Mój kolega pracował swego czasu w PKP jako konduktor. Nigdy nie zwracał uwagi pijącym, pijanym lub awanturującym się pod wpływem innych środków pasażerom. Od razu informował kierownika pociągu, a ten od razu też powiadamiał SOK lub policję. Sprawę załatwiano na miejscu (jeśli sokiści byli w pociągu) lub na najbliższej stacji. Jak mawiał, nie płacą mu za nadstawianie tyłka i szarpanie się z jakimiś menelami.
Mój kolega pracował swego czasu w PKP jako konduktor. Nigdy nie zwracał uwagi pijącym, pijanym lub awanturującym się pod wpływem innych środków pasażerom. Od razu informował kierownika pociągu, a ten od razu też powiadamiał SOK lub policję. Sprawę załatwiano na miejscu (jeśli sokiści byli w pociągu) lub na najbliższej stacji. Jak mawiał, nie płacą mu za nadstawianie tyłka i szarpanie się z jakimiś menelami.
OdpowiedzAle komu ci pasażerowie pomogli? Kierowcy, czy tym pijącym?
Odpowiedz