Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
628 639
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M michalSFS
+4 / 8

Moja uważa, że jest pępkiem świata i pozjadała wszystkie rozumy.
Ustąp 3 razy, nie ustąp raz, a dzieje się jej wielka krzywda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amera
0 / 0

@michalSFS ale moja teściowa ma tylko jedną synową (czyli mnie) a Ty piszesz jakbyś był jej zięciem :) Dodam że moja obrazi się ale nie powie o co i wypomni to np po trzech latach. Ogólnie nawet mojego męża (czyli jej syna) irytuje to że trzeba nad każdym słowem myśleć bo jeszcze je opacznie zrozumie i znowu się obrazi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar samodzielny68
+9 / 23

Alergia alergią, z tym wiadomo, nie ma rady, ale żeby tak rozpuścić towarzystwo to się w głowie nie mieści. To nie jest żadne szanowanie preferencji i przyzwyczajeń, a brak elementarnego szacunku dla "Twojej"*) teściowej i poszanowania dla jej pracy. Tak, wiem, są takie domy gdzie matka gotuje dla męża co innego, dla jednego nastoletniego syna co innego a dla drugiego (też nastoletniego) co innego - i nie jest to spowodowane chorobą a chorobliwym wybrzydzaniem i porażającą niedojrzałością. Jak jeden z drugim wyjedzie i nie dostanie patentowanej odżywki na nerwy rozpuszczonej w wodzie destylowanej - to weźmie i umrze!

*) bo sądzę, że nie opowiadasz swojej własnej historii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2024 o 18:56

avatar Eaunanisme
+11 / 11

@samodzielny68 Wiele osób naprawdę nie ma problemu z tym, żeby włożyć w coś więcej wysiłku, aby innym było dobrze. Myślę, że warto nie mierzyć innych swoją miarą. Sam wielokrotnie byłem adresatem "dobrych rad, aby nie dać się wykorzystywać przez fanaberie innych", kiedy jedyną akcją z mojej strony było np. wyjście z pracy 10 minut później.

W kontekście "braku elementarnego poszanowania dla teściowej i jej pracy" - jeśli ktoś jest aż tak drobiazgowy i wrażliwy na potrzeby innych, to musi to kochać. Poza tym od kiedy dojrzałość wiąże się z tym, że jem rzeczy, które mi nie smakują? Wręcz przeciwnie - jestem dorosły i nikt mi nie będzie mówił, co mam zjeść. Dlaczego moje kubki smakowe mają być gorzej traktowanego od Twojego ego? Zjedzenie czegoś z grzeczności i skomplementowanie kucharza, że pyszne, mimo że źle doprawione i suche to kwestia kultury i dobrego wychowania, ale nie powinno to być podstawą długofalowej relacji między ludźmi. Spotkania, zwłaszcza z rodziną, to ma być przyjemność, a nie przykry obowiązek. Co Ci zatem szkodzi, że ktoś "rozpuszcza towarzystwo"? Jak Ci się samemu nie chce, to nikt Ci nie karze. Zapraszaj sobie wegetarian na mielonego z ziemniakami polanymi skwarkami. W końcu przecież, zgodnie z Twoją logiką, to oni wyjdą na niewychowanych prostaków, a Ty będziesz mógł poczuć się lepiej, że nikt Cię nie wykorzystuje przez swoje głupie preferencje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+6 / 6

@samodzielny68 Na święta często mamy około 10 osób, gdzie 3 z nich mają alergie na niektóre produkty, przy czym każda na inne, a dwie muszą wykluczyć dużą część produktów ze względów zdrowotnych. W praktyce, na palcach jednej ręki mogę policzyć coś co mogą bezpiecznie jeść wszyscy.
Posadzenie wszystkich wspólnie przy stole i zjedzenie wspólnie obiadu wymaga jednak przemyślenia i przygotowań, ale z reguły istnieje grupa produktów wspólna. więc nie jest tak że każdemu szykujesz co innego. Po prostu sprawdzasz, czy każdy ma co jeść, czego wymaga jednak bycie gospodarzem. Ale potem, goście mogą sami się wykazać, w czasie rewizyty.
Nie raz i nie dwa szykowałam na święta rzeczy, których nie jem, ale wiem, że inni je lubią.
Nawet w codziennym życiu, wiele obiadów szykujemy w dwóch wersjach, bo jeden z członków rodziny ma alergię na ryby, ale reszta je lubi. Czasem też pada dzień wcześniej deklaracja "robię na obiad to i to, jadę na zakupy, co potrzebujesz?".
Zdarzały mi się święta, gdzie prosiłam rodzice by pod wymówką spaceru zabrali mnie na pizzę, albo na stację benzynową, albo takie które spędzałam spacerując po okolicy, bo ktoś jeszcze nie uwierzył, że sam zapach jednej potrawy może wywoływać reakcję alergiczną (często później odchorowywany zresztą). To nie jest fajne, szukania tego jednego, jedynego miejsca otwartego 25 grudnia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2024 o 14:47

avatar samodzielny68
-2 / 4

@Cascabel @Eaunanisme @niknik Super, świetnie, w tym co piszecie jest trochę racji; sam mając dziecko i partnerkę dziecka - wegetarian muszę menu do nich dostosowywać. Ale wegetarianizm albo nakazy religijne traktuję trochę jak alergię, jako konieczność. Natomiast nie przekonacie mnie, że wybrzydzanie, bo jedno nie tknie marchewki, a inne jada tylko piętki z chleba i frytki jest wyrazem dojrzałości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+3 / 3

@samodzielny68 Jeżeli dana osoba spróbowała marchewki, czy ogólnie innych produktów i ich nie jada, przy czym podchodzi do tego spokojnie i asertywnie, to nie jest to niedojrzałość. Masz prawo czegoś nie lubić - mnie w ten sposób odrzuca większość rodzajów mięs, a mimo to wegetarianką nie jestem. Próbowano mnie przekonać że "jak ja przygotuję, to na pewno ci zasmakuje" - nie zasmakowało, przeprosiłam, podziękowałam i tyle.
W wieku nastoletnim, rodzice stosowali wobec mnie pewną strategię. Nie smakowało? Mogłam sobie zrobić (sama, ewentualnie pod nadzorem) jedno z dań rezerwowych (ugotować, a nie podgrzać w mikrofali), albo zjeść tylko tą część posiłku, która mi odpowiadała. Ale szło to w obie strony - rodzice też spróbowali niejednej rzeczy, część się przyjęła, część nie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
+3 / 3

@samodzielny68 Z tym "wybrzydzaniem" to też nie jest zawsze tak jednoznacznie. Mam znajomą, która nie je papryki. Przy każdym daniu, jakie dostaje, pyta, czy jest w nim papryka. Czasem miałem wrażenie, że gdyby ktoś podał jej po praz pierwszy herbatę z cukrem, to by się też zapytała, czy nie ma w środku papryki. Z resztą znajomych traktowaliśmy ją jak niegroźną wariatkę, taką wybrzydzającą paprykofobkę.

Jakiś czas temu na jednej z imprez, gdzie polało się trochę alkoholu (bez papryki) spytałem ją, czemu ona tak panicznie boi się papryki, że gotowa jest w cukierni pytać o to, czy pączek z różą też nie ma papryki. W odpowiedzi przyznała mi się, że po papryce, nawet najmniejszej ilości, ma straszne wzdęcia i jak zje danie, do której ktoś choćby doda ciut papryki (nawet w proszku), to kilka kolejnych godzin ma praktycznie wyjęte z życia, bo lewituje jak balon pod sufitem. A w kontaktach z innymi ludźmi po prostu jest bardziej akceptowalne uchodzić za osobę, która wybrzydza i obsesyjnie poszukuje najmniejszych śladów papryki, niż wtajemniczać wszystkich w to, że po papryce zamienia się w jednoosobową orkiestrę dętą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 9:12

avatar Cascabel
0 / 0

@Eaunanisme Doskonale rozumiem nadgorliwość twojej znajomej, bo sama zaczęłam być taką "wybrzydzającą i obsesyjnie poszukujących najmniejszych śladów ogórka" od kiedy kilka razy się na niego naciełam w małych ilościach, np. dodanego do sosu, gdzie zupełnie się tego nie spodziewałam. Raz nawet w lemoniadzie, czy na pizzy. Kończyło się to na mdłościach i wymiotach przez kolejne godziny.
Nie mam takiego radaru jak w przypadku kapusty - nawet nie można mieć w lodówce bigosu (zamrażarka/słoiki zamknięte szczelnie ujdą...), a co dopiero mówić o odgrzewaniu, w wielu restauracjach dosłownie odbijałam się od drzwi, a i tak zdarza mi się, że świadomie nie czując zapachu zaczynam źle się czuć i dopiero po czasie "winny zostawał namierzony", albo ktoś się przyznawał, że "zapomniał umyć talerza po pierogach podgrzewanych i jedzonych w garażu". Niby informuję wszystkich o problemie, uprzedzam, ale i tak sporo osób mi nie wierzy i czuje potrzebę "testowania".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niknik
0 / 0

@samodzielny68

Ale wegetarianizm to też wybór. Religia to wybór, bo nawet jeśli urodzisz się w rodzinie która wierzy w jedno, możesz dokonać własnego wyboru. My mówimy o szacunku dla ludzi i ich wyborów. Ja się w religię nie bawię, nie jem owoców morza bo nie lubię, a nie dlatego że Biblia zakazała i uważam, że powinno to być szanowane.

Co do wyrazu dojrzałości, szacunek dla innych i ich wyborów, niezależnie od przyczyn, to jest właśnie dojrzałość. Były przypadki kiedy ktoś mnie jako dziecko próbował zmusić do jedzenia rzeczy, które mi nie smakowały. Mam taki uraz, że w dalszym ciągu ich nie zjem, bo wciąż podświadomie kojarzę je z czymś przykrym. Z kolei, kiedy jako dziecko nienawidziłam czosnku i nikt nie próbował go we mnie wmusić, ale z szacunkiem dano mi prawo wyboru, przekonałam się do czosnku i teraz sama go używam kiedy gotuję.

Smaki się zmieniają, tak jak inne preferencje i przekonania. Jedyne co mamy z tym zrobić, to szanować innych i ich wybory.

A jeśli ktoś ogranicza się do jednego rodzaju jedzenia, warto zadać sobie pytania, dlaczego tak jest i jak możemy tej osobie pomóc się przemóc i czy tej pomocy chcą. Ja jako dziecko byłam niezwykle wybredna, jako autystyczna osoba miałam problemy z teksturą niektórych potraw i dzięki niektórym członkom rodziny którzy próbowali mnie zmuszać "bo byłam tylko dzieckiem i nic nie wiedziałam", do tej pory stresuje mnie próbowanie nowych potraw. Żeby nie marnować zamówionego jedzenia, często chodzę do bufetów oferujących jedzenie z różnych krajów, by się zapoznać ze smakami w małych porcjach.

Myślę, że czasem takie "wybrzydzanie" to odpowiedź na brak zrozumienia pewnych rzeczy.


Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rogeros123
+7 / 17

dla mnie zakrawa to już na jakieś manie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sznapi8212
-4 / 6

Dobra dobra to jak z poniedziałkiem jak się dobrze zaczął to znaczy że zło pi&rdolnie znienacka

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+7 / 11

Należy szanować preferencje ludzi pod warunkiem, że nie wchodzą one innym na głowę.

Jest piękna myśl, którą przeczytałem kiedyś w restauracji:

Gospodarz winien spełniać każde żądanie gościa a gość niczego nie żądać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P parafia1
-1 / 7

Wszystko fajnie, i dobrze. Mama męża to świekra. Kultywujmy tradycje języka, bo całkiem "zamerykaniejemy"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C C1VenomMX321
+4 / 4

Zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N niknik
+5 / 5

@samodzielny68

Czyli uważasz, że z szacunku dla teściowej, jej goście powinni kłamać co do ich preferencji, a potem zmuszać się do jedzenia potraw które im nie smakują?

Moja babcia gotuje kilka różnych potraw mając na uwadze preferencje. I tak, szanujemy jej ciężką pracę, sprzątamy po obiadach, pomagamy przygotować stół przed obiadami. I jak najbardziej doceniamy fakt, że się dla nas stara.

Nauczona szacunku dla innych, też oferuję warianty kiedy spodziewam się gości. Mam znajomych weganów i zawsze kupuję osobne jedzenie dla nich. Nigdy nie stanowiło to problemu i nie rozumiem dlaczego ktokolwiek mógłby nazwać preferencje chorobliwym wybrzydzaniem i porażającą niedojrzałością.

Niedojrzałością nazwałabym oczekiwanie by wszyscy się dostosowali. Organizowałam barbecue na którym weganie, muzułmanie i ludzie którzy lubią mięso i alkohol spędzali wspólnie wieczory, wszystko dzięki dojrzałości każdego z gości.







Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar U99
+1 / 3

A tymczasem w prawdziwym życiu, teściowa gotowała ze składników nietolerowanych. "Nie smakuje ci? Jakaś wybredna jesteś. Francuski piesek..."

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pani_Informatyk
0 / 0

Szanuje i to ogromnie. U mnie babcia miała raczej podejście ugotowała (bo miała taklą fanaberie często, nie dla tego bo trzeba było), to na siłę trzeba wmusić. W twarz mówiła, że ludzi się nie pyta czy chcą tylko podstawia im pod nos. A przecież każdy ma rzeczy, które lubi i nie. Ona też. I w przeciwną stronę to już tak nie działało. Jak jej próbował podać ktoś coś, co jej nie odpowiadało to w życiu!

Jedna sprawa, to jedzenie czegoś, czego się nie chce, co uważam, że od czasu, do czasu i tak można się zmusić. Ale inna sprawa, to znowu jak moja babcia, czy mama mojego chłopaka, które nawet, jak im się powiedziało "nie, nie jestem głodny" to i tak zrobiły i w ciebie wmusiły. Bo przecież one wiedzą lepiej ile potrzebujesz zjeść i kiedy!

Nienawidzę takiego zachowania. Rozumiem, że lubią gotować, chcą sobie pogotować i być potem pochwalone jakie pyszne. Ale sorry, nie jestem śmietnikiem na żarcie. Mam prawo nie być głodna. I nie lubić niektórych potraw.

Zresztą, takie zachowanie mojej babci (ona w jeszcze kilku sferach życia miała podobnie) spowodowało, że ja właśnie byłam dokładnie przeciwna. Ja strasznie starałam się zrozumieć, że ludzie są różni, mają prawo do własnego zdania i nic nikomu nie narzucać. A to też nie jest do końca dobre. W każdym razie, obecnie staram się to jakoś wyśrodkować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 9:20