To jakiś fenomen. Mój ojciec czy wujkowie czasem coś tam złapali. Po powrocie do domu jebudu wiaderko z rybami w kuchni.
"Masz stara. Patrz co przyniosłem."
Banan na twarzy conajmniej jakby gołymi rękoma mamuta ubił.
Szwy w koszulce trzeszczą, tak pierś wypina i jednocześnie stara się wciągnąć brzuch.
Matka/ciotka tylko wzdychały z politowaniem jednocześnie ich mimika pokazywała: "a na ch*y mnie ten kaktus" (ryba).
Zawsze padało pytanie (retoryczne) "I kto to ma obrać?"
No jak to kto...myśliwi przecież zmęczeni łowami.
Z kuchni tylko słychać trzask odjręcanego kapsla z n-tej butelki.
Chcąc nie chcąc też się musiałem nauczyć I powiem tak: -śmierdzi (jedna gorzej druga mniej ale..)
-łuski i śluz są wszędzie w promieniu 1.5m od ciebie
-wszystko się ślizga i można sobie z łatwością palec upier...
Później smażenie...śmierdzi tylko inaczej.
Na koniec każdy zje po kawałku czy nawet i 3. Resztę trzeba mrozić albo rozdać.
Żona wędkarza już za życia trafia do czyśćca. Jedyne kiedy może odpocząć to jak mu się ta "pier**lona
Mogę przygarnąć i ogarnąć, jeśli od przybytku jednak głowa boli. :-)
@bartoszewiczkrzysztof
Kogo, tą panią? :-D
@hektarek19 Nie, zdecydowanie wybieram rybki ;)
To jakiś fenomen. Mój ojciec czy wujkowie czasem coś tam złapali. Po powrocie do domu jebudu wiaderko z rybami w kuchni.
"Masz stara. Patrz co przyniosłem."
Banan na twarzy conajmniej jakby gołymi rękoma mamuta ubił.
Szwy w koszulce trzeszczą, tak pierś wypina i jednocześnie stara się wciągnąć brzuch.
Matka/ciotka tylko wzdychały z politowaniem jednocześnie ich mimika pokazywała: "a na ch*y mnie ten kaktus" (ryba).
Zawsze padało pytanie (retoryczne) "I kto to ma obrać?"
No jak to kto...myśliwi przecież zmęczeni łowami.
Z kuchni tylko słychać trzask odjręcanego kapsla z n-tej butelki.
Chcąc nie chcąc też się musiałem nauczyć I powiem tak: -śmierdzi (jedna gorzej druga mniej ale..)
-łuski i śluz są wszędzie w promieniu 1.5m od ciebie
-wszystko się ślizga i można sobie z łatwością palec upier...
Później smażenie...śmierdzi tylko inaczej.
Na koniec każdy zje po kawałku czy nawet i 3. Resztę trzeba mrozić albo rozdać.
Żona wędkarza już za życia trafia do czyśćca. Jedyne kiedy może odpocząć to jak mu się ta "pier**lona
przeklęta wędka złamie albo mu ukradną".