Ale kelnerzy w USA zatrudnieni są na innych zasadach (w Europie odeszliśmy od takich form kiedy wprowadzano je w USA i odbyła się dość spora dyskusja na ten temat).
@Sevivo w USA jest kilka form zarządzania napiwkami, ale niemal zawsze trafiają do wspólnej puli i potem są rozdzielane pomiędzy wszystkich pracowników restauracji. Różnice między modelami są w tym, kto i ile dostanie
@hirotikaro Chodziło mi o to, że w gastronomii można zatrudniać ludzi, głównie kelnerów poniżej płacy minimalnej z prawem do napiwków, dlatego jest na nie presja. W europie nie da się płacić komuś powiedzmy 1000zł albo mniej na umowie i niech sobie żyje z napiwków.
W USA to wprowadzono (kiedyś było odwrotnie, to tam kelner miał wypłatę a w europie żył z napiwków), bo zapatrzyli się na elity europejskie i poczuli snobizm, że od napiwku zależy czyjeś wynagrodzenie. W europie w tym samym czasie od tego odeszliśmy jako od niesprawiedliwego systemu. U nas w gastronomii żyje się z pensji.
Cała ta dyskusja miała chyba miejsce na początku XXw (ale mogę się mylić).
@Sevivo
@konradjajcarz
Napiwek powinien być dobrowolnym specjalnym podziękowaniem za zrobienie czegoś naprawdę ekstra, a nie obowiązkowym haraczem za obsługę, za to że tylko wykonuje się swoje obowiązki.
A w USA powinien jeszcze podziękować kelner za to że może wykonać swoje obowiązki bez otrzymania za nie wynagrodzenia? Bo o tym pisałem, nie mają płacone za pracę normalnie, mają w umowie napiwki.
xD
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
6 maja 2024 o 20:37
@Sevivo
Stawki w umowie powinny być wystarczająco duże, by zarabiać godnie bez napiwków. Kelner to nie tylko praca dla młodych, do momentu znalezienia sobie czegoś lepszego/zakończenia edukacji. To zawód jak każdy inny i sytuacje gdy kelner ma na umowie minimalną krajową, bo pracodawca wychodzi z założenia, że resztę sobie dorobi z napiwków, nie powinny mieć miejsca, tak samo jak dawanie napiwków tylko za wykonywanie swojej pracy. Są kraje gdzie szanuje się pracownika, płacąc mu odpowiednio dobrze, a jako klient poprzez uprzejme zachowanie, a dawanie napiwków traktowane jest jako obraza.
A dla mnie napiwki, że niewspomnę o durnowatym doliczaniu "serwisu" do rachunku, to poroniony wymysł. Masz dostać pensję i tyle. Co to za gloryfikowanie kelnera z tymi napiwkami? A inne branże usługowe to patyk? Zlikwidować te chore napiwki, a jak ktoś chce, to niech "dyskretnie" sobie wkalkuluje w cenę te kilka procent. Napiwek dla kelnera bo był miły i powiedział smacznego? Bzdura. Taka jego rola. Ma rzucać kotletem na stół i powiedzieć: masz, żryj? To samo inne usługi. Taxi? Co ma kierowca mówić: dokąd zawieźć cię stara lampucero? O innych usługach pisać niebędę... Kucharz, kelner, itd. mają dostać swoje pensje i tyle. Problem właściciela jakie zrobi ceny, żeby było dobrze i kelner niemusiał udawać mega uprzejmego aby wyłudzić napiwek. Uprzejmość i staranne wykonywanie swojej pracy jest wpisane w każdą branżę. A w ogóle to mnie rozwala (rozczochrana tak wbiła to ludziom do głowy i każdy to powtarza), że do restauracji przychodzą goście a nie klienci... Tyle że gościa karmi się za darmo, to klient płaci... Ehhh ps. ja wchodząc do restauracji gdzie jeszcze niebylem, z marszu pytam czy doliczają serwis. Jak tak, kulturalnie dziękuję i wychodzę. Niestety to też promuje rozczochrana i ledwie 1 na 10 restauracji niestosuje tej durnoty.
Ja pierdzielę, kucharz, który wykonuje swoją robotę - dostaje produkty i z nich według przepisu przygotowuje posiłek. Tak jak stoi w przepisie. Bez kontaktu z klientem, bez użerania się z klientem, jego rodziną, dzieciorami. Bez uspakajania spitusów z załączonym trybem "jaśnie pan hrabia". A za ewentualne podbicie dania na prośbę kelnera automatycznie życzy sobie ekstra doli... Oczywiście zarabia o wiele więcej niż kelner, który
Robi za najniższą krajową prawie zawsze, bo mu szef powie że "drugie tyle co najmniej wyciągniesz z napiwków". Jest owięc niejako, według właściciela restauracji, już wpisane w schemat pracy. O tym, że bierze na siebie całe dobre i złe strony marketingu bezpośredniego, polecanie jedzenia (to jest najlepsze - musi odczytać potrzebę klienta i polecić mu takie jedzenie, które klienta zadowoli, ale jedzenie to przyrządza kucharz, który jak coś odwali z tym jedzeniem, to nie będzie się z tego tłumaczył, tylko kelner). Musi pilnować, czy mu czasem klient nie zwieje od stolika bez płacenia, albo nie zrobi gównoburzy o cokolwiek żeby mniej zapłacić. Jak złamie zęba na czymśw jedzeniu, to nie zapłaci mu za jedzenie kucharz, ale kelnerowi pociągną na pewno i co najmniej bez napiwku zostanie, a kto wie czy i nie deser dla klienta na jego koszt.
Ale nieeee, biedny kuchcik, taki nieszcześliwy. Bo kelner ma napiwek. Jasne...
Ale kelnerzy w USA zatrudnieni są na innych zasadach (w Europie odeszliśmy od takich form kiedy wprowadzano je w USA i odbyła się dość spora dyskusja na ten temat).
@Sevivo kelnerzy w USA (w Polsce też, ale w mniejszym stopniu) to patologia.
@Sevivo w USA jest kilka form zarządzania napiwkami, ale niemal zawsze trafiają do wspólnej puli i potem są rozdzielane pomiędzy wszystkich pracowników restauracji. Różnice między modelami są w tym, kto i ile dostanie
@hirotikaro Chodziło mi o to, że w gastronomii można zatrudniać ludzi, głównie kelnerów poniżej płacy minimalnej z prawem do napiwków, dlatego jest na nie presja. W europie nie da się płacić komuś powiedzmy 1000zł albo mniej na umowie i niech sobie żyje z napiwków.
W USA to wprowadzono (kiedyś było odwrotnie, to tam kelner miał wypłatę a w europie żył z napiwków), bo zapatrzyli się na elity europejskie i poczuli snobizm, że od napiwku zależy czyjeś wynagrodzenie. W europie w tym samym czasie od tego odeszliśmy jako od niesprawiedliwego systemu. U nas w gastronomii żyje się z pensji.
Cała ta dyskusja miała chyba miejsce na początku XXw (ale mogę się mylić).
@Sevivo bardzo możliwe. Ja trochę bardziej łączę temat USA z postem
@Sevivo
@konradjajcarz
Napiwek powinien być dobrowolnym specjalnym podziękowaniem za zrobienie czegoś naprawdę ekstra, a nie obowiązkowym haraczem za obsługę, za to że tylko wykonuje się swoje obowiązki.
@joseluisdiez
W europie nie powinien być opcją.
A w USA powinien jeszcze podziękować kelner za to że może wykonać swoje obowiązki bez otrzymania za nie wynagrodzenia? Bo o tym pisałem, nie mają płacone za pracę normalnie, mają w umowie napiwki.
xD
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2024 o 20:37
@Sevivo
Stawki w umowie powinny być wystarczająco duże, by zarabiać godnie bez napiwków. Kelner to nie tylko praca dla młodych, do momentu znalezienia sobie czegoś lepszego/zakończenia edukacji. To zawód jak każdy inny i sytuacje gdy kelner ma na umowie minimalną krajową, bo pracodawca wychodzi z założenia, że resztę sobie dorobi z napiwków, nie powinny mieć miejsca, tak samo jak dawanie napiwków tylko za wykonywanie swojej pracy. Są kraje gdzie szanuje się pracownika, płacąc mu odpowiednio dobrze, a jako klient poprzez uprzejme zachowanie, a dawanie napiwków traktowane jest jako obraza.
@joseluisdiez No tak.
Ale w USA ma poniżej minimalnej, bo na to tam pozwalają, dlatego jest nacisk na te napiwki.
U nas się patrzyli kelnerzy, ale konsekwencją są niższe pensje niż minimalna i życie z napiwków.
Jak być powinno Europa ustaliła 100 lat temu.
A dla mnie napiwki, że niewspomnę o durnowatym doliczaniu "serwisu" do rachunku, to poroniony wymysł. Masz dostać pensję i tyle. Co to za gloryfikowanie kelnera z tymi napiwkami? A inne branże usługowe to patyk? Zlikwidować te chore napiwki, a jak ktoś chce, to niech "dyskretnie" sobie wkalkuluje w cenę te kilka procent. Napiwek dla kelnera bo był miły i powiedział smacznego? Bzdura. Taka jego rola. Ma rzucać kotletem na stół i powiedzieć: masz, żryj? To samo inne usługi. Taxi? Co ma kierowca mówić: dokąd zawieźć cię stara lampucero? O innych usługach pisać niebędę... Kucharz, kelner, itd. mają dostać swoje pensje i tyle. Problem właściciela jakie zrobi ceny, żeby było dobrze i kelner niemusiał udawać mega uprzejmego aby wyłudzić napiwek. Uprzejmość i staranne wykonywanie swojej pracy jest wpisane w każdą branżę. A w ogóle to mnie rozwala (rozczochrana tak wbiła to ludziom do głowy i każdy to powtarza), że do restauracji przychodzą goście a nie klienci... Tyle że gościa karmi się za darmo, to klient płaci... Ehhh ps. ja wchodząc do restauracji gdzie jeszcze niebylem, z marszu pytam czy doliczają serwis. Jak tak, kulturalnie dziękuję i wychodzę. Niestety to też promuje rozczochrana i ledwie 1 na 10 restauracji niestosuje tej durnoty.
Kucharze z reguły zarabiają znacznie więcej niż kelnerzy.
Ja pierdzielę, kucharz, który wykonuje swoją robotę - dostaje produkty i z nich według przepisu przygotowuje posiłek. Tak jak stoi w przepisie. Bez kontaktu z klientem, bez użerania się z klientem, jego rodziną, dzieciorami. Bez uspakajania spitusów z załączonym trybem "jaśnie pan hrabia". A za ewentualne podbicie dania na prośbę kelnera automatycznie życzy sobie ekstra doli... Oczywiście zarabia o wiele więcej niż kelner, który
Robi za najniższą krajową prawie zawsze, bo mu szef powie że "drugie tyle co najmniej wyciągniesz z napiwków". Jest owięc niejako, według właściciela restauracji, już wpisane w schemat pracy. O tym, że bierze na siebie całe dobre i złe strony marketingu bezpośredniego, polecanie jedzenia (to jest najlepsze - musi odczytać potrzebę klienta i polecić mu takie jedzenie, które klienta zadowoli, ale jedzenie to przyrządza kucharz, który jak coś odwali z tym jedzeniem, to nie będzie się z tego tłumaczył, tylko kelner). Musi pilnować, czy mu czasem klient nie zwieje od stolika bez płacenia, albo nie zrobi gównoburzy o cokolwiek żeby mniej zapłacić. Jak złamie zęba na czymśw jedzeniu, to nie zapłaci mu za jedzenie kucharz, ale kelnerowi pociągną na pewno i co najmniej bez napiwku zostanie, a kto wie czy i nie deser dla klienta na jego koszt.
Ale nieeee, biedny kuchcik, taki nieszcześliwy. Bo kelner ma napiwek. Jasne...
@bartes123
Oj, w niektórych miejscach kucharz zarabia dużo mniej niż kelner.