Średnia wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce wynosi 8,44 ha. W Europie jest to 18 ha. Małe gospodarstwo nie wygeneruje przychodów na sfinansowanie traktora za 300 baniek. Problem tych ludzi polegał na tym, że oni kupowali te maszyny głównie dlatego, że sąsiad też kupił, a nie dlatego, że były im potrzebne. Poza tym te czasy, w których cała rodzina musiała pracować na roli minęły 20 lat temu. Znajomi mają małe gospodarstwo rolne (hodowla trzody chlewnej). Co prawda nie kupił sobie nowiutkiego John Deera, czy innego New Hollanda za magiczne pieniądze z Unii, ale stać ich było na wyremontowanie domu (mieszkają w naprawdę ładnej okolicy), wysłanie dwójki dzieci na studia, czy chociażby na to, aby w niedzielę móc poleżeć. I nie mają długów. Jak pewnie łatwo się domyślić, nie pojechali do Warszawy strajkować.
Nie wiem, czy bywasz czasem na wsi, ale ja na niej mieszkam i wiem, że wciąż większość gospodarstw, to takie w których pracuje trzydziestka/sześćdziesiątka. Ich cała sytuacja tak bardzo nie dotknęła, ale nie ma też dla nich przyszłości. Przyszłością są duże gospodarstwa, ludzi, którzy potrzebują takiego sprzętu. Zauważ też jak wiele jest obecnie w Warszawie "dużych" ciągników, ale skromniejszych marek, Fendt'y i John Deer'y stanowią ich niewielką część.
Właśnie do tego zmierzam @adam96. Przyszłością są duże gospodarstwa ludzi którzy potrzebują takiego sprzętu i przede wszystkim na taki sprzęt ich STAĆ. Niestety polskie rolnictwo cierpi przez uwarunkowania historyczne (dzielenie ziemi między dzieci). Wystarczy popatrzeć na polską wieś z lotu ptaka. Mamy malowniczą szachownicę (niestety). Rolnictwo może być całkiem niezłym biznesem, tylko że w Polsce ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, tak na to nie patrzą. U nas wciąż panują postawy typu "to moja ziemia z dziada pradziada i ja jej nie oddam, o nie".
A, to możliwe
Odpowiedz*odjadą traktorami. taki mały błąd w democie
OdpowiedzŚrednia wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce wynosi 8,44 ha. W Europie jest to 18 ha. Małe gospodarstwo nie wygeneruje przychodów na sfinansowanie traktora za 300 baniek. Problem tych ludzi polegał na tym, że oni kupowali te maszyny głównie dlatego, że sąsiad też kupił, a nie dlatego, że były im potrzebne. Poza tym te czasy, w których cała rodzina musiała pracować na roli minęły 20 lat temu. Znajomi mają małe gospodarstwo rolne (hodowla trzody chlewnej). Co prawda nie kupił sobie nowiutkiego John Deera, czy innego New Hollanda za magiczne pieniądze z Unii, ale stać ich było na wyremontowanie domu (mieszkają w naprawdę ładnej okolicy), wysłanie dwójki dzieci na studia, czy chociażby na to, aby w niedzielę móc poleżeć. I nie mają długów. Jak pewnie łatwo się domyślić, nie pojechali do Warszawy strajkować.
OdpowiedzNie wiem, czy bywasz czasem na wsi, ale ja na niej mieszkam i wiem, że wciąż większość gospodarstw, to takie w których pracuje trzydziestka/sześćdziesiątka. Ich cała sytuacja tak bardzo nie dotknęła, ale nie ma też dla nich przyszłości. Przyszłością są duże gospodarstwa, ludzi, którzy potrzebują takiego sprzętu. Zauważ też jak wiele jest obecnie w Warszawie "dużych" ciągników, ale skromniejszych marek, Fendt'y i John Deer'y stanowią ich niewielką część.
Właśnie do tego zmierzam @adam96. Przyszłością są duże gospodarstwa ludzi którzy potrzebują takiego sprzętu i przede wszystkim na taki sprzęt ich STAĆ. Niestety polskie rolnictwo cierpi przez uwarunkowania historyczne (dzielenie ziemi między dzieci). Wystarczy popatrzeć na polską wieś z lotu ptaka. Mamy malowniczą szachownicę (niestety). Rolnictwo może być całkiem niezłym biznesem, tylko że w Polsce ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, tak na to nie patrzą. U nas wciąż panują postawy typu "to moja ziemia z dziada pradziada i ja jej nie oddam, o nie".
On chciał powiedzieć, że Ci duzi protestują.
fakt faktem, dziadki z zetorami czy ursusami zapieprzają w polu a oni przyjeżdżają jakby nie mieli nic do roboty, to odnośnie ich strajków :)
Odpowiedz