że to były złe warunki. I nie tylko z dzisiejszej perspektywy, ale i z ówczesnej, bo w wielu innych krajach - również zrujnowanych przez wojnę - ludziom żyło się o wiele lepiej, bo nie było tam komunizmu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K katem
0 / 0

@Quant_Myślisz, że tacy szarzy ludzie przejmowali się tak bardzo tym, że Polska "straciła niepodległość" ? Oni raczej tak nie myśleli. Mieli polskie szkoły, wszędzie mówiło się po polsku. Nie mieli pieniędzy (przez wojną tez tych pieniędzy nie mieli). O wyjazdach za granicę nawet nie myśleli, bo ich nie było na nie stać, za to dzieci na kolonie za grosze można było wysłać, i na całkiem tanie wczasy do ośrodka zakładowego pojechać. Część chłopów dostała ziemię - postawili się kolektywizacji i tą kolektywizację częściowo odpuszczono robiąc PGR-y z majątków ziemskich. Przecież znasz powiedzenie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja tu powtarzam zdanie moich rodziców, a raczej mamy, bo to ona dużo opowiadała o czasach jej młodości. Np. negatywnie mówiła o partyzantce powojennej - tej "niepodległościowej": opowiedziała m.in. o akcji napadu na konwój z pieniędzmi dla robotników - więc mama stawiała pytanie retoryczne: no i komu zrobili krzywdę ? Mówiła, że napadali na zwykłych ludzi i zabierali wszystko, co mogli, czasem mordując ludzi, którzy bronili swojego marnego dobytku. Ja tu Ci pokazuję ten sam świat z innej perspektywy, nie tej pisanej historii, tylko tej zwyczajnej, pośledniej i bardzo przyziemnej. Nie dziw się, że oni mogli być szczęśliwi, bo młodzi i patrzący optymistycznie w przyszłość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P papilonek1900
0 / 6

Chyba beret gniecie kogoś srogo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z ZdzichuMalek
0 / 0

ch.... warty, pier....e

Odpowiedz Komentuj obrazkiem