Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
128 132
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A Ashardon
+1 / 3

Baby doskonale znają tę grę...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Baabool
+4 / 4

@Ashardon a facety które mają w dupie swoje dzieci wrzeszczą o alienacji rodzicielskiej żeby się do tego nie przyznać bo to jednak trochę wstyd (:

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A aldocaldo
-2 / 2

We Francji, już przepraszają za te brednie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KONSTANCJA888
+1 / 1

Ja tam widzę toksycznych ludzi, których trzeba leczyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Master_Yi
0 / 2

Zrobione jakby to był wspólny problem podczas gdy alienacji doświadczają tylko ojcowie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
X xargs
0 / 2

Odrzucenie nienawiści to przemoc? No no...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Shambler
0 / 0

Inaczej Dzień patologii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar AleksandraCz
0 / 0

jeszcze słyszałam takie powiedzenie - sieroty żyjących rodziców. czyli zjawisko występujące, kiedy dziecko od dzieciństwa nie ma wsparcia w swoich rodzicach i nigdy go nie miało, tak jakby ich nie miało. i chodzi także o wsparcie życzliwych słów, dodających wiary w siebie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hoborg
+2 / 2

Nie rozumiem tych bab, które ograniczają ojcu kontakty z dzieckiem.
Sama mam dwójkę, jestem po rozwodzie... jezuuuu, ile ja bym dała za jeden wolny weekend.
Młodsze dziecko nie pamięta, jak kłótliwy był tata, więc jeszcze się do ojca garnie i czasem nawet u niego nocuje. Starsza taty nie lubi, ciągle ma w pamięci jego przytyki, wrzaski, dokuczanie, przemoc psychiczną. Od czasu rozwodu nie spędziła z nim ani godziny sam na sam, o nocowaniu u niego nie chce słyszeć, o dłuższym pobycie w wakacje nie ma mowy. Tata nie za bardzo się stara zadbać o relację.

A tu się dowiaduję, że są babki, które dobrowolnie rezygnują ze swojego wolnego czasu, latoroślom pozwalają się oddalić najwyżej na długość pępowiny, a do tego jeszcze ryją własnym dzieciom psychikę. Ktoś mi to może wytłumaczyć?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C copyright33
+1 / 1

@hoborg zapewniam cię że kochany tatuś chodzi i mówi że starsze dziecko nie chce z nim kontaktów bo je przeciwko niemu buntujesz. Mam ten sam problem. Ojciec dziecka przez całe życie dziecka miał go gdzieś. To ja byłam tą która zmuszałam dziecko do kontaktów z nim. W końcu dziecko było na tyle duże że powiedziało ze jak chce to sama mogę się widywać z jego ojcem ale on nie będzie dalej zgadzał się na kontakty. Podkreślę że każde widzenie oczywiście u mnie w domu wyglądał tak samo. Ojciec przychodził przespał się na siedząco na fotelu, później pobawił się telefonem a w międzyczasie podopierdzielal się do dzieckiem I się z nim pokłócił. Wracając do tematu, jak dziecko przestało się z nim widywać poszedł do szkoły i się pożalił że przeze mnie dziecko się z nim nie chce widywać. Po rozmowie z psychologiem szkolnym doszliśmy do porozumienia ze on pójdzie na szkolenie z metod wychowawczych by nauczył się normalnego postępować z dzieckiem a ja po tym szkoleniu spróbuję przekonać dziecko do kontaktów z ojcem. Minęło 8 miesięcy a tatuś nic nie zrobił by pójść na to szkolenie i przez 8 miesiecy nie widuje sie z dzieckiem. W styczniu poprosiłam go by zrobil coś by odnowić kontakt z dzieckiem bo w marcu syn ma wizytę u lekarza w centrum zdrowia dziecka (wizyta bardzo ważna) i w związku z tym że zaczynam nowa prace nie dostanę urlopu. Oczywiście tatuś nic nie zrobił a na moje pytanie tydzień przed wizytą u lekarza dlaczego stwierdził że myślał że albo mnie zwolnią albo ja się zwolnienie więc nie pomyślał że nie ma sensu by on coś robił. Oczywiście musiałam odwołać wizytę a tatuś mi napisał że nie jest dumny z tego że przez niego dziecko nie poszło na wizytę na którą czekało rok. Jak słyszę płaczących tatusiów o.to że nie mają kontaktów z dzieckiem bo ich ex im utrudniają to śmiać mi się chce bo w 99% przypadków to ściema i wybielanie siebie że mają w d... dziecko by się z nim widywac

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hoborg
0 / 0

@copyright33 czy ja wiem... różni są ojcowie, jedni chcą kontaktów, inni mniej.

Mój były zapewnia całą rodzinę, jaki to on pokrzywdzony i tak płakał, że nie będzie widywał swoich dziewczynek... po czym zawinął d_pę i przeprowadził się do miasta oddalonego o 300 km, żeby być w pobliżu rodziców i brata. Także w te jego krokodyle łezki nikt nie wierzy, nawet jego własna matka, która go wiele razy pytała: czemu tak daleko od dzieci się wyprowadzasz?

Ale są też normalni ojcowie, znam kilku takich, których relacje z dziećmi są na poziomie, mają regularne spotkania, urodziny i imprezy dziecka organizują razem i starają się utrzymać poprawną relację, dla dobra dziecka.

Znam nawet jedną rodzinkę, gdzie winny rozpadu małżeństwa był ojciec, bo któregoś dnia oznajmił, że on, przykładny mąż i ojciec dwójki dzieci, tak właściwie to jest homoseksualny, a ten jego kolega Marek, który tak często wpada na piwko, to jego chłopak. W dodatku Marek jest dupkiem, bo nie zna się kompletnie na dzieciach i raz już jedno z nich uderzył, bo nie chciało już teraz natychmiast opróżnić zmywarki. A mimo to dzieci spędzają czas pół na pół, tydzień u ojca i tydzień u matki (duży dom należał do ojca, matka się wyprowadziła do mieszkania). I mimo takich trudności, matka nie ogranicza kontaktów, tylko stara się rozmawiać (Marka za tę sytuację zj_bała oczywiście), jakoś się dogadują, organizują dzieciom urodziny, dzielą się obowiązkami. Więc się da, jeśli tylko oboje tego chcą.

Jedyny znany mi przypadek, kiedy matka starała się ograniczyć kontakty ojcu, to moja znajoma Monika. Starała się oskarżyć ojca o pedofilię, ale nie wyszło, prawnicy rozkładają ręce. Typ jest strasznie obleśny i uparcie twierdzi, że ta jego erekcja w trakcie zabawy z dzieckiem to zupełnie normalna reakcja, on po prostu tak się cieszył, że może się z synkiem bawić i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. A białe plamy na bieliźnie dziecka to pasta do zębów. Matka przeciągnęła dziecko przez psychologów, którzy starali się wybadać, czy jest wykorzystywane (czytanie książeczek o niedźwiedziu, który w zamian za drapanie po plecach dawał małym misiom miodek, ale zakazywał im komukolwiek o tym mówić. Wyjaśnianie dziecku różnicy między dobrymi i złymi tajemnicami, gdzie wolno dotykać itd.). No po prostu koszmar. Ale na szczęście dziecko nie za bardzo czuło związek tych historyjek z rzeczywistością, najwyraźniej nie było wykorzystywane... Co nie zmienia faktu, że typ jest nienormalny, obleśny i denerwujący. I naciska na kontakty, na które dziecko też nie zawsze miało ochotę. W efekcie ma z nim co drugi weekend, plus w tygodniu każde wtorkowe popołudnie... i bardzo często bierze opiekunkę na pół dnia w sobotę, no bo przecież dwa dni raz na dwa tygodnie zająć się dzieckiem to ponad jego siły. Co nie zmienia faktu, że wojuje i ciąga matkę po sądach, żeby jeszcze przedłużyć te wizyty i żeby "jego" weekendy zaczynały się już w piątek, a nie w sobotę rano. Rozumiecie to? jemu nie chodzi o to, żeby mieć więcej czasu z dzieckiem, tylko żeby matka tego czasu miała mniej, i żeby płacić mniej alimentów - choćby kosztem zatrudniania opiekunki w soboty. Jemu nie chodzi o dziecko, tylko o to, żeby postawić na swoim.

Ale tak jak mówię: to są tylko skrajne przypadki. Większość moich znajomych rozwiedzionych matek pozwala na normalny kontakt z ojcem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem