Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
689 726
-

Zobacz także:


B Bushido12
0 / 0

Ostatnio tak mnie coś wzięło i zacząłem się zastanawiać po co w ogóle żyjemy, skoro po śmierci najprawdopodobniej przestanie istnieć nasza świadomość. Mój umysł jeszcze tego nie ogarnia. Nie mogę sobie tego wyobrazić, że nagle przestanę istnieć, nie będę nic czuł, nie będę nawet wiedział, że umarłem. Po prostu nie będzie nic. A być może śmierć to wstęp do czegoś większego?

Odpowiedz
E everain
0 / 0

@multiwawa - Ale to też inny temat jak to jest żyć w momencie, kiedy nie ma się pamięci o przeszłości, ani żadnej łączności z nią. Czy to wtedy ma jakiekolwiek znacznie, że ja byłem kiedyś kim innym? W takiej sytuacji nie można już oczywiście mówić o żadnym ja, bo z niego nie pozostaje nic. A jeśli chodzi o śmierć kliniczną, to niestety mamy coraz solidniejsze podstawy twierdzić, że to jednak tylko sprawka mózgu, chociaż nie ma co osądzać, bo ciągle pozostaje dużo niewiadomych

~alessso
0 / 0

@multiwawa zdaje się, że jeszcze ciekawszą koncepcję rzeczywistości po śmierci ciała ma chrześcijaństwo ;) koncepcja duszy obejmuje i ten brak śmierci, o którym mówisz i ciągłość świadomości, co zdają się tylko potwierdzać przypadki opisu śmierci klinicznej. Ciągle się istnieje tylko w jakiś trochę zagadkowy sposób niepowiązany w ogóle z materią (może to się wydawać na początku trochę odlotowe, ale jeśli się przyjrzeć głęboko choćby fizyce, na poziomie gdzie występują już cząstki bezmasowe, to trochę to poszerza horyzont i zastanawia)

E everain
+1 / 1

@multiwawa - Problem z buddyzmem jest taki, że mimo tego, co nie którzy próbują twierdzić, to nie jest filozofia, tylko religia. Bez elementu wiary buddyzm znaczy więcej może niż religię abrahamiczne, ale i tak jest niekompletny. Dla mnie myśl, że śmierć jest końcem cierpienia i wszystkiego innego jest całkiem uspokajająca. Kiedyś żyli inni ludzi, dzisiaj jesteśmy my i po nas przyjdą następni. Umrzemy i wszystko, cokolwiek kochaliśmy również umrze i zostanie zapomniane. Po prostu jesteśmy my i nas czas. Nie podoba mi się idea reinkarnacji. Kojarzy mi się ona z błądzeniem. A ja lubię celowość. Pozostawiam w kwestii nadziei, że być może coś jeszcze po śmierci mnie spotka, ale wolałbym raczej żeby było to wydarzenie bardziej ostateczne niż zataczanie kolejnego kręgu.

N Nikator
0 / 0

porozmawiaj ze Świadkami Jehowy

E everain
0 / 0

@multiwawa - Nie bez powodu ludzki mózg wykształcił świat pojęć i idei. To właśnie czyni go fajnym. Możesz zarzucać, że to jest zbytnie przywiązanie do rzeczy, których nie ma. Ale szeroko pojmowany buddyzm też jest zbiorem idei, których nie ma. Sama idea braku idei też jest ideą, której nie ma. Nazwiesz to zen, ja nazwę to zagubieniem w akcji. Ludzki mózg nie potrafi inaczej. A człowiekiem być może nazywamy jedynie procesy w mózgu. Chociaż czytałem kiedyś całkiem zabawną teorię, że mózg jest tylko odbiornikiem świadomości. To w bardzo wygodny sposób tłumaczyło dlaczego różnego rodzaju zaburzenia biochemiczne lub uszkodzenia mózgu wywołują wpływ na zachowanie człowieka.

N Nikator
0 / 0

@Bushido12 porozmawiaj ze Śwuadkami Jehowy

N nina11
0 / 0

Też tego nie ogarniam i jak narazie wole nie myslec o tym :)

Odpowiedz