Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
33 60
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
C claragna
-4 / 14

Oj, plusów nie zdobędziesz. Teraz rządzi depresyjno- traumatyczne pokolenie spod szyldu zbitej szybki w smartfornie i kafffci na mieście, które owszem życzy sobie, żeby dostać mieszkanie po dziadkach i konto po rodzicach, ale prędzej a) uda że nie zna swoich dzieci, b) wyśle dzieci do roboty, niż zacznie wymagać coś od siebie, bo przecież obecne czasy są najtrutniejsze w caaaaałej historiiii, bo latte srajczato kosztuje 20 plus i nie ma jak się naszaleć wystarczająco mocno ze studentkami, bo żeby na srajczato mieć pienionszki, a babcia nie chce być sponosrem to koszmar, czeba pujśc do pracy...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R RealistycznyRealista
-2 / 8

@claragna
Pokolenie "dej dej, wiecznych studentów" po dwóch dyplomach z socjologii i politologii wchodzi na rynek pracy w wieku 30stu lat, a później zdziwienie, że nie stać ich na mieszkanie. Powinni jeszcze zrobić trzeci z bibliotekarstwa, to na pewno pomoże

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sok__Jablkowy
-2 / 10

Dla niektórych tutaj kapitalizm stał się ich religią. Mają swoją biblię i nigdy nie kwestionują tego, co jest tam napisane. Kiedy podejmuje się z nimi dyskusję, jako dowód swoich racji tylko cytują swoje pismo święte. Upierają się, że skoro tak jest napisane, to jest to prawda, bo tak jest napisane. Jeśli coś idzie nie tak, to winą obarczają "ateistów", bo nie "wierzyli" wystarczająco, nie "modlili" się (uczyli), nie "chodzili do kościoła" (pracowali). Każdy, kto się z nimi nie zgadza, jest albo obrażony na ich "boga" (obrażony na wszystkich swoich szefów, korporacje i wszystkich, którzy ich wykorzystują), bo mają fanaberię lub coś im się nie udało, albo jest "satanistą" (komunistą).

Gdyby byli maszynistami pociągu na linii "Gospodarka", włączyliby tylko maksymalną prędkość. Kiedy wszyscy wiedzą, że zaraz kończą się tory i jest przepaść, oni są przekonani, że wystarczy jechać ostro do przodu, bo w ich biblii jest napisane, że wszystko będzie cacy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar samodzielny68
0 / 2

@Sok__Jablkowy Czyli twierdzisz, że osoby o przekonaniach rynkowych zaczynają zachowywać się zupełnie jak lewica? Może i racja.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sok__Jablkowy
-1 / 1

@samodzielny68

Jeśli od razu wiesz, że światło świecy to ogień, to posiłek został ugotowany już dawno temu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar samodzielny68
0 / 0

@Sok__Jablkowy Nie ten wątek, ale i tak :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+4 / 10

Jeśli nie masz kuźni, musisz na nią zapracować. Problem w tym jak konkurować z tymi co już mają kuźnię i przez pół życia uczono ich jak kuc?

To tak jakby wysłać byle cywila na front bez broni i postawić go na przeciw wyszkolonego żołnierza w pełnym rynsztunku. Raczej szans by cywil nie miał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar samodzielny68
-3 / 5

@rafik54321 Oma said: "Many roads lead to the great path. Only the willing will find their way"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+3 / 3

@samodzielny68 tylko nie każda ścieżka jest przeznaczona dla każdego. Dla danego człowieka pozostaje niewiele ścieżek do wyboru. A w tym wąskim gronie wyboru, wszystkie ścieżki już są okupowane... Na tym polega problem.

Załóżmy że moją ścieżką jest stworzenie koncernu samochodowego. Jak mam to rozkręcić nie posiadając niczego (z wiedzą włącznie) oprócz chęci? Co najwyżej można iść na studia, ale to dalej nie da ci kapitału, a nikt nie wyłoży miliardów na człowieka który nie ma doświadczenia.
Z goła inaczej wygląda temat, kiedy jest się synem np Muska czy Gatesa. Tu już faktycznie, sporo chęci, łeb na karku, kasa od rodziców i wio.

Próg wejścia jest zbyt wysoki.
Kiedyś w wieku 30 lat można było już mieć własny dom i utrzymać się z jednej przeciętnej pensji. Spróbuj dziś. Z jedną średnią krajową (która i tak jest 2 razy wyższa niż realna średnia) nawet kredytu na mieszkanie nie dostaniesz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yoyo2123
0 / 0

@rafik54321 chcesz stworzyć koncern samochodowy? Da się to zrobić, aczkolwiek wymaga to czasu, pracy, samozaparcia, strategii i szczęścia. Przede wszystkim musisz skonstruować swój pierwszy samochód :) najlepiej elektryczny na bazie np wózka golfowego, musisz zrobić go tak by był ciekawy i użyteczny a następnie sprzedać, pokazać jakiemuś bogaczowi ;) kiedyś kumpel kupił starego malucha i trochę żelastwa, zrobił własną ramę układ kierowniczy i zamontował silnik z malucha. Jeździł dla zabawy po polach, i ulepszał swoje buggy. Pewnego dnia pojechał nim przez pola na pobliski zlot samochodowy, wypasione bryki im ten śmieszny buggy w połowie ludzi budził uśmiech politowania ale połowa była zachwycona i mówili że super. Część chciała się przejechać, Jeden typ wziął nr telefonu i potem zadzwonił że daje 5k i kumpel ma mu skonstruować podobny. W teorii mógłby zacząć robić takie na zamówienie ale to nie była jego bajka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+1 / 1

@yoyo2123 widzisz, mówisz szczęścia. A to już nie zależy od nas. Czyli można robić wszystko dobrze i przegrać. Problem jest też taki że konkurencja będzie ci rzucać kłody pod nogi.

Poza tym wykonywanie pojazdów nie homologowanych to zupełnie inna bajka.

I nie da się zbudować od zera prototypu który będzie gotowcem do produkcji. Zawsze wyjdzie jakiś błąd. No i nie wszystko da się klepać w garażu. Jak sobie wyobrażasz np odlać blok silnika? Albo wykonać wał? Tu potrzeba maszyn za setki tysięcy złotych.
Niby można kupić licencję na jakieś gotowe podzespoły ale ustaliliśmy że jedziemy bez kasy. Bez kasy nie zbudujesz prototypu a więc bogacz nie zainwestuje. Koło się zamyka.
Na tym polega problem. Nie przebijesz się sam, a wcale nie jest powiedziane że bogacz w to zainwestuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yoyo2123
0 / 0

@rafik54321 A kto Ci każe odlać blok silnika? Śrubki też będziesz odlewał? A gume do opon sam robił? Ja rozumiem, pojazd nie homologwany a homologowany. Ty byś chciał wszystko od razu, ale tu trzeba krok po kroku. Nie oszukujmy się, nie zostaniesz prezesem koncernu samochodowego z ulicy. Jak chcesz zrobić pojazd homologowany to musisz go zaprojektować a części możesz kupić u dostawców, zamówić niestandardowe częsci itd. Potrzebny jest kapitał a ten można zdobyć na różn sposoby. Jak stworzysz oryginalny samochód, który będzie miał szansę na rynku to i inwestorów możesz znaleźć.

A co do szczęścia - nie zgodze się, że nie zależy od nas. Tzn. w dużej mierze nie mamy na to wpływu ale możemy szczęściu pomóc. Kto nie gra ten nie wygrywa Jak nie będziesz nic robił to nie możesz mówić, że nie masz szczęścia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@yoyo2123 tyle że droga jest zbyt długa na jeden żywot. A nie jest powiedziane że potomstwo podąży twoim tokiem i nie zacznie w czymś innym od zera.

" Nie oszukujmy się, nie zostaniesz prezesem koncernu samochodowego z ulicy. " - i to samo napisałem na początku, a tu jest tłumaczenie że niby się da, ale jednak że się nie da XD...

Tyle że znów, zamów, potrzebujesz kasy, kasy nie masz. Więc tniesz koszta i robisz sam. Więc znów wracasz do punktu wyjścia.

Ale właśnie szczęście może cie pchnąć gdzie trzeba bez twojej ingerencji. Wystarczy trafić na odpowiednią osobę, w odpowiednim momencie.
Przypomina mi się historia jak Vin Diesel wkręcił się w aktorstwo.
Pierdyknął włam do teatru i został złapany przez właściciela. Właściciel dał mu wybór, albo idzie do kicia, albo wkręca się w aktorstwo.
Ile tu masz ton farta? Raz że pierdyknęli włam do odpowiedniego teatru (i wgl teatru). Dwa że go złapali. 3 że wgl właściciel dał mu wybór. 4. Ten wybór i tak był w zasadzie jednostronny, bo w zasadzie wyboru nie miał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yoyo2123
0 / 0

@rafik54321 Nikt nie zostaje właścicielem koncernu z ulicy, masz dwie opcje, albo odziedziczysz albo weżmiesz się do ostrej charówki i założysz własny.

" tylko nie każda ścieżka jest przeznaczona dla każdego. Dla danego człowieka pozostaje niewiele ścieżek do wyboru. A w tym wąskim gronie wyboru, wszystkie ścieżki już są okupowane... Na tym polega problem."

No właśnie nie, są po prostu scieżki łatwiejsze i trudniejsze, Powiedzmy, że chciałbyś zostać kopaczem rowów. To jest mega trudna scieżka, ale nie dlatego, że próg wejścia jest wysoki tylko dlatego, że się z tego nie utrzymasz, no chyba, że jakimś cudem będziesz robił to dla zabawy, streamował i jakimś cudem ludzie Cię będą oglądali xD ale wtedy jednak już jesteś bardziej streamerem niż kopaczem rowów. Wlaściciel koncernu samochodowego to z kolei też mega trudna ścieżka.

I tak, masz racje, nie jeden na tej scieżce ma z górki inny pod górkę, ale zawsze znajdzie się jakiś objazd. Ja po prostu nie lubie takiego gadania, że się nie da, bo sam wyszedłem z biedy i włożyłem sporo pracy w to by teraz zarabiać 20k+ na rękę. Mógłbym osiągnąć pewnie więcej, ale mi się nie chce, bo i tak już jestem styrany ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2024 o 16:58

avatar rafik54321
+1 / 1

@yoyo2123 tak, tyle że to nie ja twierdzę, że można wszystko osiągnąć wyłącznie ciężką harówką. Gdyby tak było, to dziś wszyscy byliby bogaczami. Kiedyś - tak, harówka wystarczała, bo ludzie byli bardzo leniwi. Dziś - to tak już nie działa.

No właśnie nie. Bo ścieżka właściciela koncernu, nie jest dla kogoś, kto miałby być kopaczem rowów. Kopanie rowów wymaga zupełnie innych predyspozycji niż bycie bossem. Do kopania rowów wymagana jest siła fizyczna, która jest dość zbędna w zarządzaniu. To tak jakbyś chciał nożem wbijać gwoździe XD... Do tego potrzebny jest młotek, ale młotek nie służy do cięcia.

To proste. Na którymś etapie twojego życia, uśmiechnęło się do ciebie życie. To było trampoliną którą wykorzystałeś.
Sęk w tym, że nie każdy dostaje swoją "fartowną szansę".
Bardzo możliwe że już dawno w jakimś afrykańskim plemieniu urodził się człowiek który miał z 250-280 IQ. Tylko co z tego, jeśli nie zostało podparte edukacją? Potencjał został zmarnowany. Z winy tubylca? Nie. Pech.
Od nas samych zależy o wiele mniej niż nam się wydaje, bo mamy swobodę działania, ale tylko wewnątrz ram które są nam narzucone przez czynniki zewnętrzne. Przebicie się z mniejszej, do większej ramy zwykle nie jest możliwe, bez "dziury" stworzonej od zewnątrz. Sęk w tym, że przejście przez taką dziurę, ją zamyka, a ci co zostali w mniejszej ramie, muszą szukać kolejnej.
Inaczej tego wytłumaczyć nie mogę.
Często jest to też podparte pechem. Bo choroba ma gdzieś kim jesteś. Jednak jest wymiernym obciążeniem, które dodatkowo utrudnia postęp. A ciężko kogoś winić za to że zachorował.

Dać się da, ale musi się trafić szansa. Jak się nie trafi, to się nie da... Tak jak na Marsa nie można polecieć kiedy się chce, a okienko się trafia raz na 2 lata.

A jeszcze jest taki aspekt, że każda próba jest kosztem. Kosztem który może się nie zwrócić.
Jeśli chybisz dostatecznie dużo razy - nie masz już jak podejmować kolejnych prób.
To tak jakbyś ciężko pracował, odłożył połowę potrzebnej kwoty, wziął kredyt na drugie pół, zainwestował, przerąbał całość i zostajesz z kredytem. I tak kilka razy... Nie masz szans podjąć kolejnej próby.

A teraz kolejny przykład że się mylisz.
Code Master & Nintendo. Nintendo zrobiło konsolę i tylko ono robiło kartridże z grami. Inne firmy miały zakaz.
Code Master stwierdziło że polityka Nintendo jest dla nich nieopłacalna i sami zaczęli produkować własne gry i kartridże. Nintendo rzuciło pozwem. Ostatecznie Code Master sprawę w sądzie wygrało, ALE, sprawa ciągnęła się tyle lat, że owa konsola zdążyła się zestarzeć, a odszkodowanie które musiało wypłacić Nintendo to były grosze względem tego co by zarobiło Code Master. Bo w trakcie trwania procesu, Code Master nie mogło produkować kartridży.
W efekcie Code Master upadło. Wskaż mi gdzie Code Master zrobiło błąd? Pomysł dobry, realizacja perfekcyjna, racja sądowa po ich stronie.
Ale to Nintendo wyszło obronną ręką z tego starcia.
Po fakcie, Code Master mogłoby uznać że błędem była wgl próba wejścia w taki profil działalności, ale skąd mogli wiedzieć że tak sprawa się potoczy, zwłaszcza że prawo było po ich stronie?
To jest przykład takiego "nie da się".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Y yoyo2123
0 / 0

@rafik54321 mam wrażenie że opisujemy to samo tylko nie zgadzamy się do końcowego wyniku. Możesz to nazwać szczęściem lub pechem ale spośród wszystkich nieskończonych możliwości na pewno istnieje taki układ zdarzeń,który doprowadzi Cię do celu, o ile cel jest fizycznie możliwy, wynika to z samej nieskończoności możliwych zdarzeń.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Loganesko
-2 / 4

Ugh, chińskie bajki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar samodzielny68
+1 / 1

@tok1 A jak jest z władzą nie podlegającą żadnej, lub niemal żadnej rzeczywistej kontroli, takiej jak władza proboszcza czy biskupa? Pewnie o wiele lepiej, bo nie ma wtedy mowy o tej przebrzydłej demokracji!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amera
0 / 0

Całe życie poświęcasz by wybudować kuźnię którą przekażesz dzieciom, poświęcasz cały swój czas a na koniec dzieci mówią że nie chcą być kowalami bo widziały jaka to harówka i wolą zostać np złotnikami. Ciężko zapewnić dzieciom dobry start nie wiedząc co rzeczywiście za te kilkadziesiąt lat będzie potrzebne. Mam wujka który chciał zapewnić synom przyszłość i wybudował wielki dom coby każdy syn miał własne piętro. Teraz mieszkają tam we dwoje z ciotką bo synowie się wyprowadzili. Odkładanie pieniędzy "na start" ma jakiś sens ale też nikt nie zapewni że za 20 lat coś z tych pieniędzy zostanie (przykład ukraińców którzy po wybuchu wojny nie mogli wymienić pieniędzy na złotówki bo rynek się "zapchał", zresztą niejeden miał swoją dobrze funkcjonującą firmę którą zniszczyła wojna)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem