Nie wiem co tacy rodzice sobie myślą. Przecież dziecku nic nie zastąpi jego prawdziwej mamy, ojca i tych
chwil, które mu poświęcili by razem z nim spędzić czas.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 16 November 2011 2011 22:11
Jedno z moich ulubionych wspomnien z dzieciństwa to chwile kiedy mama przychodziła do mnie, kładla sie obok w łozku i czytala mi do snu komiksy z kaczorem donaldem i myszką miki ;)
Nie sądze zeby ktoś miał potem wspomnienia jak mu 'bajkoczytacz' bajki opowiadał...
to nie ułatwianie sobie życia przez dorosłych - to marketingowe "kreowanie potrzeb" - zrobić coś, co można sprzedać, bo zawsze jacyś głupcy i leniwcy się połakomią
@katem ---- Cała prawda o takich gadżetach. Ten bajkoczytacz, to tylko jedna z bardzo wielu rzeczy nie mających żadnej wartości, a jednak kupowanych dzięki wykreowaniu przez producentów urojonej potrzeby posiadania danego towaru.
kolejna glupota naszych czasów... oglądałam ten badziew i wiem, że nikt normalny i skromny nie kupi tego! nie za takie pieniadze... zresztą to i dobrze...
Dobra dobra... Mój siostrzeniec ma coś takiego, bardziej denerwującej zabawki nie ma... Niby jest jakiś wierszyk otwierasz i ktoś go śpiewa, fajnie. A teraz daj to dziecku lat 3, które będzie z tym chodzić całymi dniami... Kto tego nie przeżył nie wie jakiej ku*wicy można się nabawić:(
Pewnego razu tata miał popilnować Jasia pod nieobecność mamy. Założył malcowi słuchawki, włączył adapter i nastawił płytę z bajką, a następnie poszedł do sąsiadki na małe "sam na sam". Wraca po trzech godzinach i od progu słyszy jakieś głuche odgłosy oraz krzyki dochodzące z pokoju syna. Wchodzi tam i widzi dziecko bijące głową o ścianę oraz wrzeszczące:
- Chcę! Chcę! Chcę!
Zdziwiony zakłada słuchawki, a tam głos:
- Czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp, czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp, czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp...
megasyf - powinno nazywać się kartoodtwarzacz, bo po prostu odtwarza coś. gdyby był to prawdziwy
bajkoczytacz to zrobiłby napewno furorę, lepiej żeby dziecko słuchało nawet urządzenia niż ma oglądać
debilne kreskówki
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 18 November 2011 2011 9:56
Jakoś mi się tak smutno zrobiło, kiedy zobaczyłam tego demota. Wyobraziłam sobie kilkulatka, który
siedzi sam w pokoju z książką, której nawet mu nikt nie chce poczytać, i wsłuchuje się w pusty głos. Smutne.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 18 November 2011 2011 14:42
Ja nawet nie pamiętam by rodzice mi czytali bajki. Moja mama zawsze to komentuje tak że skoro nauczyłam się czytać w wieku 3 lat, to nie było potrzeby by mi czytali.
bardzo demotywujące jest to, że niektórzy rodzice myślą, że takie coś zastąpi dziecku czytanie przez niego..
OdpowiedzNie wiem co tacy rodzice sobie myślą. Przecież dziecku nic nie zastąpi jego prawdziwej mamy, ojca i tych
chwil, które mu poświęcili by razem z nim spędzić czas.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 November 2011 2011 22:11
Po co robić temu reklamę?
OdpowiedzBardzo dobrze powiedziane. Niech sobie minusuja ten komentarz.. prawda moze zabolec.
Jedno z moich ulubionych wspomnien z dzieciństwa to chwile kiedy mama przychodziła do mnie, kładla sie obok w łozku i czytala mi do snu komiksy z kaczorem donaldem i myszką miki ;)
OdpowiedzNie sądze zeby ktoś miał potem wspomnienia jak mu 'bajkoczytacz' bajki opowiadał...
Bajkoczytacz - kolejny krok do odizolowania się od swoich dzieci i do stworzenia im plastykowego świata.
Odpowiedzto nie ułatwianie sobie życia przez dorosłych - to marketingowe "kreowanie potrzeb" - zrobić coś, co można sprzedać, bo zawsze jacyś głupcy i leniwcy się połakomią
Odpowiedz@katem ---- Cała prawda o takich gadżetach. Ten bajkoczytacz, to tylko jedna z bardzo wielu rzeczy nie mających żadnej wartości, a jednak kupowanych dzięki wykreowaniu przez producentów urojonej potrzeby posiadania danego towaru.
kolejna glupota naszych czasów... oglądałam ten badziew i wiem, że nikt normalny i skromny nie kupi tego! nie za takie pieniadze... zresztą to i dobrze...
OdpowiedzDobra dobra... Mój siostrzeniec ma coś takiego, bardziej denerwującej zabawki nie ma... Niby jest jakiś wierszyk otwierasz i ktoś go śpiewa, fajnie. A teraz daj to dziecku lat 3, które będzie z tym chodzić całymi dniami... Kto tego nie przeżył nie wie jakiej ku*wicy można się nabawić:(
OdpowiedzPewnego razu tata miał popilnować Jasia pod nieobecność mamy. Założył malcowi słuchawki, włączył adapter i nastawił płytę z bajką, a następnie poszedł do sąsiadki na małe "sam na sam". Wraca po trzech godzinach i od progu słyszy jakieś głuche odgłosy oraz krzyki dochodzące z pokoju syna. Wchodzi tam i widzi dziecko bijące głową o ścianę oraz wrzeszczące:
Odpowiedz- Chcę! Chcę! Chcę!
Zdziwiony zakłada słuchawki, a tam głos:
- Czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp, czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp, czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp...
megasyf - powinno nazywać się kartoodtwarzacz, bo po prostu odtwarza coś. gdyby był to prawdziwy
bajkoczytacz to zrobiłby napewno furorę, lepiej żeby dziecko słuchało nawet urządzenia niż ma oglądać
debilne kreskówki
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 November 2011 2011 9:56
OdpowiedzJakoś mi się tak smutno zrobiło, kiedy zobaczyłam tego demota. Wyobraziłam sobie kilkulatka, który
siedzi sam w pokoju z książką, której nawet mu nikt nie chce poczytać, i wsłuchuje się w pusty głos. Smutne.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 November 2011 2011 14:42
OdpowiedzJa nawet nie pamiętam by rodzice mi czytali bajki. Moja mama zawsze to komentuje tak że skoro nauczyłam się czytać w wieku 3 lat, to nie było potrzeby by mi czytali.
Odpowiedz