Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
376 383
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar agronomista
+6 / 10

a pradziadek być może siedział w dwuizbowej chacie z trzypokoleniową rodziną i miał dzieci sześcioro. Parobek w kurniku, drugie tyle.
Nie ma żadnego połączenia między warunkami a dzietnością. Ogólnie na świecie czym one gorsze to więcej dzieci się rodzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
0 / 0

@Zoolwk Czytałem o tym już kiedyś. Ciekawy eksperyment, tylko w pewien sposób ograniczony. Szczury nie mogły opuścić klatki, zmuszane były do interakcji z innymi niezależnie czy się dogadywały czy nie. Brakowało migracji, mieszania się różnych populacji. Ciekawe czy jakby wpuszczał do tych klatek świeże szczury, czy zrobił kilka klatek i mieszał je ze sobą czy byłoby inaczej? Jest np. w Indiach świątynia Karni Maty. Założona chyba w XV w. Gdzie szczury żyją w prawdziwej utopii, są karmione, chronione przed drapieżnikami, ale nie wymierają. Cały czas biegają po budynku. Co zresztą z zwierzętami hodowlanymi? Przecież tez żyją w warunkach chronionych, są karmione, leczone ale się cały czas rozmnażają. Nawet te szczury i myszy są rozmnażane w klatkach. Powstały nowe rasy i odmiany, i się rozmnażają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jurand65
+1 / 3

Rozumiem, że w rozwiniętych krajach teraz wszyscy studiują będąc na garnuszku rodziców lub dorabiając wieczorami grosze do czesnego?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bebzonik
+7 / 7

@jurand65 tak

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yankers
+1 / 3

@jurand65 Tak! A potem po studiach nie dorabiają już groszy do czesnego, tylko zarabiają grosze na życie. A zarabiają tak źle, bo poszli na gówniany kierunek typu politologia, socjologia, historia, archeometria, adaptacja zmian klimatu, afrykanistyka etc. po których nie ma pracy w ich zawodzie, a oni sami zostają z nic nieznaczącym papierkiem że są magistrem i z brakiem jakichkolwiek przydatnych umiejętności.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jurand65
+5 / 7

@yankers Jako kierowca jeżdżący zestawem z cysterną chciałem zameldować, że ponad połowa kiermanów w naszej firmie ma wyższe i "być" to oni są. Ale świat tak urządzony, że jeszcze trzeba "mieć".Mamy prawnika, elektronika, informatyka, mechanika oraz kilku techników. Same popłatne kierunki!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+6 / 6

Sierżant, to już nie są zerowe kwalifikacje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+3 / 3

@Laviol kto by się przejmował logiką gdy jest okazja ponarzekać na współczesne czasy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Schneemil
+5 / 5

A dzieci imigrantów z Bliskiego Wschodu lub Afryki wychowane w tym samym kraju co autor mają 10 dzieci i a wieku 50 lat mają min. 3 tuziny wnuków. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Suchar24
+1 / 7

Nastawienie społeczeństwa. Tak jak wspomniano w democie, kiedyś ludzie robili to samo w dużo gorszych warunkach. Obecnie jednak obowiązuje kultura obrzydzania rodzicielstwa pisząc rzeczy typu, że dzieci zabierają ci wolność, pieniądze, czas itp., pomijając przy tym pozytywy w postaci np dodatkowych rąk w domu, źródło radości przez odpalenie się instynktów rodzicielskich, czy pomocy od syna/córki gdzy już dorośnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+4 / 4

@Suchar24
Myślę że moje pokolenie, urodzone w latach 80-tych napatrzyło się na rodziców, którzy byli wychowywani w kulturze męczenników. I była odwrotna tendencja - rodzic nie miał "swojego życia" tylko ciągła szaro-bura egzystencja. Bez czasu na zainteresowania czy podróże (nawet po Polsce), bo środków było brak, a wszystko, co wykraczało poza egzystencję to były "zbytki". Ciągłe obowiązki, ogarnianie domu, gospodarki, bo nie można było usiąść za dnia. A czasem brakowało czasu też dla dzieci to chodziły samopas. Sam jako dzieciak byłem pracownikiem na 1/2 etatu na gospodarce. Mój syn w wieku 10 lat zwiedził dużo węcej Polski niż ja do momentu studiów (gdy zacząłem uczyć się, ale też zarabiać i podróżować).

U mojego pokolenia poszło to w drugą stronę - rodzic ma mieć dużo czasu dla siebie albo dorosły ma spełniać marzenia. Mam dwójkę dzieci, zajmuję się nimi od momentu odjęcia od cyca, bo pracuję zdalnie. Pewnie dużo więcej niż statystyczny tata. Tysiące przewiniętych pieluch, setki ugotowanych obiadków, dziesiątki odbębnionych wizyt u lekarzy. Czasem mam wrażenie braku wolności, zamknięcia, braku złapania oddechu. 10 lat podczas których spędziłem dwie doby bez dzieci (nie mamy dziadków do pomocy).

Zaraz pójdą gromy, bo teraz oprócz mody na brak dzieci jest też druga moda - na idealnego, bezbłędnego rodzica. I nawet ci, co 20-30 lat temu przy dzieciach chlali do nieprzytomności, a do stanu urzędu cywilnego szli po pijaku i nazwali dziecko inaczej niż było planowane (znam taki przypadek w rodzinie) teraz potrafią wypomnieć, że czegoś dziecku nie kupiło się, czy coś zaniedbało się.

Jest kultura obrzydzania jak piszesz. Jest też ogromna presja na rodzicach - bo masz być dobry/dobra we wszystkim. Są też durne sytuacje. Patologia chleje bez konsekwencji, a żony koleżankę wezwano do przedszkola, bo dzieciak poszedł w nieuprasowanym ubraniu (zapomnieli). U mnie jak dzieciak podczas zabawy podbił oko to strach było do przedszkola iść (teraz już nas znają to co innego). Mamy bardzo binarną, dwubiegunową współczesność pełną skrajności. Od spraw codziennych po politykę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2024 o 19:32

Y yankers
0 / 0

@michalSFS Co do tego że dzisiaj jesteśmy nastawieni na realizację marzeń i wszelkiego hobby, jak najbardziej się zgadzam. Ciekawi mnie tylko skąd się to wzięło? Nie chcemy skończyć jak nasi rodzice którzy zazwyczaj tylko egzystowali? Żyli byleby przeżyć jakoś te życie i nic więcej.
Bo ogólnie w dużej ilości spraw robimy inaczej niż nasi rodzice, bo ci często nie byli idealni.

Jeśli chodzi o imiona, mój stary był tak pijany, że pierwsze imię mam dwuczłonowe, dokładnie to Rafał Paweł, na drugie mam Ryszard. I to jakimś cudem przeszło w urzędzie, a ten był tak napruty że nie spojrzał na to co i gdzie wypisuje. W ogóle planowane miałem Michał i na drugie Paweł, ale podobno zapomniał jakie miało być pierwsze, to klepnął Rafała, tak aby pasowało bo po inicjałach on jest RR, mój brat to RR i ja RR :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2024 o 22:08

M michalSFS
+1 / 1

@yankers
Tak, patrzymy na rodziców i staramy się uniknąć ich błędów, nie żyć jak oni. Tylko z kolei czasem boimy się tak bardzo tego, że idziemy w ekstremalnie drugą stronę, co też jest błędem. I być może nasze dzieci kiedyś będą robić odwrotnie, byle nie tak jak my. Trzeba szukać złotego środka. Wychowywanie dzieci to dla mnie najtrudniejszy aspekt życia. Wychowanie, nie hodowanie.

Moi rodzice byli wykształceni, w teorii powinni sobie lepiej radzić (w tamtych czasach), ale i tak była bieda. Byli też uzależnieni. Oboje od fajek, ojciec od alkoholu. Po latach zdałem sobie sprawę, że jakby nie papierosy, piwo i wóda to biedy nie byłoby:/ Dziennie potrafili spalić po paczce Mocnych. Ja nigdy nie zapaliłem papierosa. Taki mam wstręt.

Widzisz, potwierdzasz swoim przykładem to, co napisałem. To kiedyś było nagminne chyba:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2024 o 22:43

Y yankers
+1 / 1

@michalSFS Tak, to jest chyba typowe unikanie tego co oni sami robili, bo sam staram się robić wiele rzeczy inaczej, tak aby nie powtórzyć tego co robili moi rodzice i tak aby moje dzieci nie miały takiego dzieciństwa jak ja.
A dla mnie wychowanie dzieci, to często jest jak pole minowe, bo staram się wychować a nie wyhodować jak zwierzątko. Często trzeba zachować balans, bo nadopiekuńczość nie jest dobra, z drugiej strony puszczenie samopas powoduje to co widzimy dziś u typowych "madek", czyli np. 5 latek kopiący innych w sklepie, a rodzic nie reaguje bo gdy to zrobi to dzieciak zacznie się drzeć, bić go i rzucać w niego czym popadnie.
Staram się nie popadać w skrajności, jednak czasami się nie udaje.


U mnie ojciec źle nie zarabiał, jednak mało kiedy wypłata docierała do domu bo ją przepijał lub przegrywał w karty. Wtedy żyliśmy za wypłatę matki (ojciec też, jak nie było co jeść to lał moją matkę), do tego jeśli była wiosna, lato lub wczesna jesień, to z bratem i matką dorabialiśmy z samego rana jadąc na jagody. Potrafiliśmy wyjechać o 3 w nocy, na miejscu być po 4 i do 7 zbierać jagody i grzyby, potem szybki powrót, my do szkoły a matka do roboty. Grzyby i część jagód na przetwory lub wymianę za coś innego z kimś z rodziny, jednak większość jagód szła na skup.
Jak byłem już starszy, tak 12 lat, to jeździłem już na wykopki w lato, bo zawsze się za to coś dostawało do żarcia.
Gdy żywność była reglamentowana i była wyłącznie na kartki, to mój ojciec był takim geniuszem że albo wymieniał je za wódę, albo przegrywał w karty. Wtedy nie pomagało nawet to gdy mieliśmy pieniądze, bo bez kartek, bonów i talonów niewiele dało się kupić.

Co do imienia, on był wtedy w ciągu, drugi miesiąc picia dzień w dzień. Ale masz rację, problem z imionami kiedyś był nagminny, nie wiem czy nie wynikało to z tego że wtedy prawie każdy pił.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2024 o 23:15

avatar Laviol
+1 / 1

@yankers" " Co do tego że dzisiaj jesteśmy nastawieni na realizację marzeń i wszelkiego hobby, jak najbardziej się zgadzam. Ciekawi mnie tylko skąd się to wzięło? "
Z wysokiego uprzemysłowienia. Wcześniej, jeszcze po II wojnie, ponad 50% zatrudnionych pracowało w rolnictwie. Obecnie to poniżej 10% w Polsce, a w Stanach ok. 4%. Przy niskim rozwoju technicznym wiele rzeczy robiło się ręczne, więc wszyscy byli zajęci i tym samym miało mało czasu. Obecnie, dzięki technologiom, mamy mnóstwo wolnego czasu, a większość jest zatrudniona w przemyśle lub usługach, które napędzają przemysł. Jest to istotne, ponieważ jedyny rodzaj produktów, które możemy wytwarzać w nieskończoność z niewielką szkodą dla środowiska, to żywność. Czego nie zjemy, możemy użyć jako nawozy naturalne. Robota zapewniona w nieskończoność. W przypadku produktów przemysłowych jest inaczej dobrą pralkę/lodówkę/samochód/ buty/ubrania możesz używać latami czy dekadami, co zmniejsza zapotrzebowanie. Trzeba zatem wymyślać nowe dziedziny i produkty, żeby zapewnić produkcję i tym samym pracę dla ludzi, bo z czegoś muszą żyć. No i muszą jakoś zapełnić wolny czas, który pojawił się w związku z rozwojem technologii. Z tego samego powodu spada jakość produkcji, aż do planowego postarzania produktów. No i jeszcze fakt, że produkcja przemysłowa jest coraz bardziej skoncentrowana w wielkich firmach, co prowadzi do coraz większego zróżnicowania ekonomicznego. To prowadzi do wymyślania i produkcji różnych, tak naprawdę nikomu niepotrzebnych gadżetów. A to, że to wszystko prowadzi do coraz większego zanieczyszczenia środowiska, zużycia zasobów i produkcji CO2, to kogo to obchodzi? Ogólnie kanał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C cichooddycham
+2 / 2

Właśnie dlatego mówimy :"kraje rozwinięte".Ludzie tam myślą o skutkach swoich decyzji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem